2014-11-02

002. "Ao Haru Ride", czyli letniego podsumowania cz.II

"Ao Haru Ride"
Data premiery: 07.07.2014
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Romans, Szkolne,
Studio: Production I.G.

~Opis fabuły~
Yoshiyoka Futaba i Tanaka Kou poznali się już w pierwszej klasie gimnazjum. Oboje szybko poczuli do siebie coś więcej, jednak z powodu nieporozumienia nigdy nie mieli okazji tego sobie wyznać, a Kou bez słowa wyjaśnienia wyprowadził się z miasta i zmienił szkołę. Od tego momentu lata gimnazjalne Futaby stawały się jedynie coraz gorsze, gdyż zazdrosne o jej powodzenie u płci przeciwnej przyjaciółki odwróciły się od niej i ta zwyczajnie została sama. Kiedy trzy lata minęły i Yoshioka Futaba stała się pełnoprawną uczennicą liceum, postanowiła zmienić się w chłopczycę, dzięki czemu nie stanie się zagrożeniem dla zawistnych koleżanek z klasy o względy chłopców. Pewnego dnia jednak dochodzi do niespodziewanego przez nią spotkania. Tanaka Kou wrócił, jednak okazuje się zupełnie inną osobą niż go sobie zapamiętała...





~Recenzja~
"Ao Haru Ride"... Kolejny romans shoujo na podstawie mangi o tym samym tytule (wydawanym również w Polsce jako "Ścieżki Młodości"), który nie wyróżnia się teoretyczne niczym specjalnym na tle tak wielu już szkolnych romansideł, które dane nam było zobaczyć. W takim razie czy warto jest zabierać się za historię, której zakończenie każdy fan owych anime dobrze zna i przewidzieć potrafi? Myślę, że odpowiedź na to pytanie znajdziecie czytając poniższą recenzję ;) "Ao Haru Ride" było pierwszym anime z sezonu letniego, za które się zabrałam, jednak było to spowodowane jedynie tym, że manga, na której podstawie powstała ta seria, bardzo mnie sobą zainteresowała i zwyczajnie nie mogłam odpuścić sobie obejrzenia ekranizacji ;) Oczywiście ściśle pilnowałam by rozdziały odpowiadające odpowiednim odcinkom były przeczytane przeze mnie wcześniej, jednak nie było ku temu większych problemów, gdyż anime zakończyło się gdzieś pod koniec tomu czwartego.


Zazwyczaj główne bohaterki tego typu produkcji dzielą się na dwa główne typy: wkurzające wszystkich niewinne "sieroty", które nie potrafią same niczego zrobić oraz te bardziej ogarnięte, po których nie ma się wrażenia, że złamią się jak tylko wiatr mocniej zawieje. Po charakterze poprzedniego zdania za pewne wiecie już ku jakim bohaterkom chylę się ze zdecydowanie większym entuzjazmem ;) Otóż chwała autorom, gdyż Yoshioka Futaba jest ich dobrą przedstawicielką. Poznajmy ją jako uśmiechniętą, zabawną i energiczną dziewczynę, która zdecydowanie nie będzie patrzeć z założonymi rękami na rozwój sytuacji. Jest odważna i gotowa na wszystko, choć biorąc pod uwagę jej udawania chłopczycy w celu zatrzymania przy sobie znajomych, słowa te odrobinę tracą na swoim znaczeniu. Nie jest jednak tak źle jak mogłoby się wydawać. Yoshioka szybko pokaże na co ją stać, a wszystko to za sprawą Tanaki... nie, przepraszam, Mabuchiego Kou, który jakby na to nie patrzeć przychodzi jej na ratunek... Tylko kto tutaj tak naprawdę potrzebuje pomocy? Kou kiedyś i Kou obecnie są jak dwie różne osoby - wcześniej odrobinę nieśmiały, ale przyjazny i sympatyczny, teraz zimny, arogancki i sprawiający wrażenie, jakby nic go nie obchodziło. Przyczyny tej zmiany są nam nieznane (poznamy je oczywiście wraz z tokiem fabuły), jednak Yoshioka dostrzegając w nim odrobinę ukrytego ciepła, postanawia poznać swoją pierwszą miłość na nowo i dowiedzieć się co się z nim działo w ciągu trzech lat jego nieobecności.
Bohaterów jest zdecydowanie więcej niż tylko ta dwójka młodych licealistów, jednak nie ukrywajmy - są oni zdecydowanie najważniejszym elementem tej serii. W ciągu tych dwunastu odcinków przyjdzie nam także poznać starszego brata Kou, czyli młodego profesora ich liceum Tanakę Yoichiego, koleżankę z klasy Futaby Makitę Yuri, chodzącą samotniczkę Murao Shuko i jej adoratora, wielkiego optymistę Kominato Ayę, którzy mniej lub bardziej wpłyną na życie naszych głównych postaci. 


Fabuła "Ao Haru Ride", jak łatwo można się domyślić, opiera się głównie na uczuciu, które powoli ponownie rodzi się pomiędzy głównymi bohaterami. Jak widać 12 odcinków zobowiązuje i prócz odrobiny dramatu, z którym związana jest postać Kou i ewentualnej zazdrości wychodzącej z pojawienia się tak zwanej "osoby trzeciej", która i tak z pewnych powodów (o których Wam oczywiście nie powiem ;)) nie wliczała podrzucania sobie pod nogi kłód i wielce negatywnych emocji, nie pojawiły się tutaj żadne inne ekscesy, a przynajmniej ich sobie nie przypominam. Ewentualne wątek poboczny związany z Muaro i profesorem Tanaką mogę uznać za pewną odskocznię, jednak tak naprawdę było go tyle co nic i manga zdecydowanie lepiej sobie w tej kwestii poradziła. Z dwóch powodów jednak chciałabym, żeby powstał drugi sezon. Otóż, mimo wszystko "Ao Haru Ride" jest tytułem naprawdę przyjemnym i sympatycznym, a że uwielbiam wręcz oglądać szkolne anime o miłości, które w dodatku wyróżnia się humorem i nieirytującą główną bohaterką, z wielką przyjemnością obejrzę kolejne 12 odcinków o podobnym charakterze. Poza tym zakończenie... Było nijakie i z całą pewnością może zachęcać do dalszego czytania mangi, jednak co mają zrobić Ci, którzy czytać nie chcą? W głębi duszy mam nadzieję, że był to po prostu zamysł autora do wydania w przyszłości kontynuacji...

Czas na napisanie co nieco o sprawach technicznych. Kreska jest ładna i schludna, choć osobiście nie nazwałabym jej idealną. Były momenty kiedy traciła na dokładności, sprawiała nawet wrażenie dość przeciętnej, a w dzisiejszych czasach mimo wszystko oczekuje się o wiele większych osiągnięć w tej kwestii. Kolory raczej ciepłe i żywe (rozmywane podczas wspomnień, co uważam za bardzo ciekawe rozwiązanie) zaliczają się zdecydowanie do plusów tej serii, tak samo jak zabawna mimika postaci, która pojawiając się od czasu do czasu, dodawała scenom charakteru i humoru. Miła dla oka okazała się także animacja openingu, która była jednym z najprzyjemniejszych momentów każdego odcinka, a którą dopełniła również piosenka, czyli "Sekai wa Koi ni Ochiteiru" od CHiCO with HoneyWorks. Uwierzcie mi - znam jej tekst na pamięć ;) Skoro napomknęłam już na temat muzyki pozwólcie, że to właśnie nią zakończę ten akapit. Soundtrack z całą pewnością można zaliczyć jako jeden z największych plusów całego projektu i nie mówię tutaj tylko o openingu, endingu ("Blue" od Fujifabric) czy piosence przewodniej ("I will" od Chelsy). Nie uważacie, że nie ma nic lepszego niż anime ze śliczną ścieżką dźwiękową? ^ ^ Dla mnie zawsze dany tytuł wydaje się bardziej atrakcyjny, kiedy w tle można usłyszeć miłe dla ucha melodie i w tym przypadku na pewno się nie zawiodłam :)


~Podsumowanie~
Cóż ja mogę jeszcze powiedzieć na koniec tej recenzji? Mnie się jak najbardziej podobało i pomimo wszelkich minusów tej serii, nie sądzę by czas, który na to anime poświęciłam, był czasem straconym. Oczywiście, gdybym miała wybierać, manga wydaje mi się o wiele lepszą propozycją i szczerze to właśnie ją wolałabym wam wprzódy polecić ;) Tam kreska jest o wiele ładniejsza a  fabuła wydaje się o wiele ciekawsza, jednak mimo wszystko to wciąż ten sam tytuł i myślę, że jeśli chcecie się najpierw "przekonać", te 12 odcinków powinno Wam w tym pomóc. Dla zainteresowanych jeszcze wspomnę, że światło dzienne ujrzał także jeden odcinek OVA, zatytułowany "Unwritten", który odnosi się do czasów gimnazjalnych naszych głównych bohaterów, a w grudniu swoją premierę będzie miał film nakręcony na podstawie tej historii. Jak widać "Ao Haru Ride" idzie z wielką pompą - manga, anime a teraz film! Osobiście najpierw poczekam na koniec mangi, a dopiero później obejrzę live action. Dlaczego? Nie chcę spoilerów, od których i tak roi się już na tumblrze, więc podziękuję ;) Wolę dowiedzieć się co to będzie z Kou i Futabą poprzez kolejne tomiki! Moja ocena natomiast prezentuje się następująco:

Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 4/5
Grafika: 3/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 3,5/5

Ocena końcowa:  7,8/10
A Wy co sądzicie o anime "Ao Haru Ride"? :)


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

6 komentarzy:

  1. Ja przyznam, że miałam za duże oczekiwania i trochę się zawiodłam. Przede wszystkim, czytając mangę wyobrażałam sobie zupełnie inne postacie (toć animu było dla mnie jak kubeł zimnej wody) i inne charaktery. Najbardziej rozczarowałam się główną bohaterką (w ogóle wyobrażałam ją sobie początkowo jako blondynkę o.O), w moim odczuciu spłycili ją..

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się bardzo podobało, aczkolwiek cóż zrobić - manga bardziej mi się podobała. Co więcej, muzyka w ogóle mi się nie podobała. Nie sądzę jednak, żeby to anime nie było warte polecenia, chociaż no - wolałabym polecić komuś mangę.

    OdpowiedzUsuń
  3. To Ao Haru Ride ma live action :o? O matko! Muszę oglądnąć!
    Szczerze? Najpierw przeczytalam mangę. Futaba i Kou strasznie mnie irytowali. Zaczął mnie też irytować ten blondas, którego imienia już nie pamiętam, a który potem był z... dobra, nie spoileruje innym. Jak dla mnie manga była dobra do momentu festiwalu. Potem wszystko zaczęło się pieprzyć i prawie nie przyciągało mojego zainteresowania. Kou to idiota. No, zwyczajny idiota (choć i tak go kocham). Mangę jednak dalej czytam, bo... czemu nie? Chcę wiedzieć jak to się skończy (choć i tak wszyscy się tego domyślamy).
    Anime było gorsze, niż manga, to jest wiadome. Najbardziej nie podobało mi się zakonczenie, które było tak naprawdę... nic nie znaczące. A cały czas się zastanawiałam: jak oni to zakończą. Może dobrną do festiwalu? To by było dobre zakończenie. A tu dupa. Anime jak dla mnie przeciętne, polecam wszystkim raczej przeczytać mangę, choć przyznaję, to nie na moje nerwy XD. Wolę konkrety! Bo ja taki szczery i konkretny człowiek. Mimo wszystko, w jakimś stopniu pokochałam Ao Haru Ride.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogólnie naczytałam się, że ludzie wolą mange od anime, ale też uważają, że anime nie jest aż takie złe. Mi ciężko oceniać bo nie przepadam za romansami (z nielicznymi wyjątkami), więc raczej męczyłabym się oglądając ten tytuł. >.<

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę to obejrzeć, przeczytać i wszystko co możliwe. No niestety tylko czasu mi na cokolwiek do oglądania brakuje T T Cieszę się, że wróciłaś do blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje się całkiem dobrym anime. :) Choć od dawna ich nie oglądam to może kiedyś po nie sięgnę!

    http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń