2017-06-11

0145. Nieśmiertelni, Niezniszczalni, Ponad wiekowi... (cz.VI) - Slayers

Slayers

Data premiery: 07.04.1995
Czas trwania: 26 x ok. 23 min
Gatunek: Przygodowe, Fantasy, Komedia
Studio: E&G Films
Bazuje na: Light novelka

~Opis fabuły~
Lina Inverse jest młodą, acz potężną użytkowniczką magii, która podróżuje po świecie, kradnąc skarby napotkanych przez nią bandytów. Wtem pewnego dnia w swojej samotnej wędrówce niezamierzenie zdobywa ona nowego towarzysza, wojownika Gourr'iego, który mając nadzieję na romans z piękną, obdarzoną wdziękami kobietą, kończy pomagając Linie w opałach. Nie chcąc zostawić biednej dziewczynki, na którą dla niego wygląda, samej, tak właśnie rozpoczyna się ich przygoda. Szybko jednak okazuje się, że w łupach Liny znajduje się pewien przedmiot, od którego zależeć mogą losy świata i nie powinien on trafić w niepowołane ręce...


~Recenzja~
Kolejnym anime, które zaraz dołączy do recenzowanej przeze mnie pierwszej dziesiątki kultowych produkcji, będzie Slayers - 26-odcinkowa przygodówka opowiadająca o młodej czarodziejce Linie i jej stopniowo powiększającej się grupie towarzyszy. Mając za sobą już kosmicznego Cowboy Bebopa, cyber punkowego Ghost in the Shell, post-apokaliptycznego Akirę, ponurego Berserka i rozgrywającego się w szkolnych murach Great Teacher Onizuka, ponownie odbijamy w zupełnie inną stronę. Pomimo przynależności gatunkowa, która jakby nie patrzeć powinna mi jak najbardziej odpowiadać, do Slayers nigdy mnie wielce nie ciągnęło. Kojarzyłam go głównie z plakatów, że o nieznajomości jakiegokolwiek zarysu fabuły nie wspomnę. Co też zadecydowało o obejrzeniu go w następnej kolejności? Założenie, że historia ta nie zaciekawi mnie sobą na tyle, bym nie mogła się od niej oderwać w celu dalszej nauki do ostatnich egzaminów i zaliczeń. Przykro mi to mówić, ale faktycznie tak było i choć powtórzenie powiedzenia "każdy powód jest dobry" byłoby w tym momencie jak najbardziej na miejscu, tym razem moje nie bazujące na niczym konkretnym przeczucia okazały się prawdziwe. No cóż... Nikt też nigdy nie powiedział, że wszystkie klasyki przypadną mi do gustu, prawda?


Co też takiego się wydarzyło, że po dość dobrej passie moich ostatnich wyborów, w końcu padło na serię, której fanką nie zostałam i już raczej nie zostanę? Choć pomysł na uczynienie bohaterami ludzkości grupki nie do końca rozgarniętych postaci z siłą wcale nie tak niewinnej płci pięknej na czele nie wydaje się zły i nie zdziwię się, jeśli jakiś bardziej ogarnięty w tych tematach widz uzna to za zabieg całkiem oryginalny w tamtych czasach, trafił on chyba na nieodpowiednią osobę. Wiecie już, że mam okropną alergię na irytujące żeńskie bohaterki, toteż nie powinien nikogo dziwić fakt, że Linie Inverse nie udało się zyskać mojej sympatii, nawet jeśli nie mogę odmówić jej wyrazistości, siły, umiejętności, niezależności, w większości przypadków też sprytu i wiedzy. Jej piskliwość, duma, chciwość i przejawy tych typowych kobiecych zachowań, które czynią nas tak trudnymi do ogarnięcia istotami, zdecydowanie mnie pokonały. W kontraście do silnej postaci żeńskiej, dostaliśmy mało inteligentnego blondasa Gourr'iego, który jakoś wytrzymywał z humorkami Liny przez całe 26 odcinków, ba, nawet zdołał się z nią zaprzyjaźnić. Nie powiedziałabym, że jestem wielką fanką jego głupoty, często wyciąganej w najmniej do tego odpowiednich momentach, ale jego zdecydowanie udało mi się tolerować, nie do końca polubić. Z czasem przychodzi nam poznać również tajemniczego Zelgadisa, który ściga Linę i przedmiot, o którym wspominałam w opisie fabuły, a także dwie nowe bohaterki: obrończynię sprawiedliwości Amelię oraz troskliwą kapłankę Sylphiel. Podczas gdy Lina i Gourry są zdecydowanie najważniejszymi punktami tego anime, widz nie dowiaduje się o nich teoretycznie nic. Jak mniemam trzeba zabrać się za dalsze przygody tej dwójki aby poznać ich ledwo napomkniętą przeszłość, a szkoda, bo choć wierzę, że poznanie postaci daje możliwość na obdarzenie ich większą lub jakąkolwiek sympatią, Slayers samo w sobie mnie do tego nie zachęca. Mimo wszystko chyba nie byłabym aż tak okrutna, żeby nie dać szansy kontynuacji po ciekawym pierwszym sezonie, problem w tym, że trochę się podczas niego wynudziłam...


Podczas gdy kwestia chociażby samej Liny jest winą moich gustów, mam pewne zastrzeżenia co do fabuły, dla której albo okazałam się zbyt krytyczna, albo za stara. Otóż można ją podzielić niejako na dwie połączone ze sobą części i choć całość sprawia wrażenie dość spójnej by dało się ją oglądać, pewne uproszczenia/niedociągnięcia/naciągnięcia fabularne w drugiej części trochę za bardzo rzucały mi się w oczy. Takie to jakieś zbyt proste, dziecinne, za mało ekscytujące i przewidywalne (w czym na pewno nie pomogły bezpośrednie tytuły odcinków)... Nie mówiąc już o tym, że humor tej serii w ogóle mi nie podszedł, podobnie jak fantasy i ta cała magia o masie podobnych zaklęć i ataków z jedynie inną nazwą  (nie przeczę, że lepsze to niż ciągła Kamehameha przez ponad 100 odcinków). Nie będąc już jednak tak całkowicie krytyczną, cieszę się, że Slayers zaproponowało widzowi konkretną fabułę i nie licząc kilku niepotrzebnych wyjątków, nie miała ona epizodycznego charakteru, którego na 100% bym nie wytrzymała do końca. Jakieś inne plusy? Niestety ja ich nie dostrzegam. Ciekawy pomysł wymiany super bohaterów na dość problematyczną grupkę wyśmiewającą niektóre stereotypy, świat pełen fantasy, magii i potworów czy nawet nie wymagający myślenia humor został przyćmiony przez nudę, irytującą Linę i dość dziecinny charakter serii. O kwestiach technicznych również nie mam wiele do napisania, więc poruszę je jeszcze w tym akapicie. Za pewne zabrzmi to tak, jakby się negatywnie do serii nastawiła, ale ani grafika, ani muzyka nie spodobały mi się na tyle, by je jakkolwiek wychwalać. Styl kreski użyty w Slayers nie należy do moich ulubionych, aczkolwiek pasował on do całości. Nie raził w oczy, nawet jeśli zdarzało mu się być nieco zbyt niedokładnym w niektórych elementach. Co do muzyki, to nie licząc kilku melodii, zupełnie nie przykuwała ona mojej uwagi podczas oglądania. Niektórzy oceniać to mogą na plus, jednak ja mimo wszystko lubię słyszeć wszystko, a przynajmniej większość, bo bardzo podbija to klimat danej sceny. Przesłuchałam sobie co nieco z soundtracku, żeby nie było, i naprawdę nie ma w nim nic złego, słyszałam jednak lepsze nuty, bardziej zapadające w pamięci wśród innych starszych produkcji. Zarówno opening jak i ending wykonane zostały przez Masami Okui i Hayashibarę Megumi, która również użyczyła swojego głosu głównej bohaterce serii. Były to "Get Along", które kojarzyło mi się z piosenką z Tabalugi (XD) i "Kujikenai Kara!". Oba kawałki naprawdę sympatyczne, łapałam się nawet na ich podśpiewywaniu.


~Podsumowanie~
Niestety nie jestem w stanie dołączyć Slayers do grupki poznanych i w pełni docenionych przeze mnie serii kultowych, ale najwyraźniej kiedyś musiał nastać taki moment, że coś faktycznie mi się nie spodobało i mam nadzieję, że żaden fan tego tytułu nie poczuje się z tego powodu urażony ;) Recenzowanie tytułów, których się nie polubiło potrafi być czasami dużo bardziej problematyczne niż rozwodzenie się nad naszymi ulubionymi produkcjami... Tak czy inaczej, nawet jeśli mnie Slayers nie porwało, cieszę się, że mogłam zapoznać się z kolejnym tytułem, przez wielu uznawanych za klasyk i pozycję wartą zobaczenia. W końcu o to też w tym chodzi, prawda? O poznawanie tego, co wciąż przyciąga wielu fanów, niesie ze sobą magię dawnych lat i sentyment, dzięki którym serie te wciąż żyją w sercach widzów.

Fabuła: 2/5
Bohaterowie: 2/5
Grafika: 2,5/5
Muzyka: 3/5
Ocena ogólna: 2/5

Ocena końcowa: 4,6/10
A Wy co sądzicie o Slayers?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

8 komentarzy:

  1. Mnie szczerze mówiąc zawsze odstraszał od tego tytułu styl grafiki, ale skoro już i za Dragon Balla się zabrałam, a tak się zarzekałam, że takiego paskudztwa w życiu nie tknę, to może i to kiedyś obejrzę, choćby żeby mieć pogląd. Ale nie ciągnie mnie jakoś specjalnie, coś czuję, że i mnie niezbyt by się ta seria spodobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nigdy nie patrze na grafikę w kwestii obejrzeć/nie obejrzeć, ale nawet pod kątem fabularnym 100 razy bardziej wolałabym obejrzeć DB i DBZ (<3), nawet jeśli sporo można tej serii zarzucić. Niby ma o wiele więcej odcinków, niby humor też potrafił być głupawy, logiki w tym nie było, a i irytujące postaci się zdarzały, ale moim zdaniem Slayers stoi daleko w tyle za przygodami Goku i spółki :( Nie wiem z czego to wynika, może z wieku, może z jakiegoś sentymentu, a jakby dodać do tego jeszcze moją nienawiść do irytujących bohaterek, Bulmę przynajmniej zdołałam trochę poznać a nawet polubić, a Lina działała mi na nerwy przez bite 26 epizodów i szczerze mówiąc nie mam ochoty na więcej.

      Usuń
  2. Teraz czekać na inne klasyki z RTL7 jak np: Yaiba albo Soul Hunter

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie oglądałam jeszcze tego. W swoim dobytku nie mam jeszcze za dużo oglądniętych anime. Z czasem coś puszczam i nadrabiam. Ulubione to Sailor Moon, Dragon Ball, Zero No Tsukaine, Vampire Knight. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ogromny sentyment do tego anime <3 Również nie uważam tego tytułu za jakiś szczególnie wybitny, ale ma w sobie wiele humoru, który uwielbiałam jako młodsza nastolatka.
    Opening "Slayersów" jest genialny XD Pamiętam jak miałam go jako dzwonek w telefonie przez dosyć długi czas.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja do dziś mam wszystkie openingi i endingi ze Slayersów na playliście ;), uwielbiam je.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam zupełnie jak ty wcześniej - kojarzę tytuł z jakichś grafik itp., ale zarysu fabuły już zupełnie. I mnie też wcale nie ciągnie, i chyba tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń