2017-03-05

0129. "Occultic;Nine", czyli jesiennego podsumowania cz.XI (ostatnia)

"Occultic;Nine"

Data premiery: 08.10.16
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Tajemnice, Sci-Fi
Studio: A-1 Pictures
Bazuje na: Light Novel

~Opis fabuły~
Ostatnimi czasy w Japonii panuje jakaś dziwna moda na okultyzm, więc przekonany dużym zarobkiem z wyświetleń, licealista Gamon Yuta prowadzi bloga o tej właśnie tematyce i tytule Kiri Kiri Basara. Osiem kolejnych, nie do końca związanych ze sobą osób, również dzięki tej stronie, zbiega się ze sobą, będąc zamieszanymi w ostatnie, tajemnicze wydarzenia, które ciężko jest racjonalnie wytłumaczyć...


~Recenzja~
Mój plan na moje pierwsze ferie na studiach (niestety trwające tylko tydzień) był dla mnie jasny od początku. Pomyślicie sobie pewnie, że nie mam życia i znajomych (dla których też znalazłam odrobinę czasu - nie martwcie się ;)), ale dla mnie zamiar obijania się i oglądania anime, może też czegoś innego wydawał się wystarczającą nagrodą za przeżycie okropnych dwóch tygodni egzaminów i ciągłej nauki, a także odpowiednim dla mnie odpoczynkiem przed zbliżającym się kolejnym semestrem. Pomyślałam sobie - "Jedyną rzeczą nie związaną z odpoczynkiem, którą mogę, ale też niestety muszę zawracać sobie głowę będzie czytanie "Odysei" (mission completed). Resztę wolnego poświęcę na obejrzenie wszystkich pozostałych mi serii jesiennych liczących nie więcej niż kilkanaście odcinków, dzięki temu pozbędę się zaległości i bez problemowo będę mogła zająć się czymś innym". Moje postanowienie wzięłam sobie bardzo do serca i tak właśnie przebrnęłam przez trzeci sezon "Haikyuu!!", "Drifters", drugi sezon "Hibike! Euphonium" (recenzje w ostatnich tygodniach), aż na "Occultic;Nine", o którym traktować będzie dzisiejszy post, kończąc. Tytuł ten jest jednocześnie kolejnym typem jesiennym 2016, więc można powiedzieć, że ostrzyłam sobie na niego ząbki już od samego początku. Dlaczego więc zostawiłam go sobie na koniec całego podsumowania? Otóż wielokrotnie wspominałam, że nie jestem najlepszym "rozwiązywaczem zagadek", a gdyby dodać do tego jeszcze moją naprawdę przeciętną pamięć, cóż... Wolałam sobie sprawę ułatwić i jednocześnie uprzyjemnić seans bez zbędnego zdezorientowania i zadawania sobie pytań, czy aby na pewno coś zostało wyjaśnione. Nie wiem na ile mi to pomogło, jeśli o specyficznym "Occultic;Nine" mowa, no ale od tego jest dzisiejsza recenzja, prawda? Zapraszam do dalszego czytania!


Naprawdę ciężko było mi napisać opis fabuły do dzisiejszej recenzji, aby przypadkiem nie zawrzeć w nim za dużo, a przy okazji jakoś tam ten tytuł nakierować. No ale czego ja się spodziewałam po serii, która już od samego początku była tajemnicza i nieco zagmatwana, że o jakimś pojęciu za co się właściwie zabieram nie wspomnę? ;) Pierwszy odcinek oczywiście nic bezpośrednio nie zdradza odnośnie aktualnej fabuły, daje nam szybki wgląd na główną dziewiątkę bohaterów i pozostawia widza z małą dezorientacją odnośnie tego, co właśnie obejrzał. Samo wprowadzenie to historii nie jest wielce skomplikowane i z całą pewnością dałoby się to jakoś poukładać, aby wraz z dalszymi odcinkami dokładać kolejne puzzle tej układanki w odpowiednich miejscach. No bo mamy tutaj licealistę Gamon Yuutę, już od początku dającego wrażenie idioty i przegrywa, który jakoś jeszcze trzyma się tej ostatniej deski ratunku w postaci swojego małopopularnego bloga okultystycznego, Kiri Kiri Basara, gdzie przekształca znalezione gdzieś indziej artykuły i informacje we własne wpisy, a kiedy już wyrusza w swoją własną detektywistyczno-dziennikarską podróż, niskim poziomem inteligencji i pomyślunku ściąga na siebie kłopoty (nie ważne ile razy to widzę, głośny facepalm zawsze mi w tym towarzyszy) . Ma on jednak dziwaczną i energiczną współpracownicę, panią "cyce-jak-donice" eghm... Narasuwę Ryoukę, zbierającą dla niego ciekawe tematy w towarzystwie dziwnego pistoletu, do której dołącza po chwili jeszcze Aikawa Miyuu, młoda acz popularna wróżbitka, która współpracę z Yutą sobie najwyraźniej wyśniła. Oto drużyna pierwsza. Kolejne postaci to student i syn niejakiego profesora od spraw parapsychologicznych Hashigami'ego, Hashigami Sarai, który ewidentnie dobrego kontaktu z nim nie utrzymuje, agentka czarnej magii rzucająca klątwy na osoby wskazane jej przez klientów Kurenaino Aria, detektyw Moritsuka Shun, tajemnicza Nishizono Ririka, jeszcze bardziej tajemniczy, bo ukazany nam w postaci ducha bodajże Kusakabe Kiryuu oraz pracownica w wydawnictwie miesięcznika MUMU, Sumikaze Touko. Owe informacje bazują na podstawie tylko i wyłącznie pierwszego odcinka, w którym też bardzo często usłyszeć można nazwisko wspomnianego wyżej profesora, niewątpliwie będącego w tym wszystkim jakimś punktem odniesienia. No ale nawet jeśli wciąż niewiele wiemy, przy odrobinie skupienia można to z całą pewnością ogarnąć i zainteresować się dalszymi faktami. Co więc tak dezorientuje? Jest to niestety od czasu do czasu występujące zagranie w anime, które próbuje widza wciągnąć, trochę nim pokręcić niczym w zabawie w ciuciu babkę i wydać się "innym niż wszystkie" - szybkie dialogi, szybkie przeskakiwanie między scenami, taki trochę nieład i nieporządek, ażeby efekt końcowy wyglądał jak najbardziej spektakularnie. Nie. Nie wiem jak szybko trzeba czytać i jeszcze w pełni łapać sens każdego zdania, żeby oglądało się to przyjemnie i bezproblemowo. Yuta gada tak szybko jakby strzelał z karabinu maszynowego do swojej cycatej koleżanki, a że koleżanka pomimo rozmiaru biustu jest dosyć ruchawa, dostajemy niebywały popis Kaji Yuki'ego w szybkości wypowiadanych słów na minutę. I to nie tylko on. Najwyraźniej taka jest właśnie stylistyka tego tytułu, bo szybkie dialogi, czasami nawet wypowiedziane na jedno kopyto, nie są winą źle dobranych seiyuu - wręcz przeciwnie - bo tym znanym nazwiskom nie można odmówić doświadczenia i umiejętności. Potwierdza to też sama budowa odcinków, przeskakiwanie między scenami i bohaterami, którzy czasami się ze sobą krzyżują, a nawet obrócone o 90 stopni kadry, jakby wszystko inne było idealnie uporządkowane i zrozumiałe. O bohaterach więcej zdradzać nie będę i pozostawię to już Waszej własnej decyzji, uważam natomiast, że jak na kilka dość typowych zagrań, mamy tutaj całkiem ciekawą i sympatyczną grupkę postaci, która fajnie się ze sobą zgrywa, każdy ma w niej swoją rolę, swoją historię (choć nie zawsze do końca opowiedzianą - być może nie było czasu, być może czas kiedyś przyjdzie, kto wie), a twórcy zdołali pozaskakiwać związanymi z nimi twistami fabularnymi. Uważam, że najlepiej wygrany był tutaj Moritsuka, który nawet pomimo głosu Kakihary Tetsuyi, dla mnie już na wieki kojarzący się tylko i wyłącznie z Natsu z "Fairy Tail", zdołał odwrócić od tego moją uwagę swoim niezaprzeczalnie intrygującym charakterem, błyskotliwością i ciekawym prowadzeniem ohydnie szybkich dialogów :)


W "Occultic;Nine" dzieje się bardzo dużo i jak to zwykle w seriach tego typu bywa, wskazane jest oglądanie ze skupieniem, ażeby niczego przypadkiem nie pominąć. Tak jak pisałam wcześniej, z początku udawało mi się to wszystko ogarniać i układać w głowie, nawet jeśli nowych faktów przybywało, nowe wydarzenia miały miejsce a w pewnym momencie nawet jakby twórcy sami odpowiedz tej całej zagadki podali nam na talerzu, potem to jeszcze rozwijając. I chyba to rozwinięcie było dla mnie gwoździem do trumny ;') Nie zmienia to faktu iż historia nam tutaj przedstawiona jest naprawdę ciekawa, interesująco poprowadzona na kilku płaszczyznach i potrafi widza zaskoczyć, ale pomimo iż wiem co się tam wydarzyło, o co chodziło i tak dalej, przebrnięcie przez te wszystkie szybkie wytłumaczenia mnie pokonało. Rozumiem pomysł i ideę, ale nie do końca ogarnęłam "JAK". Takie wiem i nie wiem, wiem, że nic nie wiem, tłumaczmy to sobie jak chcemy - mam wrażenie, że to chwyciłam, ale wciąż za pewne mogłabym zadać jeszcze kilka pytań odnośnie zarówno bohaterów jak i niektórych elementów fabularnych, które albo mi umknęły, albo nie zostały przez twórców rozwinięte. Wydaje mi się, że dawno o ile w ogóle kiedykolwiek doświadczyłam czegoś podobnego, bo zazwyczaj staram się tak długo przewijać dialogi, aż to czego nie rozumiem do mnie dotrze, ale tutaj już najzwyczajniej w świecie nie miałam siły na głębsze tłumaczenie sobie tych zawiłych rozmów, choć ogólny sens i tak pozwolił mi czuć to, co się na ekranie dzieje - chyba tylko ostatni odcinek poważnie mnie zdezorientował, ale szybciej bym z irytacji rzuciła laptopem o ścianę, niż próbowała przebrnąć przez niego jeszcze raz. Tak więc! Wciągająca, oryginalna wydaje mi się historia, w której odkrywanie kolejnych faktów jest naprawdę ciekawe, ale potrafi zmęczyć i zirytować przez stylistykę serii, najwyraźniej bazującą właśnie na tym by widza trochę zdezorientować, Z TĄ RÓŻNICĄ, że końcówka wcale nie zwalnia tempa.  Nie liczcie na to, że zakończenie wszystko położy Wam na tacy, bo fabuła jest tutaj, jak pisałam, wielopłaszczyznowa i ciągle się rozwija (co według mnie jest naprawdę fajne), a to z kolei zmusza widza do bycia na bieżąco. Interesująca sprawa, aczkolwiek cieszę się, że to już koniec. Mój mózg i oczy muszą trochę odpocząć ;)


Naprawdę przepadam za pracami studia A-1 Pictures, bo nieważne czego by nie wydali spod swoich skrzydeł, potrafią zmieniać style i zaskakiwać widza czymś nowym. Tym razem nie było inaczej. "Occultic;Nine" zaproponowało nam tutaj ciekawą kreskę, przykuwającą uwagę do swojej szczegółowości, naprawdę ładnej gry kolorów i przyjemnych dla oka animacji. Nie mogę nie przyznać, że jestem zadowolona, oglądało to się naprawdę dobrze, nawet pomimo ogromniastego biustu Ryo-tas, który z jakiejś paki się tam pojawił. W kwestiach soundtracku niestety już się trochę zawiodłam, bo myślałam że pan Yokoyama Masaru dostarczy mi bardziej bogatego zestawu pięknych melodii, tymczasem otrzymaliśmy tutaj dość stałe, powtarzające się utwory. Były one co prawda klimatyczne, a niektóre dźwięki wręcz powodowały ciarki na plecach, ale miałam problem ze zwracaniem na nie swojej uwagi, nie odczuwałam też większego zachwytu, kiedy już się zdarzyło coś tam posłyszeć. Głos wokalistyki wykonującej opening ("Seisuu 3 No Nijou" - Kanako Itou) przypomniał mi czasy "Myself;Yourself" (nie było to jakieś powalające anime, ale nie wspominam go sobie też bardzo źle), piosenka natomiast bardzo mi się spodobała i myślę, że bez problemu dorzucę ją do swojej playlisty. Ending ("Open you eyes" - Asaka) nie wywarł na mnie żadnego większego wrażenia, był to przyjemny kawałek, ale nie zapadł mi w pamięci na dłużej.


~Podsumowanie~
Kłamstwem byłoby gdybym nie przyznała, że "Occultic;Nine" zrobiło na mnie pozytywne wrażenie, zaintrygowało mnie swoją historią i okazało się wartym czekania tytułem. Niewątpliwe jednak jego specyficzna stylistyka nie należała do najprzyjemniejszych, a najgorsze w tym wszystkim były zdecydowanie szybko prowadzone dialogi, które dla mnie w większości bywały też niezrozumiałe przez język jakiego używały. Mimo to nie żałuje poświęconego na niego czasu i uważam że naprawdę warto przeboleć ten element jeśli jesteście fanami ciekawych kryminalnych zagadek w okultystycznych klimatach ;) Polecam!

Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 4/5
Grafika: 5/5
Muzyka: 3/5
Ocena ogólna: 3,75/5

Ocena końcowa: 7,9/10
A Wy co sądzicie o "Occultic;Nine"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

3 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie, chyba nawet rzucę okiem na pierwszy odcinek. :D
    Dzięki za recenzję, bo wcześniej nawet nie słyszałam o tym tytule! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie! W tym anime tak szybko mówią, że to aż męczące, jakby cała seria leciała w przyspieszeniu. ;c Na szczęście pod względem kreski oglądało się całkiem przyjemnie. Tak sobie teraz uświadomiłam, że nie mogę sobie przypomnieć openingu ani endingu... Najwyraźniej niezbyt zapadły mi w pamięć.
    Jakoś tak nie jestem pewna, co myśleć o tej serii. Ogólnie lubię zagadki, więc pod tym względem mi się podobało i sądzę, że było warto, a jednak mam dość mieszane uczucia...

    OdpowiedzUsuń