2016-01-10

059. "Dance with Devils", czyli jesiennego podsumowania cz.I

"Dance with Devils"

Data premiery: 07.10.16
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Demony, Romans, Nadprzyrodzone, Shoujo, Harem, Wampiry, Musical
Studio: Brain's Base
Bazuje na: Original

~Opis fabuły~
Tachibana Ritsuka prowadzi spokojne życie zwykłej uczennicy liceum. Pewnego dnia jednak wszystko zaczyna się zmieniać, kiedy to grupa tajemniczych bandytów uprowadza jej matkę w celu znalezienia magicznego przedmiotu zwanego Grimoire, a ona sama, zostaje uratowana przez przewodniczącego jej szkoły, Kaginuki Rema. Przed dziewczyną otwiera się wówczas świat pełen demonów, wampirów i nadprzyrodzonych zdolności...





~Recenzja~
I tak oto jesiennego podsumowanie roku 2015 czas zacząć! Być może zdziwię tym wszystkich, a przynajmniej na pewno tych, którzy nie czytają ramki "Aktualizacja", ale tej jesieni na bieżąco oglądałam tylko jedną serię. Tak, dobrze czytacie. Choć miałam dobre intencje, ograniczony czas niestety sobie z nimi nie poradził i nim się obejrzałam, zostawiłam sobie tylko to jedno, najbardziej głupawe i z początku przeze mnie przecież odrzucone (jak to pisałam w >>nadchodzących<<) anime, o którego skończenie nigdy bym siebie nie posądziła. "Dance with Devils", gdzie "(..) dam szansę przynajmniej jednemu odcinkowi. A nuż coś mi strzeli do głowy i obejrzę całość (...)". No jak widać strzeliło i to mocno, zwłaszcza że wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że będę miała do czynienia z musicalem...


Wspominając moje słowa z Nadchodzących Jesieni 2015, jednym z czynników warunkujących moją decyzję odnośnie oglądania "Dance with Devils" była główna bohaterka. Bezpłciowym, standardowym postaciom mówimy nie i całe szczęście Ritsuka okazała się posiadać w zanadrzu całkiem silny i znośny charakterek, który nie przeszkodził jej w walczeniu o swoje racje i ostatecznym spoliczkowaniu przewodniczącego Rema, który jest przecież ulubieńcem wszystkich niewiast w szkole ;) Gotowa do działania, sympatyczna... Z początku na pewno tak właśnie można ją było postrzegać, jednak z czasem coraz bardziej zauważalne stały się te typowe i niestety również irytujące cechy, których tak bardzo chcieliśmy przecież uniknąć. Nadzieje odnośnie bohaterki, która faktycznie będzie w stanie coś zrobić legły w gruzach. Odwaga tak bardzo bliska głupocie, heroiczne działania nie prowadzące do niczego, najwyraźniej też zbyt wysoki poziom zaufania względem ledwo co poznanych osób... Myślałam, że w kwestiach romansu nie będzie to wyglądać tak standardowo, ale w momencie kiedy padły słowa "Rem wcale taki nie jest!", kiedy nasza naiwna bohaterka zna go od zaledwie kilku dni, zwątpiłam i nie próbowałam już doszukiwać się w niej jakiś niuansów. Zakończmy więc wywody na jej temat i przejdźmy do męskiej części "Dance with Devils", tworzącej rzecz jasna harem pełen bishów, bo jakże inaczej mogło to wszystko wyglądać... Istotnym elementem, o którym widz wie od samego początku, a o którym pojęcia nie ma Ritsuka, jest fakt, że członkowie samorządu uczniowskiego są demonami. Ten Rem, który przecież wcale taki nie jest, okazuje się być całkiem ważnym w hierarchii demonem, a u swojego boku ma jeszcze trzech kolejnych - Shiki, Mage i Urie. Oczywiście cała ta czwórka cechuje się zupełnie innymi charakterami: Rem jest zimny, poważny i skryty, Shiki (bardzo oryginalne imię, dla tego typu postaci) ekscentryczny, miłujący cielesne tortury, Mage głośny i wygadany, a Urie elegancki, kurtuazyjny i uwodzicielski. Jakżeby inaczej, każdy coś tam względem Ritsuki zamierza, no ale nie trudno się domyślić, kto tutaj jest najważniejszym pionkiem w wątku romantycznym ;) Co ciekawe i być może również odrobinę inne to to, że trójka "pomagierów" nie jest Remowi ślepo posłuszna. Działają na własną rękę, rywalizują między sobą, a bardziej niż nieść pomoc, prawdopodobnie woleliby przewodniczącemu zaszkodzić - chyba można to uznać za całkiem miłą odmianę, nie sądzicie? ;) A tym czasem pora przedstawić trzeciego najważniejszego bohatera "Dance with Devils", brata Ritsuki, Lindo, który na wieść o rozgrywających się w rodzinnym domu wydarzeniach, wraca zza granicy ochraniać siostrę. Dobra. Pochwalę się Wam, że postać Lindo rozgryzłam już od pierwszego, ewentualnie drugiego odcinka i przewidziałam niemalże wszystko względem jego osoby. Nie trudno było domyślić się, że (UWAGA SPOILER!) nie jest on prawdziwym bratem Ritsuki (włosy siostry matki Ritsuki na zdjęciu - taki szczegół), w związku z czym nic nie stoi na przeszkodzie, aby posiadać względem niej jakieś głębsze uczucia. Łatwy do przewidzenia był również fakt, że okaże się on nie być do końca człowiekiem (tak jak zresztą i niemalże każda postać w "Dance with Devils", łącznie z Ritsuką).  Już od samego początku widz mógł spokojnie założyć, że Lindo wiedzieć będzie zdecydowanie więcej niż jego głupiutka siostrzyczka, zwłaszcza, że ukazywał się nam w szatach księdza tudzież jakiegoś kapłana. Tak czy inaczej kwestię bohaterów mogę spokojne uznać za małą porażkę, gdyż postaci jak i i ich działania były łatwo przewidywalne i niestety, niemalże niczym nie wyróżniły się na tle tego typu produkcji. Mogło być inaczej, a wyszło jak zawsze, co w sumie bardziej niż zniszczeniem nadziei, stało się jedynie nieciekawą i mało zaskakującą rutyną.


Pierwsze minuty pierwszego odcinka, nie będę ukrywać, bardzo mnie zaintrygowały. Chóralna pieśń podkreśliła klimat grozy i tajemnicy, zdecydowanie zachęcając mnie do dalszego oglądania - to się nazywa dobre pierwsze wrażenie! Co więcej można było założyć, że w "Dance with Devils" faktycznie będziemy mieli do czynienia z konkretną fabułą, która ma ręce i nogi, i nie będzie opierać się tylko na haremie i romansie. Wspominam o tym dlatego, że pamiętając opis fabuły np. z Nadchodzących, nic nie wskazywało na to, że w tle rozgrywać się będzie jakaś tajemnica czy intryga, a tym czasem zaczęliśmy od porwania i wkroczenia na scenę Grimoire. Pomijając fakt, że tak czy siak akcja "Dance with Devils" jest więcej niż przewidywalna i standardowa (nie obyło się bez odcinków całkowicie poświęconych Ritsuce i poszczególnych członków samorządu - tak bardzo harem), mamy tutaj do czynienia z dwoma "odchyłami", że tak się wyrażę. Po pierwsze - musical. Jak już pewnie nie raz pisałam, ciężko mi jest tego typu "śpiewane" szczegóły zdzierżyć. Jest to dla mnie zbyt kiczowate, z związku z czym też, nie oglądam anime o idolach i idolkach, którzy nie dość, że śpiewają to jeszcze tańcują sobie, są zniewieściali, zawstydzający i generalnie bardzo irytujący (wychodzące w tym sezonie "Koukou Hoshi Kageki doprowadziło mnie do łez z zażenowania - wcale nie przesadzam). Choć wcześniej nie miałam do czynienia z tym gatunkiem, również i musical szufladkowałam z wyżej przedstawionymi przeze mnie koszmarkami. Dobra. Są to dwie różne sprawy, ale tak czy inaczej, wywołuje to na mojej twarzy śmiech i zastanawianie się, co ja właściwie oglądam. Tutaj nie było inaczej, ale... Coś mnie mimo wszystko do tego anime przyciągało. Może romans, może fabuła, a może po prostu chęć totalnego wychillowania się i odmóżdżenia, gdyż musicalowe elementy czyniły ten tytuł dla mnie niczym więcej jak jakąś parodią... Ostatecznie na rzecz ograniczonego czasu zrezygnowałam ze wszystkiego innego, tylko nie z "Dance with Devils". Gdzie tu logika? Nie mam pojęcia, ale naprawdę uśmiałam się (nawet jeśli nie było tutaj niby nic śmiesznego), wątpiąc w to, czy aby na pewno dobrze robię oglądając taki chłam - z całym szacunkiem do tych, którym się owa produkcja podobała. Drugim elementem, który nieco mnie zaskoczył, było zakończenie. Według mnie nie skończyło się to tak, jak większość tego typu serii mogłaby się skończyć, ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę dylemat przed jakim główna bohaterka musiała stanąć, nie było to też aż tak nie przewidywalne. Taki happy end, ale nie do końca, no ale cóż... Nie piszę nic więcej, bo może faktycznie ktoś z Was chciałby się na własnej skórze przekonać, z czym "Dance with Devils" się je ;) Czy będzie drugi sezon? Nie mam pojęcia, nie wiem też czy faktycznie chcę znowu przez to przechodzić, ale przeczucie mówi mi, że to nie ostatnie nasze spotkanie z Ritsuką, Remem, Lindo i resztą. Poczekamy, zobaczymy!


Muszę przyznać, że Brain's Base się postarało! Anime wygląda naprawdę ładnie. Tła, postaci, szczegóły... Są dokładne, dopracowane i sprawiają wręcz wrażenie wypolerowanych, i wygładzonych. Bardzo, ale to bardzo miła dla oka seria, która jedynie w niewielu przypadkach może prosić się o drobne poprawki (np. twarze postaci z dystansu odrobinkę podupadały na dokładności, jednak nie rzucało się to w oczy aż tak bardzo) ;) A muzyka? Również trzyma poziom! Nawet te kiczowate pioseneczki śpiewane przez bohaterów wpadają w ucho. Odrobinę mnie to przeraża, ale po względem oprawy dźwiękowej, zostałam bardzo miło zaskoczona. Poza tym wielkie brawa dla seiyuu: Akaneya Himika (Ritsuka), Saitou Souma (Rem), Hatano Wataru (Lindo - co prawda jego głos bardzo mi do Lindo nie pasował, ale cóż... śpiewać dawał radę ;)), Kondou Takashi (Urie), Kimura Subaru (Mage) i Hirakawa Daisuke (Shiki). Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem. Opening ("Kakusei no Air" - Hatano Wataru) spodobał mi się zdecydowanie mniej niż ending ("Mademoiselle" - Pentacle (seiyuu pięciu głównych postaci męskich), ale i tak pod względem technicznym, można uznać "Dance with Devils" za niemały sukces. Brawo!


~Podsumowanie~
Choć zdecydowanie jest to jedna z moich najdziwniejszych decyzji, nie żałuję obejrzenia "Dance with Devils", nawet jeśli było to jedne, jedyne oglądane przeze mnie na bieżąco anime tego sezonu. Jak dla mnie niezła komedia - musical z demonami i wampirami mam już zaliczony ;) Może i oprawa graficzna i dźwiękowa bije na głowę kwestie fabularne i bohaterów, ale co to za sezon bez jakiejś głupawej produkcji? Szkoda tylko, że w pierwotnych zamiarach "Dance with Devils" wcale takim być nie miało, bo może zyskałoby znacznie lepszą ocenę ;) Jako taka parodia... Ja bym się skusiła, haha!

Fabuła: 1/5
Bohaterowie: 0,5/5
Grafika: 4,5/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 2/5 

Ocena końcowa: 5,2/10
A Wy co sądzicie o "Dance with Devils"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

5 komentarzy:

  1. Kuryste, kuryste...
    Nie.
    Proszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, to wygląda bardzo źle :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam jakieś cztery odcinki i poległam xD To anime było po prostu tragiczne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odstawiłam po dwóch odcinkach na później, ale już sama nie wiem czy chcę do tego wrócić ><

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw planowałam wcale się za to nie zabierać, potem przez chwilę mnie kusiło, ale ostatecznie nie obejrzałam i myślę, że dobrze zrobiłam. Chociaż trochę mnie zastanawia, jak zareagowałabym na taki musical. xD

    OdpowiedzUsuń