2016-11-20

0111. "Amanchu!", czyli letniego podsumowania cz.IX

"Amanchu!"

Data premiery: 08.07.16
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Komedia, Szkolne, Okruchy życia, Sportowe
Studio: J.C.Staff
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Największą pasją piętnastoletniej Hikari Kohinaty jest nurkowanie, toteż rozpoczynając swoje licealne życie, planuje kontynuować swoją pasję również w szkolnym klubie poświęconym tej dziedzinie. W jej klasie natomiast znalazła się także Ooki Futaba, niezwykle nieśmiała dziewczyna, która całkiem niedawno przeprowadziła się do miasteczka. Dzięki energicznemu i radosnemu usposobieniu Hikari zaprzyjaźniają się, a Futaba szybko zostaje przez nią wciągnięta w niesamowity świat nurkowania...


~Recenzja~
Ponieważ jeszcze przed samą premierą, opis fabuły "Amanchu!" zdawał się klasyfikować serię do szufladki drobnych shoujo-ai, jak może pamiętacie, nie byłam z tego powodu wielce zadowolona, gdyż sam tytuł niezwykle mi się spodobał, a przecież nie przepadam za takim typem romantycznych historii. W duszy modliłam się, żeby związek głównych bohaterek pozostał na relacjach przyjacielskich albo ew. poczekał do późniejszych, końcowych epizodów. Pierwszą więc informacją, jaką na temat tego tytułu chciałabym Wam przekazać jest to, czy moje obawy się w jakimkolwiek stopniu sprawdziły. Otóż nie. Ku mojemu zadowoleniu te relacje pozostały przedstawione w koleżeńskim, dobrym smaku, a temat "Amanchu!" jako shoujo-ai czy yuri, uważam za definitywnie zamknięty ;) W ten sposób mogę z czystym sumieniem przejść do dzisiejszej recenzji serii, chciałoby się powiedzieć, idealnej na lato, opowiadającej o tym, jak to nieśmiała dziewczyna z Tokio uczy się żyć w nowym miejscu i dzięki nowym znajomościom poznaje świat nurkowania. Zapraszam!


Historie o tym, jak to dwa skrajne charaktery się spotykają i w jakimś stopniu zmienia to życia którejś lub obu ze stron, nie są niczym nowym i niezwykłym. Za pewne wszyscy moglibyście podać kilka przykładów tego motywu, czy to w anime, mangach, dramach, filmach czy książkach. Cóż... Pora znaleźć troszeczkę miejsca w owej szufladzie, bo "Amanchu!" po prostu poszło tą samą ścieżką. Mamy tutaj klasyczny problem, gdzie nieśmiała sierotka otwiera się na świat za sprawą wesołej i rezolutnej istotki, a w tym konkretnym przypadku są to Ooki Futaba a.k.a Teko i Hikari Kohinata zwana Pikari. Zacznijmy od barwniejszej części tego duetu, czyli zapalonego nurka, ekscentrycznej i głośnej Hikari. Choć z początku bardzo podobało mi się jak pozytywną postać udało się twórcom stworzyć, szybko owe wrażenie przerodziło się w irytację i szczery brak chęci spotkania kogoś podobnego w prawdziwym życiu. Gdyby tak się stało, prawdopodobnie wcisnęłabym jej głęboko do gardła ten cholerny gwizdek i zdzieliła w głowę za każdym razem, gdyby z jej ust wydobyło się niezidentyfikowane słowo "Upyo!". Licealna wersja hiper dziecka, która po zbyt dużej ilości cukru, gdyby mogła, biegałaby po ścianach. Wiecie co, no nie mam nic przeciwko pozytywnym i wesołym postaciom, ale odrobina więcej zachowania adekwatnego do wieku by nie zaszkodziła, a Pikari po prostu mnie sobą męczyła. Brzmię teraz bardzo krytycznie, wiem, ale nic na to nie umiem poradzić - może jest to kwestia mojej własnej osobowości? Słowo "skrajne", które użyłam na początku tego akapitu jest w tym przypadku bardzo adekwatne i niestety świetnie odnajduje się także u drugiej połówki tego teamu, Teko. Typ nieśmiałej, która pozostawiona samej sobie przypomina pustą skorupę. Często zdarza mi się zaznaczać, jak sierotki w anime działają mi na nerwy, jednak tym razem dałam tej bohaterce szansę - i szło jej naprawdę nieźle! Już układałam sobie w głowie zdania pochwały, jak to szybko przerodziła się w postać tętniącą życiem, potrafiącą coś zrobić i trzymającą podniesioną głowę, ale nie... "Głębokie" dialogi o motywacji, pewności siebie, wdzięczności dla Pikari (które swoją drogą były jednym wielkim kręceniem się w kółko) się jej uaktywniły i, o czym będę pisać w dalszym akapicie, uczyniła tę z pozoru lekką serię, ciężką w odbiorze, no bo ile można? Oczywiście doceniam fakt, że jej postać była jakoś stworzona, od początku do końca, posiadająca jakąś przeszłość i rzeczywiście jest się na czym tutaj oprzeć, w przeciwieństwie do reszty, która w większości po prostu jest. Tak czy inaczej obie główne bohaterki są tym typem, który po pewnym czasie zaczyna działać na nerwy i ma na to wpływ zarówno powtarzalność motywów i skrajność charakterów, jak i moje własne doświadczenia. Nie lubię zachowań nieadekwatnych do wieku, nie przepadam też za sierotami i nikogo nie chcąc urazić, "Amanchu!" po prostu troszkę przesadziło, używając takiego wyraźnego zestawienia. Choć może ze mną jest tutaj coś nie tak, haha! Piszcie w komentarzach, jak to jest z Wami, a jeśli oglądaliście już ten tytuł, co sądzicie o głównych bohaterkach ;) Osobiście jestem skora stwierdzić, że większe prawdopodobieństwo polubienia ma mimo wszystko Pikari. Mimo wszystko nie tylko te dwie licealistki tworzą "Amanchu!". Poznajemy tutaj również ich wychowawczynię, Katori Mato, która również zajmuje się nurkowaniem - zdecydowanie moja ulubiona postać o bardziej stonowanym charakterku, należącym do tych dobrych, posiadających świetny kontakt z uczniami nauczycielek. Następnie przyjdzie nam dopisać do skromnej listy bohaterów także pewne rodzeństwo - bliźniaków Ninomiya, charakterną Ai i jej ofiarę, spokojnego Makoto. Co mogę o nich powiedzieć, naprawdę szkoda mi brata, bo dostawało mi się za nic od niewyżytej siostry - nie śmieszne. Na koniec nie mogę zapomnieć o (nie)istotnym elemencie tego tytułu - krzyżówce kota z psem (tak to wyglądało, choć najwyraźniej był to tylko kot, który rozwinął swój aparat mowy i nie "miau" znajduje się w jego słowniku, a "cha") Doradcy Cha. Na koniec historii dojdzie nam kolejny towarzysz (znany wcześniej z endingu), koto-chomiko-pies, ale to już nie jest wcale takie ważne. Bo jeszcze Wam zaspoileruję i co wtedy? Dramat...


Zagadkę homoseksualnego związku głównych bohaterek rozwiązałam już we wstępie, teraz czas zająć się kolejną zagadką, a mianowicie - czy "Amanchu!" można zaliczyć do anime sportowych? Jest to bardzo trafne pytanie, moi drodzy, bo choć nurkowanie z całą pewnością jest sportem i seria ta zdaje się o nim opowiadać w sposób bardziej spokojny, dydaktyczny czy sensualny (nie jest to bynajmniej prowadząca do emocjonalnego zawału sportówka), może z połowa odcinków faktycznie o tym nurkowaniu jakoś tam traktowała. To mało. W pewnym momencie zeszliśmy do tematów o zabarwieniu emocjonalnym/dramatycznym, czyli o tym, o czym wspominałam w ramach komentarza na temat Teko. Takie motywacyjne gadki, "głębokie" monologi powodują u mnie jedynie niechęć, bo gdyby jeszcze to było coś nowego, albo chociaż nie robiło wideł z igieł, to jeszcze dałoby się to jakoś przeżyć i może nawet współczuć postaci. No ale chyba już taka natura sierotek. Pierwsze odcinki faktycznie mnie swoim letnim, niezobowiązującym i sielankowym klimatem zauroczyły - z tego też powodu zdecydowałam się serię pociągnąć do końca. Prędzej czy później jednak odcinki zaczynały się dłużyć, mniej bawić, a moja chęć włączenia kolejnego była naprawdę niewielka. Nie mogłam się doczekać, aby ten tytuł skończyć i przejść do kolejnego. "Amanchu!" niestety trochę przynudzało. Może na letnie wieczory, z tygodnia na tydzień, byłaby to produkcja bardziej odpowiednia, wpasowująca się w porę roku? W końcu niecałe 25 minut raz w tygodniu nie jest niczym wielkim, ale tak czy inaczej, tytuł ten popełnił kilka grzeszków, które bardzo ciężko jest mi wybaczyć. Trochę żałuję tracenia na niego czasu, ale mówi się trudno. Może jestem już po prostu za stara?!

Moje ostatnie doświadczenia z J.C.Staff były naprawdę udane i co jak co, ale "Amanchu!" ową dobrą passę podtrzymało. Pierwsze skojarzenie w projektach postaci? "Nana". Niby proste, a jednak wyraziste i szczegółowe - bardzo mi się spodobały i uważam, że jest to najmocniejszy punkt tego tytułu. No i oczywiście nie można nie wspomnieć o zabawnej gamie wyrazów twarzy postaci, które umilały seans, aczkolwiek mam pewien zarzut do twórców - większa różnorodność. Momentami przypisane wyrazy zupełnie nie pasowały do sytuacji. Tła zdarzały się lepsze (np. woda) i gorsze, ale jak na rok 2016 uznałabym to już za poziom dość standardowy. Tak czy inaczej, jestem zadowolona ;) Soundtrack jest prosty, stonowany, ale łatwo przykuwający uwagę. Nie powiedziałabym, żeby mnie porwał swoimi melodiami jakoś specjalnie, masa innych tytułów posiadała podobny OST, ale charakter serii został jak najbardziej oddany. Minimum spełnione. Jeśli chodzi o opening ("Million Clouds" - Sakamoto Maaya) i ending ("Futari Shoujo" - Tekopikari) to były to naprawdę miłe i ładne piosenki.


~Podsumowanie~
"Amanchu!" to przede wszystkim rozczarowanie, bo spodziewałam się serii dużo przyjemniejszej, zabawniejszej i bardziej lekkiej, relaksującej. Wyszło na to, że mimo wszystko odrobinę męczyłam się podczas jego oglądania i odliczałam jedynie odcinki do końca. Szczerze mówiąc, nie ma wiele do polecania, bo oryginalna historia nie została tutaj przedstawiona i jedynie kwestie graficzne jakoś się na tle reszty wyłamują. Myślę, że wielka tragedia się nie wydarzy, jak "Amanchu!" Wam gdzieś umknie i się za niego nie zabierzecie. Dużo podobnych serii krąży w światku anime, nie wiem czy stricte o nurkowaniu, ale skoro im dalej w epizodach tym mniej tego tematu, to ewentualnie można opuścić środkowe odcinki, obejrzeć początek i koniec... Wyjdzie na to samo. A chciałam polecić siostrze, bo nurkuje i bardzo to lubi... Nie ma co!

Fabuła: 1/5
Bohaterowie: 0,5/5
Grafika: 4/5
Muzyka: 3/5
Ocena ogólna: 2/5

Ocena końcowa: 4,2/10
A Wy co sądzicie o "Amanchu!"?



Pozdrawiam
Kusonoki Akane

2 komentarze:

  1. Miałam się brać za to anime, ale skoro to kolejny tytuł, który nic nie wnosi mam podczas seansu przeżywać swego rodzaju deja vu, to chyba raczej odpuszczę. Bo faktycznie, jak wspomniałaś, grafika bardzo przyciąga widza, ale niestety, dl mnie to nadal za mało. I fajnie zauważyłaś to podobieństwo z ,,Naną", gdyż mnie również od razu rzuciło się to w oczy :P Anyway, jednak grzecznie podziękuję i zostawię sobie czas na coś innego xD'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram. Lepiej ten czas spożytkować na coś lepszego ;)

      Usuń