"Cowboy Bebop"
Data premiery: 03.04.1998
Czas trwania: 26 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Sci-fi, Komedia, Przygodowe, Dramat
Studio: Sunrise
~Opis fabuły~
W niedalekiej przyszłości, kiedy podróże kosmiczne stały się czymś zupełnie normalnym, a ludzkość rozprzestrzeniła się już na inne planety, dwójka samotnych Łowców Nagród - Spike Spiegel i Jet Black - przemierzają układ słoneczny na pokładzie statku zwanego Bebop, w poszukiwaniu kryminalistów i zbirów, jako ich głównej formy zarobku...
~Recenzja~
Co Wy na to, żeby tak na dobre rozpoczęcie wakacji powrócić na chwilkę do animowych klasyków? Tym razem ponury klimat i głębokie rozważania nad sensem istnienia zastąpimy czymś lżejszym, zabawniejszym i... oryginalnie nieoryginalnym, czyli "Cowboy'em Bebopem" w całej swojej okazałości ;) ...
Ok. Nie jestem specem od światowej kinematografii, od westernów uciekam jak najdalej, a i kultowe amerykańskie filmy są mi znane w dość niewielkim stopniu. Oglądania anime nie zaczęłam wcale od serii najstarszych, zdecydowanie więcej mogę wypowiedzieć się na temat tytułów wieku XXI, w związku z czym pisanie o klasykach, nie ukrywajmy, ma prawo stwarzać mi problem. No, ale od czego ma się internet? ;) Czy to przed, czy też po obejrzeniu całej serii czytuję sobie niektóre stronki czy artykuły poświęcone tego typu produkcjom - tak dla ewentualnego ogarnięcia się w temacie. Dla przykładu - myślicie, że wiedziałabym o tym, że "Ghost in teh Shell" było inspiracją dla słynnego "Matrixa"? No way! Mniej więcej podobnie było z "Cowboyem Bebopem". Oczywiście nie jest tak źle i nie wszystko co tutaj czytacie jest żywcem wzięte z opinii innych widzów czy widzek ;) Połączenie kosmicznych przygód z klimatem westernu, jak i miliona innych gatunków w "Cowboy'u Bebopie", jest zabiegiem tak oczywistym jak to, że po wiośnie jest lato, a po lecie jesień. Natomiast moja obecna wiedza na temat niektórych klasyków amerykańskiego kina nie pozwoliłaby mi na stwierdzenie, że "Wow! "Cowboy Bebop" jest żywcem zrobiony z połączenia tego, tego i tego!". Do tego potrzebowałam zasięgnąć trochę informacji i jedyne co mogę teraz zrobić, to potwierdzić, że coś podobnego faktycznie miało miejsce. W takim razie jaka w tej recenzji jest moja rola? To proste. Jako przedstawiciel młodszego pokolenia, który miał niecały roczek, kiedy owa seria doczekała się swojej emisji i dużo bardziej ogarnia się w kinowych nowościach, mogę śmiało i z ręką na sercu powiedzieć, że "Cowboy Bebop" wciąż może się podobać ;) Nawet ja, na swój sposób, byłam w stanie zauważyć, że podstawy fabuły Bebopa nie są i nie były niczym nowym także i wtedy, a mimo to ta mieszanka wybuchowa jaką Watanabe Shinichiro nam tutaj przedstawił, nie nudziła, a z każdym kolejnym odcinkiem zachęcała do dalszego oglądania. Dlaczego? Myślę, że głównym tego elementem będą bohaterowie, którzy z dwóch Bounty Hunterów, z czasem powiększyli się do pięcioosobowej, przesympatycznej i zróżnicowanej grupy, świetnie rozwiniętych postaci...
Poziom zajebistości Spike'a Spiegela niemalże wyciekał z ekranu już od pierwszego odcinka. To ten typ, który sobie ponarzeka, podejdzie na całkowitym luzie do wykonywanej roboty, a mimo to jego umiejętności pozwalają na szerzenie strachu u tych, na których poluje. Mimo to o przeszłości tego pana wiemy tyle co nic, ale nie martwcie się - z czasem przyjdzie widzowi dowiedzieć się o nim tego i owego, choć szybkość akcji "Cowboya Bebopa" nie wskazuje na to, że nastanie to w zawrotnym tempie. Równie wielką niewiadomą jest jego kompan Jet Black, pełniący funkcję mechanika, kucharza i łowcy nagród w jednym. Wraz z dalszym tokiem fabuły do załogi dołączy Ein, owczarek walijski o nadzwyczajnej inteligencji będącej wynikiem tajemniczych eksperymentów, hazardzistka Faye Valentine dążąca do spłacenia swoich ogromnych długów oraz młoda hakerka, Edward Wong Haou Pepelu Tivrusky IV w skrócie Ed o bardzo mylącym wyglądzie ;) Myślę, że żadnego z nich nie da się nie polubić, a chęć poznania ich tajemniczych przeszłości rośnie wraz z każdym nowym odcinkiem. I tutaj czas zwrócić uwagę na kolejny element fabuły Bebopa - nie dość, że akcja nigdzie się nie spieszy, tak proces poznawania naszych postaci jest dość nieregularnie rozrzucony pomiędzy odcinkami. Mnie osobiście nie sprawiało to większego problemu, bo większość pojedynczych przygód załogi bardzo przypadła mi do gustu, jednak zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim zabieg ten może się spodobać. Niestety, w tej kwestii trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ja również nie mogłam się doczekać, aż dowiem się wszystkiego na temat Spike'a, ale cóż... Czekaniu nie zabrakło śmiechu, napięcia, sekretów, zwrotów akcji i totalnie powalonych pomysłów ;) A zakończenie? Świetne, choć zżera mnie ciekawość co dalej. Fajnie by było zobaczyć jakiś odcinek dodatkowy czy cuś, bo choć dwa specjale i film faktycznie się pojawiły, z tego co mi wiadomo są to tylko historie poboczne ;( Oczywiście im więcej Bebopa tym lepiej, ale nie będe ukrywać, że z wielką chęcią obejrzałabym sobie jakiś kolejny sezonik, a co :)
Czepianie się niedopuszczalnych dzisiaj niedociągnięć w grafice produkcji z lat 90-ych i starszych jest dla mnie czymś kompletnie bez sensownym, jednak "Cowboy Bebop" wcale nie dał mi wielu do tego powodów, o ile jakiekolwiek ;) Kreska jest bardzo szczegółowa, a animacje godne pochwały... Mimo wszystko starsze anime mają w sobie to coś ;) Z ciekawości miło by było zobaczyć jak sprawdziłaby się "dzisiejsza" grafika w "Cowboyu Bebopie", ale tak jak to jest w moim przypadku z remake'ami "Dragon Balla" - oryginały zawsze najlepsze! Soundtrack jest pełny przeróżnych melodii i utworów w bluesowym, jazzowym i soulowym klimacie, doskonale pasujących do charakteru serii. Myślę, że spokojnie można postawić tutaj i na ilość, i na jakość, a pani Youko Kanno należą się owacje na stojąco. Opening (Tank! - Seatbelts) - świetny. Ending ("The Real Folk Blues" - Yamane Mai) - jeszcze lepszy. Po prostu siedzieć i słuchać ;) A ja myślałam, że nie znoszę jazzu i bluesa...
~Podsumowanie~
Na 100% mogę powiedzieć, że "Cowboy Bebob" podobał mi się zdecydowanie bardziej niż "Ghost in the Shell" i tutaj dużo łatwiej mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że słusznie uznano go za jeden z klasyków ;) Oczywiście nie obyło się bez drobnych minusów, a i seria wcale nie musi być stworzona dla każdego, jednak z całą pewnością jest to tytuł, który warto sprawdzić. Jak ja się cieszę, ze to obejrzałam... Normalnie czuję się teraz dużo szczęśliwszym człowiekiem ;) Zdecydowanie polecam, więc upewnijcie się, że o ile jeszcze nie widzieliście, dopiszecie Bebopa do swojej listy "must-watch"!
Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 4,5/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 5/5
Ocena końcowa: 9,4/10
A Wy co sądzicie o "Cowboy Bebop"?
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Ogółem to mam zamiar zabrać się za starsze serie. W obecnie wychodzących nie ma praktycznie nic dla mnie... A czasem człowiek by coś obejrzał. Może by to zacząć od "Cowboy..."?
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, to zostałam włączona do LBA, dlatego chciałam Cie poinformować, że o północy zostanie dodany mój post z LBA, do którego Cię nominowałam. :D
Zapraszam na http://manga-no-tsuki.blogspot.com/ po więcej informacji. :3 Oczywiście po północy. :P
O! To jedna z tych serii, które miałam w planach do obejrzenia dawno temu, ale o nich zapomniałam, więc dziękuję za przypomnienie, zwłaszcza, że chyba już niedługo zaczną mi się wakacje i w końcu będę mogła oglądać anime. xD
OdpowiedzUsuńOd kiedy zobaczyłam bardzo pozytywną recenzję w magazynie Otaku, również miałam w planach zabrać się za ten tytuł. Na razie jednak brak mi chęci do sięgania po jakiekolwiek anime, ale Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że kiedyś muszę je obejrzeć!
OdpowiedzUsuń,,Poziom zajebistości Spike'a Spiegela niemalże wyciekał z ekranu już od pierwszego odcinka." SRSLY
OdpowiedzUsuńUwielbiam Bebopa i płaczę, że w ogóle chciałaś szukać tutaj jakichś niedociągnięć w graficie, przecież to perełka. Foch.
Kiedyś tak lubiłam, że kupiłam nawet mangę z historiami pobocznymi ^^
,,Czekaniu nie zabrakło śmiechu, napięcia, sekretów, zwrotów akcji i totalnie powalonych pomysłów ;)"
...aha XD