2015-06-07

032. "Junketsu no Maria", czyli zimowego podsumowania cz.VI

"Junketsu no Maria"
Data premiery: 11.01.2015
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Fantasy, Ecchi, Komedia, Historyczne, Romans
Studio: Production I.G

~Opis fabuły~
Historia ta opowiada o pewnej wiedźmie, która w czasach Wojny Stuletniej swoją magią przynosiła kres wszelkim bitwom rozgrywającym się pomiędzy Francją a Anglią. Nienawidziła ona bowiem wojen, nie stała ona również po żadnej ze stron - pragnęła jedynie zapobiec kolejnym ofiarom będących wynikiem niekończących się walk. Swoimi działaniami jednak przykuła w końcu uwagę Niebios i tym samym Michał Archanioł zstąpiwszy na Ziemię, przekazał Marii decyzję podjętą przez Boga - nie będzie ona mogła korzystać z magii na oczach ludzi, a swoje grzechy odpokutuje jedynie po utracie mocy, co nastąpi w momencie jej rozdziewiczenia. Wtedy też Archanioł wysłał anioła, Ezekiel, której zadaniem było nadzorowanie Marii i upewnienie się, że ta nie złamie nadanego jej rozkazu...



~Recenzja~
Dwa tygodnie temu było raczej słabo... Tydzień temu trochę lepiej, ale wciąż nieidealnie... A dzisiaj? Przyznam się Wam szczerze, że na dzień dzisiejszy tegoroczna zima w moim wykonaniu nie wypada wielce śpiewająco, a moja zazwyczaj w większości wypadków (a przynajmniej tak mi się wydaje) trafna intuicja, zaczęła delikatnie mówiąc, płatać mi niezłe figle! Dlaczego? Tak zwane "sezonowe pewniaki" nie do końca kończą tak jak faktycznie bym tego chciała, a te potraktowane z dużo większą rezerwą, okazują się być naprawdę niezłymi, zimowymi kąskami... Tym razem będziemy mieli do czynienia z sytuacją typu drugiego, bo uwierzcie mi na słowo, po "Junketsu no Maria" na pewno nie spodziewałam się czegoś tak dobrego ;) Rozpocząć, pochłonąć i skończyć anime jednego dnia? Na ten moment, proszę państwa, czekałam już od dobrych paru tygodniu i dzisiaj z wielką przyjemnością przedstawię Wam produkcję, mam nadzieję, godną zajęcia wysokiego miejsca na naszym końcowym podium - zaraz po "Death Parade" (>>recenzja<<) ;) ...


Za górami, za lasami mieszkała sobie pewna, przerażająca wiedźma Maria... No, a przynajmniej w coś takiego powinni wierzyć mieszkańcy pobliskich wiosek ;) W rzeczywistości mamy tutaj do czynienia z uczynną, chętną do pomocy młodą kobietą (chyba w ciele nastolatki...), która choć faktycznie włada dość potężną magią, nigdy nie miała w zamiarach użyć jej aby kogokolwiek skrzywdzić. Jedynym jej celem jest zakończenie trwającej wówczas wojny, więc uparcie pilnuje, by w jej otoczeniu nie rozgrywały się żadne bitwy - w innym przypadku możecie być pewni, że Maria się tam pojawi i ponownie odeśle obie zwaśnione strony do domu. Można powiedzieć, że strzeże ona porządku na "swoich terenach", a że zazwyczaj kończy się to w mało subtelny sposób, sam Michał Archanioł postanowił złożyć naszej uroczej blondyneczce wizytę. Wtedy, jak już wiecie z opisu fabuły, nadał on jej pewne warunki - zakaz używania swoich mocy w obecności ludzi, a także możliwość odpokutowania swoich win dopiero po ich utracie. No a "utrata" równa się się z "rozdziewiczeniem", bo jak "Junketsu no Maria" samo tłumaczy - wiedźma ta jest dziewicą, tak samo jak święta Maria, matka Jezusa. Cóż... Anime to nigdy nie kryło się ze swoimi nawiązaniami do, podejrzewam, większości z nas dobrze znanej biblijnej historii i o ile podobieństwo imion jak i, że tak powiem, doświadczenie w bliższych relacjach damsko-męskich jest jedynie 1/3 z owych analogii, tak autorzy zadbali również o rolę Józefa (szczerze? zauważyłam owy odpowiednik dopiero na samym końcu serii - nie wiem jak, ale umknął mi ten szczegół XD), w tym przypadku Josepha , który często odwiedza Marię, dostarczając jej coraz to nowe zlecenia od swojego pana. Więc! "Junketsu no Maria" pod względem bohaterów (jak i fabuły) nie jest raczej odpowiednim wyborem dla silnie związanych z Kościołem i nie tolerujących tego typu historii widzów, aczkolwiek ja, pomimo swojej wiary, nie miałam z tym większego problemu. Fakt faktem - było to naprawdę dziwne, ale szybciej było mi do śmiechu aniżeli złości czy oburzenia, więc widok Marii jako wiedźmy nie zrobił na mnie żadnego negatywnego wrażenia. Swoją drogą, ciekawy pomysł i choć sami bohaterowie nie wypadli jakoś wybitnie pod względem charakterów czy usposobienia, muszę docenić tutaj autorów za dość oryginalną wyobraźnie ;) Postacie były sympatyczne, aczkolwiek zachowania niektórych zaczynały być po pewnym czasie męczące. Dość spora powtarzalność, prócz samej idei wszystko rozwiązane zostało w sposób raczej standardowy i mało specjalny, więc jak dla mnie jest poprawnie, aczkolwiek mogło być lepiej...


Dobrze, że fabuła była wystarczająco ciekawa, by ten minusik aż tak bardzo nie rzucał się w oczy ;) Jak już wspominałam, "Junketsu no Maria" dość śmiało podeszło do ustanowienia sobie bazy w postaci biblijnej Marii i Józefa, o ile samo to naprawdę nie wywoływało (przynajmniej w moim przypadku) wiele emocji, zakończenie było dość kontrowersyjne. I tak - mówię to jako osoba, która pomysł ten odebrała bardziej jako ciekawe doświadczenie aniżeli obrazę. Uczmy się tolerować niektóre rzeczy, nawet jeśli nie są one do końca właściwe! No... ale księdzu raczej nie radziłabym pokazywać ;) Idźmy dalej - ecchi. Moja największa obawa okazała się nie być aż tak straszna, gdyż prócz ciągłego nawiązywania do seksu, dziewictwa czy innych zboczeń (chociażby sama obecność sukkubów mówi tutaj sama za siebie), nie znajdziecie tutaj nienaturalnie biuściastych koleżanek czy pantyshotów w co drugiej scenie. Jak pewnie się domyślacie, taka forma ecchi przemawia do mnie w zdecydowanie bardziej odpychający sposób, a samo gadanie, czy nawiązywanie do tego typu spraw, cóż - nie robi już na mnie żadnego wrażenia ;) "Junketsu no Maria" bardzo dobrze sprawdziło się również w roli komedii, która w połączeniu z naprawdę ciekawą i dość oryginalną fabułą, dała nam przyjemną i wciągającą propozycję na nudne wieczory. Fakt faktem nie do końca spodobało mi się zakończenie, a i nie obraziłabym się o lepsze wyjaśnianie kwestii sukkubów (gdyby nie wujek google, dalej żyłabym w nieświadomości z "istnienia" owych stworzeń...), ale tak czy inaczej tytuł ten wypadł lepiej, niż się tego z początku spodziewałam. Brawo!


Jeśli mowa o grafice, to z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jestem zachwycona! Bardzo cenię sobie prace wychodzące z pod skrzydeł Production I.G, tak więc "Junketsu no Maria" naprawdę nie musiało się w tej kwestii wiele martwić ;) Kreska ładnie skomponowała się z fantastycznym charakterem serii, nie brakowało jej również dokładności, że o schludności nie wspomnę. Gdyby ktoś kiedyś zapytał mnie o jedne jedyne słowo komentarza, powiedziałabym, że grafika "Junketsu no Maria" była żywa, czy może raczej dynamiczna i choć nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, właśnie takie wrażenie odczuwałam już od samego początku ;) No i soundtrack również bardzo przypadł mi do gustu. Pomimo tego jaka miłością darzę OSTy pełne podniosłych, zapierających dech w piersiach melodii, tak w dużej mierze bardziej subtelna, acz wciąż ładna i doskonale dopasowana do całości oprawa muzyczna, zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Bez problemu nadawałaby się do filmu live action, bo i takie skojarzenie nie raz we mnie owa muzyka wzbudziła, a wierzcie mi lub nie, jest to bardzo cenny komentarz z mojej strony ;) Opening ("Philosophy of Dear World" - ZAQ) nie zapadł mi tym razem jakoś specjalnie w pamięci i choć sama nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, zdecydowanie na pierwszym miejscu stoi u mnie ending - "ailes" (TRUE). Refren bardzo przypomina mi ending z "Shingeki no Bahamut: GENESIS" (>>recenzja<<), ale nie uznałabym tego podobieństwa za minus - w końcu obie piosenki słuchało mi się naprawdę przyjemnie ;) "Junketsu no Maria" jest miłym dla oka jak i ucha tytułem, i niewątpliwie również z tego powodu, będę go sobie wspominać z uśmiechem na twarzy :) Jestem na tak!


~Podsumowanie~
Myślę, że jedynym zastrzeżeniem odnoście wstrzymania się z oglądaniem "Junketsu no Maria" są dość widoczne i nie ukrywajmy, kontrowersyjne powiązania z Biblią. Ecchi przy tym to raczej pikuś, no chyba, że jesteście osobami nie tolerującymi żadnych jego elementów (tak jak ja kiedyś, hehe...) ;) Nie macie z tym żadnych problemów? Więc "Junketsu no Maria" może okazać się naprawdę ciekawą i przyjemną propozycją dla Was, do której oczywiście serdecznie Was zachęcam :) W moim przypadku plusy zdecydowanie przeważają nad minusami i na pewno zapamiętam sobie ową serię jako miłe zaskoczenie, że o równie miłym spędzonym nad nią czasie nie wspomnę. Polecam!

Fabuła: 4,5/5
Bohaterowie: 3/5
Grafika: 5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 4,5/5

Ocena końcowa: 8,4/10
A Wy co sądzicie o "Junketsu no Maria"?


~Ogłoszenia parafialne!~
Po pierwsze!
Uwaga, uwaga - do polskiej społeczności fanów A&M dołączyła nowa stronka - webkomiksy.pl! Jeśli myślicie, że jest to kolejna polska strona uploadująca tłumaczenia mniej lub bardziej popularnych mang japońskich autorów, to muszę Was nieco zmartwić, gdyż sprawa prezentuje się zdecydowanie bardziej interesująco ;) Tworzycie swoje własne komiksowe historie? Szukacie inspiracji do rozpoczęcia swoich pierwszych kroków w tej dziedzinie? A może po prostu lubicie czytywać amatorskie prace innych ludzi? Webkomiksy.pl przychodzą Wam na ratunek! Dla tych, którzy chcą poczytać - bez logowania, a także dla tych którzy chcą udostępniać - po zalogowaniu ;)
Zachęcam do odwiedzania! 

I po drugie!
Ogarnięcie moje nie zna granic i dopiero niedawno doszło do mnie, że pozostałe recenzje przewidziane w zimowym podsumowaniu (zaspoileruje, że dwie ;p) mogą zostać opublikowane dopiero za dwa, a następnie za cztery tygodnie od dnia dzisiejszego. Dodam, że owej rozkminy dostałam na lekcji języka polskiego bodajże, więc o ile na polskim staram się w pewnym stopniu uważać, później czekało mnie niezłe wytężanie szarych komórek - co by w tym przypadku zrobić. Do niedawna myślałam, że uda mi się posty ciągnąć tak, że jedna seria się kończy to inna zaczyna, ale jak w jesiennym nastąpiły pierwsze komplikacje, tak w zimowym stało się pewne, że będzie to niestety raczej niemożliwe ;( Dlatego nie zdziwicie się, jak jeszcze przed zakończeniem jednego podsumowania zaczną pojawiać się recenzje z kolejnego, co nie wiem jak uda mi się pogodzić, ale postaram się nie załamać ;p No ale póki co także i taka opcja nie wchodzi w rachubę, więc wymyśliłam na to pewne rozwiązania ;) Jak może zauważyliście, po prawej stronie zaraz pod nagłówkiem znajduje się ankieta. Ankieta ta dotyczy nowej serii recenzji, którą planuję wdrożyć już w następnym tygodniu - nie wiem jeszcze jakiego dnia, ale pewne jest, że na pewno nie tego samego co posty sezonowe, bo one tak czy siak będą się pojawiać. Więc pytanie do Was brzmi: o czym nowym chcecie sobie tutaj poczytać? :) Przedstawiłam Wam cztery, mam nadzieję ciekawe, propozycje, które w najbliższych "lukowych" tygodniach będę się starała dla Was spełniać, więc zastanówcie się dobrze i głosujcie. Do końca zostało jeszcze trochę czasu (dzisiaj 23:00), także kiedy klamka zapadnie, ostatecznie przemyślę sobie co i jak dokładnie z ową serią zrobię. No ale dobra wiadomość dla tych, którzy sezonów nowych nie śledzą lub znudzeni są ciągłym gadaniem o nowościach - w następnym tygodniu na My Opinion będzie trochę z innej beczki ;) Głosujcie, czekajcie ze zniecierpliwieniem i do zobaczenia!

Pozdrawiam
Kusonoki Akane
 

2 komentarze:

  1. Nie wiem dlaczego, ale aż do teraz tkwiłam w przekonaniu, że to jakieś słabe ecchi, którego na pewno nie przetrawię. To że ecchi jest może i faktycznie sie zgadza, ale patrzę na opening, patrzę na Twoją recenzję i zapowiada się bardzo przyjemna seria! Będzie trzeba zajrzeć. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, wreszcie piszesz o czymś, co oglądałam! To nie wyrzut w Twoją stronę, to ja po prostu po mało co ostatnio sięgam :)
    Marię uwielbiałam już w skanlacjach, które niestety bardzo się opóźniały, więc informacja o ekranizacji ucieszyła mnie podwójnie, bo to zawsze zwiększa zainteresowanie. Nie pomyliłam się, manga została zlicencjonowana w stanach i sobie ją sprowadzam :D
    Tak, ta historia jest krytyką Kościoła, ale nie całego, a jego wad, które są problemem i dziś, jak fanatyzm czy hipokryzja. Ksiądz z wioski Anne czy zwłaszcza ten młodszy mnich byli w miarę porządnymi ludźmi, choć subtelnie, bo historia nie skupiała się na nich :)
    Nie nazwałabym nagości w tym anime ecchi, ona nie była tu po to, żeby podniecać. Bardziej żeby symbolizować niewinność i sprzeciwianie się regułom i zwyczajom poprzez dużo pokazujący strój. Tak, przy okazji Maria jest atrakcyjna, no ale czemu miałaby nie być :) No a sukkub i inkub to już standard.

    OdpowiedzUsuń