2017-03-02

0128. "HIbike! Euphonium 2nd Season", czyli jesiennego podsumowania cz.X

Recenzja może zawierać spoilery odnośnie sezonu poprzedniego!
"Hibike! Euphonium 2nd Season"

Data premiery: 05.10.16
Czas trwania: 01 x ok. 48 min + 02-13 x ok. 24 min
Gatunek: Muzyczne, Szkolne, Dramat
Studio: Kyoto Animation
Bazuje na: Novel

~Opis fabuły~
Zdobywszy pierwsze miejsce w szkolnych zawodach orkiestr dętych w Kioto, Liceum Kitauji rozpoczyna przygotowania do kolejnego etapu w Kansai. Wszyscy chcą wystąpić jak najlepiej, jednak wydarzenia sprzed roku ponownie wychodzą na światło dzienne, powodując nieprzyjemną atmosferą wśród klas drugich i trzecich...


~Recenzja~
Drugi sezon "Hibike! Euphonium". Jak zresztą pisałam w poście z zapowiedziami, dość niespodziewany jak dla mnie, bo choć pierwszy sezon bardzo mi się spodobał i zresztą zdobył najwyższą notę w całym sezonie wiosennym 2015 (niebagatelne 9,6/10p), przyznaję się bez bicia, że nie śledziłam informacji mówiących coś o powstaniu kontynuacji. Prawda, w recenzji prequela wspominałam o tym, że nie obraziłabym się na sequel, no ale sezony kolejne mijały i mijały, a po "Hibike! Euphonium 2" ani widu ani słychu - nie będę ukrywać, mój zapał znacznie spadł od tamtego czasu. Ta chęć zobaczenia dalszych zmagań klubu orkiestry dętej Liceum Kitauji obudziła się nieco po zobaczeniu zapowiedzi, po czym znowu się gdzieś schowała, prawdopodobnie za produkcjami letnimi, które przez narobienie sobie zaległości ciągle dawały o sobie znać. Potem jeszcze ostatki tych tytułów, o których wpisy pojawiły się na początku jesiennego podsumowania, no... Jakby tego nie ująć ciężko było mi się do tej kontynuacji zabrać i "Hibike! Euphonium 2nd Season" długo sobie poczekało na swoją szansę. Powiem więcej, nawet kiedy ten czas w końcu nadszedł, nie byłam do końca pewna czy aby na pewno chcę to jednak oglądać teraz i tak wiem, podjęłam chyba jeden z najryzykowniejszych kroków jaki można - zaczynanie czegoś będąc do tego trochę negatywnie nastawionym -  przez to też całkiem długo się przestawiałam, ale ostatecznie... jakoś to wyszło ;) Zapraszam na dzisiejszą recenzję!


Tak jak pisałam podczas sezonu wiosennego 2015, charakter naszej głównej bohaterki, Oumae Kumiko, bardzo przypadł mi do gustu, gdyż wydał mi się niezwykle naturalny a nawet trochę oryginalny, biorąc pod uwagę, że (nie)wyróżnia się swoim zwyczajnym zachowaniem. W pierwszym sezonie Kumiko wydawała się trochę zagubiona, niepewna i z rezerwą podchodząca do otaczających ją ludzi i rzeczy. Nie angażowała się bezpośrednio, czym różniła się też od swojej koleżanki Kousaki Reiny, która choć charakter miała nieco odpychający i introwertyczny, pewnie wyznaczała sobie cele i do nich dążyła. Można powiedzieć, że owa przyjaźń, która połączyła tę dwójkę - moim zdaniem momentami lekko podchodząca pod zbyt bliską relację, ale zdaje się w kontynuacji twórcy zeszli z tym na dalszy plan (albo się przyzwyczaiłam, choć doskonale pamiętam, że w pierwszych odcinkach wciąż trochę mnie to irytowało) - wpłynęła na ich rozwój i inne patrzenie na świat, co też zauważyć możemy w sezonie drugim. Kumiko jednak niewątpliwie wystawiona została w ciągu tych kolejnych 13-stu odcinków na jeszcze inną próbę, jako ten neutralny punkt odniesienia do narastających w okół niej problemów i konfliktów (nie dotyczących jej bezpośrednio) i nie będzie błędem powiedzieć, że tak naprawdę one pozwoliły jej wnętrzu się w pełni ukształtować. Muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała jej subtelna przemiana i aż łezka się w oczku kręci na wydarzenia z ostatnich epizodów :) Idąc dalej mamy jeszcze postać Taki'ego Noboru, który przecież dołączył do Kitauji jako nadzorca szkolnego klubu i pomógł tym młodym artystom wyjść z tego dołka, w który wpadli przez wydarzenia sprzed roku. Wygląda na to, że mój poziom sympatii względem niego wahał się w prequelu między lubię/nie lubię i szczerze mówiąc totalnie bym o tym zapomniała, gdybym nie przeczytała swoich słów sprzed tych kilkunastu miesięcy, zwłaszcza, że tutaj nie odczułam nawet odrobiny nienawiści na widok tudzież jego zachowanie. Co mnie bardzo ucieszyło to to, że trochę o jego przeszłości zostało powiedziane, dowiedzieliśmy się o pewnym bardzo interesującym fakcie z nim związanym, co też pozwoliło nam poznać jego powód wstąpienia do szeregów Kitauji. A jeśli przy lepszym poznawaniu bohaterów jesteśmy, to nie możemy zapomnieć o Asuce-senpai, wiceprzewodniczącej klubu, która niewątpliwie była jedną z najbardziej zagadkowych postaci poprzedniego sezonu! Także jak widać "Hibike! Euphonium 2nd Season" nie stanęło w miejscu jeśli chodzi o protagonistów i uważam, że zdołało w pełni wykorzystać ten czas aby dopełnić to, co po pierwszym sezonie mogło wywoływać pewien niedosyt. Ach! Choć rozumiem, że nie taka była idea twórców, trochę żałuję, że Shuuichi jakoś bardziej nie wyszedł poza szereg ostatnich wydarzeń. Była to moja samolubna chętka na zobaczenie jakiegoś wątku między nim a Kumiko (i ten fakt, że on zawsze był gdzieś w tle za nią!), no ale może to i lepiej, biorąc pod uwagę jak to się wszystko ostatecznie skończyło? Licealiści pełni pasji do swojego klubu nie mają czasu na ckliwe miłostki, bądźmy poważni! Coś takiego? No w sumie... Nie było tak źle ;)


W poprzedniej recenzji przy spisie gatunkowym, zamiast dramatu jak tutaj, pojawiły się okruchy życia. Cóż... Pamięć mam słabą do takich rzeczy i nie wiem, czy miało to oznaczać to, że "Hibike! Euphonium" aż takich dramatycznych wątków JESZCZE nie poruszyło, ale w drugim sezonie zdecydowanie nie mogło się już bez tego obejść. Mam wrażenie, że faktycznie tym razem było już bardziej poważnie. Skoro nasi bohaterowie dostali się na Kansai i przełamali te pierwsze lody, to już nie trzeba opierać się głównie na powstawaniu z dna, ciężkiej pracy, motywacji i tak dalej i tak dalej. Można powiedzieć, że problemy bohaterów razem z nimi przeszły na nieco inny poziom, ale niech Was to nie zraża - "Hibike! Euphonium 2nd Season" dalej pozostało tą samą przyjemną i subtelną serią co wcześniej, z tą różnicą, że wpływa na widza nie tylko w kwestiach "wysiłek zawsze się opłaca", ale również zwraca naszą uwagę na bycie szczerym z samym sobą, nie uciekaniu od problemów i odważnym stawianiu im czoła. Wcześniej nic o tym nie pisałam, być może zapomniałam, albo trafiło to do mnie po obejrzeniu "tegosezonowego" YoI (>>recenzja<<), ale naprawdę cieszy mnie fakt, iż twórcy pozwolili widzowi w pełni nacieszyć się granymi przez bohaterów utworami. Zero gadania w tle, tylko muzyka i delikatnie wybrzmiewające przez nią emocje. Szkoda, że ostatecznie nie dano nam szansy posłuchać jeszcze raz tego "finałowego" występu, ale myślę, że wszelkie poczucie zawiedzenia minęło w ostatnim epizodzie. Zakończenie bardzo mi się spodobało, spodobało mi się też nawiązanie do tytułu anime, czyli jakby nie patrzeć jestem w pełni zadowolona z owego seansu :) Czy będzie coś dalej? Ciężko powiedzieć. Na pewno dałoby się coś dalej z tego ugrać i kto wie, może za kilka lat dostalibyśmy trzeci sezon... Nie mam pojęcia! Jak dla mnie nie jest to aż tak potrzebne, a jak już, chyba zamiast kolejnych kilkunastu odcinków, wolałabym obejrzeć jakiś półtoragodzinny film. No ale zobaczymy. Jak coś się pojawi, na pewno się za to zabiorę - mam nadzieję, ze z większymi chęciami niż tym razem, ale całe szczęście nie wyrządziłam tym serii żadnej wielkiej szkody ;) Pozwólcie więc, że od razu przejdę do krótkiego komentarza na temat kwestii technicznych. Nie zauważyłam większych zmian, ani w grafice, ani w soundtracku. W pierwszym przypadku jest to raczej dobry znak, bo już pierwszy sezon wykazał się bardzo dobrym poziomem, a nie jestem też fanką wprowadzania zmian (chyba że na lepsze). Mam tylko wrażenie, że twórcy dali widzowi mniej okazji to podziwiania naprawdę zapierających dech w piersiach teł. W drugim przypadku trochę gorzej, bo mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że był wręcz identyczny jak w pierwszym sezonie, ale ostatecznie wydany został pełny OST sezonu drugiego. Charakter i klimat jest oczywiście taki sam - subtelne i delikatne melodie, których czasami nawet ciężko jest się dosłyszeć, a momentami w ogóle jej nie ma przez całkiem spory czas (przynajmniej w pierwszym epizodzie - przyznaję, że nie zwróciłam na to uwagi w pierwszym sezonie). Ani opening ("Soundscape" - TRUE) ani ending ("Vivace!" - Kitauji Quartet) nie porwały mnie jakoś specjalnie, choć były to sympatyczne i skoczne piosenki.


~Podsumowanie~
"Hibike! Euphonium 2nd Season" nieco różni się od swojego poprzednika, jednak nie ma co się bać - jeśli do gustu przypadł lub przypadnie Wam sezon pierwszy, na pewno drugi też to zrobi :) Cała seria jest naprawdę przyjemna i miło sobie będę ją wspominać. Fanom muzyki klasycznej, klubów szkolnych i motywujących serii serdecznie polecam!

Fabuła: 5/5 (+0,5)
Bohaterowie: 5/5 (+0,5)
Grafika: 4,75/5 (-0,25)
Muzyka: 4/5 (-1)
Ocena ogólna: 5/5

Ocena końcowa: 9,5/10 (w stosunku do sezonu poprzedniego -0,1)
A Wy co sądzicie o "Hibike! Euphonium 2nd Season"?


~Ogłoszenia parafialne~
Recenzje z podsumowań, jak już pojawiają się dwa razy w tygodniu, zazwyczaj publikowane są w niedziele i środy. Dzisiaj mamy czwartek, więc cóż to się stało? Przecież pisanie o czasie i zgodnie z planem jest jednym z ważniejszych elementów mojego bloga! Otóż moi kochani, ostatnie tygodnie były dla mnie tak dziwne i tak beznadziejne, że siedząc tak sobie oraz myśląc o tym i owym doszłam do wniosku, że potrzebuję krótkiej przerwy, zregenerowania sił do kolejnego podsumowania, które rusza już na początek kwietnia (brak tłumaczenia tego, jak i następnej recenzji są kolejnym tego efektem, no ale o tym więcej dowiecie się, o ile Was to interesuje, w końcowym podsumowaniu). No a skoro o początku kwietnia mowa, mój chwilowy brak aktywności nie będzie długi, bynajmniej nie powinniście odbierać tego jako jakiekolwiek zawieszenie bloga na czas nieokreślony. Nie planuję póki co odchodzić, mam jedynie nadzieję, że przywrócę sobie dzięki temu chęci do pisania ;) Więc jaki jest plan? Otóż pozostała nam jeszcze jedna recenzja, która pojawi się w niedzielę. W przyszłym tygodniu opublikuję dla Was końcowe podsumowanie jesieni i podsumowanie roczne, a gdzieś pod koniec marca możecie się spodziewać jeszcze wiosennych zapowiedzi (najprawdopodobniej 29.03). Z szybkiego wglądu w kalendarz wychodzi mi 2,5 tygodniowy urlop. Oby był wystarczający.

Pozdrawiam i do zobaczenia
Kusonoki Akane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz