2017-01-15

0120. "Soushin Shoujo Matoi", czyli jesiennego podsumowania cz.III [pl|eng]

"Soushin Shoujo Matoi"

Data premiery: 04.10.16
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Nadprzyrodzone
Studio: White Fox
Bazuje na: Original

~Opis fabuły~
Sumeragi Matoi marzy o prowadzeniu zwyczajnego, ale szczęśliwego życia. Wychowywana dotychczas przez dziadków, w końcu mogła zamieszkać razem ze swoim ojcem Shingo, ponadto pomaga swojej przyjaciółce Kusanagi Yumie w pracy w świątyni. Nagle pewnego dnia, podejrzany mężczyzna o tajemniczej aurze wokół siebie atakuje ową świątynię. Zafascynowana egzorcyzmami odprawianymi za dawnych lat w jej rodzinie, Yuma postanawia sprawdzić swoje własne zdolności. Wtedy miejsce ma coś niespodziewanego, a moce zostają obudzone w Matoi! Czy ta zwyczajna dziewczyna będzie wstanie przywrócić swoje spokojne życie i pokonać złe duchy nawiedzające świat ludzi? ...

Sumeragi Matoi dreams about a normal but happy life. Being raised by her grandparents, she finally can live with her father Shingo, in additon she helps her friend Kusanagi Yuma with work in the shrine. Suddenly one day, suspicious man with mysterious vibe around him attacks that place. Fascinated in exorcism being performed in her family years ago, Yuma decides to check her own skills. Then something unexpected happens and the power awakens in Matoi! Will this normal girl be able to bring back her peaceful life and defeat evil spirits haunting human's world? ...


~Recenzja~
Jesiennych niespodzianek część trzecia! Zaczynając od serii najwcześniejszych na mojej liście, następne w kolejce jest "Soushin Shoujo Matoi", czyli kolejne niezbyt obdarzone przeze mnie sympatią z czasów postu z zapowiedziami (>>tutaj<<) anime, które bardzo szybko zmusiło mnie do zmiany swojego początkowego zdania. Przez sezony przewija się naprawdę wiele tytułów o powtarzających się i nie sprawdzających w moim przypadku motywach wiodących (nic z tym zrobić nie mogę, jak to po prostu zaakceptować), że na widok każdego takie "cliche" opisu fabuły, automatycznie wrzucam je do grupy tzw. produkcji "do odstrzału", odrzucając tym samym jakiekolwiek myśli i szanse na pozytywne mnie zaskoczenie. Całe szczęście istnieje bardzo mało takich przypadków, bym faktycznie była na 1000000% procent pewna, że czegoś oglądać nie będę i w efekcie nie zamierzam marnować jakże cennego czasu na ich sprawdzanie, bo przez takie okrutne co prawda, ale też niestety całkowicie normalne zakładanie powtórki z rozrywki, mogłam ominąć naprawdę przesympatyczną historię, odrobinkę podchodzącą pod tematykę Magical Girls, ale zahaczającą też nieco o strefę, że tak to ujmę, duchową. Tak samo jak życie, sezony anime jednak potrafią zgotować widzom kilka niespodzianek i w tej górze podobnych do siebie produkcji, jest szansa na znalezienie takiego małego brylancika, którym pozwolę sobie nazwać przedmiot moich dzisiejszych rozważań ;) Bo znacznie lepiej jest założyć, że coś jest słabe i mile dać się zaskoczyć, niż zakładać wręcz odwrotnie i się nieprzyjemnie przeliczyć! Motto na dziś, a tym czasem, przejdźmy do recenzji :) Zapraszam!

Part three of autumn surprises! Starting from the earliest series, the next is "Soushin Shoujo Matoi" or another not really liked by me anime in the post with previews (>>here<<), which very quickly forced me to change my initial mind. Throughout seasons, a lot of titles with recurring and not matching my taste main themes (I can't do anything about it, only accept) show up, and looking on every "cliche" synopsis, I automatically lump them together as so-called. "cull productions", rejecting in the same time any thoughts and chances of surprising me. Thanks God it doesn't occur often that I am 10000000% sure I am not going to watch something and as a result, not wasting my precious free time on checking it, because on the other hand, through this indeed cruel but unfortunately normal as well assuming that plot is repeatable, I could have miss very nice story, applying a little bit to Magical Girls but some spiritual matters as well. The same as life, anime seasons can contain a few surprises for viewers and in this mountain of similar to each other productions, actually exist a chance to find this little tiny brillant, what I will let myself call a subject of today's considerations ;) Because it is much better to assume that something is bad and be nicely surprised, than take for granted other way around and miscalculate! This is the motto for today, but let's go to the review :) Enjoy!



Sumeragi Matoi, jak już z opisu fabuły wiemy, pragnie prowadzić normalne i spokojne życie, mieszkając ze swoim ojcem i policjantem Shingo, chodząc do szkoły oraz pracując razem z niejaką Kusanagi Yumą w ich rodzinnej świątyni. Jej "proste" marzenie z całą pewnością ma swoją przyczynę w sytuacji rodzinnej Matoi, bo dopiero od niedawna dane jej jest ponownie żyć z Shingo pod jednym dachem. Po zniknięciu jej matki Shiori, wychowywana była przez dziadków, co poskutkowało tym, że między nią a ojcem tak naprawdę nie znajdziemy silnej więzi rodzinnej, a ona sama zwraca się do niego po imieniu. Poznanie większej ilości szczegółów o rodzinie Sumeragi należy już do Was, ja natomiast przejdę do jej przyjaciółki, Yumy. Yuma to taki promyczek tego anime :) Jako wnuczka głównego kapłana i pomocnica świątyni myśli o kontynuowaniu rodzinnej tradycji i z całą pewnością nie jest to ten typ, co zamierza się buntować i kierować inną ścieżką. Jest to rezolutna, wesoła, ale też bardzo dziecinna dziewczynka, która pozytywnie myśli o swoim przyszłym życiu, co więcej jej zainteresowanie wzrasta jeszcze bardziej, kiedy ona i Matoi dowiadują się o odprawianych w jej rodzinie egzorcyzmach. Przekonana o posiadaniu nadprzyrodzonych umiejętności z tego tytułu, w momencie owego ataku na świątynie Yuma dzielnie wkracza do akcji, co na pewno przez większość widzów zostało skwitowane jednym wielkim facepalmem, bo co jak co, mądre czy odpowiedzialne to ani trochę nie było. I wtedy stało się to, co zapoczątkowało wcale nie zwyczajne życie naszej głównej bohaterki - Matoi otrzymała moce i możliwość przemiany w Egzorcystkę. Powiem Wam szczerze, że poznając Yumę po raz pierwszy, byłam przekonana, że prędzej czy później jej charakter zacznie mnie męczyć. Co jak co, ale takie hiper, dziecinne dziewczynki są dość irytujące, bo nic nie denerwuje bardziej niż oglądanie szczytu głupoty w ich wykonaniu. Tym czasem sama siebie zdołałam zaskoczyć, bo naprawdę polubiłam ją od pierwszych odcinków, a moją sympatię wzmocnił jeszcze fakt, że nie strzeliła ona tzw. focha na Matoi za to, że ta "zabrała" jej jej zdolności, wręcz przeciwnie - uznała że taki skarb trzeba pielęgnować, mianując się na jej "menadżera"! Naprawdę pozytywna osobowość, tak samo zresztą jak i główna protagonistka, która może oryginalnością nie grzeszyła, ale miło kibicowało jej się w nowych przygodach i poprawianiu relacji z ojcem. No właśnie, Shingo! Wiecie może lub nie, ale policjanci w jakichkolwiek produkcjach działają na mnie jak lep na muchy ;) Oddani pracy z postawą "doświadczenia" i czarną kawą z puszki w ręce, zawsze gotowi by przyszpilić kogoś do maski i uratować świat! A obok nich ich nieco mniej rozgarnięci, ale przynajmniej starający się być pomocni (w roli kierowcy czy pasażera/towarzysza do zdawania raportów) partnerzy... Nie inaczej ;) Akurat tak się złożyło (przypadek? nie sądzę), że Shingo razem ze swoim pomocnikiem Pochim badali sprawę dziwnych porwań, w których poszkodowane znajdowane były w stanie ogromnego osłabienia. I jak pewnie się domyślacie, wyżej wspomniany "podejrzany mężczyzna" jest w to zamieszany, więc ostatecznie wszyscy spotykają się na miejscu, gdzie Matoi doznaje przemiany i wygląda kropla w krople jak swoja matka. Wyszło z tego śmieszne nieporozumienie, ale to nie wszystkie ważne postaci tej sytuacji. Otóż jakiś czas wcześniej do Japonii zawitała Haruka Luciela, agentka badająca sprawę pojawiających się złych duchów o uroczej nazwie "Nights". To za jej sprawą Matoi i Yuma zresztą dowiedziały się o egzorcyzmach. Luciela jako agentka oddana sprawie oczywiście nie zamierza stać z boku i się przyglądać, ale spokojnie - nie będzie to ten rodzaj bohaterki, która wszędzie dokłada swoje trzy grosze, komplikując wszystko wokół. I na koniec zostawiłam sobie pewną parę, która w temacie "przemian" i walki z Nights'ami ma duże doświadczenie. Członkowie Fatimy, Anty-Wyznaniowej Organizacji z Watykanu, czyli Clarus Tonitrus i jej opiekun/pomocnik Cariot, zajmując się sprawą pewnego konkretnego Nighta, w końcu docierają do Matoi i... tak właśnie zaczyna się przygoda, w której zwyczajna i Bogu ducha winna dziewczyna musi stawić czoła rosnącemu niebezpieczeństwu :) W "Soushin Shoujo Matoi" nie ma ani jednego bohatera, którego bym nie polubiła, naprawdę. Nie są oni oryginalni, jak zresztą cała historia o czym rozwinę się bardziej za chwilę, ale szczerze mówiąc, nie mam tego twórcom za złe. Każdy otrzymał tutaj swoje pięć minut, ponadto podoba mi się to, że zarówno Matoi, jako główna bohaterka, ale także Yuma i Clarus sprawiają wrażenie stworzonych od początku do końca, posiadających jakąś tam przeszłość i historię, która ma swoje skutki w teraźniejszości. Postawiono bardziej na standard i prostotę, ale myślę, że właśnie taki jest urok tego tytułu :)

Sumeragi Matoi, as we have already known, dreams about a normal and calm life, while living with her dad and policeman Shingo, going to school, and working with Kusanagi Yuma at her family's shrine. Her "simple" dream connects with her family situation, because only recently she has been able to live with Shingo once more under one roof. After her mother, Shiori, disappearing, she was raised up by grandparents. It took effect on her infinitesimal family ties with her dad, and now she herself calls him only by his name. I will leave learning about some more details of Sumeragi family to you, while I will go on to her friend, Yuma. Yuma is this anime's sunshine :) As a granddaughter of the main priest and being a shrine helper, she thinks of carrying on her family's tradition. Surely she isn't this type of character, who shoot at mutinying against it and going another path. She is resolute, cheerful and also very childish girl, who positively thinks about her future, what's more, her interest grows even more after she and Matoi hear about acts of exorcism in her family years ago. Being confident of having supernatural skills, in the moment of attack on the shrine, Yuma bravely moves in, what probably the majority of viewers responded with a huge facepalm because no matter how we will look at it, it wasn't neither responsible nor wise. And then it happened, what began not at all normal life of our main protagonist - Matoi obtains power and capability of transforming into Exorcist. Frankly speaking, meeting Yuma for the first time I was sure that she will sooner or later start to tire me. Many things but hyper, childish little girls like her are pretty irritating, and nothing is as much frustrating as watching their great stupidity. However, I really surprised myself that I actually liked her from the very start, and my favor was even more boosted, when she didn't throw a tantrum on Matoi for "stealing" her powers. Quite the opposite - she considered that as a treasure they have to cherish and named herself Matoi's "manager"! Very positive character, the same as the main protagonist actually, who wasn't very original but it was very nice to cheer on hers new adventures and improving relations with dad. Right, Shingo! As you maybe know or maybe not, policemen in every kind of productions always attract my attention ;) Devoting oneself to work with this "experienced" attitude and can with black coffee in one hand, always ready to push someone into the bonnet and save the world! Near them, a little less quick-witted but aspirant to be helpful (as a driver or passenger/companion needed to write reports) partners... That's right ;) So it somehow happened (accident? not really) that together with his assistant Pochi, Shingo investigates the case of strange abductions, which victims have been founded in extremely weak condition. As you can probably already tell, this "suspicious man" is involved in all of this and eventually everyone meets in one place, where Matoi transforms for the first time and looks exactly like her mother. It ended with very funny misunderstanding but it isn't that important right now. Actually some time before this accident, to Japan came Haruka Luciela, the agent investigating the case of appearance of evil spirits (with lovely name "Nights"). Because of her Matoi and Yuma learned about exorcisms. Devoting herself to this case, Luciela of course doesn't intend to stay behind and observe everything from the distance, don't worry though - she isn't this type of heroine, who will be putting in her oar all-around and in effect make this even more complicated. Finally, the only ones left is a couple of people, who in matter of "transform" and fighting with Nights has the biggest experience. Members of Fatima, the Vatican's secret Anti-Creed service Clarus Tonitrus and her guardian/helper Cariot, are seeking for one concrete Night and eventually getting to Matoi, what... starts all the adventure, where normal and as pure as the driven snow girl needs to face the rising danger :) You won't find any character in "Soushin Shoujo Matoi", I didn't liked - really. They aren't original, the same as the all story actually (what I'm going to write about in a minute),  but frankly speaking, I'm not mad about this. Everyone had their 15 minutes of fame, also I really liked that not only Matoi as the main heroine but also Yuma and Clarus give the impression of being made from top to the bottom, having their past and history, which are taking an effect in the present. Creators focused on standards and simplicity and I think it actually was one of this anime's enchantment :)


Możliwe, ze powinnam od tej informacji zacząć, bo pozwoli to lepiej zrozumieć ideę bohaterów, ale "Soushin Shoujo Matoi" jest anime, które przed ekrany powinno przyciągać głównie dzieci ew. rodziny, o czym świadczy zresztą sama fabuła, idealnie wpasująca się w tego typu klimat. Coś jak "The Rolling Girls" (>>recenzja<<) - bajka, którą spokojnie można obejrzeć z młodszym rodzeństwem, dzieciakami i wciąż bawić się na niej tak samo świetnie. Historia tutaj przedstawiona jest prosta, ale widać, że twórcy podeszli do tego wystarczająco sumiennie. Zakradły się co prawda dwa czy trzy szczególiki (jak znikąd pojawiająca się walizka Clarus, zachowanie ojca Yumy w ostatnich epizodach, czy chociażby to, jak to Shingo wcale nie dziwiło podejrzane podobieństwo, dla niego nieznanej, Matoi po przemianie...), na które młodsi widzowie wcale nie muszą zwrócić uwagi, ale ogólnie rzecz biorąc, jest to bardzo dobrze poprowadzona fabuła, która ma swój początek i koniec, wszystkie wątki są w niej zgrabnie ułożone, mają swoje uzasadnienie, zero dziur i wcale nie trzeba się nad niczym wielce zastanawiać, tylko chłonąć tę jakże przyjemną, ciekawą i sympatyczną opowieść. Jeden element może sprawić problem (chyba, że to ja jestem jakaś głupia), a mianowicie postać Seta i jego motywy. Na myśli mam to, że można się pogubić w tym, o co dokładnie mu chodziło, ale o ile moje przypuszczenia są prawdziwe, błędem nie byłoby uznanie tego za jeden z tych oryginalniejszych punktów tej produkcji. No bo nawet taka standardowa historia, opowiadająca o sile marzeń, mocy przyjaźni i dokonywaniu niemożliwego, potrafiła mnie w kilku szczegółach zaskoczyć (SPOILER jakoś tak nie spodziewałam się, że Set będzie kierował ciałem Pochiego; piękne jest to, że pomimo gadania o przeznaczeniu i tak dalej, mimo wszystko nie było to tak rygorystyczne i Matoi mogła zdecydować czy udać się do Bramy czy nie, oczywiście było przewidywalne to, jak się to potoczy, ale uważam, że miło ze strony twórców, że pokazali to tak, a nie inaczej :) SPOILER) Odniosę się tutaj do epizodów ostatnich, które... o mamo, trzymały mnie w napięciu jak nie jedno anime! Czułam się dosłownie jak dziecko, które tak zaaferowane w historii i chcące dla bohaterów jak najlepiej, siedzi przed telewizorem z oczami jak pięciozłotówki i otwartą buzią. I przyznaje się bez bicia. Podobało mi się to, a ostatnie dwa odcinki przeryczałam. Nie wyobrażałam sobie by nie skończyło się happy endem, bo nawet jeśli inny finał byłby oryginalniejszy i mniej przewidywalny, nie pasowałoby to do idei tego tytułu. Co do zakończenia to oczywiście standard poziom max i moim zdaniem mogłoby być nieco dłuższe, ale i tak jestem szczęśliwa. Bardzo chętnie zabrałabym się za jakąś kontynuacje (wyemitowany został odcinek 12.5 ale jeszcze nie dane mi było go obejrzeć) :) Tak na koniec dodam jeszcze, bo muszę pochwalić twórców za takie rozwiązanie, że w momencie aktywowania przemiany Clarus, użyto takiego rasowego języka angielskiego, co dodało serii "poziomu" i w pewnym stopniu też ekstrawagancji. Taki mały szczegół, a jak dużo robi!

I should have probably started from this information because it would help better understand the idea of the characters, but "Soushin Shoujo Matoi" is an anime, which should attract mainly children, alternatively whole families, what is shown by the plot, fitted in perfectly with this kind of vibe. Something like "The Rolling Girls" (>>review<<) - a tale, which we can comfortably watch with our younger siblings or children and still have the same amount of fun like them. The story is simple but at the same time shows that creators approached it very earnestly. We can notice two or three tiny details (like suitcase appearing from nowhere, behavior Yuma's father in last episodes or Shingo's not wondering about suspicious similarity of Shiori and Matoi after transforming; he didn't know that it was her...) which younger viewers may as well miss and don't be bothered by them, but on the whole this is very good developing plot, which has its start and its end, every strand is nicely arranged, they have its explanation, no holes and we don't need to think about anything even more closely - only imbibe with this enjoyable and interesting story :) Only one thing can actually make some problem (or that's only stupid me) and it's Set's character and his motives. I mean that it is not hard to lose what he was up to but if my guesses are right, it won't be any mistake to acknowledge it as one of this more original aspects. Because even this typical story telling about the power of dreams, friendship and making the impossible possible, managed to surprise me a little (SPOILER I wasn't expecting that Set was controlling Pochi; despite of talking about fate and so on so on, it was actually beautiful that it wasn't that strict and Matoi could decide whether she want to go to the Gate or not. Of course we could easily predict how this is going to end but I think it was really nice to show it like this :) SPOILER). I will refer here to last episodes, which... omg, were engrossing me so much! I was literally like a kid, who is so interested in the story and wish the best for the characters. seating in front of the TV with big eyes and open mouth. And I admit - I really liked how the last two episodes were making my cry the whole time. I couldn't imagine final without happy ending because even though it would be more original otherwise, it wouldn't match the idea of this title. About the end it of course was the maximum level of standards and in my opinion it could have been a little bit longer, nevertheless I'm very happy. I would love to watch some continuation (actually the episode 12.5 came out but I still haven't watched it yet) :) Lastly I will add, because I need to praise creators for this, that in the moment of activating Clarus's transform they used perfect English, what give the anime the sense of higher level and little bit of extravagance. Little tiny detail but makes a lot! 


Grafika przedstawiona nam tutaj przez White Fox jest sympatyczna, trochę karykaturalna, ale patrzyło się na nią bardzo przyjemnie. Takie z lekka "niedopracowane" czy niedokładne kreski niosą ze sobą pewne plusy, bo znacznie łatwiej wtedy sprawić, że postaci czy przedmioty z daleka wyglądają lepiej, niż prawdopodobnie w rzeczywistości ;) Animacje są przyzwoite, tła również, kolory nasycone... Jedynie za kwestię pojawiającego się od czasu do czasu zeza u bohaterów mogłabym ponarzekać, bo reszta jest jak najbardziej ok, a w ogólnym rozpoznaniu "Soushin Shoujo Matoi" wypadło naprawdę dobrze. Soundtrack od Katou Tatsuyi, jak się dowiedziałam po którymś odcinku zachwycania, sprawdził się doskonale! Nie mogę się doczekać, aż jego melodie trafią do mojej playlisty, bo jest czego posłuchać i zachęcać wszystkich do zwrócenia na to uwagę. Melodie świetnie oddały charakter scen, pięknie je uzupełniając. Myślę, że każdy powinien być zadowolony, przepraszam jednak, że nie potrafię opisać tego bardziej profesjonalnie :) Openingiem był szybka i energiczna piosenka w wykonaniu Mii Reginy, "Chou Musabi Amulet", doprawiona tradycyjnymi instrumentami. Moje serce natomiast skradła śliczna ballada od Sphere, "My Only Place", co zresztą nikogo nie powinno już dziwić, jeśli o mnie chodzi :) Uwielbiam spokojne kawałki i dobrze o tym wiecie, tak samo jak zastosowane tutaj połączenie piosenki początkowej i końcowej. Jestem zadowolona!

The graphic, which White Fox decided to show us here, is a little bit caricatured, but very pleasant to watch. These kind of a little bit ragged and careless lines have some advantages because it is really easier to make characters or things look better from afar to how it would probably look in reality ;) Animations are decent, backgrounds as well, colors are saturated... Only squints, which were showing from time to time, are something I could complain about. Everything despite that is definitely ok an in general "Soushin Shoujo Matoi" performed really good. The soundtrack, composed by Katou Tatsuya (as I had learned after another episode of enchantment), worked out excellent! I can't wait to add its melodies to my playlist because it certainly has a good amount of nice tracks to listen to, and I encourage everyone to pay attention on that detail as well.  They highlighted character of the scenes amazingly, at the same time beautifully filling them in. I think every viewer should be pleased, I'm sorry though, that I am not able to described it more professional :) The opening here was quick and energetic song performed by Mia REGINA, "Shou Musabi Amulet", seasoned with traditional instruments. However, what won my heart, was beautiful ballad sang by Sphere, "My Only Place", what shouldn't be something very surprising in my case :) I love smooth songs and used here connection of startup and end-time tracks as well, what you probably have already known, right? I am very satisfied!



~Podsumowanie~
Szczerze mogłabym ten tytuł polecić każdemu, kto po prostu chce spędzić przesympatyczny, ale wciąż zajmujący i ciekawy czas nad jakimś anime i nie przeszkadza mu fakt, iż jest on dziecinny i nagina kwestie możliwego i niemożliwego. Lubicie tematy świątyń i egzorcyzmów? To również jest idealna propozycja dla Was! Ja na "Soushin Shoujo Matoi" bawiłam się naprawdę świetnie i nie boje się tego przyznać ;) Może i przepadam za tematami bardziej poważnymi, ale miło jest też czasem pójść w coś prostszego, ale wciąż dającego tyle samo frajdy, a może i czasami nawet więcej... ;) Polecam!!!

I sincerely can recommend this title to everyone, who just want to spend a very nice but still entertaining and interesting time with anime and is not bothered by its childishness and not caring that much about possible or impossible matters. Do you like shrines and exorcism topics? It also should be good suggestion for you! I really enjoyed myself while watching "Soushin Shoujo Matoi" and I'm not afraid to admit it ;) I like more serious plots, but sometimes it is nice to watch something more simple, but still equally (or maybe more) fun as well ;) I recommend this one!!!

Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 3/5
Grafika: 3,5/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 4,5/5

Ocena końcowa: 8/10
A Wy co sądzicie o "Soushin Shoujo Matoi"?
A Wy co sądzicie o "Soushin Shoujo Matoi"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz