2015-09-27

045. "Ore Monogatari!!", czyli wiosennego podsumowania cz.VIII

"Ore Monogatari!!"

Data premiery: 08.04.2015
Czas trwania: 24 x ok. 24 min
Gatunek: Shoujo, Komedia, Szkolne, Romans
Studio: Madhouse
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Gouda Takeo nigdy nie miał szczęścia w miłości. Czy to w szkole podstawowej czy gimnazjum - wszystkie jego wybranki zakochiwały się w jego najlepszym przyjacielu Sunakawie, który w odróżnieniu od niego, muskularnego i ogromnego ucznia, był przystojny i miał duże powodzenie u dziewczyn. Wszystko jednak zmienia się, kiedy pewnego poranka w drodze do szkoły, ratuje młodą dziewczynę Yamato Rinko przed zboczeńcem, która wbrew jego przypuszczeniom, bez pamięci zakochuje się w swoim wybawcy...



~Recenzja~
Kilka tygodni temu pisałam Wam (>>tutaj<<), jak to "Yamada-kun to 7-nin no Majo" stało się jedynym anime wiosennego sezonu, którego nowe odcinki od początku do końca wiernie śledziłam i uczyniłam stałą dla mnie na ten okres rutyną niedzielnych wieczorów. Prawda jest jednak taka, że przez pewien czas "Ore Monogatari!!" również zajmowało na mojej liście podobne miejsce, bo jak pewnie wiecie, wielką fanką romansów shoujo jestem i o ile mam do tego okazję, oglądać je będę z wielką przyjemnością ;) Z pewnych przyczyn nie udało mi się utrzymać tego wyniku do samego końca jego 24-ech odcinków, ale nie da się ukryć, że produkcja ta zasługuje na miano jednego z najbardziej wartego obejrzenia anime z sezonu wiosennego i nie tylko ;) Dlaczego? A to dlatego, że okazała się być prawdziwą gratką dla amatorów miłosnych historii w szkolnym otoczeniu, a swoją obecnością wniosła do tego (nie)wielkiego światka niezwykle przyjemny i niezwykle potrzebny nam od dłuższego już czasu powiew świeżości. Brzmi jak jak idealna pozycja na wiosnę? Dosłownie - a jakby tego było mało - spełniła się w tej roli znakomicie! ;)


Główna bohaterka - całkiem ładna dziewczyna, nie posiadająca wielkiego doświadczenia w miłości. Główny bohater - przystojny niczym młody bóg, obiekt westchnień tudzież głębokiego zainteresowania pośród płci przeciwnej. Nie tym razem ;) "Ore Monogatari!!" łamie stereotypy i usadza w tej roli uroczą, acz wbrew jej delikatnej posturze odważną i gotową zawalczyć o swoje uczucia Rinko oraz ogromnego, raczej mniej urodziwego, wręcz odstraszającego swoją budową i postawą Takeo, który nie ma żadnego, powtarzam ŻADNEGO, powodzenia u przedstawicielek damskiej części tego świata. Wszystkie, które lubił i które mu się podobały, zamiast niego wybierały jego najlepszego przyjaciela, który wręcz idealnie pasuje swoim wyglądem do szkolnego romansu shoujo - Sunakawę. Dlatego też, kiedy Gouda bezinteresownie ratuje wystraszoną Yamato przed obmacywaczem, choć sam obdarza miłą i wdzięczną mu koleżankę niewinnym uczuciem, błędnie ocenia jej działania i uznaje, że ta jak każda inna zakochała się w Sunie. Gdybyście byli na jego miejscu - nie wkurzyło by Was to, albo przynajmniej sprawiło, że jest Wam niesamowicie przykro? Podejrzewam, że co najmniej połowa damskiej (nie wiem czy męskiej, ale możliwe, że też) populacji miała by z tym problem i prędzej czy później wyszło by z tego coś nieprzyjemnego (dość często spotkać możemy to również w anime, a jak), ale co na to Takeo? Szkoda mu, pewnie, że mu szkoda, ale nie chcąc by Yamato spotkała się z rozczarowaniem, stara się ich do siebie zbliżyć. Masochista? Nie i nie dość, że mamy tutaj do czynienia z nietypowym jak na te gatunki bohaterem mniej urodziwym, to jeszcze szczerze życzliwym, miłym i ceniącym przyjaźń i szczęście drugiej osoby najbardziej na świecie. No i oczywiście my wiemy jak jest naprawdę, bo kogo lubi Yamato? Oczywiście, że Takeo ;) Jak na osobę, która ogląda i czyta tego typu historię w prawdopodobnie większych ilościach niż faktycznie powinna, Rinko zasłużyła sobie u mnie na wielki plus i ogromną ilość sympatii już od samego początku. Jest urocza i miła, możliwe, że również odrobinę nieśmiała, ale wbrew temu wszystkiemu, zdolna była wziąć sprawy w swoje ręce i nie czekać, aż autorzy w cudowny sposób ustawią ponowne spotkanie pomiędzy głównymi postaciami. Cóż za cudowna odmiana! Można powiedzieć, że z butami weszła do życia Takeo i choć sama prawdopodobnie w randkowaniu ma nie więcej doświadczenia niż on, stawia kolejne kroki na przód i bez ukrytych uczuć czy zamiarów, rozwija ich związek. Dobra, ale co w tym wszystkim robi Sunakawa? Przyznam się Wam, że moje zamiłowanie do romansów shoujo ponownie wzięło górę i dawałam przynajmniej 70% szans na to, że z czasem także i Suna urodzi względem głównej bohaterki jakieś romantyczne uczucie (nie mówcie, że nie - jest to dość częsty zabieg w tego typu historiach ;)). Nic z tych rzeczy. Szybko doszło do mnie, że "Ore Monogatari!!" jest po prostu zbyt niewinnym anime, aby zakłócić to wszystko dla miłosnego trójkąta dwójki przyjaciół i dziewczyny jednego z nich. Nie tylko licealna miłość (nie wspomniałam jeszcze o pewnym drobnym, acz wbrew pozorom dość istotnym szczególe, a mianowicie - Takeo i Yamato uczęszczają do różnych szkół) bowiem jest tutaj wątkiem najważniejszym. Także i szczera przyjaźń miała tutaj swój spory udział i dzięki niej również, poznajmy Sunę z trochę innej strony. Chyba każdy miał prawo założyć, że będzie on przystojnym, acz spokojnym, odrobinę flegmatycznym i rzadko kiedy wykazującym jakiekolwiek emocje bohaterem, a tu proszę. Sunakawa okazał się o wiele barwniejszą postacią, niż mogło się to nam wydawać na początku ;)


Bohaterowie są, zwłaszcza w anime z tej dziedziny, często najważniejszym i najbardziej decydującym elementem serii, więc chyba każdy zgodzi się ze mną jeśli stwierdzę, że "Ore Monogatari!!", nie dość, że zaprezentowało się widzom z zupełnie innej strony, to jeszcze osiągnęło w tej kwestii prawdziwy i niezaprzeczalny sukces. Oczywiście wyżej wymieniona trójka to nie wszystko co autorzy nam w tej historii zaproponowali - wraz z tokiem fabuły poznajemy również nowe postaci, które mają większy i mniejszy wpływ na całokształt produkcji. Siostrę Sunakawy, przyjaciółki Yamato i przyjaciół Takeo ze szkoły, jego rodziców... Nie ma ich wiele, ale wystarczająco aby dodać do serii czegoś więcej, a także wciąż utrzymać jej niezastąpiony klimat i charakter. Przejdźmy więc do fabuły. Nie co ukrywać - "Ore Monogatarii!!", tak jak już pisałam, jest anime wyjątkowo niewinnym i uroczym, idealnym na wieczorny relaks, dostarczającym dużo śmiechu (zwróćcie uwagę na komentarze pojawiające się obok postaci ;)) i uśmiechu na twarzy widza. Pozwolę sobie wspomnieć o tym, że związek Takeo i Yamato dochodzi do skutku bardzo szybko, to nie tak, że w nieskończoność ciągnie się niewiedza głównego bohatera względem uczuć głównej bohaterki i dopiero w połowie czy pod koniec, wszystko staje się jasne. Wszelkie intrygi z udziałem osób trzecich, choć faktycznie się pojawiają (bo jakże mogłoby ich zabraknąć) nie mają tutaj tak wielkiego znaczenia jak w większości romansów shoujo, co jedynie podkreśla urokliwość i w pewnym sensie również i szczerość tej serii. Nie da się ukryć, że autorzy postawili na bardzo optymistyczną historię, która rozwija się w sposób naturalny, bez ukrytych motywów i czyhającego za rogiem punktu zwrotnego, całkowicie zmieniającym bieg fabuły. Nie często znaleźć można tak prostolinijną i sympatyczną produkcję pośród tego gatunku i choć oczywiście, jest to niezwykle miła odmiana dla takich pożeraczy szkolnych, miłosnych opowieści jak ja, z początku fakt ten mi naprawdę przeszkadzał. To też było powodem mojego chwilowego zaprzestania oglądania, bo w głębi duszy czekałam na zwroty akcji i niepotrzebne problemy, a tutaj mijały coraz to kolejne odcinki i nic takiego nie miało zamiaru się pojawić. Z miejsca uznałam "Ore Monogatari!!" za anime monotonne i nudne, a w głowie układałam sobie zdania mojego niezadowolenia do opisania w recenzji. Także prawdziwie doceniłam tę serię dopiero po powrocie do jej zaległych odcinków, ale tak to już jest, jak się zbyt mocno przyzwyczai do wszechobecnych schematów ;) Jedynym elementem, który zawiódł mnie w kwestiach fabularnych było zakończenie, bo zostało ono potraktowane przez autorom dość standardowo, nawet jeśli wszyscy i tak doskonale wiedzieli, jak się to wszystko skończy. Sama nie wiem na co dokładnie liczyłam, ale wydaje mi się, że w tym przypadku nawet brak punktu kulminacyjnego, nie wyrządziłby całości żadnej krzywdy ;)


Nie będę kłamać - Madhouse studio bardzo mnie zawiodło. Kreska była bardzo subtelna, ale nie do końca tego spodziewałam się po studiu, które w moich oczach tworzyło jedne z ładniejszych i jedne z najbardziej dopracowanych produkcji. Do animacji, kolorów i konkretnych wyrazów twarzy i mimiki (głównie Takeo) nie mam żadnych zastrzeżeń (szczerze, niektóre były naprawdę mistrzowskie), ale z czasem odcinki zaczęły coraz bardziej tracić na dokładności, a i nie zdawały się wielce przejmować szczegółowością. I to też nie tak, że premierowy odcinek w 100% zachwycił mnie swoją grafiką. Szczerze mówiąc od samego początku coś mi w tej kwestii nie pasowało i choć nie było bardzo źle, z wielkim bólem stwierdzam, że "Ore Monogatari!!" wypadło raczej dość przeciętnie. Soundtrack okazał się równie delikatny oraz doskonale dopasowany do charakteru i klimatu serii, choć szczerze mówiąc, momentami naprawdę ciężko było mi zwrócić na niego uwagę. Co ja tutaj będę dużo pisać - OSTem na miarę mistrza Sawano bym tego nie nazwała, ale również posiada w sobie kilka naprawdę ładnych i wartych przesłuchania melodii. Myślę, że w przyszłości będę do nich wracać bardzo często - wprawiają mnie w bardzo dobry humor i nie sądzę by kiedykolwiek udało mi się pomylić je z jakimkolwiek innym anime. Jest to na pewno duży plus, który wezmę pod uwagę podczas swojej oceny ;) Pomimo iż produkcja liczyła sobie 24 odcinki, autorzy postawili na tylko jedną parę openingu i endingu. Piosenką początkową było "Miraikei Answer" w wykonaniu TRUSTRICK, a końcową "Shiawase no Arika" od LOCAL CONNECT. Choć oba kawałki bardzo lubię i oba wpadają w ucho, moim faworytem (nie tyle samego anime co możliwe, że nawet całego wiosennego sezonu) jest ending, który świetnie zgrywa się z moimi muzycznymi gustami. Jeśli również lubujecie się w takich klimatach polecam przesłuchać cały mini album "Kako Tsunagu Mirai", a ja tym czasem dopisuje LOCAL CONNECT do zespołów wartych dalszego podpatrywania ich pracy i przechodzę do podsumowania dzisiejszej recenzji ;)


~Podsumowanie~
Spośród wszystkich wychodzących tej wiosny tytułów, "Ore Monogatari!!" uznaje za anime obowiązkowe :) Oczywiście nikogo nie zmuszam, bo jeśli ktoś nie przepada za romansami shoujo (nie ważne w jakiej odsłonie) to nie i koniec, ale naprawdę chciałabym, aby wszyscy wahający się co do jego obejrzenia, po tym poście wiedzieli już czy jest to produkcja dla nich, czy nie. Dla mnie był to niezwykle przyjemnie spędzony czas, w dodatku nad czymś nowym, świeżym i nie powielającym wszechobecnych schematów. Ile czekaliśmy na coś podobnego? Do wiosny 2015! A tak na marginesie - info dla fanów i tych preferujących filmy live action --> KLIK ;)

Fabuła: 4,5/5
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 3/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 5/5

Ocena końcowa: 8,6/10
A Wy co sądzicie o "Ore Monogatari!!"?


~Ogłoszenia parafialne!~
Jak pewnie zauważyliście, blog ponownie przeszedł pewne zmiany ;) W ciągu ostatnich dwóch tygodni szablon zdążył zmienić się już dwa razy, więc ograniczę się do różnić znacznie ważniejszych i istotniejszych od nowego nagłówka czy dobrania kolorów (tudzież nową ikonę profilu - więcej info w nadchodzących recenzjach ;))), a mianowicie:
RAMKA AKTUALNOŚCI --> znajdziecie ją na samej górze panelu bocznego (po prawej). Zawierać będzie, jak sama nazwa wskazuje, informacje odnośnie bloga, recenzji, postów itp. itd., które będę starać się aktualizować dla Was z tygodnia na tydzień, w zależności od tego co w danej chwili mam Wam do przekazania. Dlatego jeśli kiedykolwiek z niewiadomych powodów recenzja się nie pojawi, a będziecie ciekawi co takiego zadziało się w moim życiu, że nie mogłam czegoś dla Was opublikować (a przy normalnych warunkach posty pojawiają się co tydzień) - odpowiedzi znajdziecie prawdopodobnie właśnie w tym miejscu :)
SPIS RECENZJI --> od dłuższego czasu coś podobnego istniało na My Opinion, jednak z całą pewnością nie wyglądało to tak, jak wygląda to teraz. Muszę Wam powiedzieć, że jestem mega dumna z efektu, a zobaczyć go i podziwiać razem ze mną możecie w lewym, dolnym rogu ;) Wystarczy najechać i rozwinie się przed Wami blisko rok moich recenzenckich wypocin. Szybkie wyjaśnienie jakby ktoś nie wiedział co, jak, i gdzie: Sezonowe zawiera recenzje z sezonowych podsumowań, nowości (w tym ostatnio utworzone "Nadchodzące", czyli wstępne rozpoznania nadchodzących sezonów i "Końcowe" - posty podsumowujące dany sezon) podzielone na lata i odpowiednie okresy, a Nieśmiertelni, Niezniszczalni, Ponad wiekowi natomiast, recenzje tzw. klasyków, czyli serię całkowicie odmiennej od tej "głównej", sezonowej. Mam nadzieję, że wszystko jest wystarczająco czytelne, ale jeśli macie jakieś uwagi, mające na celu oczywiście poprawę nawigacji na My Opinion - prosiłabym o komentarz :)
I to tyle odnośnie zmian. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu!

Pozdrawiam
Kusonoki Akane

7 komentarzy:

  1. Anime całkiem miło się oglądało, choć mnie nie zachwyciło, wiadomo - naiwne, przesadzone i przesłodzone, niemniej miło czasem się w ten sposób nieco odmóżdżyć i rozluźnić. Tylko strasznie irytował mnie głos Rinko. ^^''
    Najbardziej polubiłam Sunę - nie tylko dlatego, że jest bishem, do których mam niestety słabość (tak samo jak do psycholi wszelkiego rodzaju), ale za charakter. O rety, chciałabym znać kogoś takiego.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbieram się za oglądanie, bo każdy mi poleca ten tytuł (jaką bure dostałam na konwencie, że nie widziałam :O). Pierwsze skojarzyło mi się z Hatsukoi Limited, które mnie niezbyt chwyciło. Cóż, powinnam dać szansę, wiem, ale niech mnie ktoś zmusi i włączy pierwszy odcinek! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to naprawdę przyjemna historia, dla mnie ona się niczym poza wyglądem głównego bohatera nie wyróżnia, ale to nadal przyjemna do oglądania rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przymierzam się dość długo do tego tytułu. Niestety jakoś tak teraz nie mam czasu na oglądanie animców. Tu prawo jazdy, tu coś z uczelnią trzeba pozałatwiać a tu jeszcze pasuje zobaczyć się z kimś po raz ostatni na ten rok i tak dalej i tak dalej... Pewnie jak będę miała chrapkę na lekkie, zabawne, sioodziowe animu to chapnę Ore Monogatari!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie oglądałam, bo ostatnio coś nie bardzo mam ochotę na tego typu serie, ale że sporo pochwał się już naczytałam to mam w planach kiedyś obejrzeć. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, długo się nastawiałam, żeby oglądnąć to anime. Zazwyczaj jak mnie coś nie przyciąga fabułą to staje się idealne *przykład: Shingeki no Kyojin - w cholerę nie podobał mi się motyw tytanów, a tu proszę*. Skońćzyłam oglądać Shokugeki no Souma, więc może czas na Ore Monogatari, skoro wszyscy mają tak pozytywne opinie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie również Ore Monogatari bardzo się podobało, i teraz mi smutno że nie mam swojej cotygodniowej dawki "suki da!". Najbardziej podobały mi się początkowe odcinki, ale potem przyzwyczaiłam się do Takeo i żarty związane z jego posturą nie robiły już na mnie takiego wrażenia. Wtedy właśnie Ore Monogatarii stało się dla mnie takim zwyczajnym, komediowym, uroczym shoujo ;)

    OdpowiedzUsuń