2015-12-27

058. "Ushio to Tora (TV)", czyli letniego podsumowania cz.XII (ostatnia)

"Ushio to Tora (TV)"

Data premiery: 03.07.2015
Czas trwania: 26 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Przygodowe, Fantasy, Komedia, Nadprzyrodzone, Shounen
Studio: MAPPA/ Studio VOLN
Bazuje na: Manga
~Opis fabuły~
Ushio nigdy nie wierzył w opowieści swojego ojca o świętej włóczni zdolnej do zabicia wszelkiej maści demonów, jednak kiedy pod jego nieobecność odkrywa w magazynie pewną tajemniczą piwnicę, dochodzi do niego prawda jego słów. W piwnicy tej bowiem zamknięty był potężny demon, który przebity ową włócznią, spędził tam już pięćset lat bez ani jednej możliwości ucieczki. Owe odkrycie stało się wówczas źródłem wielkiego niebezpieczeństwa, kiedy to skumulowana demoniczna aura została po otwarciu drzwi uwolniona i zaczęła wabić inne, pomniejsze potwory. Aby uratować swoich przyjaciół, Ushio decyduje się wyciągnąć włócznię z Demona i prosić go o pomoc w ich zniszczeniu, jednak czy podstępna bestia spełni prośby chłopaka?...



~Recenzja~
Last but not least - "Ushio to Tora" - anime, które niezaprzeczalnie przykuło moją uwagę już od samego początku, ba! Powiem więcej! Anime, które podświadomie, już od momentu zobaczenia plakatu promującego i przynależności gatunkowej, dopisałam do swojej letniej listy ;) Nie uważacie, że wielka szkoda by była, gdyby seria akcji w połączeniu z fantasy, przygodą i komedią okazała się nie wartą tracenia czasu? Przynajmniej jedna taka produkcja na sezon to konieczność, która od razu czyni go o wiele ciekawszym i atrakcyjniejszym, nie sądzicie? Nie? No cóż... Myślę, że nie od dzisiaj już Wam wiadomo, jak wielką fanką tego typu serii jestem ;) A "Ushio to Tora"? Stworzone na podstawie mangi z lat 1990-1996, które nawet bez zdawania sobie sprawy z owej daty, bardzo szybko daje widzowi znać o swoim "wieku" ;) Słychać to, widać i czuć, a TAKICH serii, nikt już po prostu w dzisiejszych czasach nie tworzy...


Tytuł, jakże banalny, od razu daje nam znać o dwójce głównych bohaterów - Ushio i Torze. Ten pierwszy to stuprocentowy człowiek, czternastoletni chłopak, marzący o karierze artysty, ten drugi natomiast to stuprocentowy demon, przez pięćset lat zamknięty w starej piwnicy i przebity świętą włócznią zwaną Włócznią Bestii, uniemożliwiającą mu wyjście na zewnątrz. Ushio poznajemy jako nieco zbuntowanego, głośnego i dziarskiego nastolatka, który toczy ze swoim ojcem małą, acz gdy dochodzi co do czego, też dość burzliwą wojnę (sam ojczulek też nie wydaje się być najlepszym materiałem na autorytet dla swojego dorastającego syna...), co jakby nie patrzeć pasuje jak pięść do nosa do artystycznych zamiłowań naszego głównego bohatera, ale z drugiej strony tworzy też pewien kontrast, pomiędzy tym jaki jest, jaki chce być, a co faktycznie go w przyszłości czeka. Załóżmy więc, że miał ten zabieg na celu jakiś głębszy sens ;) No, ale wracając do tematu... Tora. Imię to nadane mu zostaje przez Ushio, chociaż zdecydowanie nie łączy ich relacja przyjacielska. Otóż Tora podstępem chciał wykorzystać chłopaka, aby wydostać się z owej nieszczęsnej piwnicy, jednak ten, używszy w tym celu Włóczni Bestii, trzyma swojego nowego "towarzysza" w ryzach. Teraz tylko czekać, aż nadarzy się okazja do pożarcia Ushio, no ale... Wszyscy pewnie wiecie jak to w praktyce będzie wyglądało ;) Żadna ze stron tego nie przyzna, ale powoli rodzić się będzie między nimi więź, przy której usprawiedliwienia Tory, dlaczego przy tak sprzyjających zjedzeniu go okazjach faktycznie tego nie zrobił, będą się powtarzać aż do znudzenia. Oczywiście takie zaprzeczanie jest jednym wielkim podkreśleniem owej powoli rozwijającej się relacji, co spotyka się z kolejnym kontrastem niebezpiecznego, acz z drugiej strony jednak dobrego i pomocnego Tory, jednocześnie stając się prawdziwym i niezaprzeczalnym urokiem tej serii. Naprawdę nie widzę możliwości, aby tego duetu nie polubić :) Nawet jeśli Ushio jest typowym "bohaterem", który za cenę własnego życia będzie starał się uratować każdą, inną osobę, a przy tym jest szczery, bezpośredni i z łatwością zbiera po swojej stronie coraz to kolejnych przyjaciół (okropnie kojarzy mi się z postacią Naruto), natomiast Tora to taki "zły, ale dobry" demon, usilnie próbujący zachować twarz tego niebezpiecznego potwora... Połączenie każdemu znajome, a jednak sprawdzające się chyba za każdym razem ;)


Fabularnie muszę Wam powiedzieć, że bardzo mile się zaskoczyłam. Po akcji kilku pierwszych odcinków spodziewałam się, że "Ushio to Tora" będzie polegało głównie na kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu oddzielnych przygodach, w których Ushio i Tora pokonują nowe potwory, spotykają nowych ludzi i tak dalej i tak dalej. Nie okłamujmy się - choć epizody te nie były nudne (wręcz przeciwnie - bardzo miło się je oglądało chociażby przez sam wzgląd na głównych bohaterów), perspektywa oglądania czegoś podobnego przez następne kilkanaście odcinków nie brzmiała nie wiadomo jak zachęcająco. Takie serie się zdarzają. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, zwłaszcza, że sama nie znam oryginału i nie byłam w stanie powiedzieć, czy rozwinie się to w jakikolwiek sposób czy nie, wobec tego postanowiłam nie narzekać - "Ushio to Tora" i tak niosło ze sobą niewyobrażalny klimat tak zwanego "starocia", za co duży plus. Ale! W mniej więcej siódmym odcinku wszystko się wyjaśniło i muszę przyznać, że tak naprawdę od tamtego momentu, anime odżyło, wkraczając na zupełnie inny, fabularny poziom. Na tle poszukiwań matki Ushio, poznajmy historię Hakumen no Mono - potężnego i przerażającego demona, który wkrótce powróci, aby zniszczyć świat i ludzkość. Choć wszystko toczy się bardziej standardowo, a koniec serii (który jeszcze nie nastąpił - na bodajże wiosnę zapowiedziany został kolejny sezon) skupi się na wielkiej walce pomiędzy złem a dobrem, odcinki te są tak ciekawe, że naprawdę ciężko jest się od nich oderwać. Przez pewien okres, epizody z każdym kolejnym tygodniem podwyższały sobie poprzeczkę i co najlepsze, kolejnym naprawdę udawało się wprowadzić jeszcze więcej napięcia. Naprawdę jestem pełna podziwu dla historii, która być może bardzo banalna, ale potrafiła wbić widza w fotel. Kto wie, może to jest właśnie urok "staroci"? ;) Na dzień dzisiejszy mogę wskazać tylko jeden mały minus: proces poznawania nowych postaci z początku był dla mnie zbyt szybki (być może to tylko moje wrażenie, ale zabrakło mi tam tych dodatkowych kilku minut, a tutaj zanim się obejrzało, Ushio już miał swojego kolejnego zwolennika - może kiedyś nie było to wcale takie potrzebne...). Być może przesadzam, ale zwłaszcza w jednym odcinku, było to tak mocno odczuwalne, że aż nazbyt mocno wyryło się w mojej pamięci. No ale to tyle, a biorąc pod uwagę ogólny poziom akcji, nie sądzę by miało to wielki wpływ na całość. Naprawdę nie mogę doczekać się kolejnych odcinków tylko boli mnie fakt, iż kontynuacja liczyć będzie prawdopodobnie tylko trzynaście epizodów. Miejmy nadzieję, że z czasem owe plany się zmienią, bo rozdziałów jest naprawdę sporo, a ja nie miałabym nic przeciwko takiemu niezbyt długiemu tasiemcowi... ;)


Graficznie niestety nie jest już aż tak różowo, no ale MAPPA w połączeniu ze studiem VOLN i tak poradziło sobie całkiem nieźle. Nie jest to aż tak dopracowane i schludne jak bym chciała, no ale wtedy to już w ogóle bardzo ciężko było się od tej serii oderwać ;) W kresce również czuć ten klimat serii dawnych lat, a że ja bardzo takie klimaty lubię, miało to w sobie pewien urok. Generalnie jestem zadowolona i nie mam zamiaru się czepiać. Co do muzyki... Cudo! Z początku naprawdę tego nie zauważyłam, ale kiedy zaczęła się ta "prawdziwa" fabuła, soundtrack jakby sam postanowił zwrócić na siebie moją uwagę. Śliczne melodie doskonale dopełniające rozgrywające się przed oczami widza sceny! Chylę czoła przed panem Eishi Segawą! Opening ("Mazeru na Kiken" - King-Show (Kinniku Shoujo Tai) jak dla mnie świetny, tak samo jak endingi, bo tutaj znajdziemy ich aż dwa - "HERO" od Sonar Pocket i "Makeru no Chiisaki Mono yo" wykonywane przez WAKADANNA. Choć w innym stylu (zwłaszcza ten pierwszy), a do drugiego musiałam się nieco przekonać, będę je sobie na pewno bardzo miło wspominać :)


~Podsumowanie~
Bardzo udany seans! Gdyby nie drobne minusiki "Ushio to Tora" mogłoby być anime idealnym... Ja i tak nie wyobrażam sobie, aby znalazło się w końcowym rankingu dalej niż w pierwszej trójce ;) Z zewnątrz może wydawać się serią przeciętną, ale wewnątrz skrywa naprawdę ciekawą i wciągającą fabułę pełną walki, przygody, świetnej muzyki i sympatycznych bohaterów. Miły powrót do produkcji dawnych lat... (gadam jak jakiś dziadek, ale trudno ;)) Ja jestem zachwycona i każdemu polecam jego obejrzenie! No a że była to już ostatnia recenzja letniego sezonu 2015, do zobaczenia za tydzień, w końcowym podsumowaniu ;) Nie przegapcie tego!

Fabuła: 4,5/5
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 3/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 5/5

Ocena końcowa: 9/10
A wy co sądzicie o "Ushio to Tora (TV)"?


PS: Ponieważ następna notka, tj. końcowe podsumowanie Lata 2015, ukaże się już po nowym roku, chciałabym z tego miejsca życzyć wszystkim Szczęśliwego Roku 2016-ego! Niech okaże się lepszy niż 2015, żeby Wasze postanowienia noworoczne się spełniły, maturzystom zdania maturki (wiem przez co przechodzicie!), gimnazjalistom dobrych wyników z egzaminu gimnazjalnego, zdrowia, szczęścia, licznych sukcesów, miłości, szczerych przyjaźni, pewności siebie, zdecydowania i niezapomnianych wspomnień nabytych w nadchodzących 366 dniach!

Recenzja drugiego sezonu --> Ushio to Tora (TV) 2nd Season

Pozdrawiam
Kusonoki Akane

2 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tym tytule, co trochę mnie zaskoczyło, bo ogólnie również lubię tego typu połączenie gatunków. ^^ Może kiedyś spróbuję obejrzeć, chociaż nie ukrywam, że łatwiej ogląda mi się rzeczy podzielone na 2 serie po 12 odcinków, bo w razie, gdyby mi się pierwsza nie spodobała nie muszę się męczyć z drugą. ^^"

    OdpowiedzUsuń
  2. Też przyciągnęła mnie ta "aura starocia", że tak to ujmę. Jeszcze nie skończyłam tego anime (przyznam, że ostatnio trochę nie chciało mi się nadrabiać zaległych odcinków i miałam wrażenie, że pierwsza połowa mi się bardziej podobała), ale myślę, że zrobię to w najbliższym czasie. I zwrócę większą uwagę na muzykę w tle, skoro tak bardzo ją chwalisz. A opening naprawdę świetnie pasuje do tej serii. Mam nadzieję, że ostatnie odcinki znów będę śledzić z rosnącym zainteresowaniem. ;)

    OdpowiedzUsuń