Durarara!!
Data premiery: 07.01.2010
Czas trwania: 24 x ok. 25 min
Gatunek: Akcja, Tajemnice, Nadprzyrodzone
Studio: Brain's Base
Bazuje na: Light novelka
~Opis fabuły~
Jedna z dzielnic w Tokio, Ikebukuro, znana jest ze swojej nadzwyczajnej aury, kolorowych gangów, a nawet miejskiej legendy o bezgłowym Czarnym Jeźdźcu, który przemierza drogi miasta na równie czarny motocyklu. Dotychczas mieszkający w niewielkiej, spokojnej mieścinie, Ryuugamine Mikado postanawia przystać na zaproszenie swojego przyjaciela i przeprowadzić się do Ikebukuro, aby zaznać nieco tego nieznanego sobie świata, o którym od zawsze marzył. Kto by pomyślał, że już pierwszego dnia dane mu będzie doświadczyć rzeczy tak niezwykłych! To jednak nie wszystko. Jakie tajemnice skrywa Ikebukuro? I czy zwykłemu chłopakowi uda się wpasować w zupełnie inne środowisko? Wraz z kolejnymi wydarzeniami, o których normalnemu człowiekowi nigdy by się nawet nie śniło, rozpoczyna się jego nowe życie...
Dawno, dawno temu, kiedy myśl o My Opinion mogła dopiero rodzić się w mojej głowie, a anime oglądałam raczej z przypadku i bez konkretnych kryteriów, przychodziło mi pytać znajomych o serie godne polecenia. Dostałam kilka propozycji, wśród nich natomiast znalazł się temat dzisiejszej recenzji - Durarara!!. Aż mi wstyd, że dopiero po tak długim czasie znalazłam w sobie chęci na zapoznanie się z tym tytułem, ale przyznam Wam się, że pomimo iż sama prowadzę bloga o tej tematyce już od kilku lat, oglądanie pod wpływem czyjejś opinii czy rekomendacji, nigdy nie było moją mocną stroną. Nie wiem dlaczego, może jakaś dziwna wewnętrzna blokada mnie wówczas nawiedza, ale zawsze byłam takim typem "samodzielnego podejmowania decyzji", jeśli mogę to tak nazwać ;) Tak czy inaczej, nareszcie! Zapraszam na kolejny post z przeglądu popularnych anime XXI wieku!
Durarara!! zawsze kojarzyło mi się z anime, które będzie śmieszyło mnie przede wszystkim swoimi surrealistycznymi, nie dających się normalnie wytłumaczyć sytuacjami. I choć nie mogę powiedzieć, że nienaturalnie silny, rzucający automatami i odporny na wszelki ból Heiwajima Shizuo czy po prostu Celty Sturluson, czyli dullahan na motocyklu siejąca przerażenie i fascynację wśród mieszkańców Ikebukuro, są jak najbardziej normalnymi elementami nie wywołującymi w widzu nawet cienia uśmiechu, anime to odbiegło nieco od moich oczekiwań - na plus oczywiście. Zacznę od tego, że bardzo spodobało mi się zarówno wprowadzenie jak i samo prowadzenie fabuły, zrobiono to bowiem w taki sposób, by zachęcać widza do dalszego oglądania. Skacząc między różnymi wątkami, stale zmieniając narratorów owej historii, powoli i stopniowo twórcy dawali nam podpowiedzi na temat tego, o czym Durarara!! będzie w rzeczywistości opowiadać. Jeśli miałabym to zobrazować jakimś planem, tytuł ten zdecydował się na coś na podobieństwo pajęczyny, której poszczególne odnogi symbolizują coraz to kolejnych bohaterów, relacje między nimi, bo takowe oczywiście są i bardzo fajnie się ze sobą splatają oraz związane z nimi wydarzenia. Naszym zadaniem jest natomiast odpowiedzenie sobie na pytanie, co znajduje się w środku i jest centrum tego anime :) Pierwszy sezon Durarary!! podzielony został natomiast na 3 części - arc z Dolarami i sprawą Harimy Miki, arc z Saiką i arc z Żółtymi Szalikami. Pomimo iż widać pomiędzy nimi pewne granice i nie trudno zauważyć kiedy dany arc się definitywnie kończy, a następny zaczyna odcinkowo, nie są one brutalnie od siebie odcięte. Tutaj dostrzec można bardzo płynne splatanie się owych historii, bo chociażby jeszcze w pierwszym arcu dostajemy hinty na temat drugiego i trzeciego, a to że jeden z nich został rozwiązany, wcale nie oznacza, że nie może mieć wpływu na dalsze wydarzenia. Zależy,z której strony się na to wszystko spojrzy. Moim skromnym zdaniem, pierwszy arc (ep. 1-12) był najlepszy. Pewnie dlatego, że ten początek był taki ciekawy i zaskakujący, bo nie do końca było wiadome o co dokładnie chodzi, dostaliśmy też kilka odcinków o poszczególnych bohaterach, wszystko się tak dopiero budowało, no a zakończenia się kompletnie nie spodziewałam. Akurat w kwestii zakończenia ta samo mogę powiedzieć o arcu drugim (ep. 13-17), bo również w tym przypadku moje jakże wspaniałe zdolności przewidywania czy dedukowania na nic się zdały jednak przyznam się Wam szczerze, że nie do końca trafił do mnie sam wątek z Saiką. Wydał mi się nie do końca zrozumiały, trochę chaotyczny, a wręcz nawet niepotrzebny. Wciąż oglądało się dobrze, aczkolwiek pomimo całkiem ciekawego rozwiązania, dało się wyczuć drobny spadek jakości. Ostatni arc (ep. 18-24) był już dużo bardziej oczywisty, więcej było wiadome, mniej szans do zaskoczenia i niestety, zrobiło się nieco typowo, wręcz kiczowato. Zdecydowanie nie myślałam, że anime z tak dużą ilością bohaterów, w dodatku pozwalające zaistnieć większości z nich, SPOILER zdecyduje się zakończyć sezon dramą nastolatków. Fakt iż Mikado okazał się liderem Dolarów bardzo mi się spodobał, bo ma on przede wszystkim jakieś logiczne podstawy. Nie mówiąc już o tym, że sama grupa jest naprawdę świetna i odcinek z pomaganiem Anri uciec przed Szalikami wywołał na mojej twarzy masę uśmiechu ;) Zdecydowanie wyłamuje się spod obrazu typowego gangu, czego nie można powiedzieć o Szalikach. Zupełnie nie rozumiem idei ustanowienia ich przywódcą Masaomiego, który nawet nie odznacza się niczym specjalnym, a i tak wszyscy czują do niego respekt. Ok. Musieli jakoś zakończyć pomysł konfliktu między trójką przyjaciół, jako że Anri okazała się Nożownikiem, ale z kolei motyw Matki i Dzieci też nie był najlepszym motywem na świecie. Tyle dorosłych bohaterów wkoło, a akurat trzy "organizacje" prowadzone są przez dzieciaków... SPOILER Jakoś mnie to nie przekonało i wbrew mojej sympatii do tej serii, jak i wciąż wielkiej chęci zabrania się za kolejne sezony, druga połowa czyli dwa ostatnie wątki charakteryzują się tendencją spadkową.
Dużym plusem tego anime są jego bohaterowie i myślę, ze w każdym, albo przynajmniej większości z nich znaleźć możemy coś wyjątkowego. Może z początku tego nie widać aż tak bardzo, bo w końcu znajdujemy tutaj również dość typowe charaktery jak Masaomi, Anri, Mikado, Shinra i tak dalej, ale z czasem poznajemy ich na tyle, że jesteśmy w stanie powiedzieć o nich nieco więcej, niż "standardowa postać nr 2 do szuflady lekkoduchów" ;) Jeszcze większym plusem natomiast jest fakt, iż postarano się nie zostawić nikogo w tyle. Ponieważ narratorzy stale się zmieniają, czasami wracają, czasami nie, ciągle zbieramy na ich temat nowe informacje i czujemy, że wciąż są obecni i równie ważni co Mikado i Masaomi, którzy tę historię otworzyli. Przy takiej ilości postaci nie jest to zadanie łatwe, więc brawa dla Durarary!! ;)
Jeśli o mnie chodzi grafika nie zrobiła na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, nawet jeśli z całą pewnością patrzyło się na nią dobrze. Spodziewałam się takiego poziomu i taki po prostu dostałam - dopracowana, choć momentami dziwnie wyglądająca przy animacjach kreska, szczegółowe (choć nie najpiękniejsze na świeci i przykuwające uwagę) tła i ciekawe projekty postaci ("bezwyrazowi" bohaterowie aż tak bardzo nie przeszkadzali, nawet jeśli mimo wszystko szkoda patrzeć na takich szaraków, którzy tylko od czasu do czasu nabierają kolorów). Nie odbiega jakoś specjalnie od tego co możemy zobaczyć obecnie, a niby 7 lat minęło ;) Bardzo natomiast do gustu przypadł mi soundtrack - zróżnicowany, świetnie podkreślający odpowiednie sceny i nadający im charakteru. Z całą pewnością wybiorę sobie spośród jego melodii ulubione utwory do luźnego słuchania. Również openingi i endingi spisały się świetnie i UWAGA! Nie wiem, czy wcześniej spotkałam się z czymś podobnym w anime, ale przypominajka ostatnich epizodów i fragmentów nawiązujących do nowego odcinka wpleciona w opening to moim zdaniem naprawdę ciekawe i efektowane rozwiązanie. Oba kawałki postawione w tej sytuacji, czyli "Uragiri no Yuuyake" (Theatre Brook) i "Complication" (ROOKiEZ is PUNK'D), bardzo dobrze sobie poradziły i zdecydowanie widzę je w swojej playliście, zwłaszcza pierwszy z nich. Endingi, "Trust Me" (Yuya Matsushita) i "Butterfly" (ON/OFF) również wpadały w ucho i miło się ich słuchało.
~Podsumowanie~
Durarara!! zdecydowanie trafiło w moje gusta, nawet jeśli druga połowa odrobinkę mnie sobą zawiodła. Jego najmocniejszymi punktami, nieco odróżniającymi go od wielu tytułów, to ciekawy sposób prowadzenia fabuły i wykorzystanie bohaterów. O oryginalności samej fabuły wciąż ciężko wiele napisać, bo na etapie pierwszego sezonu to centrum pajęczyny, o którym wspominałam, nadal stoimy w małym znaku zapytania. Na pewno sięgnę po kontynuacje, Was natomiast, jeśli Durarary!! jeszcze nie znacie, zachęcam do zapoznania się z tym tytułem :) Przyjemny w oglądaniu, zajmujący i intrygujący. Polecam!
Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 5/5
Grafika: 4/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 4/5
Ocena końcowa: 8,6/10
A Wy co sądzicie o Durarara!!?
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Akurat to anime mogę oceniać nie tylko samo w sobie, ale i jako ekranizację, bo zbieram LN-kę (i z tego powodu jeszcze nie sięgnęłam po kolejne sezony, bo chcę najpierw przeczytać oryginał). I muszę przyznać, że na obu polach wypada bardzo dobrze, są oczywiście nieuniknione skróty na potrzeby innego medium i pewne rzeczy lepiej wypadają w formie drukowanej, ale z drugiej strony na innych polach to anime bardziej plusuje, więc bilans wypada po równo. Przynajmniej w pierwszym sezonie, bo szczerze mówiąc trochę sobie nie wyobrażam, jak oni to filmowali, że najpierw na wydarzenia z trzech tomów poświęcili dwadzieścia cztery odcinki, a potem dziesięć tomów wepchnęli w trzy jednocourówki ;p
OdpowiedzUsuńTylko trochę szczerze mówiąc żałuję, że i pełna ekranizacja, i polskie wydanie nowelki dostało się właśnie Drrr!!, a Baccano! od tego samego autora (nie wiem, czy oglądałaś; podobnie i imo jeszcze lepiej zrobiony efekt przeplatania się wielu wątków, postaci i zdarzeń, z tym, że rzecz się dzieje w Ameryce w latach 30. XX w.; swoją drogą to właśnie w Baccano! wcześniej zastosowano ten zabieg z przypomnieniem poprzednich zdarzeń w środku openingu ^^) ma tylko jeden sezonik anime plus specjale, a właśnie ta seria bardziej mi się podobała :c Ale cóż, cieszmy się tym, co jest, a Durarara!! to też bardzo dobra historia.
Baccano! jeszcze nie widziałam, ale mam w planach ;)
UsuńOO no to zaczynam oglądać. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Również pozdrawiam! <3
UsuńJa ciągle przed seansem, choć w planach jest od dawna. Skusiłam się jakiś czas temu na LN-kę i bardzo mi się spodobała, i podobnie jak Gwathgor postanowiłam najpierw ją doczytać do końca, potem oglądać. I tylko mi przypomniałaś, że czas kupić kolejny tomik, coby przyśpieszyć ten proces :P
OdpowiedzUsuńO tak, przypominajka w openingach byłą kochana. Anime bardzo dobrze wspominam, byłam zachwycona seansem, ale po lekturze oryginału muszę przyznać, że jednak light novel bije animca na głowę. Naprawdę warto się z nią zapoznać :D
OdpowiedzUsuńJakoś zdziwiona nie jestem, bo oryginał chyba w 99,9% przypadków jest lepszy od ekranizacji ;)
UsuńMam 2 tomy light novel i jeszcze się za tę serię nie zabrałam...
OdpowiedzUsuńPamiętam, że gdy oglądałam to anime, to odtwarzałam sobie opening kilka razy z rzędu i śpiewałam go na cały dom XD
OdpowiedzUsuńMam ogromny sentyment do tego anime <3 Dzięki za recenzję!
Pozdrawiam!
Opening jest zacny! Sama sobie go podśpiewywałam ;)
UsuńPierwszy wątek też zaliczyłabym do moich ulubionych, a ponieważ to anime obejrzałam (chyba) dość wcześnie, tym bardziej zrobiło na mnie spore wrażenie. Openingi bardzo lubię! I jeszcze podoba mi się pomysł z endingów, ci trzymający się siebie nawzajem bohaterowie. Obecnie przystanęłam na którejś z kontynuacji, ale kiedyś to pewnie nadrobię. :)
OdpowiedzUsuń