2015-11-08

051. "Akagami no Shirayuki-hime", czyli letniego podsumowania cz.V

"Akagami no Shirayuki-hime"

Data premiery: 06.07.2015
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Shoujo, Romans, 
Studio: Bones
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Shirayuki jest młodą, lokalną zielarką w miasteczku Tanbarun, która swoimi nietypowym, acz pięknym, czerwonym kolorem włosów przykuwa uwagę mieszkańców, w tym pewnego dnia również i księcia Rajego, który postanawia uczynić ją swoją nałożnicą. Aby zapobiec takiej przyszłości Shirayuki postanawia uciec poza granice kraju, ścinając wcześniej swoje włosy i pozostawiając je w prezencie księciu, który wysyła swoich ludzi w pogoń za swoją niedoszłą konkubiną. Wtedy zielarka na swojej drodze spotyka Zena, który pomógłszy jej w niebezpieczeństwie, okazuje się być księciem królestwa Clarines...




~Recenzja~
Czerwone włosy i ich ścięcie - mówcie sobie co chcecie, ale dla kogoś kto nie znał tego tytułu od oryginału, a zeszłorocznej jesieni zachwycił się anime o podobnej scenerii - "Akagami no Shirayuki-hime" na pierwszy rzut oka zbyt mocno kojarzyło mi się z "Akatsuki no Yona" (>>recenzja<<) i szczerze zastanawiałam się, czy pomimo kilku różnic, nie będzie to właśnie coś w tym stylu. Nie będę kłamać, że w takim razie czekałam ze zniecierpliwieniem na premierowy odcinek tego tytułu. Tak naprawdę liczyłam, że skoro i tak wiele serii już tego lata sobie "obiecałam", przynajmniej ten nie zawiedzie mojej intuicji i pójdzie w odstawkę, jako słaba "pseudo Akatsuki no Yona", które naprawdę ciężko byłoby pobić, prawda? A tu nie... Pierwszy odcinek przyszedł, a nie minęło nawet kilku minut, kiedy musiałam zdać sobie sprawę ze swojej podwójnej porażki - "Akagami no Shirayuki-hime" pomimo motywu z włosami jest czymś zupełnie innym i niestety, nie uchroniło mnie to przed powiększeniem swojej letniej listy o nowy, jakże sympatyczny poniedziałkowy seans... Don't judge me! XD 


"Piękna i Bestia", "Kopciuszek", "Śpiąca Królewna" i w końcu "Królewna Śnieżka"... Choć sama przyznam się bez bicia nie jestem wielką fanką disneyowych opowiastek o królewnach i królewiczach, warto Wam wiedzieć, że "Akagami no Shirayuki-hime" ma z nimi wiele wspólnego, nie mówiąc już o samym tytule i imieniu głównej bohaterki - Shirayuki, czyli "Śnieżka". Bardzo często, o ile nie zawsze, żeńska część głównych bohaterów jest uczciwa, uczynna, miła, zdecydowana, zdolna do poświęceń, szczera - same superlatywy i jak pewnie się domyślacie, również i Shirayuki owych cech nie zabrakło. Zanim uciekła z miasta, pozostawiła leki i zioła dla klientów, bez zawahania ścięła swoje piękne włosy, a po spotkaniu Zena, nie czekała ani chwili, żeby opatrzyć jego ranę. Nie jest rozwydrzoną dziewczynką i nie płacze z byle powodu, walczy o swoje i nie wykorzystuje przyjaźni z Zenem na swoją korzyść... Co ciekawe, nie obiera ona postawy "Ja jestem zwykłą mieszczką, on księciem... Na pewno fakt iż spędzamy ze sobą czas działa na jego niekorzyść..." bla bla bla srali muchy. Nie. W baśniach problemy różnicy stanu jak widać nie występują ;) Shirayuki ceni sobie przyjaźń księcia i pomimo przeciwności losu wciąż udowadnia, jak godna jest nazywania siebie jego przyjaciółką. Przyznam się szczerze, że właśnie takiego obrotu sytuacji bałam się w kwestiach rozwijającego się w tle romansu, ale naprawdę mile mnie autorzy zaskoczyli :) Miód na moje oczy, a Shirayuki spokojnie można zaliczyć do postaci wyrazistych (i to nie tylko za sprawą włosów) i sympatycznych, na której działania i postępy sercowe patrzy się naprawdę, naprawdę przyjemnie :) No a Zen... Ideał! Kto nie lubi tego typu księcia, który szczerze interesuje się losami swoich poddanych, biega po lesie jak gdyby nigdy nic, potrafi być stanowczy i odpowiedzialny kiedy trzeba, a mimo to wciąż rozsiewa w okół siebie aurę życzliwego, uczynnego chłopaka? To nie miejsce dla rozwydrzonych i rozpuszczonych książąt, prawda Raji? Tacy w baśniach albo się zmieniają, albo pozostają sami i nie mają szansy na miłość ze strony głównej bohaterki, ale cóż... To jest historia Zena i Shirayuki :)


"Akagami no Shirayuki-hime" oglądałam głównie dlatego, że jest to romans - nie będę tego ukrywać, bo zazwyczaj jak widzę ten gatunek, to interesuje się tytułem w dużej mierze właśnie z tego powodu. To co z całą pewnością mogę powiedzieć to to, że wątek miłosny rozwija się tutaj powoli, stopniowo i delikatnie. Choć można tak przypuszczać, nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia, gdzie jedno z dwójki głównych bohaterów przez resztę odcinków wzdycha do swojego lubego/lubej, by ten w mniej więcej 3/4 odcinków poczuł do niej/niego to samo. Wszystko dzieje się bardzo regularnie, równolegle na tle innych, naprawdę przyjemnych i ciekawych wydarzeń i historii. Nawet pomimo tego, oglądało mi się każdy odcinek niezwykle przyjemnie i za każdym razem odczuwałam tą samą tęsknotę do następnych przygód Zena i Shirayuki. Tak jakby wbrew pozorom miłość pomiędzy bohaterami nie była wcale najważniejsza, a była raczej tym koniecznym zakończeniem, happy endem skończonym krótkim "I żyli długo i szczęśliwie do końca swoich dni". Nie wiem jak ma się to do oryginału, może kiedyś zerknę i sama się przekonam, ale póki co stwierdzam, że "Akagami no Shirayuki-hime" bardzo mi się spodobało, choć osobiście nie uznałaby tej serii za najlepszą z najlepszych tegorocznego lata. Ot taki sobie przyjemny i sympatyczny romans w baśniowym otoczeniu królestwa Clarines :) Może nie tyle oryginalne, może odrobinkę przecukrzone, ale tak czy inaczej myślę, że warto umilić sobie przy niej trochę czasu. Na styczeń natomiast zapowiedziany został sezon drugi, więc w kwestiach "Akagami no Shirayuki-hime" na pewno wkrótce się jeszcze spotkamy ;) 


Po względem technicznym naprawdę niewiele można tej serii zarzucić. Grafika jest ładna, dopracowana, choć bardziej niż kreskę, chciałabym pochwalić tutaj płynność animacji i fakt, że wszystko wygląda tutaj naprawdę spójnie. Nie jest to arcydzieło, ale ładne wpasowuje się w baśniowy klimat produkcji i zdecydowanie nie przeszkadza podczas oglądania. Wiadomo - chciałoby się grafiki na poziomie A-1 Pictures, Kyoto Animation czy Madhouse, ale ujmą dla "Akagami no Shirayuki-hime" byłoby powiedzenie, że Bones nie poradziło sobie naprawdę dobrze :) Jednak elementem, który od samego początku do końca trzymał wysoki poziom i zachwycił mnie już od pierwszej minuty tego 12-odcinkowego anime jest soundtrack. Coś wspaniałego i naprawdę nie mogę doczekać się okazji do jego spokojnego przesłuchania! Doskonale oddał charakter tytułu i aż szkoda wspominać o openingu i endingu, które niestety nie wkupiły się w moje łaski tak, jak cała reszta genialnego OSTa od Oshimy Michiru ;( Choć uwielbiam głos Hayami Saori, która tutaj też podkładała go postaci Shirayuki, śpiewany przez nią opening ("Yasashii Kiboo") w ogóle nie przypadł mi do gustu, tak samo jak ending ("Kizuna ni Nosete") wykonywana przez eyelis. Aż sama nie wiem, którego kawałka bardziej nie lubię...


~Podsumowując~
"Akagami no Shirayuki-hime" jest serią niezwykle przyjemną, o sympatycznym i stopniowo rozwijającym się romansie i równie sympatycznych bohaterach, wyjętych niczym z jednej z popularnych baśni. Fakt, nie jest ideałem, ale czas spędziłam przy niej naprawdę miło, a to jest chyba jednym z ważniejszych punktów każdej produkcji, prawda? ;) Polecam każdej fance shoujo romansów, a tym czasem - do zobaczenia w recenzji kolejnego sezonu! 

Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 4/5
Grafika: 3,5/5
Muzyka: 4,5/5
Ocena ogólna: 4,5/5

Ocena końcowa: 8/10
A Wy co sądzicie o "Akagami no Shirayuki-hime"?


Recenzja drugiego sezonu --> Akagami no Shirayuki-hime 2nd Season

Pozdrawiam
Kusonoki Akane

6 komentarzy:

  1. Niestety brakło mi czasu na dokończenie tego anime, ale pewnu do niego wrócę. :D Ja ogółem lubię bajki, disneyowskie przede wszystkim, ale nie tylko, dlatego pokusiłam się o ten tytuł. :D
    Nie no, na pewno muszę wrócić i je obejrzeć, ale to chyba nadejdzie dopiero w grudniu... :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. To pierwsza pozycja na mojej liście ,,Jak skończę oglądać te dziesięć serii to wezmę się za...". Teraz mam motywację żeby czym prędzej te serie skończyć i brać się za to :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się w sumie nudziłam na anime? Oglądałam, bo mnie nie denerwowało, ale to chyba tyle z mojej strony XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem przyjemna seria jak na shoujo, dobrze mi się oglądało i chciałabym więcej. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbyt shoujo jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podczas sezonu letniego odpuściłam sobie to anime, ale planuję to jeszcze nadrobić. I chyba poczekam z tym do czasu ukazania się kolejnej części... Chyba że nagle poczuję przemożną chęć zapoznania się z tym anime. ;D

    OdpowiedzUsuń