2015-08-09

040. "Grisaia no Meikyuu"/"Grisaia no Rakuen", czyli wiosennego podsumowania cz. IV



"Grisaia no Meikyuu" + "Grisaia no Rakuen"

Data premiery: 12.04.15 / 19.04.2015
Czas trwania: ok. 47 min + 10 x ok. 24 min
Gatunek: Dramat psychologiczny, Romans, Szkolne, Harem, Akcja, Seinen, Ecchi
Studio: 8-Bit
Bazuje na: Visual Novel
>>RECENZJA PIERWSZEGO SEZONU - "Grisaia no Kajitsu"<< 

~Opis fabuły~
W związku z podejmowaną przez Kazamiego pracą w CIRS, jego przełożona Yuria Harudera chce dowiedzieć się o nim znacznie więcej, niż mówią o nim archiwalne akta. W tym celu zaprasza go na spotkanie, na którym ten wyjawia jej całą prawdę o swojej przeszłości.
 W między czasie natomiast, piątka uczennic z Akademii Mihama, zdając sobie sprawę, że mimo wszystko wciąż nie wiele wiedzą na jego temat, postanawiają za pomocą znalezionych na jego temat dokumentów, dowiedzieć się jakie sekrety skrywa jego osoba...





~Recenzja~
Tak jak wspominałam w recenzji sezonu pierwszego, na wiosnę zaplanowana została kontynuacja "Grisaia no Kajitsu" w postaci dwóch oddzielnych tytułów - "Grisaia no Meikyuu" oraz "Grisaia no Rakuen". Zgodnie z moimi zapowiedziami, bo jak pamiętacie może lub nie, prequel otrzymał ode mnie całkiem wysoką notę 7,2/10p i zaciekawił do dalszego oglądania, obie te produkcje bez wahania dopisałam do swojej wiosennej listy. Dzisiaj nadszedł moment ostatecznego podsumowania ;) Jak widzicie nie zamierzam bawić się w oddzielne recenzje dla "Meikyuu i "Rakuen", gdyż ku mojemu zdziwieniu, pierwszy z nich okazał się krótkim filmem czy może raczej dłuższym odcinkiem specjalnym, natomiast ten drugi, kontynuował już w dość standardowej wersji to, na czym fabułę zakończył jego poprzednik. Rozdzielanie ich uznałam więc za czynność całkowicie zbędną i choć nie przeczuwam z tego powodu jakichkolwiek zmian w obszerności posta, mam nadzieję, że nie będzie to dla Was wielkim problemem ;) Postaram się w zgrabny sposób to wszystko połączyć, więc nie przeciągając już dłużej, zapraszam do czytania! 


Jak w "Grisaia no Kajitsu" o głównym bohaterze nie wiedzieliśmy teoretycznie nic, tak kontynuacje zdradzają nam na jego temat nawet więcej, niż każdy z nas po pierwszym sezonie chciałby wiedzieć. "Grisaia no Meikyuu" w całości skupia się na opowieści Yuujiego o swojej przeszłości, poczynając od czasów dzieciństwa aż po przyjazd do Akademii Mihama. Trwa to do czwartego odcinka "Grisaia no Rakuen". Skoro poznawanie jego postaci jest głównym wątkiem sequeli, nie będę pisać Wam co dokładnie było w nich zawarte - mijałoby się to z celem moich recenzji ;) Chciałabym jedynie zwrócić uwagę na to, że seria "Grisaia" nie baczy na kontrowersje, zasady moralne czy racjonalne myślenie, w związku z tym niektóre jej elementy, przynajmniej we mnie, wywołują dość negatywne uczucia. Spodziewałam się tego, przynajmniej po części, ale niektórych kwestii nie jestem w stanie zaakceptować. Historia Kazamiego jest naprawdę rozbudowana i szczerze mówiąc zastanawiam się, kto miał głowę by to wszystko wymyślić. Ci, którzy czuli niedostatek po ostatnich odcinkach "Kajitsu" poświęconych Suou Amane mogą być spokojni, bo postać Kazami Kazuki na pewno nie została tutaj pominięta. Swoje pięć groszy wtrąciła także mistrzyni Yuujiego, o której wielokrotnie wspominał w sezonie pierwszym, nie zabraknie też kilku nowych postaci, którzy w dużej mierze mieli naprawdę spory wkład w fabułę obu tytułów. Stety albo niestety nie dowiadujemy się już niczego więcej na temat piątki uczennic Akademii Mihama, szczerze mówiąc, nie wiem czy w ogóle cokolwiek dałoby by się z nich więcej wycisnąć (biorąc pod uwagę jak płytkie charaktery sobą przedstawiały). Czy nastąpiła jakaś poprawa w kwestiach oryginalności postaci? Myślę, że tak, choć w tym przypadku nie zaliczyłabym tego na wielkiej skali plus. Poziom oryginalności Kazamiego momentami mijał się z dobrym smakiem, a że to on grał tutaj pierwsze skrzypce, to i związani z nim bohaterowie odstawali odrobinę od normy. W efekcie całe "Grisaia no Meikyuu" i "Grisaia no Rakuen" traci na wiarygodności, zmniejsza możliwość polecenia tego większej ilości osób mimo, że tak usilnie pragnęło swoją fabułą zwrócić na siebie uwagę - przynajmniej tak ja to odebrałam. Autorzy przesadzili, tak jakby chcieli a nie mogli i 100 razy lepiej oglądało mi się po raz n-ty powtórzony pomysł z "Grisaia no Kajitsu" ;(


Pierwszy sezon mocno skupiał się na dramacie i rozwiązywaniu problemów bohaterek, a więc poziom akcji uwarunkowany był tym, co dana historia sobą przedstawiała. W drugim i trzecim sezonie tego nie zastaniecie. Fabuła gnała do przodu i zawierała znacznie więcej akcji niż u swojego poprzednika. Jak już wspominałam, do czwartego odcinka "Grisaia no Rakuen" opowiadała o przeszłości głównego bohatera. Dalszy ciąg dotyczył już wydarzeń teraźniejszych, w których swój udział dostaje Amane, Sachi, Makina, Michiru i Yumiko. Sześć odcinków przepełnionych teoretycznie tylko akcją, pościgami, strzelaninami, walkami i tak dalej i tak dalej, które miały związek z ratowaniem ich przyjaciela z opałów, w których się znalazł ;) Jak widać "Grisaia no Kajitsu" znacznie różni się od swoich następców, a czy zalicza się to na plus - ciężko powiedzieć. Wszystko zależy już od gustu. Ja osobiście nie jestem zadowolona i jak dla mnie, mogło zakończyć się na już przeszłości Kazamiego. Jakby to ująć, dalsza fabuła przelała tę czarę chęci zmieszczenia w "Grisaia" wszystkiego co się dało. Kontrowersyjność to jedno, bo dla niektórych ta kontrowersyjność może wydać się interesująca i w pewnym sensie odróżniała serię od całej masy tytułów (dla mnie po prostu było to już zbyt wiele), ale zakończenie jakim poczęstowali nas autorzy uczyniło ją anime przeciętnym, o ile nie gorszym.

O grafice nie będę się dużo rozwodzić, gdyż nie sądzę by wielce zmieniła się od pierwszego sezonu. Może ewentualnie "wypolerowali" ją trochę bardziej, ale animacje i projekt postaci powinny przypaść do gustu tym, którym podobała się wcześniej. Muzyka również jest w dużym stopniu bardzo podobna do soundtracku sezonu pierwszego i choć nie jest to arcydzieło, posiada kilka naprawdę ładnych melodii. Tutaj nie mam wielkich zastrzeżeń. Opening, "Setsuna no Kajitsu" (Kurosaki Maon) jest całkiem niezły, ale mimo wszystko bardziej podoba mi się ten z "Grisaia no Kajitsu" - miało swój klimat. Tym razem nie dostaliśmy też aż tak dużej dawki endingów, choć kawałki nie wykazały się większymi umiejętnościami przykuwania uwagi, a zwłaszcza ten drugi. Były to "Grim" od Faylan i "Tasogare no Starlight" od Yoshino Nanjo.


~Podsumowanie~
Czasami kontynuacje potrafią bardzo zaszkodzić swojemu prequelowi i niestety, w przypadku "Grisaia no Meikyuu" i "Grisaia no Rakuen" tak się właśnie stało. Co za dużo to nie zdrowo i niestety autorzy złamali tę zasadę robiąc z serii nieźle prosperującej, denną sieczkę niewartej polecenia. Nie widzę sensu nawet w rozbijaniu oceny na dwa, bo i tak decydując się na "Grisaia no Meikyuu" (odcinek zerowy, znany też jako "Caprice no Mayu 0"), wskazane jest obejrzeć "Grisaia no Rakuen" - przynajmniej do czwartego odcinka. Mówi się trudno. Nie polecam.

Fabuła: 1/5 (-2,5)
Bohaterowie: 1/5 (-1,5)
Grafika: 4/5
Muzyka: 3/5 (-1)
Ocena ogólna: 1/5 (-3)

Ocena końcowa:  4/10 (w stosunku do sezonu pierwszego -3,2)
A Wy co sądzicie o "Grisaia no Meikyuu" i "Grisaia no Rakuen"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

1 komentarz:

  1. Oj szkoda, że kontynuacja im nie wyszła, chociaż jak piszesz, nie ma w tym nic dziwnego. Chciałam kiedyś się zabrać za pierwszy sezon, ale skoro drugi, który na pewno też będę chciała obejrzeć, wypada tak słabo to muszę to jeszcze raz przemyśleć.

    OdpowiedzUsuń