2016-11-06

0109. "Fukigen na Mononokean", czyli letniego podsumowania cz.VII

"Fukigen na Mononokean"

Data premiery: 28.06.16
Czas trwania: 13 x ok. 24 min
Gatunek: Komedia, Nadprzyrodzone, Szkolne
Studio: Pierrot Plus
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Ashiya Hanae naprawdę cieszył się na rozpoczęcie liceum, tak się jednak złożyło, że swoje pierwsze siedem dni szkoły spędził w gabinecie pielęgniarki, a to wszystko za sprawą pewnego youkai, który ni stąd ni zowąd postanowił się do niego przyczepić. Znalazłszy przez przypadek informacje od niejakiego Abeno poszukującego na zatrudnienie egzorcysty, decyduje się poprosić go o pomoc w przepędzeniu potwora...



~Recenzja~
"Fukigen na Mononokean" już na samym początku zrobiło na mnie ogromnie pozytywne wrażenie, prawdopodobnie dużo większe, niż mogłam się tego przed premierą spodziewać. To był dobrze rozpoczęty sezon letni i po nie długim zastanawianiu się postanowiłam dopisać ten tytuł do mojej listy, jednak jak dobrze wszyscy wiecie, pomimo moich najszczerszych chęci, nic z tego nie wyszło :( Całe szczęście możliwość obejrzenia czegoś nie znika w momencie zakończenia jego emisji i nic nie stało na przeszkodzie, by za tą jakże sympatyczną serię zabrać się dopiero teraz :) Przejdźmy więc do recenzji! 


A teraz niech podniesie rękę do góry każdy z Was, kto z przyjemnością ogląda duety w anime! ;) Jest to dość popularny motyw, który wykorzystać można w naprawdę przeróżny sposób. Dzięki niemu bardzo łatwo jest pokazać różnice w charakterach i ich uzupełnianie się, poza tym również pojęcie przyjaźni wypada w nich dużo bardziej wyraźnie niż w grupach co najmniej 3-osobowych, prawda? Tak mi się przynajmniej wydaje i choć na swoim koncie mam już kilka par, które spokojnie nadają się by je pod tym krótkim wstępem wymienić, "Fukigen na Mononokean" dostarczyło mi kolejny zabawny 2-osobowy team do listy, o którym pozwólcie, że parę słów Wam opowiem ;) Ashiya Hanae to syn kwiaciarki i świeżo upieczony licealista o dobrym serduszku pełnym chęci do pomocy potrzebującym. Mówi się, że to co komuś dajesz, wraca ze zdwojoną siłą... Jakże doskonałym przykładem nasz Hanae może nam tutaj przyświecić! Rozważając w rozentuzjazmowaniu na temat rozpoczęcia edukacji w nowym miejscu, wracając z zakupów natyka się on na dziwną, puchatą zabawkę, porzuconą w samotności na chodniku. Podniósłszy ją i usadziwszy w bardziej widocznym miejscu (ażeby poszukujący ją dzieciak mógł ją szczęśliwie odnaleźć) okazuje się, że to żaden pluszak ani lalka, owy kłębek bowiem się rusza, co więcej, postanawia odwdzięczyć się Hanae za uwagę i przyczepia do jego ramienia! I wtedy problem się zaczyna... Pomimo usilnych prób pozbycia się tego tajemniczego i niewidocznego dla innych osobnika, który z dnia na dzień wysysa z niego coraz więcej energii i nie pozwala normalnie pojawić się na zajęciach, zmarnowany i zrozpaczony chłopak myślący już powoli o nadchodzącej śmierci, postanawia zaryzykować i zgłosić się do poszukującego egzorcysty Abeno ze znalezionej na tablicy ogłoszeniowej ulotki, w nadziei że ten przegoni potwora. I tak właśnie rozpoczyna się ich znajomość - przepełnionego emocjami, panikarza Hanae i posępnego, poważnego i nie dającego się wyprowadzić z równowagi tytularnego mistrza Mononokean Abeno Haruitsuki. Będąc z Wami całkowicie szczerą, na pewno większość z Was widziała już podobne połączenie, toteż nikogo nie powinien zdziwić fakt, że łatwo ich działania i zachowania przewidzieć. Jednak czy było przez to nudno? Nie. Ashiya i Abeno, razem z youkai, które w poszczególnych odcinkach występowały (Puszek <3 uwielbiam tą uroczą, małą kuleczkę!), dostarczyli mi wiele uśmiechu i zabawy, od razu też pozwalając się obdarzyć bezwarunkową sympatią. Kaji Yuki i Maeno Tomoaki (seiyuu obu postaci) wykonali kawał dobrej roboty, doskonale wpasowując się w ich charaktery. Słuchanie spanikowanego głosu Hanae i spokojnego, niskiego głosu Abeno... Naprawdę będzie mi tego brakować ;) Żałuję tylko tego, że nie dano nam nieco lepiej ich poznać, a zwłaszcza Abeno, o którego przeszłości od czasu do czasu ktoś w fabule wspominał, ale koniec końców nic wielkiego z tego nie wyszło... 


No właśnie. Mogłoby się wydawać, że "Fukigen na Mononokean" będzie kolejną serią o fabule prowadzonej epizodycznie. Każdy odcinek dotyczyłby nowego youkai, któremu trzeba pomóc i odesłać do Zaświatów, i tak w kółko. Nic bardziej mylnego. Choć naszych bohaterów czekać będzie kilka oddzielnych zleceń, naprawdę cieszę się, że epizody były między sobą połączone. Czuć było ciąg oglądanej historii, a co więcej, w tle zaczynała rozwijać się jakaś większa sprawa - między innymi ta związana z Abeno, o której wspomniałam w poprzednim akapicie  - więc zaciekawienie wzrastało z każdym odcinkiem. Szkoda, że twórcy tego nie pociągnęli dalej... "Fukigen na Mononokean" jest całkiem przewidywalne (kolejna historia o spłacaniu długu), aczkolwiek mnie to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Pomimo iż ubolewam nad faktem, że nie przyprawiono tego jakąś tajemnicą czy intrygą i pozostawiono mnie z małym niedosytem z tego powodu (patrz wyżej), spędziłam nad tą serią bardzo miły czas i szczerze żałuję, że to już koniec. Bardzo sympatyczna i zabawna seria o kontaktach ludzi z youkai. I w sumie tyle - nie potrzeba pisać więcej, bo w sumie o czym więcej można by tutaj rozmawiać? To jest właśnie ten typ anime. Niby nic, niby już było i rozwinąć się w komentarzu jakoś specjalnie nie można, ale mimo wszystko wciąż się podoba i wierzę, że nikt nie powinien przejść obok tego tytułu obojętnie. Podobnie jak "Kono Bijutsubu ni wa Mondai ga Aru!" (>>recenzja<<) - taki mały must-watch :) Prze prze prze sympatyczny tytuł, od którego wręcz ciężko było mi się oderwać! Z nóg co prawda nie zwala, ale da się go polecić każdemu, kto chce się pośmiać i miło spędzić czas przy czymś lekkim. W walce produkcji o podobnej tematyce, "Kyoukai no Rinne (TV)" powinno zamienić się z "Fukigen na Mononokean" swoim czasem antenowym ;) 


Co prawda nie była to praca Kyoto Animation ani A-1 Pictures, ale "Fukigen na Mononokean" w kwestii graficznej poradziło sobie naprawdę nieźle. Projekty postaci narysowane zostały dokładnie, nie zauważyłam też większego rozjeżdżania się w dalszych planach za co duży plus. Tła są jak najbardziej ok - ładne, kolorowe i dopracowane. Fajnie, że widać było różnice pomiędzy światem ludzkim a Zaświatami. Nie mogę nie wspomnieć również o CG, na którym opierała się część youkai. Z wyjątkiem Zgliszcza, które nieco kulało, jestem naprawdę zadowolona z animacji 3D. Zdecydowanie już się przyzwyczaiłam do używania ich w anime (jakby nie patrzeć nie miałam większego wyboru), ale i bez tego wydaje mi się, że "Fukigen no Mononokean" się postarało. Po pewnym czasie już nawet nie zwracałam na nie uwagi, a o to chyba tutaj chodzi, prawda? ;) Były przede wszystkim płynne, bez takich denerwujących niby przerw i zwolnień, jeśli mogę to tak opisać. Przejdźmy natomiast do soundtracku. Już podczas zapowiedzi (>>tutaj<<) nie omieszkałam wyrazić mojego zachwytu na widok nazwiska Takanashi'ego Yasuharu ("Fairy Tail", "Naruto" i "Naruto Shippuuden"), choć szczerze mówiąc, nieco dziwnym wydało mi się, że ten pan właśnie zajmie się OSTem do "Fukigen na Mononokean". Zastanawiało mnie czym zaszczyci widzów tym razem, kiedy doskonale znany mi jest ze wspaniałej muzyki z wyżej wymienionych trzech tytułów, które jakby nie patrzeć, znacznie się różnią. Więc tak... Oprawa dźwiękowa jest bardzo subtelna i pomimo niektórych wyjątków, bardzo pilnowałam się by zwracać na nią uwagę. Jest to coś kompletnie innego, bardziej prostego niż w FT czy NS, co z jednej strony działa na plus, bo nie chcemy kolejnego kompozytora, którego prace są świetne, ale totalnie powtarzalne (przepraszam mistrzu Sawano :c), ale z drugiej trochę mnie zawodzi... Ale tylko trochę, bo nie można odmówić soundtrackowi "Fukigen na Mononokean" uroku ;) Z niecierpliwością czekam na możliwość przesłuchania w całości. Opening ("Tomodachi Meter" - The Super Ball) i ending ("Tobira no Mukou" - Kaji Yuki i Maeno Tomoaki) bardzo mi się spodobały. Może nie było to nic zaskakującego dla tego typu produkcji, ale były sympatyczne i miłe dla ucha, co ja oczywiście kupuje :)


~Podsumowanie~
"Fukigen na Mononokean", jak już wcześniej wspominałam, jest serią bardzo przyjemną, lekką i sympatyczną, przy której można się pośmiać i miło spędzić czas. Szczerze nie spodziewałam się, że aż tak przypadnie mi do gustu i cieszę się, że w końcu się za nią zabrałam. Szkoda tylko, że tak krótko :( Nie miałabym nic przeciwko większej ilości odcinków, nawet jeśli fabuła nie miałaby prezentować sobą niczego więcej niż coraz to kolejne spotkania z przeróżnymi youkai. No i może dostałabym w końcu rozwinięcie wątku przeszłości Abeno? ;) To co? Drugi sezon! Niestety na ten temat nic mi nie jest wiadomo, ale może wymodlę sobie powrót Hanae, Abeno i Puszka w przyszłości... Tak czy inaczej serdecznie polecam! Każdemu! Bez wyjątku! Bawcie się dobrze ;)

Fabuła: 3/5
Bohaterowie: 3/5
Grafika: 3,5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 4,5/5

Ocena końcowa: 7,2/10
A Wy co sądzicie o "Fukigen na Mononokean"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

8 komentarzy:

  1. Jestem wielką fanką youkai, ayakashi i innych takich. Klimat spokojny i bardzo ciepły, przypominał mi trochę Natsume, również ze względu na tematykę, chociaż oczywiście do księgo przyjaciół trochę mu brakowało, niemniej jednak seria bardzo przypadła mi do gustu!
    Chamska reklama, jestem obecnie w Japonii, o samym życiu tam jako tako nie piszę, ale wstawiam zdjęcia zakupów na nowy twitter - https://twitter.com/bakatab Aktualnie chwilowo otwarty, (ale niedługo pojawi się kłódka), wie jeśli Cię zainteresuje to zapraszam. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natsume (jeszcze) nie widziałam, ale wszystko przede mną ;)

      Usuń
  2. Na mnie ta seria z początku również zrobiła bardzo pozytywne wrażenie. Do tego Puszek jest naprawdę cudny i marzy mi się, jeśli nie żywa, to chociaż pluszowa jego wersja. *^* Później, chociaż wciąż całkiem nieźle się bawiłam, mój entuzjazm nieco opadł, trochę przez tą przewidywalność, trochę przez to, że liczyłam na jakieś wyjaśnienie tego, dlaczego Ashiya widzi youkai (zwłaszcza po pewnym wydarzeniu z zaświatów). Cóż... może w mandze zostanie to rozwinięte. ;)
    Uwielbiam kolorystykę w zaświatach i ten fioletowy kontur! Dziwi mnie ilość kwiatków i innych takich w openingu, a w endingu podobało mi się to, że śpiewają go seiyuu głównych bohaterów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wydaje mi się, że mowy o tym DLACZEGO Ashiya widzi youkai nie było, ale wspomniano o tym, jak to się stało, że zaczął je widzieć. Faktycznie szkoda, że tego nie wyjaśnili, zwłaszcza, że możliwe iż ma to związek też z przeszłością Abeno, o której pisałam w recenzji (o ile myślimy o tym samym wydarzeniu, bo mnie też mogło przecież coś umknąć, albo pamięć zawiodła ;)).

      Usuń
    2. Konkretnie mam na myśli moment, kiedy Puszek go obronił i Ashiya się zdenerwował, że przez niego został ranny. Bardzo brakuje mi jakiegoś wyjaśnienia tego wydarzenia, ale planuję zacząć mangę, to może tam coś będzie. A tak poza tym z radością powitałabym kontynuację. ;)

      Usuń
    3. AAAAAAA no taaaaak! Było coś tam takiego dziwnego! Faktycznie. Szkoda, że tego nie wyjaśnili, a raczej, powinni to zrobić, bo jeśli nie będzie kontynuacji (za którą również chętnie bym się zabrała), to nie brzmi to za dobrze, takie niedokańczanie wątków...

      Usuń
  3. Jeszcze nie dogoniłam czytania mangi, ale podobno tam już tajemnica goni kolejną tajemnicę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuuuuuuu, brzmi ciekawie <3
      Może kiedyś zerknę, ale nie miałabym nic przeciwko kontynuacji anime ;)

      Usuń