2016-05-29

074. "Hai to Gensou no Grimgar", czyli zimowego podsumowania cz.VIII

"Hai to Gensou no Grimgar"

Data premiery: 10.01.2016
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Przygodowe, Dramat, Fantasy
Studio: A-1 Pictures
Bazuje na: Light Novel

~Opis fabuły~
Nie wiedząc skąd pochodzą, jak się tutaj znaleźli i kim dokładnie są - pewnego razu Haruhiro, jak i grupa kilkunastu innych młodych ludzi, obudziła się w zupełnie nieznanym im miejscu. W świecie przypominającym grę, zmuszeni zostali przyjąć obowiązek Ochotników, których zadaniem jest utrzymywanie spokoju i stawanie czoła czyhającym na obrzeżach miasta niebezpieczeństwom. Podczas gdy co silniejsi utworzyli swoją własną drużynę, pozostali - Haruhiro, Manato, Yume, Shihoru, Ranta i Moguzo - postanowili połączyć siły i razem zawalczyć o przetrwanie...



~Recenzja~
Motyw życia w świecie wyrwanego niczym z kolejnej gry MMORPG, w którym walki z potworami i zdobywanie nowych umiejętności są na początku dziennym, prawdopodobnie nikogo już nie dziwi i być może również nie interesuje tak bardzo, jak chociażby tuż przed pierwszym odcinkiem bardzo popularnego przed kilkoma latami "Sword Art Online". Bo takich tytułów od tamtego czasu pojawiło się naprawdę wiele, a mimo to twórcy nie poprzestają i wciąż prezentują swoje nowe propozycje "do szufladki"... Tym razem jednym z nich okazało się być "Hai to Gensou no Grimgar", które... Czyżby zamierzało nieco wyróżnić się na tle swoich poprzedników dzięki odrobinie swojego dramatycznego klimatu? Myślę, że nie tylko dla mnie produkcja ta wydała się interesująca i szybko znalazła sobie miejsce w mojej zimowej liście ;) Myślę, że gdyby czas mi na to bardziej pozwolił, na pewno byłaby jedną, za którą zabrałabym się na bieżąco, ale cóż... Bywa i tak, że dobrze prosperujące tytuły zostawia się sobie na później, aby oddać się im w pełnym skupieniu. Dwa poprzednie anime nie zachwyciły mnie wielce specjalnie, a więc do trzech razy sztuka? Zapraszam do dalszego czytania!


Na pewno wiedza o obecności dramatu w spisie gatunkowym się do tego nieco przyczyniła, jednak już od samego startu, oglądając "Hai to Gensou no Grimgar" ("Grimgar Fantazji i Popiołu" - nie sądzicie, że tytuł jest wręcz bajkowy? :)) można wyczuć tę nutkę nadchodzącej lub ciągle unoszącej się w powietrzu tragedii. Cóż, początkowo słowo "tragedia" może wydać się może zbyt mocnym słowem do opisania sytuacji bohaterów, jednak twórcy bardzo szybko dają nie tylko nam, ale i im samym do zrozumienia, że Grimgar to nie gra i przetrwanie nie jest wcale tak łatwą sprawą. Aby zostać pełnoprawnym Ochotnikiem potrzeba odznaki, do zdobycia odznaki potrzebne są pieniądze, pieniądze są efektem łupów z polowań na potwory (które przecież też nie chcą umierać i nie pozwolą się tak łatwo zabić), a aby chodzić na polowania trzeba mieć siłę i umiejętności, również odpowiednie dawki jedzenia, a i o to trudno, kiedy nie ma się czym za nie zapłacić... Tak mniej więcej wygląda nowe życie szóstki bohaterów, słabeuszy, którzy zostawieni przez tych silniejszych, starają się nie poddać i kroczyć dalej. Rany są prawdziwe, ci co zginęli nie powrócą do życia, a przedmioty nie wypadają z przeciwników jak na loterii - rzeczywistość, do której wrzuceni zostali z zupełnie nieznanych nikomu powodów. Po prostu tak się stało. Liderem drużyny został Manato, a zdobywszy informacje o otaczających ich warunkach, wspólnie ustalili swoje role i do jakich gildii każdy z nich dołączy. Tak więc Manato został kapłanem, Moguzo wojownikiem, Ranta mrocznym rycerzem, Haruhiro złodziejem, Shihoru magiem, a Yume łowcą. Przed nimi jednak długa i ciężka droga, a sukcesów póki co brak. Początki są trudne, a im przyszło dowiedzieć się tego na własnej skórze. Manato jest jednak podporą dla swoich towarzyszy. Jako przywódca jest też mózgiem tej grupy, może pomagać w walce, a dzięki swoim zdolnościom, uzdrowić w razie potrzeby. Stara się nie pokazywać swoich słabości, podchodzić do problemów spokojnie i patrzeć na świat rozsądnym wzrokiem. Nie trudno zauważyć w nim prawdziwego lidera. Jego przeciwieństwo stanowi głośny, wygadany i arogancki Ranta, który zdaje się niewiele myśleć na temat tego co mówi, szybko zmieniać swoją postawę i nie zwracać uwagi na uczucia innych. Być może też dlatego często sprzecza się z Haruhiro, który wykazuje więcej rozsądku, zrozumienia i stara się żyć ze wszystkimi w zgodzie. Jako narrator tej historii wydaje się być też postacią neutralną i zdecydowanie nie wyróżnia się na tle drużyny swoim barwnym charakterem, jednak przez wgląd na jego przemyślenia nie można powiedzieć, że jest bohaterem nijakim. Może i doskonale pasuje na taką typową, wiodącą postać, bardzo dobrze prowadzi widza przez fabułę, dodatkowo zagarniając sobie szybko jego sympatię. Jak zresztą wszyscy, choć w niektórych przypadkach na pierwszy rzut oka naprawdę ciężko jest przyznać mi rację - o tobie mówię Ranta! ;) Moguzo, jak na dużego "siłacza" przystało, cechuje się łagodnością i bezspornością. Shihoru jest bojaźliwa, wstydliwa i delikatna co kontrastuje z odważnym, radosnym i sympatycznym usposobieniem Yume. Jak widzicie nie ma tutaj mowy o oryginalnych charakterach, szczerze mówiąc tylko Ranta ma pewne zadatki by tak właśnie sądzić (czasami ciężko było za nim nadążyć i nie jest już takim "typowym" bohaterem, a połączeniem kilku pojedynczych - tak sądzę), ale widz bardzo szybko się do nich przywiązuje i chce śledzić ich kolejne poczynania, jednocześnie przeżywając je razem z nimi. Strach przed śmiercią, radość z sukcesów, smutek z niepowodzeń, szok towarzyszący zabijaniu... Zwłaszcza ten ostatni zwrócił moją uwagę, gdyż nie wydaje mi się, by w innych seriach, tak dosadnie zostało pokazane odrzucenie tych zasad moralnych w imię przetrwania (potworów rzecz jasna, nie ludzi,,,), jednocześnie nie ciągnąc tego niepotrzebnie, bo przecież nie ma po co - tak musi być. Ogólnie rzecz biorąc oceniłabym bohaterów "Hai to Gensou no Grimgar" pozytywnie, bo bez problemu i nawet nie zdając sobie z tego do końca sprawy, polubiłam ich i z zaciekawieniem śledziłam ich dalsze losy. Brakuje im oryginalności, ale jednocześnie ciężko powiedzieć o nich, że są sztuczni, a ich działania wymuszone i nienaturalne, co ja osobiście naprawdę sobie u bohaterów cenię. 


Choć słysząc wyrażenia jak "walka o przetrwanie" czy chociażby anime przygodowe, ma się wrażenie, że seria w dużej mierze dostarczy widzowi akcji, tak "Hai to Gensou no Grimgar" jest anime, powiedziałabym, dość statycznym i spokojnym. Jeśli wybieracie tę produkcję ze względu na dużo emocjonujących pojedynków i wypraw, to muszę Was zawieść - tego tutaj nie dostaniecie, bynajmniej nie stanowią one tutaj głównego punktu. Nad scenami dynamicznymi przewagę mają dialogi, przemyślenia Haruhito i relacje między bohaterami. Przechadzki po mieście, tak zwane zapychacze czasu i "klatki zapychatki" mogą uznane zostać za niepotrzebne i lepiej byłoby spożytkować je w inny, ciekawszy sposób, a pojawia się ich całkiem sporo i faktycznie mogą widza na dłuższą metę irytować. Mimo to "Hai to Gensou no Grimgar" nie można nazwać serią nudną. Choć ciężko powiedzieć, do czego dokładnie tytuł ten zmierza, jaki koniec ją czeka i co można uznać za punkt, w którym każdy z nas będzie mógł powiedzieć, że czuje się usatysfakcjonowany takim, a nie innym zakończeniem, płynące swoim rytmem odcinki, ogląda się wyjątkowo przyjemnie i z jeszcze większą przyjemnością sięga się po kolejne. Być może jest to zasługa przyjaznych bohaterów, zwrócenia dużej uwagi na ich związki i przemiany oraz pozwolenia widzowi odczuwać razem z nimi emocje (bez zbędnego przedramatyzowania) i kibicowania w dalszych krokach... A być może to ten fantastyczny, a mimo to całkiem naturalny i nieco sielankowy charakter serii, który przeplata się z tą nutką dramatyzmu i gdzieś z tyłu głowy daje cały czas o sobie znać? Ciężko jest znaleźć odpowiednią odpowiedź, a podejrzewam, że im więcej widzów tym więcej pomysłów, jedno jest jednak pewne: jest naprawdę cienka granica w tworzeniu serii tego typu, która mimo wszystko wyda się naprawdę interesująca i nie będzie żadnego problemu z obejrzeniem jej "na raz". "Hai to  Gensou no Grimgar", przynajmniej według mnie, się to naprawdę udało. Nie jest to produkcja wysokim polotów, ale ma swój niezaprzeczalny urok i zdecydowanie wyróżnia się na tle innych z tego gatunku. Nie postawiła wszystkiego na akcję i to chyba właśnie czyni ją jak "niezwykłą". Osobiście nie mam do fabuły większych zastrzeżeń. Może faktycznie lekko ograniczyłabym podziwianie krajobrazu Grimgar i szczerze zastanawiam się co mogliby twórcy wymyślić jako wyjaśnienie nagłego obudzenia się bez wspomnień w owym świecie, ale czy aby na pewno było to tutaj potrzebne? Lubię czuć spójność w historii i znać każdy ułamek niektórych wydarzeń, ale tym razem mogę powiedzieć, że jestem w pełni usatysfakcjonowana :) Z chęcią poznałabym ich dalsze przygody i mam ciche nadzieje, że może kiedyś A-1 Pictures pomyśli o wydaniu kontynuacji... 


Graficznie, cóż... "Hai to Gensou no Grimgar" mnie wręcz urzekło! Zdaję sobie sprawę z drobnego niedopracowania postaci czy wołających momentami o pomstę do nieba animacji (choć zdarzały się też te naprawdę dobre), ale te barwy i przede wszystkim ciekawe tła, wyglądające niechlujnie, ale dające wspaniały efekt sprawiły, że moje serce wymiękło. Bajeczna, subtelna i niepowtarzalna - tak bym podsumowała kreskę tej serii. Muzycznie wcale nie gorzej. Również delikatna, ale uwaga, uwaga - zawiera w sobie całkiem sporą ilość piosenek przewodnik jak na serię liczącą 12 odcinków. Nie jest to tak popularny zabieg jak mogłoby się wydawać i za pewne są tego przeciwnicy jak i sojusznicy, ja natomiast uważam, że była to całkiem miła odmiana. Z wielką chęcią przesłucham cały soundtrack na spokojnie, bo naprawdę mi się spodobał. Polecam zwrócić na pozostałe melodie większą uwagę, bo łatwo je mimo wszystko pominąć ;) Opening ("Knew day" - (K)NoW_NAME) doskonale wpasował się w moje gusta i uważam, że bardzo ładnie wtopił się w całość oraz oddał charakter serii. Również ending ("Harvest" - (K)NoW_NAME) nie odstawał od całości i słuchało mi się go bardzo przyjemnie. To co jeszcze mi się spodobało to to, że w smutnym odcinku autorzy pozwolili sobie z openingu zrezygnować. Być może nie jest to tak ważne by o tym wspominać i wcale nie miało takiego podłoża o jakim ja myślę, ale zwróciło to moją uwagę, gdyż czasami bardzo psuje to wartość estetyczną epizodu. To będzie taki mały, dodatkowy plusik za dbałość o drobne szczególiki ;) 


~Podsumowanie~
Z ręką na sercu mogę przyznać, że jestem zadowolona. Od zawsze byłam fanką serii spokojniejszych, o niepowtarzalnym klimacie, która będzie potrafiła mnie chwycić za serce, a "Hai to Gensou no Grimgar" naprawdę się to udało. Nie jest to seria wspaniała, ma swoje minusy, ale mimo to uważam, że zasługuje na miano must-watch tego sezonu. Myślę, że jeśli każdy będzie miał w pamięci, że nie jest to produkcja o dynamicznej fabule, to równie każdemu powinna przypaść do gustu, a przynajmniej mam taką nadzieję :) Na wieczory idealna i z tym zakończeniem Was już dzisiaj zostawię. Naprawdę polecam! Jakby to Sfilmowani powiedzieli (uwielbiam ich kanał --> TUTAJ): "(...) gwiazdki z serduszkiem" ;)

Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 3/5
Grafika: 3,5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 4/5

Ocena końcowa: 7,2/10
A Wy co sądzicie o "Hai to Gensou no Grimgar"?



Pozdrawiam
Kusonoki Akane

7 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się kreska, ocena widzę też nie najgorsza - kiedy znajdę chwilę czasu na pewno dam szansę temu tytułowi. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No mi ta seria bardzo przypadła do gustu. Właśnie się zastanawiałam, co będziesz mieć na jej temat do powiedzenia, bo wiem, że zdania były podzielone, ale widzę, że w większości się zgadzamy. Mam podobne uczucia względem bohaterów, którzy jakkolwiek szablonowi, pozostali naturalni. Nawet postępowanie Ranty miało dla mnie sens, choć niewątpliwie jego charakter nie należy do łatwych. A do tej serii przyciągnęła mnie właśnie wyjątkowość kreski i raczej się nie zawiodłam. Muzyka również mnie urzekła. Nawet te scenki niby ecchi mi nie przeszkadzały, mimo, że fanką tego typu rzeczy nie jestem... Ale w recenzji zabrakło mi wspomnienia o ciągłym przewijaniu się imienia Manato na ustach bohaterów. Może miało po prostu nie być spoilera, ale mimo to wydaje się dość istotnym elementem, skoro było zauważalne a czasem wręcz irytujące i mimo braku zbędnego przedramatyzowania wydawało się jednak przesadzone. Mimo to z oceną jak najbardziej się zgadzam, myślę, że nie jest ani przesadzona ani nic serii nie ujmuje.
    A i jeszcze sprawa zabijania potworów. Było to tak ładnie oddane jak nigdzie i bardzo szczególnie mi przypadło do gustu, kiedy tyle jest znieczulicy w świecie. Naprawdę dało do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wspominałam o Manato, wiadomo, żeby za wiele nie zdradzać, ale też dlatego, że dla mnie fakt iż bohaterowie ciągle o nim wspominali, nie wydał mi się nadzwyczaj dziwny. Oczywiście, irytujące jest to dla widza, bo ciągle słyszy się to samo, a postaci zdają się nie iść dalej - tutaj się z tobą zgadzam - jednak z drugiej strony, był to mimo wszystko jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy element całej serii, zważywszy też na samo zakończenie. Myślę, że gdyby autorzy dali im tak szybko pominąć ten temat, mogłoby to wpłynąć nieco gorzej na ocenę bohaterów, a nawet sprawić, że wyglądaliby mniej naturalnie. Taka jest moja opinia, ale ciężko jest też to jednoznacznie stwierdzić - z jednej strony trzymanie się przeszłości denerwuje, z drugiej jednak można poczuć pewien niesmak do postaci, zapominających szybko o swoich cennych towarzyszach, dlatego twoja opinia również ma w sobie dużo racji :) Tak czy inaczej dziękuję za przeczytanie recenzji i ten komentarz. Jest mi bardzo miło :D

      Usuń
  3. Szału nie było, ale całkiem miło się oglądało. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdę mówiąc po tych wszystkich SAO, Log Horizon itd. trochę przejadł mi się już ten temat, ale bardzo spodobała mi się kreska, więc kto wie? Może kiedyś podczas jakiegoś nudnego wieczora wezmę się za to ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, motyw powtarzany prawie z każdym sezonem, ale ten tytuł naprawdę polecam :)

      Usuń