2016-03-27

066. "Haikyuu!! 2nd Season", czyli jesiennego podsumowania cz.VIII (ostatnia)

Recenzja może zawierać spoilery odnośnie sezonu pierwszego!
"Haikyuu!! 2nd Season"

Data premiery: 03.10.2015
Czas trwania: 25 x ok. 24 min
Gatunek: Komedia, Sportowe, Szkolne, Shounen
Studio: Production I.G
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Porażka z Aoba Jousai podczas preeliminacji do Interhigh mocno odbiła się na drużynie Karasuno, jednak żadne z nich się nie poddaje. Zdeterminowani aby zwyciężyć w turnieju wiosennym, ciężko trenują, wykorzystując każdą możliwą okazję na rozwój. Jest to też ostatnia szansa dla trzecioklasistów, którzy za niedługi czas ukończą szkołę...



~Recenzja~
Choć pierwszy sezon "Haikyuu!!" zakończyłam wraz z aktualnym czasem jego emisji, na jego temat nic Wam nie napisałam, gdyż jakby nie patrzeć, należał on do sezonu wiosennego 2014, a ja pisać sezonowo zaczęłam dopiero od lata. Mały szczególik, obecnie mający niewielkie znaczenie, gdyż wraz z sezonem jesiennym 2015, na ekrany trafił sezon drugi, a jak może pamiętacie z postu z zapowiedziami (>>tutaj<<), nie było szans abym się za niego nie zabrała - nawet jeśli czasu miałam niewiele ;) Zapraszam Was na ostatnią już recenzję z podsumowania jesiennego (publikowaną na kilka godzin po zakończeniu serii, więc WOW, chyba nigdy nie byliśmy tak na bieżąco ;)), ale jakże przyjemną, bo możecie być pewni, że dzisiaj będę się głównie zachwycać - o ile nie jedynie ;)


Jako, że głównym tematem anime są zmagania pewnej drużyny siatkarskiej na drodze do szczytu, głównymi bohaterami są licealiści którzy jak może z pierwszego sezonu wiecie i pamiętacie, są na dobrej drodze do przywrócenia utraconej kiedyś chwały Liceum Karasuno. Wśród nich znajduje się bardzo ciekawa dwójka pierwszoklasistów, których rzecz jasna łączy miłość do sportu, jednak ich początki nie były usłane różami. W skrócie: Hinata Shouyou oraz Kageyama Tobio poznali się na gimnazjalnych zawodach, kiedy to drużyna Kageyamy (wcale nie zaszczytnie nazwanego "Królem Boiska") z Kitagawa Daichi rozgromiła niedoświadczoną drużynę Yukigaoka z Hinatą na czele. Niski acz niezwykle skoczny chłopak, zainspirowany "Małym Gigantem" z Karasuno (którego widok w telewizji zachęcił go do rozpoczęcia treningów) dołączył do owego liceum i natychmiast pognał w stronę klubu siatkarskiego szkoły.  A tam kto? Kageyama również okazał się być nowym uczniem chętnym do siatkarskich rozgrywek na poziomie licealnym! Hinata zamiast odegrać się na przegranej sprzed kilku miesięcy, zmuszony został stać na jednym boisku ze swoim "wrogiem". No ale kto by pomyślał, że ta dwójka stworzy najbardziej nieprzewidywalne duo w historii? Arcydokładne wystawy Kageyamy i superszybkie ataki Hinaty zaskoczyły już nie jedną drużynę, a "ten niski gracz z numerem 10" doskonale odgrywał swoją rolę jako "przynęta" Karasuno. No ale przecież nie tylko dwie osoby czynią tę grupę tak wspaniałą! Podpora Kruków, lider i przyjmujący Sawamura Daichi, nadpobudliwy i zapalony do walki atakujący Tanaka Ryunosuke, jego całkowite przeciwieństwo, również atakujący Azumane Asahi, energiczny libero Nishinoya Yu, spokojny i sympatyczny rozgrywający Sugawara Koushi, poza tym Ennoshita Chikara, Tsukishima Kei, Yamaguchi Tadashi, trener Ukai, opiekun klubu Takeda, słodka, cicha, i niezwykle piękna menadżerka Shimizu Kiyoko oraz reszta - wszyscy tworzą drużynę Karasuno pełną wsparcia, siły i chęci do dalszych sukcesów. W pierwszym sezonie dobrze ich poznaliśmy, zżyliśmy i nawet jeśli nie rzucają się w oczy swoją oryginalnością w charakterach - ciężko ich nie polubić i nie chcieć śledzić ich dalszych poczynań w drodze do krajowych ;) Cóż... Jak na nich patrzę mam wielką ochotę powrócić do swoich własnych treningów, ale w mojej drużynie niestety taka zażyłość nie miała miejsca :) Drugi sezon natomiast, prócz masy nowych zawodników z innych drużyn, z którymi przyszło się naszym chłopakom zmierzyć, jak to zwykle bywa, pokazał nam dalszy rozwój głównych bohaterów. No bo kto myślał, że Karasuno z prequela nie ewoluuje ani trochę w sequelu?! Poza tym dane nam będzie trochę lepiej przyjrzeć się Tsukishimie (mądrala z niego, ale i tak go uwielbiam - jak dosłownie wszystkich w "Haikyuu!!" ;)), Yamaguchiemu, Ennoshicie, a do szeregów drużyny dołączy także nowa postać - bojaźliwa "mieszczanka B" Yachi ;) Pomimo, że mamy tutaj wiele stałych elementów, charakterystycznych dla serii sportowych, niezaprzeczalna pozytywność WSZYSTKICH, nawet tych, których teoretycznie lubić nie powinniśmy (podejrzewam, że na początku każdy czuje jakąś awersję do przeciwników Karasuno, jednak prędzej czy później to uczucie mija - albo tak po prostu, albo lepiej ich poznajemy ;)), bohaterów wypływa z ekranu litrami. Sympatyczność, zdrowa rywalizacja, miłość do sportu i wzajemne wsparcie - to jest właśnie esencja "Haikyuu!!", dostrzegalna od samego początku do końca.


Dlaczego tak bardzo przepadam za sportówkami? Prawdopodobnie nie jest to pierwszy raz kiedy o tym wspominam, ale one, jak jedne z niewielu, wywołują we mnie ogromne emocje. W jednej chwili się cieszę, w drugiej płaczę, albo zaciskam palce ze zdenerwowania... Jest to w pewnym sensie niesamowite, bo tak emocjonalnie podchodzę do czegoś co według niektórych jest jedynie zmyśloną opowieścią, poza tym nie okłamujmy się - to wszystko jest tak przewidywalne... No ale chyba właśnie w tym tkwi urok anime sportowych ;) Prawdopodobnie wszyscy doskonale już wiedzą, jak zakończy się cała seria "Haikyuu!!", której trzeci sezon (i raczej ostatni) zapowiedziany został na bodajże sezon jesienny, ale szczerze mówiąc ciężko sobie nawet wyobrazić, jak to "złe" zakończenie faktycznie się pojawia. Byłby to zbyt duży cios dla fanów i całkowicie przekreśliłoby to wstępną ideę serii, że ciężką pracą, nadzieją i wspólnymi siłami można dokonać cudów, dlatego na 99,99% nic takiego się nie wydarzy. Odejście od standardów i podstaw muszą autorzy załatwić w jakiś inny sposób, a i to jest ciężko dokonać... Porównując "Kuroko no Basuke", drugie bardzo popularne anime sportowe, pomimo różnej dyscypliny, bardzo łatwo dostrzec podobieństwa pod względem przebiegu fabuły. Jest to minus, oczywiście i na kogoś, kto aż tak bardzo nie przepada za charakterem i po prostu nie podziela zachwytu "Haikyuu!!" i jego uroku, może mieć swój wpływ. Ja jak już wspominałam, jestem wręcz oczarowana tą produkcją i najzwyczajniej w świecie przymykam oko na te "powtórzenia", w pełni ciesząc się jego odcinkami (szczerzę wierzę, że wszyscy tak robią) :) Od których swoją drogą bardzo ciężko się oderwać i zawsze bardzo miło jest wrócić. Jest również jeden element, który doceniam, zwłaszcza, że jego obecność w drugim sezonie wyżej wymienionego anime o koszykówce, bardzo mnie do siebie zraził. Jak to sportówka, jest tutaj odrobinę podkoloryzowania, podwyższania zdolności licealistów, ale, za co bardzo dziękuję, jest to zastosowane z dobrym smakiem i bez przerostu formy nad treścią. Mimo wszystko bądźmy trochę bliżej realizmu i nie przypisujmy jakichś nadprzyrodzonych zagrań typu "zone" czy innych takich ;) No i najważniejsze: "Haikyuu!!" to przede wszystkim świetna komedia, która zawsze znajdzie chwilę, na odrobinę humoru. Płakać z emocji i śmiać się jednocześnie - bezcenne i mam nadzieję, że taką ta seria pozostanie także i w trzecim sezonie :)


Kreska "Haikyuu!!" jest charakterystyczna, nieco karykaturalna, ale dzięki temu też bardzo ciekawa i łatwo zapadająca w pamięci. Nie jestem w stanie przedstawić Wam jej w porównaniu z sezonem pierwszym, ale tak czy inaczej trzeba wspomnieć o kilku jej zaletach, bo grafika w anime sportowym robi naprawdę dużą różnicę. Animacje. Aż chciałoby się krzyknąć w stronę "Arslan Senki (TV)" (>>recenzja<<) coś o poprawnym używaniu efektów komputerowych, które nie odznaczają się od reszty w tak jawny sposób, jak mogliśmy to wówczas zobaczyć ;) Poza tym płynność tych wszystkich zagrań, ich dynamika i dokładność... Naprawdę świetna robota! Nie ocenie jej jednak na maksymalną ilość punktów. Mnie osobiście wciąż czegoś brakuje, tej wisienki na torcie, która zamknęłaby grafikę "Haikyuu!!" na najwyższym możliwym dla siebie poziomie. Nie zrozumcie mnie źle - dokładność i szczegółowość niektórych elementów nadal pozostawiała po mojej stronie zachwyt. Ja po prostu liczę na to, że trzeci sezon pokaże jeszcze więcej. Zostawiam im drzwi otwarte i czekam z niecierpliwością na efekty ;) Przejdźmy więc do soundtracku. Mamy tutaj pracę Hayashi Yuuki'ego w połączeniu z Asami Tachibaną. Osobiście moim faworytem jest oczywiście pan Yuuki i to głównie dzięki niemu moja ocena wyszła taka, jaka wyszła. Z początku chciałam OST "Haikyuu!! 2nd Season" potraktować trochę bardziej na poziomie "przyzwoitego" soundtracku anime sportowego, bo one też nie interesują mnie w tych gatunkach aż tak bardzo, ale toczyłam wewnętrzną walkę słuchając go na spokojnie podczas pisania. Niech ma! 4/5 to najwyższa nota, jaką mogę mu na dzień dzisiejszy postawić ;) Standardowo w ciągu tych 25-ciu odcinków dostaliśmy po dwa openingi i endingi. Tak jak GRANRODEO jest znakiem rozpoznawczym "Kuroko no Basuke", tak tutaj zdecydowanie można za nie uznać obecność SPYAIR (które swoją drogą naprawdę lubię) i tacicy, które wykonały kolejno pierwszy opening ("I'm a Believer" - SPYAIR) i drugi ending ("Hatsunetsu" - tacica). Pozostałą dwójką zajęło się BURNOUT SYNDROMES w piosence początkowej "FLY HIGH!!" drugiej połowy i Galileo Galilei z "Climber" kończąc połowę pierwszą. Oglądając anime sportowe mam tendencję do nie zwracania uwagi na openingi i endingi (mam w końcu ciekawsze rzeczy do roboty ;)) i nawet jeśli nie ma w nich nic złego, po prostu w pełni doceniam je dopiero po jakimś czasie. Tym razem jednak nastąpił przełom i w momencie usłyszenia "FLY HIGH!!", można powiedzieć, że momentalnie się zakochałam. Świetny kawałek, do reszty nic nie mam, ale cóż... Mam swojego faworyta ;)


~Podsumowanie~
Nie jestem w stanie powiedzieć Wam, który sezon był lepszy, a który gorszy - "Haikyuu!!" jest po prostu anime, do którego z chęcią się wraca i przyjemnie ogląda, nawet jeśli wiadomym jest, jak się potoczy :) Ale nawet pomimo tej przewidywalności, chciałabym ten tytuł każdemu polecić. Świetny humor, przesympatyczne postaci, których poczynania chce się po prostu dalej śledzić i śledzić w towarzystwie niezastąpionego humoru - ciężko jest mi sobie wyobrazić, by ktokolwiek mógłby tej serii chociaż trochę nie polubić ;) Urok sportówek, więc jeśli i Wy macie tego uroku świadomość, dopisujcie "Haikyuu!!", a potem "Haikyuu!! 2nd Season" do swojej must-watch listy!

Fabuła: 4,5/5
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 4,5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 5/5

Ocena końcowa: 9,2/10
A Wy co sądzicie o "Haikyuu!! 2nd Season"?

Pozdrawiam
Kusonoki Akane

5 komentarzy:

  1. Nie oglądałam ani jednego sezonu, ale czytając Twoją recenzję już na samym początku zawiało mi "Kuroko no Basket". Mimo to chętnie obejrzę xD

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym anime przepadam głównie za animacją i kreską, dzięki temu strasznie przyjemnie się ją ogląda. Ale najlepsza jest dla mnie i tak wersja teatralna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham. Według mnie jest to jedna z najlepszych sportówek. Kocham te emocje podczas meczów (Aoba vs Karasuno i komu ma kibicować biedna Chay? D:) Kocham postacie za ich indywidualność i nieszablonowość. Z chęcią polecę każdemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Haikyuu. :) Bohaterowie są naprawdę sympatyczni, anime wciąga, choć nie znoszę sportu. ;) Ogląda mi się sto razy przyjemniej niż Kuroko no Basket.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Haikyuu jest świetne właśnie dzięki tej zdrowej rywalizacji i wszechobecnym humorze ;) Kuroko no Basket może się uczyć. Dla mnie anime o koszykówce zostało skreślone przez ten przerost treści nad formą, idiotyczne zone i inne głupoty, pod koniec już nie mogłam na to patrzeć. W Haikyuu jest czysty sport i mnóstwo emocji. Ech, chce trzeci sezon :(

    OdpowiedzUsuń