2016-10-16

0106. "Nanatsu no Taizai: Seisen no Shirushi", czyli letniego podsumowania cz.IV

Recenzja może zawierać spoilery odnośnie sezonu pierwszego!
"Nanatsu no Taizai: Seisen no Shirushi"

Data premiery: 28.08.16
Czas trwania: 4 x ok. 24 min
Gatunek: Przygodowe, Akcja, Komedia, Fantasy, Shounen
Studio: A-1 Pictures
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Po odbiciu Królestwa Leones z rąk Świętych Rycerzy, Elizabeth, Meliodas i reszta mogą wreszcie zasmakować odrobiny spokoju. Niestety nowe zagrożenie czai się w ukryciu...



~Recenzja~
Informacja o nowym tworze z serii "Nanatsu no Taizai", które niecałe dwa lata temu znalazła się w czołówce najlepszych produkcji sezonu jesiennego 2014, obudziła fanów niecierpliwie czekających na wznowienie przygód słynnych Siedmiu Grzechów Głównych z Meliodasem na czele i uroczą Elizabeth u jego boku. Myślę, że nie tylko ja skakałam z radości na widok "Seisen no Shirushi" nawet jeśli miały być to tylko 4 odcinki o standardowym czasie emisji, najwyraźniej wcale nie zaczynające tej głównej kontynuacji jaką miałby być pełny kilkunasto- lub kilkudziesięcio-odcinkowy sezon drugi ;) Tak więc jak pewnie się domyślacie, dzisiaj będzie dosyć krótko - zwięźle i na temat - niech jednak nikogo nie zwiedzie długość tej dosłownie rzecz ujmując "mini-recenzji" ;) Mimo wszystko jest to dość ważny element dla "Nanatsu no Taizai" i każdy kogo interesuje ten tytuł jak i jego kontynuacja, nie powinien lekceważyć "Seisen no Shirushi"...

Każdy kto oglądał "Nanatsu no Taizai" będzie doskonale znał występujących w tej małej kontynuacji bohaterów, a ponieważ nie chcę nikomu, kto jeszcze nie poznał tego tytułu, spoilerować streszczaniem co działo się z nimi, jak się w fabule pojawili i czego dokonali w poprzednich 24-ech odcinkach, odsyłam do krótkiego, wolnego od większych spoilerów, opisu głównych postaci w pierwszej recenzji. Tak właściwie ponowne przedstawianie ich wszystkich nie ma też większego sensu, tak więc przejdę od razu do konkretów. "Seisen no Shirushi" można przetłumaczyć jako "Oznaki Świętej Wojny", co z kolei oznaczać może wprowadzenie do tego, co jeszcze przed nami. Skończyliśmy na tym, że główny wątek fabularny pierwszego sezonu, czyli bitwa ze Świętymi Rycerzami Królestwa Leones i przywrócenie w nim spokoju, został zamknięty, otrzymaliśmy też małą zapowiedź nadchodzących wydarzeń i wyruszenie w dalszą podróż. Choć moje dogłębne poznanie pierwowzoru (mangi) wciąż stoi jakoby w miejscu, warto zaznaczyć, że zatrzymaliśmy się mniej więcej na 102/103 rozdziale, z którym zakończenie anime nie pokrywa się w 100%. Pomijając już kwestie tego wyruszania w podróż, którego teoretycznie jeszcze być nie powinno (no ale jakoś musieli podtrzymać fakt, że prawdopodobnie drugi sezon się wkrótce pojawi), wątek SPOILER odejścia Bana również się trochę nie zgadza, nie mówiąc już o tym, że w "Seisen no Shirushi" w ogóle temat ten nie został poruszony. SPOILER Można więc powiedzieć, że finał "Nanastu no Taizai" odszedł nieco od oryginału, a i z początkiem "Nanastu no Taizai: Seisen no Shirushi" trochę się nie pokrywa, aczkolwiek będąc szczerym powiem Wam, że z moją dość słabą pamięcią nie była to aż tak ogromna "pomyłka" i niestety większy problem mogłoby to sprawić komuś, kto w stosunkowo niedługim okresie czasu obejrzał zarówno pierwsze 24 epizody, jak i owe 4 (wydarzenia z ostatniego odcinka przypomniałam sobie dopiero po obejrzeniu "Seisen no Shirushi", wcześniej jedynie starałam się ogarniać to wszystko pod kątem mangi). Wraz z tym rozpoczęciem jak i fabułą pierwszego odcinka, bardziej niż "sequel" do głowy przychodzi słowo "OVA". No bo czego oczekuje się od kontynuacji? Na pewno nie wątków traktujących o gonitwie za Hawkiem czy zabawie w berka Diane i Kinga, nie mówiąc już o tym, że bardzo luźno odnosi się do wydarzeń z mangi. Takie niekonsekwentne podejście zarówno do prequela, jak i do oryginału, nazywając ten tytuł "sequelem" uważam za minus, nawet jeśli uwielbiam bohaterów i bardzo cieszyłam się na ich ponowne zobaczenie. Trzeba jednak wspomnieć o czymś jeszcze, bo też nie prawdą by było stwierdzenie, że owe 4 epizody przedstawiały TYLKO jakieś nieważne sceny z życia naszych postaci. Teraz uwaga do wszystkich tych, którzy nie czekają czasami na to, co pojawia się po endingach - wbrew pozorom pojawienie się piosenki końcowej wcale nie musi oznaczać końca danego epizodu i choć mówienie o tym może wydać się Wam bez sensu, są osoby, których nie koniecznie interesuje ich słuchanie i zatrzymują oglądanie, od razu przechodząc do kolejnych odcinków (sama tak na początku robiłam, nie sprawdzałam też czasu trwania, więc prawdopodobnie oglądając niektóre z moich pierwszych anime, pominęłam właśnie takie "dodatki"). To co faktycznie było ważne i odpowiadało tytułowi jak słowu "kontynuacja", co więcej zgadzało się z oryginałem (w większym stopniu), znalazło się właśnie tam - w kilkuminutowych, po-endingowych fragmentach. Szczerze mówiąc nie zajęłyby one nawet jednego pełnego odcinka, więc trochę zrozumiałe jest to, że twórcy chcieli to jakoś rozwinąć, ale z drugiej strony, naprawdę mnie to denerwuje. Moje wywody zakończę krótkim komentarzem na temat spraw technicznych. Nie zauważyłam by grafika jakkolwiek znacząco odcinała się od "Nanatsu no Taizai" i nie ma co się nad tym rozwodzić, bo były to tylko 4 odcinki i jakby większego sensu nie było by cokolwiek poprawiać, nie mówiąc już o tym, że kreska pierwszego sezonu i tak była na wysokim poziomie. Soundtrack również pozostał taki sam, czyli ponownie można było usłyszeć pracę mistrza Sawano i Wada Takafumi'ego w akcji ;) Za opening użyto kawałka "CLASSIC" od MUCC, za ending natomiast "Iro Asenai Hitomi" w wykonaniu Alisy Takigawy. Nie mam zastrzeżeń, a piosenka końcowa naprawdę mi się podoba.


~Podsumowanie~
"Nanatsu no Taizai: Seisen no Shirushi" mimo wszystko trochę mnie zawiodło. Tyle czekania, jakby po nic wielkiego, robienie igieł z wideł na coś co w dużej mierze nawet nie można nazwać sequelem. Nie da się jednak zaprzeczyć, że dzięki tym czterem odcinkom możemy mieć pewność, że główna kontynuacja już się do nas zbliża i to dość dużymi krokami - skończyliśmy na 102/103 rozdziale kiedy dostępnych już jest ich 196. Jestem naprawdę ciekawa, jak teraz zamierzają to wszystko rozpocząć. Może okaże się, że "Seisen no Shirushi" było w ogóle nie potrzebne? Zobaczymy. Tym czasem ja poproszę Was o nie traktowanie zbyt poważnie kwestii porównania mojej dzisiejszej oceny względem poprzedniego sezonu. Będzie to zabieg bardzo formalny, bo mimo wszystko nie jest to seria OVA a sequel TV, niestety. Zastanowię się też, jak porównam ocenę nadchodzącego sezonu drugiego, choć myślę, że mimo wszystko, zrobię to w oparciu o pierwsze "Nanatsu no Taizai"... Tak czy inaczej fani tego tytułu powinni mieć na uwadze "Seisen no Shirushi", a zwłaszcza jego końcowe fragmenty. Mimo wszystko nie wiemy jak twórcy planują wystartować w kontynuacji, więc nawet jeśli według mnie była to drobna porażka, zawarte w nim mangowe szczegóły mogą być potrzebne w dalszym oglądaniu. 

Fabuła: 2/5 (-3)
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 4,5/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 1/5 (-4)

Ocena końcowa: 7/10 (w stosunku do sezonu pierwszego -2,8)
A Wy co sądzicie o "Nanatsu no Taizai: Seisen no Shirushi"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

2 komentarze:

  1. Jak to, anime odeszło od oryginału?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo ja nie umiem patrzeć... To co było na koniec odcinka w większości się zgadza, jednak większości z reszty jakoś w mandze nie zauważyłam ;(

      Usuń