2014-12-14

008. "Tokyo ESP", czyli letniego podsumowania cz. VIII

"Tokyo ESP"
Data premiery: 11.07.2014
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Komedia, Fantasy
Studio: XEBEC

~Opis fabuły~
Podczas Świąt Bożego Narodzenia w Tokio dochodzi do ataku na budynek parlamentu i odpowiedzialna za to grupa esperów (ludzi posiadających nadnaturalne zdolności) zaczyna siać w mieście chaos i napadać na niewinnych mieszkańców. Wśród nich jednak zapala się płomyk nadziei w postaci pewnej "Białej Dziewczyny", która nieraz już przybywała im z pomocą... Jest nią Urushiba Rinka - dziewczyna, która pewnego dnia sama została esperem, jednak spotykając na swojej drodze Azumę Kyoutarou razem z nim postanowiła walczyć ze złem istniejącym na tym świecie...




~Recenzja~
Kolejne anime z mojej listy obejrzanych z sezonu letniego 2014, za które zabrałam się dopiero po jego zakończeniu - "Tokyo ESP", czyli anime wypełnione super mocami i nadnaturalnymi zdolnościami, o których pewnie większość z Was nawet nie marzyła ;) Jeśli mam być szczera, a raczej powinnam być tutaj szczera, to była to najgorsza z możliwych decyzji jaką mogłam podjąć, gdyż biorąc pod uwagę, że w tym czasie mogłam obejrzeć coś o wiele wiele lepszego, po prostu straciłam czas na coś, co na to w ogóle nie zasługiwało. Tak. "Tokyo ESP" zdecydowanie nie będzie tym tytułem, który za wszelką cenę będę starała się Wam polecić, więc jeśli jesteście ciekawi co właściwie mi tutaj nie pasowało, zapraszam do dalszego czytania ;)

Naszą główną bohaterką jest biedna, mieszkająca w Tokio Urushiba Rinka, która wychowywana przez swojego ojca (byłego policjanta) nie tylko zna się na sztukach walki i wie jak się bronić,
posiada także silne poczucie sprawiedliwości i tymi zasadami stara się kierować w życiu. Więc jak to się stało, że ze zwykłej nastolatki stała się esperem i dzięki swojej nowej umiejętności zaczęła przenikać przez przedmioty? Otóż pewnego dnia, jadąc na rowerze ze szkoły w kierunku swojej pracy, zobaczyła na niebie latającego pingwina. Wierząc, że przyniesie jej to bogactwo obrała sobie za cel złapanie stworzenia i wtedy... pewna latająca, złota ryba przeniknęła przez jej brzuch co stało się źródłem jej przemiany. Zmieniając kolor włosów na biały (stąd też przydomek "Białej Dziewczyny") w momencie aktywacji swojej mocy i przyłączając się do nowo poznanego Kyoutarou Azumy, postanowiła walczyć z niesprawiedliwością i złem na świecie. Sytuacja jednak zaostrza się kiedy okazuje się, że wrogiem z jakim przyjdzie im walczyć jest przybrany ojciec Azumy i jego córka Minami, którzy pragną nadać światu "nowy porządek"... Więc! Osobiście nie sądzę by bohaterowie "Tokyo ESP" byli dobrym argumentem do tego, żeby obejrzeć ową serię. Dlaczego? Zacznijmy od postaci głównych, takich jak Rinka, Azuma czy chociażby nasz największy antagonista Azuma Hokusai ("Profesor"). Rinka jest typową bohaterką, która walczy z przeciwnościami losu tylko po to, aby zaraz zacząć obśliniać się o wszelkie niepowodzenia i użalać nad losem swoim i całego świata. W porównaniu do niej Azuma wypada naprawdę optymistycznie i nie poddaje się przy każdej możliwej okazji, więc zgaduję, że miała być to koncepcja, mało interesującego kontrastu potwierdzającego regułę "przeciwności się przyciągają". Profesor zdaje się być najbardziej rozbudowaną postacią, która ma swoją historię i jego działania są w jakiś sposób usprawiedliwione, jednak... jakoś niespecjalnie przekonało mnie do siebie jego rozumowanie. Idąc dalej mamy Minami, czyli poważną, ślepo wierzącą swojemu ojcu, będącą niczym marionetka w jego rękach dziewczynę i sztab innych równie irytujących postaci, z pomiędzy których trudno o jakieś ciekawe, godne wspomnienia nazwisko. Szczerze mówiąc włączając kolejne odcinki "Tokyo ESP" miałam wrażenie, że oglądam jakąś tanią podróbkę "X-manów", która ani ciekawa, ani nawet zabawna nie jest, jeśli by brać ją pod pretekstem parodii. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda, jakby zerżnięte wszystko z innych produkcji... 


Czas na ponarzekanie w kwestii fabularnej. Przyznać się muszę, że pierwszy odcinek wydał mi się naprawdę ciekawy i dobrze zapowiadający dalszą akcję. Nie będę ukrywać, że super moce i przeróżne walki pomiędzy osobami nimi władającymi są elementami, które są mile widziane w moim repertuarze, jednak byłabym raczej skłonna takim seriom jak "Fairy Tail", "Naruto", "Dragon Ball" czy "Shaman King", na których tle "Tokyo ESP" wcale nie wygląda na anime akcji. Autorzy postanowili skupić fabułę na przeszłości, jednak osobiście byłabym raczej za kontynuowaniem tego co działo się w pierwszym odcinku. Tak było po prostu nudno i uwierzcie mi, byłam bliska zrezygnowania i porzucenia tego tytułu w cholerę, jednak byłam ciekawa zakończenia, które o zgrozo zapowiada kolejny sezon, choć miejmy nadzieję, że ma to tylko zachęcić do czytania mangi, na której podstawie ta seria powstała. Generalnie był pomysł, który gdyby został jakoś inaczej wykorzystany, mógł odnieść o wiele większy sukces, jednak cóż... Wyszło nieciekawe anime akcji, mało zabawna komedia, z niewielkim wątkiem romantycznym, który również niespecjalnie ratował sytuację, więc... Pozostawmy to już bez dalszego komentarza...


...i przejdźmy do kwestii technicznych. Studiem odpowiedzialnym za "Tokyo ESP" jest XEBEC, z pod którego skrzydła miałam okazję zobaczyć "Shaman King", dwa sezony "Rinne no Lagrange" oraz wciąż wydawany "Shirogane no Ishi: Argevollen". Osobiście nie jestem przekonana do kreski, gdyż potrafiła być miejscami naprawdę dziwna (oczy niektórych postaci wyglądały jak... nawet nie wiem jak to nazwać?) poza tym nazwałabym ją dość przeciętną i zdecydowanie można by oczekiwać czegoś lepszego jak na dzisiejsze standardy (choć nie przeczę, że animacja teleportacji bardzo mi się spodobała). Elementem, który już od początku zrobił na mnie całkiem duże wrażenie, jest muzyka. Nie mówię tutaj o openingu, który zdecydowanie nie wpadał w moje gusta muzyczne ("Tokyo Zero Hearts" od Faylan), czy o endingu, który choć w porównaniu do poprzedniego kawałka dawało się słuchać i był już bliżej moich preferencji ("Kyuusei Argyros" wykonywany przez Yousei Teikoku), a o reszcie soundtracku, która okazała się być naprawdę dobra i miła dla ucha. Biję pokłony, gdyż jest to jedyna część, która zdaje się ratować ten tytuł, a nie mu szkodzić... 


~Podsumowanie~
Dzisiejsza recenzja wyszła raczej krótka, jednak jest to spowodowane tylko i wyłącznie tym, że tak naprawdę o "Tokyo ESP" nie ma co pisać. Jest to seria, nie ukrywajmy, słaba i choć muzyka zdaje się ratować sytuacje, bohaterowie i fabuła nie są według mnie elementem zachęcającym do zabierania się za ten tytuł. Jeśli mieliście wcześniej styczność z mangą chętnie poczytam o Waszych przemyśleniach, bo może jest promyk nadziei, że mimo wszystko jeśli dojdzie do kontynuacji anime, rozważę czy warto dać jej jakąś szansę :) Na dzień dzisiejszy jednak nie jestem w stanie polecić Wam "Tokyo ESP" i możecie się spodziewać, że przy końcowym podsumowaniu całego "letniego podsumowania", właśnie ta produkcja stanie na zasłużonym ostatnim miejscu. Nie, nie i jeszcze raz NIE!

Fabuła: 0,5/5
Bohaterowie: 0,5/5
Grafika: 2/5
Muzyka: 3,5/5
Ocena ogólna: 0,5/5

Ocena końcowa: 2,8/10
A Wy co sądzicie o "Tokyo ESP"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

5 komentarzy:

  1. Hm, ma tylko 12 odcinków, gatunki "w moim typie", chyba jednak przekonam się na własnej skórze, czy rzeczywiście jest tak słabe, jak piszesz.
    Pozdrawiam ;)
    http://czlowiek-zelazko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam to w sumie obejrzeć, bo graficznie prezentowało się nieźle, ale po Twojej recenzji chyba sobie daruję. hah ^^' Ogólnie Xebec to takie studio, które raz tworzy hicior a raz nie potrafi doprowadzić produkcji nawet do przeciętnego poziomu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam obejrzeć, wszyscy tak chwalili, ale chyba jednak nie obejrzę ;p. Ale animacja bardzo ładnie się prezentuje ^^.
    Pozdrawiam ♥♥♥.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę obejrzeć,zapowiada się fajnie,ładna animacja :)

    http://nipponmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. A w ogóle to ojciec Rinki przypomina Wolverine'a, ten grubasek w fioletowej koszuli Stevena Seagala, a mafiozo, ojciec tej małej, Leonidasa. :D

    OdpowiedzUsuń