2015-03-15

020. "Daitoshokan no Hitsujikai", czyli jesiennego podsumowania cz.IX

"Daitoshokan no Hitsujikai"
Data premiery: 08.10.2014
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Komedia, Szkolne, Harem, Romans, Ecchi, Dramat
Studio: Hoods Entertainment

~Opis fabuły~
Wśród uczniów Akademii Shiomi panuje pewna plotka, dotycząca tajemniczych "ludzi" znanych jako Pasterze. Mówi się, że są zdolni do spełnienia marzeń i życzeń tych, którzy szczerze ciężko pracują, jednak pomimo ich ciągłej obecności na terenie szkoły, nikt nie jest w stanie ich zobaczyć. Pewnego dnia, uczeń drugiego roku Kyoutarou Kakei, otrzymuje dziwną wiadomość od nadawcy podającego się właśnie za "Pasterza" - "Dzisiaj stanie się coś, co odmieni Twój los", po czym jak za dotknięciem magicznej różdżki, dostaje on wizji wypadku, mogącego mieć tragiczny skutek dla znajdującej się niedaleko, usilnie próbującej rozdać pewne ulotki, dziewczyny. Była nią Shirasaki Tsugumi, która po udanej, bez zawahania wszczętej przez niego akcji ratunkowej, postanawia zaprosić Kyoutarou do swojego projektu, mającego uczynić ich życie w Shiomi szczęśliwszym i jeszcze zabawniejszym. W ten właśnie sposób swoją działalność rozpoczyna Klub Biblioteczny, który otrzymując kolejną wiadomość od Pasterza, postanawia dowiedzieć się o nim czegoś więcej...





~Recenzja~
Kolejne anime z serii "zostawionych na potem"! Szczerze mówiąc, już po obejrzeniu pierwszego odcinka śmiało postanowiłam doliczyć owy tytuł do swojej listy "must watch" tej jesieni, jednak w związku z przeładowaniem jakie nastąpiło po niedługim czasie i moim wspaniałomyślnym zdaniem sobie sprawy, że chyba jednak biorę (i wzięłam nawet mimo tego...) na siebie zbyt wiele, "Daitoshokan no Hitsujikai" poszło w odstawkę do chwili obecnej. Bardzo zabolał mnie fakt, że pomimo dobrych kilkunastu tygodni po jego zakończeniu wciąż zmuszona będę oglądać po angielsku, ale mimo to się za nie zabrałam i dzisiaj mam zamiar poopowiadać Wam trochę na temat moich przemyśleń ;) Więc! Gotowi na spotkanie z moim rozczarowaniem? Tak... Dobrze przeczytaliście - rozczarowaniem, bo gdyby nie moje dobre serce, moja przygoda z "Daitoshokan no Hitsujikai" zakończyłaby się na niedokończeniu piątego odcinka, kiedy znudzona nie potrafiłam już wykrzesać z siebie więcej energii na ciągłe otwieranie zaspanych oczu. No, ale mimo wszystko sobie pomyślałam: "Kurczę... Szkoda by było się nie dowiedzieć o co w końcu chodzi z tymi całymi Pasterzami..." - i przygotowawszy się na najgorsze, rzuciłam się w wir dalszego oglądania. No, a skoro skończyłam, to bez żadnych wyrzutów sumienia mogę sobie teraz ponarzekać, więc jeśli jesteście ciekawi co tam mi tak właściwie nie pasowało: zapraszam do czytania! :)


Zacznijmy od tego, że anime rozpoczyna się w sposób naprawdę ciekawy: mały chłopiec czytający w samotności książkę spotyka tajemniczego mężczyznę, który opowiadając mu o pewnej Magicznej Bibliotece skrywającej wszelką wiedzę tego świata, wręcza mu bilet, dzięki któremu kiedyś, o ile spełni odpowiednie warunki, będzie mógł do niej wejść. Warunki te nie są skomplikowane - bo czy bycie miłym i szczere pragnienie szczęścia innych nie brzmi odrobinę zbyt pospolicie? Łatwo zrozumieć, dużo trudniej zrobić, jednak tak czy inaczej chłopiec zachował swój bilet i dalej zaczytując się w coraz to kolejnych lekturach, trafił do Akademii Shiomi - miejsca skupiającego aż 50 tysięcy uczniów w jednym miejscu. Na imię mu Kakei Kyoutarou - czyli wiodący spokojne życie entuzjasta wszelkiej literatury, którego największym pragnieniem jest możliwość poznania tego, czego jeszcze nie dane mu było poznać. Nikomu nie przeszkadza, nie oczekuje niczyjej uwagi, nie wtrąca nosa w nie swoje sprawy... A jednak, kiedy dzięki swoim dziwnym wizjom przyszłości (bo tak się składa, że od czasu do czasu je miewa, nie wiedząc dlaczego...), udaje mu się uratować pewną uczennicę przed wypadkiem, w jego życiu dochodzi do przełomu, a nazwać je możemy - Shirasaki Tsugumi! Dobra... Zdecydowanie przesadziłam tutaj z użyciem słowa "przełom", jednak tak czy inaczej, dzięki owemu spotkaniu nasz główny bohater postanawia zająć się czymś więcej niż tylko czytaniem książek i poszukać odpowiedzi na nurtujące go pytania w Tsugumi właśnie, która poszukuje osób do swojego projektu - "Shiomi Happy Project". Problem w tym, że jej introwertyczny charakter odrobinę jej w tym przeszkadza, więc nie będzie błędem jeśli stwierdzę, iż poznanie Kyoutarou i dla niej przyniosło olbrzymie plusy ;) Tak właśnie formuje się nowy skład Klubu Bibliotecznego, którego zadaniem będzie uczynienie studenckiego życia Shiomi jeszcze szczęśliwszym i wspanialszym niż kiedykolwiek, a należą do niego: Kyoutarou Kakei z Shirasaki Tsugumi na czele, a także odpowiedzialna i godna zaufania Sakuraba Tamamo, zabawny Takamine Ikkei oraz w późniejszym czasie "zwerbowane": pozytywna Suzuki Kana (Kanosuke) i Księżniczka Piosenki o wspaniałym głosie, Misono Senri. Przyjdzie im także skrzyżować swe drogi z pracowniczką biblioteki Kodachi Nagi, która najwyraźniej zdaje się mieć jakieś powiązania z Pasterzami (którzy swoją drogą mają jakieś zakusy na Kyoutarou), ale o co dokładnie chodziło, tego Wam już nie zdradzę ;) Więc! Mamy tutaj po raz kolejny do czynienia z dość schematycznym zestawieniem charakterów postaci (bo czego innego można by się spodziewać po haremówce...). Podczas gdy żeńska część obsady nie wyróżniła się dla mnie niczym wśród tylu już podobnych pomysłów przedstawianych przez innych twórców tego typu serii, tak nie mogę nie wspomnieć słówka o tym, że postać Kyoutarou była tą, której udało się mnie w pewnym stopniu do siebie przekonać. Oczywiście jest to wciąż ta sama miła, pomagająca wszystkim dookoła, altruistyczna postawa, jednak jak na samotnika, który nie wykazuje większego zainteresowania w nawiązywaniu przyjaźni z drugim człowiekiem, nie jest on też ciapą, która kompletnie nie potrafi sobie w tej kwestii poradzić. Naturalny, nie sztywniejący na każdy widok wdzięków swoich koleżanek, szczerze mówiąc momentami mający to totalnie gdzieś, a nawet żartujący sobie z niektórych tego kwestii... Zdaję sobie sprawę iż nie jest to nic wielce specjalnego, ale tak czy inaczej naprawdę polubiłam jego postać - przynajmniej o wiele bardziej niż resztę, całkowicie przewidywalnych bohaterów owej serii ;)


Elementem, który zaciekawił i zachęcił mnie do wpisania "Daitoshokan no Hitsujikai" to swojej listy "must watch", był oczywiście wątek Pasterzy, Magicznej Biblioteki czy generalnie: idei poznania całej wiedzy, na którą składa się obecny, znany nam świat. Wydało mi się to czymś naprawdę ciekawym i szczerze mówiąc, nadal uważam, że jest to całkiem dobry pomysł na fabułę - szkoda tylko, że autorzy poszli w odrobinę innym kierunku. Pierwszy odcinek - super, a dalej? Przepraszam bardzo! Ja nie po to zainteresowałam się tą serią, żeby oglądać kolejne z rzędu anime o pomagającym w potrzebie klubie. Miałam wrażenie, że wszystkie interesujące mnie wątki poszły w odstawkę i jedynie od czasu do czasu pojawiała się jakaś wzmianka na ich temat... Z drugiej strony autorzy pokazali nam tutaj wielki misz masz wszystkiego - od komedii (która swoją drogą udała im się chyba najlepiej), przez ecchi, po dramat, na romansie kończąc. Byłabym naprawdę pełna podziwu, gdyby gdzieś tam jeszcze mecha się znalazło! Poza tym harem, harem i jeszcze raz harem... Miałam naprawdę wielkie nadzieje,  że mimo wszystko nie wszystkie bohaterki będą faktycznie czuły coś do naszego głównego bohatera ;( W takim razie o czym właściwie opowiada "Daitoshokan no Hitsujikai"? O Pasterzach? O miłości? O problemach głównych postaci? Dużo gadania, mało konkretów! Co prawda ostatni odcinek był naprawdę przyjemny - ładne i bez problemowe zakończenie całej historii (dzięki czemu też nie musimy się raczej martwić o kolejny sezon ;)), poza tym faktycznie dowiedzieliśmy się bez żadnych niedopowiedzeń, kim właściwie są ci cali "Pasterze", jednak nie zmienia to faktu, że przez 60-70% trwania anime było nudno i mało oryginalnie. Szkoda... Naprawdę szkoda!


Ze strony graficznej, muszę powiedzieć, że wręcz brutalnie potraktowane zostały tłumy. Cóż... Bardzo łatwo można było odróżnić ważnych dla fabuły bohaterów, gdyż po pierwsze: mieli oni twarze, po drugie: byli kolorowi i po trzecie: przynajmniej w przypadku mężczyzn, nie był to atak klonów. Oczywiście rozumiem postawę autorów, bo komu by się chciało rysować każdego ucznia po kolei, ale nie ważne jak na to spojrzeć, nie wyglądało to wielce zachęcająco. W późniejszym czasie problem ten został w pewnym stopniu rozwiązany, jednak nie na tyle by całkowicie zapomnieć o niebieskich falach postaci bez wyrazu czy "kopiuj/wklej" uczniów przechadzających się po terenie Akademii Shiomi. Przejdźmy jednak do konkretów. Graficznie biednie, choć przyznam, że anime miało swoje "przebłyski", a projekt postaci nie był aż taki zły - był nawet przyjemny dla oka, choć osobiście miałam wrażeni,e iż oglądam anime z 2010, a nie 2014 roku. Niedociągnięcia i tak dalej... Szkoda by się na ten temat rozpisywać, skoro jedynym elementem, na który nie musiałabym wiele narzekać były kolory, jak i zabawne "chibi" wyrazy twarzy bohaterów w odpowiednich do tego momentach ;) Przejdźmy więc do muzyki... Ech? Czy to anime posiada wgl jakikolwiek soundtrack składający się z większej ilości utworów niż opening ("On My Sheep" - Nakae Mitsuki) oraz ending ("Aozora to Green Belt" - Nishizawa Hagumi), z których swoją drogą ledwo zapamiętałam jedynie fragmenty piosenki początkowej? Prócz końcowych minut ostatniego odcinka, nie jestem pewna czy kiedykolwiek wcześniej usłyszałam w ogóle jakąś oprawę dźwiękową... Muzyka ani trochę nie przykuwa uwagi widza i nawet po chwilowym zwróceniu uwagi na rzeczywisty soundtrack "Daitoshokan no Hitsujikai", nie widzę w nim nic ciekawego. NUDA!


~Podsumowanie~
Tym razem nie trafiłam! Odrobinę żałuję, że nie postanowiłam sprawdzić większej ilości odcinków na starcie (bo może dzięki temu nie musiałabym zajmować się tym teraz i niepotrzebnie narażać się na rozczarowanie), ale znając mnie mogłoby wyjść na to, że i tak ciekawość spowodowana Pasterzami zmuszałaby mnie do dalszego oglądania... Cóż, jak by było faktycznie już się niestety nie dowiem, ale jak widać znalazłam odpowiedniego kandydata na zajęcie ostatniego miejsca w końcowym rankingu obejrzanych przeze mnie serii jesiennego sezonu 2014 ;) Nie wymagająca, nudnawa produkcja, na miejsce której na pewno znalazłoby się dużo, o wiele lepszych zapychaczy czasu na równie nudne wieczory... Już nawet nie chce mi się potwierdzać, czy faktycznie wyszło kilka odcinków OVA czy nie, więc udam, że po prostu tej informacji nie widziałam - i tak nie mam większego zamiaru ich oglądać. Polecam Wam sprawdzić inne tytuły - wystarczająco dużo ciekawszych anime znajdziecie w tym sezonie ;)


Fabuła: 1/5
Bohaterowie: 1/5
Grafika: 1/5
Muzyka: 0,5/5
Ocena ogólna: 0,5/5

Ocena końcowa: 1,6/10
A Wy co sądzicie o "Daitoshokan no Hitsujikai"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

5 komentarzy:

  1. Całkowicie tytuł nie dla mnie. Zwykle jak widze w opisie "klub" z chlopaczkiem i dziewczynami to od razu podchodzę sceptycznie nastawiona. Nie są to moje klimaty, więc trzymam się od nich z daleka (rzecz jasna są wyjątki). Podziwiam, że się z tym katowałaś, hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Było nudne aż do bólu. Najgorsze jest to, że takich anime pełno ;;;.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, haremówka... niby czasem lubię takie pooglądać, ale nie wiem. Gratuluję wytrwałości, heh :)
    http://solidscript.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba tym razem się nie skuszę :)

    http://storieschocolateandearrings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet o tym tytule nie słyszałam i widzę, że nie mam czego żałować. ^^"

    OdpowiedzUsuń