"Death Parade"
Data premiery: 09.01.2015
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Dramat psychologiczny, Thriller
Studio: Madhouse
~Opis fabuły~
Po śmierci ludzie trafiają albo do nieba, albo do piekła. Istnieją jednak przypadki, w których dwoje umarłych w tym samym czasie osób dociera do Queen Decim - baru obsługiwanego przez białowłosego barmana Decima. Proponuje on im wówczas jedną z kilku gier, w czasie której, bazując na ich zachowaniu, Decim musi zdecydować, który z gości trafi do "nieba", a który do "piekła"...
~Recenzja~
W związku z tym, iż dużą część trwania sezonu zimowego, mimo wszystko wciąż zajmowały mi jesienne "pozostałości", postanowiłam na bieżąco śledzić jedynie kontynuacje, z których dwie zrecenzowałam dla Was kolejno tydzień i dwa tygodnie temu. Nie znaczy to jednak, że nic innego nie dało raby mnie sobą zainteresować ;) Dzielnie sprawdzałam każdy wychodzący tytuł, a te, który przykuły moją uwagę najbardziej, otrzymały swoją "przepustkę" w postaci zielonej plamki, której znaczenie bardzo dobrze znacie, o ile czytacie końcowe podsumowania oglądanych przeze mnie sezonów (odsyłam do odpowiednich postów, które znajdziecie w odpowiedniej zakładce w menu) ;) Więc! Na pierwszy ogień poszła, chyba jedna z najbardziej interesujących w tym sezonie, seria, której pierwszą część, pierwowzór czy może namiastkę fabuły mieliśmy okazję oglądać niecałe dwa lata temu w 24-minutowym filmie pod tytułem "Death Billiards". Pozwólcie więc, że przedstawię - "Death Parade", czyli anime o życiu, człowieku i śmierci... Nie zastanawiajcie się długo nad tym, jak kiczowato zabrzmiała moja zapowiedź i zabierajcie się dalej do czytania ;) Zapraszam!
Dzisiaj pozwolę sobie trochę nagiąć zasady, które przecież sama ustaliłam i mocno zaniedbać akapit poświęcony kwestii bohaterów. Dlaczego? Myślę, że proces ich poznawania i odkrywania wszelkich związanych z nimi tajemnic jest nie tylko ciekawy, co po prostu związany z fabułą tego anime, więc zwyczajnie nie mam serca zdradzać Wam takich szczegółów ;) Oczywiście nie chodzi mi tutaj jedynie o gości Queen Decim, bo gdybym po kolei miała Wam opisywać odwiedzające owy bar pary to już w ogóle przekroczyłabym granicę dopuszczalnego spoilera. Głównymi bohaterami "Death Parade" nie są bowiem zmarli czekający na swój osąd, a także ci, którzy tego osądu udzielają ;) A przynajmniej tak mi się wydaje... Zdecydowanie więcej natomiast, mogę powiedzieć na temat samej fabuły, bo nie ważne jak bardzo byśmy się w tej kwestii spierali, jest to mimo wszystko najważniejszy punkt całej produkcji ;) Bo co innego jak nie fabuła ma przyciągać widzów przed ekrany? Tak więc "Death Parade" zachwyca. Nie dość, że sam pomysł osądzania zmarłych wydaje się niezwykle udanym i ciekawym rozwiązaniem, to jeszcze mamy okazję przy tym zobaczyć przeróżne, lecz nie zawsze pozytywne postawy człowieka i mechanizmy jakimi rządzi się nasza psychika. Za co uwielbiam oglądać dramaty psychologiczne? Za to, że bardzo dosadnie docierają swoim przesłaniem i wręcz uderzają w widza tym, co choć nie zawsze przyjemne, jest mimo wszystko prawdziwe. I to nie tylko jedno. Interpretacji tyle, ile ludzi owe anime ogląda ;) Zawsze po tego typu seansach nachodzą mnie swego rodzaju refleksje i uwierzcie mi na słowo, w jednym z ostatnich odcinków (dla wtajemniczonych - scena jazdy na łyżwach) łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. Nie mam do końca pojęcia jak to się się faktycznie stało, ale emocje były i to takie, których w danym momencie po sobie bym się akurat nie spodziewała... Także wow. Kieruję pokłony w stronę autorów ;) Co jeszcze... We wstępie wspomniałam co nieco na temat "Death Billiards", prawda? Nie martwcie się. Ja sama dowiedziałam się o nim dopiero niedługo po poznaniu "Death Parade", a obejrzałam niczym odcinek zerowy tuż przed rozpoczęciem całej serii ;) Film opowiada mniej więcej o tym samym, czego dowiedzieć się możemy w pierwszym epizodzie, jednak mimo to polecałabym zapoznać się z owym tytułem, tak w ramach równie ciekawego wstępu. A i myślę, że powinnam rozwiać ewentualne watpliwości. Nie. "Death Parade" nie skupia się wyłącznie na coraz to nowych przypadkach do rozważenia przez Decima i resztę bohaterów. Fabuła cechuje się dużo większym zróżnicowaniem, niż sama mogłam tego się z początku spodziewać, więc oglądajcie ze skupieniem, zwracajcie uwagę na szczegóły i życzę Wam miłego seansu ;)
Technicznie - tak, tak i jeszcze raz TAK. Bo czy czegoś innego mogliśmy spodziewać się od studia Madhouse, jak nie świetnej graficznie serii? Przyznaję - z początku doszukiwałam się większych błędów czy niedopracowanych szczególików i choć czepiając się mogłabym coś tam owej kresce małego zarzucić, animacje doskonale zrekompensowały wszelkie niuanse z nią związane. Anime utrzymane jest w ponurych barwach co niewątpliwie podkreśla klimat serii, jak i doskonale współgra z całością. Nic dodać, nic ująć - jedynie podziwiać, a ja nie mam serca odjąć tej produkcji chociażby 0,25 punkta ;) Soundtrack baaaaaaardzo przypadł mi do gustu. Tam gdzie go nie było, nie odczuwało się pustki, a tam gdzie powinien być doskonale słyszalny, robił wrażenie i idealnie pasował do ogółu. Z początku nawet przeszło mi przez myśl, że charakter serii spokojnie pozwoliłby na zrezygnowanie z jakiejkolwiek oprawy dźwiękowej, ale mimo wszystko byłoby trochę szkoda, nie usłyszeć tak ładnych melodii. A OST wcale nie jest rozbudowany - dziesięć utworów i koniec, więc jak widać nie potrzeba nie wiadomo jak długiej listy, by móc człowieka zadowolić ;) Opening? Zwrócił moją uwagę już za pierwszym razem i szczerze mówiąc, skora bym była obejrzec "Death Parade" tylko i wyłączne dla tego kawałka. "Flyers" od Bardio wprowadza nam odrobinę słoneczka do ponurego świata Queen Decim, a słuchając go chyba nie możliwe jest usiedzenie w miejscu bez jakiegokolwiek ruchu. Szczerze nie zdziwię się, jeśli pozostanie moim ulubionym openingiem całego sezonu zimowego ;) A ending? Po świetnym kawałku wykonanym przez NoisyCell w letnim "Barakamon" naprawdę miło było mi ponownie usłyszeć ich pracę. "Last Theater" już zagrzało sobie miejsce w mojej playliście, choć nie przeczę, że mimo wszystko większe wrażenie robił na zakończenie każdego odcinka... No ale jest dobrze, doskonale wręcz, więc jeśli cenicie sobie grafikę i muzykę na wysokim poziomie - ode mnie macie 100% potwierdzenie ;)
~Podsumowanie~
Dzisiejsza recenzja okazała się zdecydowanie krótsza niż zazwyczaj, ale myślę, że tyle wystarczy by pokazać Wam, jak wartym obejrzenia tytułem jest "Death Parade". Już nie wspominajmy o świetnej grafice czy muzyce - fabuła, ludzie, FABUŁA! Wykonanie, pomysł... Jak dla mnie nic dodać nic ująć - jestem zachwycona ;) Zdecydowanie must watch zimowego sezonu 2014/2015! Polecam, polecam i jeszcze raz po stokroć polecam! Upewnijcie się, że nie tego nie pominiecie ;) Czekam na Wasze opinie ;p
Fabuła: 5/5
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 5/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 5/5
Ocena końcowa: 10/10!!!
A Wy co sądzicie o "Death Parade"?
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Jedno z lepszych anime, jakie miałam okazję obejrzeć! Bardzo mi się podobało i faktycznie scena z jazdą na łyżwach i to, co działo się w jej okolicach jest wzruszająca (a ciężko sprawić, abym płakała na filmach/mangach/książkach/anime). Do tego anime posiada jeden z faniejszych - moim zdaniem - openingów. Także u mnie na MALu również zdobyło pełną 10 ^^
OdpowiedzUsuńPróbuję teraz przeanalizować co też w tym zimowym sezonie było, ale czy Death Parade to nie czasem najlepsza seria zimy? xD Ja osobiście na początku nie byłam aż tak optymistycznie nastawiona, bo ova poprzedzające tę serię widziałam niedługo po tym jak wyszło i chociaż było fajne, aż tak mnie nie zachwyciło, jednakże seria tv okazała się strzałem w 10 i faktycznie wypadła bardzo dobrze. xD
OdpowiedzUsuńJest na mojej liście od dłuższego czasu *^* Bardzo podoba mi się kreska :3
OdpowiedzUsuńhttp://solidscript.blogspot.com/