Data premiery: 07.07.2015
Czas trwania: 13 x ok. 24 min
Gatunek: Fantasy, Akcja
Studio: Madhouse
Bazuje na: Light Novel
~Opis fabuły~
"Yggdrasil" jest popularną grą DMMORPG (Dive Massively Multiplayer Online Role Playing Game), która pozwala graczowi poczuć się jak rzeczywisty uczestnik rozgrywki i całkowicie zagłębić się w stworzonym przez nią wirtualnym świecie pełnym potworów, bohaterów i magii. Po dwunastu latach jednak zapowiedziane zostaje całkowite zamknięcie serwerów i tak właśnie, w roku 2138, lider potężnej gildii Ains Ooal Gown, postanawia do samego końca pozostać w grze i pożegnać się ze swoimi przyjaciółmi. Wówczas staje się on świadkiem niespodziewanego odkrycia - pomimo przekroczenia czasu wyłączenia Yggdrasil'a, świat jego nie zniknął, a on, straciwszy możliwość wylogowania się, przejmuje formę swojej postaci - silnego, nieumarłego czarnoksiężnika Momonga. Słudzy jego, NPC, zdolni są natomiast do odczuwania emocji, a w dotychczas znanym mu otoczeniu, Momonga zaczyna dostrzegać pewne zmiany...
~Recenzja~
"Overlord" było z początku jedną z serii odrzuconych przeze mnie w tym sezonie, gdyż pomimo obejrzenia tylko jednego odcinka (błąd numer jeden, ale cóż zrobić... moja lista pękała w szwach już wtedy ;)), uznałam to za tytuł nie wnoszący wiele do mojej animowej listy. Mówi się trudno, mimo iż zapowiedź przykuła wcześniej moją uwagę... Jednak widząc i czytając z jakim pozytywnym odzewem spotkała się ta trzynastoodcinkowa produkcja, postanowiłam dać jej drugą szansę po jej zakończeniu i samemu przekonać się, czy aby słusznie ją skreśliłam, czy bliska byłam pominięcia naprawdę dobrze prosperującego anime. Obejrzałam i przyznaję - nie było to do końca to, czego się po fabule spodziewałam. Jednak czy był to czynnik, który zapewnił "Overlord" uznanie w moich oczach? ...
Zacznijmy recenzję standardowo od
przedstawienia postaci. Choć prawdziwego imienia naszego głównego bohatera nie
dane nam zostało poznać, nie ma to zbytnio większego znaczenia, gdyż tak jak
dowiedzieć się mogliście już z opisu fabuły, poznajemy go jako wielkiego
nieumarłego szkieletora - Momongę, będącego tym samym czarnoksiężnikiem,
przywódcą gildii Ains Ooal Gown i władcą zamku Nazarick. Przyznam się Wam
szczerze, że za pierwszym razem naprawdę ciężko było mi się przyzwyczaić, że
ten przerażająco wyglądający osobnik, posiada dość niepasujący do owego
wizerunku "rzeczywisty" głos, który oczywiście od czasu do czasu
przyjdzie widzowi usłyszeć w ramach jego wewnętrznych przemyśleń. Na szczęście
w Yggdrasil'u ta kwestia brzmiała już dużo bardziej odpowiednio :) Tak czy
inaczej, Momonga samiutki jak palec, po odejściu swoich drogich przyjaciół i
współtwórców potęgi Ains Ooal Gown, nie wylogowawszy się na czas pozostaje
zamknięty w świecie gry. Pomijając już fakt, że wyjątkowo spokojnie przyjął do
wiadomości fakt iż nie jest w stanie powrócić do swojego normalnego życia, do
towarzystwa pozostali mu tylko NPC (non-player characters), bezgranicznie
służący swojemu jedynemu panu. Również i oni nie pozostali bez zmian -
posiadają emocje i choć ich główne cechy zostały im podczas tworzenia nadpisane
(wciąż się ich trzymają), można przypuszczać, że również i swoją własną wolę.
Zamykając kwestię naszego głównego bohatera - zdecydowanie jest on najciekawszą
pod względem usposobienia postacią całego "Overlord". Dlaczego? Otóż
pomimo swojego wyglądu, postawy, jak i również arcypotężnej mocy, którą czy
tego chcemy czy nie, trzeba przyjąć do wiadomości nawet niczego na własne oczy
nie ujrzawszy, doskonale czuć w nim obecność tego normalnego, szarego i niczym
nie wyróżniającego się na tle społeczeństwa gracza. Bardziej niż władca,
zachowuje się jak przywódca - ceni swoich towarzyszy i dba o nich, czasami
nawet całkowicie zapominając o swoim autorytecie. Jakby to skomentować... Nieskalany
syndromem króla, jeśli rozumiecie co chcę przez to przekazać ;) Pomimo iż
świat, w którym się znalazł spokojnie można już uznać za nową rzeczywistość,
dostrzec można w toku jego myślenia pozostałości po doświadczeniu z gier -
jakby nie patrzeć, wciąż opiera się na ich zasadach, no ale nie ma się w sumie
czemu dziwić. To "doświadczenie" podkreśla również potęga, z jaką
widz musi się utożsamić już od samego początku - szczerze mówiąc autorzy chyba
sami nie znają limitów Momongi w stosunku do jego zdolności. Doskonały strateg,
silny oraz godny zaufania lider, dobry i mądry człowiek... - postać całkowicie
pozytywna, wręcz idealna i bez skazy, która mimo wszystko budzi u widza
sympatię. O ciekawości względem coraz to kolejnych działań i kroków opowiem w następnym
akapicie, a tym czasem kilka słów na temat NPC, strażników Nazarcika. Nietrudno
zauważyć, że jedną z największych ról odkrywa tutaj Albedo, ich przywódczyni,
która pod wpływem małej zmiany w panelu (sprawca - niczego nieświadomy
Momonga), na zabój zakochana jest w swoim panu. Nieco zalatująca yandere, do
poznania jej, jak i też charakterów pozostałych (dość typowych) postaci,
wystarczała dosłownie minutka, która sprawdziła się przy każdym kolejnym
odcinku. Postaci te, ba, nawet sam Momonga, nie doczekały sie póki co żadnych
większych przemian, o ile w ogóle jakichkolwiek. Momongę ratuje jeszcze jego
przyjazne usposobienie, ale reszta? Osobiście nie znalazłam w nich nic
ciekawego. Są, bo być muszą i tyle. Także gdybym miała skomentować kwestię
postaci jednym zdaniem, napisałabym, że bohaterów "Overlord" cechuje głóenir
ich prostolinijność i względna prostota, która w dużej mierze nie czyni ich
osobistościami, z którymi koniecznie chciałoby się pozostać na dłużej. Jedyną
możliwą (choć niedużą) oryginalność i odejście od standardów można zauważyć w
Momondze, który też jako jedyny chyba zasłużył sobie na szczere słowo uznania i
sympatii - przynajmniej z mojej strony :)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam
"Overlod" założyłam, że fabuła będzie opierała się na stopniowym
pokonywaniu przeciwników i przejmowaniu władzy nad nowym światem. Nic bardziej
mylnego, choć kwestia ta pojawiła się w anime ze dwa czy trzy razy. Po tym jak
Momonga "staje się" Momongą, rozpoczyna on poszukiwania informacji i
innych "ofiar" przesiąknięcia do gry po wyłączeniu serwerów. To jest
jego główny cel, w związku z czym chciałabym od razu zdementować pojawiający
się chociażby na MALu opis, mówiący o "chęci przejęcia władzy nad
światem". Pierwszy odcinek natomiast jest typowym wprowadzeniem,
pozwalającym widzowi ogarnąć się w sytuacji. Przyznam się, że taki "obrót
sprawy" mnie nieco zaskoczył, gdyż spodziewałam się dość typowego schematu
pokonywania coraz to silniejszych przeciwników i dochodzenia na szczyt.
Faktyczną fabułę zdecydowanie ratuje pewna tajemnica, która okrywa świat byłego
Yggdrasil'a i to, co tak w ogóle się stało i choć mogłaby być ona wpleciona
również w moją wersję akcji, prezentuje to mimo wszystko coś nieco innego. A
przynajmniej powinno, bo choć element ten mogę uznać za jedyny naprawdę mnie
interesujący (nie ciekawiły mnie losy głównego bohatera czy chociażby tych
pobocznych, Nazaricka i bla bla bla... Ja chciałam poznać co kryje się za
nagłym urzeczywistnieniem gry!), w ciągu tych trzynastu odcinków nie doszliśmy
do żadnych konkretnych wniosków. Tutaj trochę faktów, tutaj trochę walki -
generalnie zapychanie czasu, ostatecznie zmarnowanego i to mnie boli.
Zmarnowany potencjał, co jedynie obniża ogólną ocenę "Overlord". A
więc czy warto było do niego wracać? Krzywda wielka mi się nie stała, a odcinki
mimo wszystko nie były nudne i mijały dość szybko, jednak według mnie anime to
po prostu minęło się z celem i nawet gdybym ostatecznie go nie obejrzała, wiele
bym nie straciła. Jest możliwość na powstanie kolejnego sezonu? Jeśli tak, to
mam nadzieję, ze chociaż z niego dowiedziałabym się czegoś wartego mojej
uwagi...
Ostatnią recenzją anime wychodzącego spod
skrzydła Madhouse było "Ore Monogatari!!" i o ile pamiętacie (a jak
nie to przypomnę wstawiając linka do recki >>tutaj<< ;)) grafika nie
oddała świetności studia, uważanego przez wielu za gwarancję mocnych wrażeń
wizualnych. Powoli zaczynam czuć pewne podejrzenia, gdyż również i
"Overlord" wypadło w moim mniemaniu wystarczająco słabo, by uznać
jego kreskę za po prostu przeciętną. Za co mogę pochwalić autorów? Za bardzo
dobre animacje 3D. To wszystko. Reszta według mnie niewystarczająca jak na rok
2015. A co z muzyką? Na szczęście ratuje trochę tę beznadziejną sytuację. Choć
nie było to nic wielce wybitnego, sama uznałabym to za soundtrack dość poprawny
i nie wyróżniający się swoimi melodiami,
ładnie podkreślał on oglądane sceny, przykuwał uwagę i wywołał we mnie
naprawdę pozytywne wrażenia. Zwłaszcza w ostatnich odcinkach bardzo skojarzył
mi się z OSTem "Fairy Tail", ale o ewentualnych podobieństwach bardzo
chętnie dowiem się po wydaniu oryginalnej płytki :) Opening i ending naprawdę
świetne! Piosenką początkową ("Clattanoia" - OxT) zachwycałam się nawet po początkowym odrzuceniu
"Overlord", jednak kawałek końcowy ("L.L.L." - MYTH&ROID) również zdołał przykuć moją
uwagę, oczywiście z pozytywnym skutkiem. Są to naprawdę dobre wybory, doskonale
pasujące do całości i przede wszystkim cieszące ucho widza, a to chyba
najważniejsze ;) Pogratulować!
~Podsumowanie~
Jak
to się mówi - pierwsze myśli najlepsze. Osobiście nie jestem w stanie podzielić
zachwytu "Overlord" i choć nie ono złą serią, dla mnie jest to
niewykorzystany potencjał i zwykłe zapchanie nieźle prosperującej fabuły, czymś
bardzo nieskomplikowanym. Ot taka sobie produkcja, mająca na celu umilić wieczór.
Z całym szacunkiem dla zwolenników "Overlord" - mnie nie udało się
mimo wszystko przekonać :)
Fabuła: 1,5/5
Bohaterowie: 1/5
Grafika: 2,5/5
Muzyka: 4,5/5
Ocena ogólna: 2,5/5
Ocena końcowa: 4,6/10
A Wy co sądzicie o "Overlord"?
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Obejrzałam jeden odcinek i uznałam, że to jednak nie dla mnie. Później zaczęłam mieć wątpliwości, bo czytałam sporo pochwał na temat tego anime, jednak mam wrażenie, że byłoby mi bliżej do Twoich odczuć, niż do zachwytów. W związku z tym obejrzenie Overlorda zdecydowanie nie będzie moim priorytetem i chyba nawet całkiem z niego zrezygnuję. A co do openingu jak najbardziej się zgadzam, jest świetny. :D
OdpowiedzUsuńA ja właśnie o dziwo zupełnie dałam się nabrać na wszystkie chwyty i wystawiłam serii 7, a to mi się naprawdę rzadko zdarza. No cóż mogę powiedzieć, bardzo w moim typie tytuł i chciałabym więcej takich. xD Nie żeby to było coś wybitnego, bo absolutnie nie było, ale powtarzały się tam motywy, które lubię. ^^ OP i ED cudowny. <3
OdpowiedzUsuń