2016-07-10

081. "Mayoiga", czyli wiosennego podsumowania cz.I


"Mayoiga"

Data premiery: 01.04.2016
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Dramat, Psychologiczne, Tajemnice, 
Studio: Diomedea
Bazuje na: Original

~Opis fabuły~
W świecie pełnym znoju, niepowodzeń i zła, pewna grupa ludzi postanowiła zostawić za sobą ich dawne, nieszczęśliwe życia i udać się do tajemniczej wioski zwanej Nanaki, której położenie wciąż pozostaje nieznane dla większości społeczeństwa. Zapisawszy się na wycieczkę, mającej zaprowadzić ich do owego miejsca, odrzuciwszy swoje stare nazwiska, między sobą zwracają się poprzez pseudonimy i żywią nadzieję na spokojne, nowe życie z dala od rzeczywistości. Wioska ta jednak skrywa w sobie więcej tajemnic, aniżeli wszyscy mogli się tego z początku spodziewać...





~Recenzja~
Jakoś tak się magicznie złożyło, że pierwsza recenzja wiosennego podsumowania rozpoczyna ósmą już dziesiątkę recenzji na blogu, natomiast tytuł, który postanowiłam Wam dzisiaj przedstawić, jest jednym z pierwszych, które zakończyły się w owym sezonie anime :) "Mayoiga", bo o tym będzie się tym razem rozchodzić, jak może pamiętacie lub nie, zapowiadało się całkiem całkiem, choć zapowiedzi nie mówiły nam wówczas zbyt wiele. Do początkowych epizodów podeszłam z dużym dystansem, mimo wszystko intuicja cicho podpowiadała mi, żeby nie zakładać niczego już na samym starcie, a muszę przyznać, że posiadałam też małe obawy co do tego, jak ten tytuł właściwie wypadnie. Dlaczego? Nie mam pojęcia, pamiętam jedynie, że pierwsze wrażenie "Mayoiga" pozostawiło po sobie wręcz beznadziejne...


... Powód mojego niezadowolenia był bardzo prosty, a jednak jeden z tych, przez które naprawdę ciężko jest zmusić się do dalszego oglądania. Mowa tutaj o irytujących, przerysowanych postaciach, które swoim wymuszonym, nienaturalnym, skrajnym wręcz zachowaniem działały mi na nerwy już od pierwszych minut. Na domiar złego było ich całkiem sporo. Prawdopodobnie o wielu z nich zapomniałam i nie byłabym w stanie wymienić ich z imienia czy nazwiska, połączyć to jeszcze z ich wyglądem i jak właściwie przyczyniły się do rozwoju fabuły anime. Z własnego doświadczenia wiem, że ogromne ilości bohaterów na starcie nie są przyjemnym zabiegiem, zwłaszcza jeśli prezentują sobą nie więcej niż jedną charakterystyczną (wkurzającą) cechę na osobę, szufladkującą ją do dobrze już nam znanych kategorii. Bardzo trudno jest dobrze takie rozwiązanie poprowadzić, by widz nie poczuł się przytłoczony tak ogromną dawką nowych twarzy już na samym początku, a co mogę z całą pewnością stwierdzić to to, że autorom "Mayoigi" wyszło to bardzo marnie. Oczywiście kilku twarzom udało się wyróżnić na tle reszty, choć nie do końca w ten pozytywny sposób - po prostu wiadomym było, kto tu będzie miał największy wpływ na dalszy ciąg serii. Z grupki podróżujących zdecydowanie najbardziej zapadającymi w pamięć byli: luzacki i nieco ekscentryczny prowadzący Dahara, agresywny i nadpobudliwy Valkana, niewinny i przygłupi Mitsumune, dziwaczna ale urocza Masaki, tajemnicza Lion, pewna siebie Maimai, nieco podejrzana Koharun i nabarmuszony kierowca, ale kto by mu się dziwił, skoro zmuszony był prowadzić autokar z masą nieodpowiedzialnych pasażerów? Tak czy inaczej krew oczy zalewała, kiedy patrzyło się na rozgrywaną w pierwszych odcinkach akcję z nimi w roli głównej, gdyż tak jak wspominałam, ich zachowania budziły głównie irytację, będąc wymuszonymi, naciąganymi, jakby stworzonymi na rzecz publiki zagraniami. Głównym bohaterem tej rozwijającej się powoli farsy okazuje się Mitsumune. Dość bierny, że aż ciężko uwierzyć jak właściwie taki głupiec i popychadło, którego największym sukcesem w życiu była rozmowa z dziewczyną, ma zamiar prowadzić fabułę serii przez dwanaście odcinków i choć uczucia tego ciężko było się wyzbyć nawet w dalszych epizodach, ostatecznie nie było aż tak źle. Nie licząc jego bazowego charakteru, materiałem na bohatera był on raczej standardowym - miły, sympatyczny, okazujący współczucie i zrozumienie dla drugiej osoby, chętny do pomocy... Szkoda tylko, że wychodziła z niego w większości ciapcia, szybciej działająca niż właściwie myśląca. Serce radowało się natomiast kiedy na scenę wkraczał ktoś rozumny - mam tutaj na myśli Nanko, Koharun, pana i panią, których nie potrafię jakoś konkretnie skojarzyć, Yurę, a nawet Valkanę, który z początkowego twardziela i agresora, okazał się być naprawdę niezłą postacią. Myślę, że od momentu poznania jego przeszłości - bo i tego można było się spodziewać, skoro mamy tutaj do czynienia z bohaterami, którzy z pewnych powodów pragną porzucić swoje dawne życie. I w tej kwestii muszę powiedzieć, że "Mayoiga" całkiem nieźle sobie poradziło. Nie przedstawiło co prawda przeżyć wszystkich uczestników wycieczki (całe szczęście, bo czasu by nie starczyło...), jednak w wielu przypadkach można było odrobinę zrozumieć ich dziwaczne odchyły, a niektóre z nich naprawdę budziły zainteresowanie. Największe wrażenie chyba zrobiła na mnie przeszłość Mitsumune, bo wydała mi się całkiem interesująca i nawet nieco oryginalna, i szokująca. Oczywiście nie zabrakło też historii o znęcaniu fizycznym, niepowodzeniach w pracy, problemach rodzinnych, niesprawiedliwościach losu czy samotności, ale i tak chwała autorom za to, że w jakiś sposób udało się tych irytujących z początku bohaterów, nieco "unormalnić". Także podsumowując kwestię bohaterów, uznałabym ją za mocno przeciętną z postaciami, którym z beznadziejnego startu udało się odrobinkę wybić dzięki rozwinięciu ich wcześniejszych przeżyć. Brakowało im oryginalności, wiarygodności i przede wszystkim umiejętności wzbudzenia sympatii u widza, a jak pewnie dobrze wiecie, dużo lepiej ogląda się coś, kiedy bohaterów się co najmniej toleruje ;)


Skoro wspomniałam już co nieco na temat przeszłości postaci, warto temat ten nieco rozwinąć, bo jak się później okazuje, ma on ogromny wpływ na rozwój fabuły. Było to jak najbardziej do przewidzenia i nie uznałabym to za element ani nowy, ani oryginalny, jednak łączył się nieodzownie ze specyfiką tego tytułu, a tego "Mayoidze" odmówić nie można. Pomimo iż pierwszy odcinek nie wykazał się w większości niczym więcej tylko ogromną chaotycznością i rosnącą irytacją za sprawą bohaterów, klimat grozy i tajemnicy cały czas gdzieś tam można było wyczuć i szczerze mówiąc, ciężko było uwierzyć, że anime to nie wystartowało jako horror. Pierwsze epizody mogłyby równie dobrze reprezentować wstęp do jednej z tych historii, gdzie ludzie giną w tajemniczych okolicznościach w jeszcze bardziej tajemniczej i mrocznej wiosce, aż w końcu zacznie dochodzić do tego, że postaci będą się mordować nawzajem. Sama taką wersję z początku obstawiałam i nie wiem czy ostatecznie nie wyszłoby to serii na dobre pod względem popularności (jakiś standardowy horror z klątwą a'la "Another" dałby radę; był to też jeden z powodów, dla którego kontynuowałam tą serię, chociażby po to by w recenzji sobie nieco na nią ponarzekać... ja zła ;p), jednak z całą pewnością, utraciłaby wówczas ona swój specyficzny wyraz. Ową osobliwość również można było zauważyć już od początku i łączyła się ona na pewno z charakterami postaci jak i klimatem grozy, ale nie da się tego porównać z tym, co działo się w wiosce Nanaki znacznie później. A mianowicie: jak pewnie się domyślacie, dziwne rzeczy zaczęły się wyprawiać. Nikt nie wiedział o co chodzi, czy to jakiś potwór, dzikie zwierze czy co innego, ale niepokój rósł z każdym krokiem. Kiedy w końcu wyszło na jaw, co jest źródłem owych wydarzeń, prawdopodobnie większość widzów wytrzeszczyła gały do swoich ekranów - wyobraźnia autorów bowiem, nie miała tutaj granic. I nie mówię tutaj o wartości merytorycznej, bo ona, jak już wspomniałam, nie była aż tak błyskotliwa i poszła w ślady innych, wcześniejszych serii. Chodzi mi o sposób przedstawienia i nie można się nie zgodzić z komentarzami na niektórych stronach uploadujących, że "Mayoiga" z każdym kolejnym odcinkiem stawała się coraz dziwniejsza. To prawda, ale czy uznać to trzeba za minus? Według mnie, właśnie to pozwoliło tej serii jakoś przetrwać. Nie mogłam sobie także odmówić zainteresowania zakończeniem, które, choć nie było finiszem zasługującym na Oscara, okazało się trochę inne, niż z początku mogłam się tego spodziewać. "Mayoiga" natomiast opanowała jeden element wręcz do perfekcji. Jak specyficzność i klimat można zaliczyć na plus, tak umiejętność zaskoczenia widza i ciągłe, niespodziewane zwroty akcji były godne podziwu. Nie jedna seria pozazdrościłaby takiej dynamiki w fabule, która wcale nie zawierała ogromnych ilości akcji i wcale nie posiadała nieznanych nikomu podstaw, a jednak nie jeden raz i nie dwa totalnie obracała sytuację w inną stronę. A więc "Mayoiga" w kwestiach fabularnych i merytorycznych od początku radziła sobie znacznie lepiej od bohaterów, jednak wciąż nie można tego nazwać anime górnych lotów i podejrzewam, że dużo widzów, widząc kilka pierwszych odcinków, zwyczajnie odpuściła dalsze oglądanie na rzecz ciekawszych serii. Nie ma co się dziwić, w końcu sama przyznaję, że początki tej serii nie były najlepsze, jednak swój szacunek (może nie ogromny, ale zawsze) nabrałam do "Mayoigi" w ramach epizodów kolejnych, kiedy specyficzność i nieprzewidywalność zaczęły ścigać się między sobą, czyniąc owy tytuł znacznie bardziej interesującym niż na początku. "Mayoiga" jest dobrym przykładem na to, jak w przeciętnej oryginalnie serii, wciąż można znaleźć ten element zaskoczenia i choć ciężko jest niektóre jej minusy zignorować, uważam, że dała rada się nieco obronić.


Jak już wspominałam w zapowiedziach, "Mayoiga" prezentuje swoją kreską styl, w którym dorośli bohaterowie wciąż potrafią sprawiać wrażenie dzieci. Osobiście za czymś takim nie przepadam, czy w ten, czy odwrotny sposób, ale ogólnie rzecz biorąc nie było wcale tak źle. Nie jest to grafika godna wyróżnienia najładniejszej grafiki sezonu, co to to nie, ale nie było żadnego problemu z oglądaniem, nawet jeśli ciężko byłoby mi znaleźć w niej jakiś naprawdę mocny i wyróżniający się punkt. Tła są całkiem niezłe, animacje również nie wzbudzają zażaleń... Szczerze mówiąc na samą myśl o animacjach przed oczami stają mi te dziwaczne "niebezpieczeństwa" wioski Nanaki, które choć w pełni skomputeryzowane, prezentowały się naprawdę nieźle, choć zdaje sobie sprawę, że nie wszystkim mogą przypaść do gustu. Jest to przykład serii, które spełnia wszystkie standardy, wypada dobrze, bez większych i zauważalnych minusów, a jednak mimo wszystko nie zachwyca swoją oprawą graficzną tak bardzo i wzbudza głównie neutralne emocje - przynajmniej w moim przypadku. 3,5/5 punktów w mojej ocenie uważam za wynik wystarczający i zasłużony. Jeśli chodzi o muzykę, szczerze mówiąc ciężko było mi się na niej skupić. Oprócz pierwszych odcinków, naprawdę nie przypominam sobie bym później zwróciła na nią jakąkolwiek uwagę, choć niektóre kawałki kojarzyłam. Na pomoc przyszedł mi OST do przesłuchania na spokojnie. Melodie są niezłe, niektóre nawet bardzo, jednak prócz takich szczytowych momentów, soundtrack jest dość... przeciętny, nawet jeśli nie można go nazwać typowym. Oprawa dźwiękowa broni się tym, że posiada parę oryginalnych, być może nawet dziwacznych utworów, ale ogólnie rzecz biorąc, z paroma wyjątkami, nie spodobały mi się one aż tak bardzo. Nie będzie chyba więc błędem ocenić go podobnie do grafiki, tak myślę. To co mnie naprawdę zachwyciło to przede wszystkim opening i ending. Od dawna uważałam, że mocna, głośna i skoczna piosenka początkowa ("Gensou Drive" - Ami Wajima) oraz spokojna, melancholijna piosenka końcowa ("Ketsuro" - Rina Katahira) są standardowym, ale też i najlepszym możliwym połączeniem jaki twórcy mogą zaoferować, a w tym przypadku jeszcze, oba kawałki naprawdę przypadły mi do gustu (polecam przesłuchać pełną wersję endingu). Zwłaszcza opening - uważam, że jest świetny :)


~Podsumowane~
"Mayoiga" nie jest anime, które łatwo polecić. Przeszkodą ku temu są zwłaszcza irytujące postaci, które może i poprawiają się nieco w trakcie ich lepszego poznawania, jednak wciąż ich skrajność i przerysowanie potrafią działać na nerwy. Z drugiej strony jest to seria nieco specyficzna, lepiej radząca sobie w kwestiach fabularnych, które mogą zainteresować Was swoją nieprzewidywalnością i masą zwrotów akcji. Ocena końcowa prawdopodobnie nikogo nie zachęci do oglądania, jakby nie patrzeć tytuł ten sobie też na to w pewnym stopniu zasłużył, ale żeby nie być już tak sceptycznym - nie było tak źle, jak się mogło z początku wydawać. Nie był to koniec końców horror (choć miał na to zadatki), ale jeśli lubujecie się w takich specyficznych produkcjach i nie straszne Wam niektóre dziwaczne odchyły nie tylko u postaci, to bez większych oczekiwań "Mayoiga" może zrobić na Was całkiem pozytywne wrażenie :)

Fabuła: 2/5
Bohaterowie: 1/5
Grafika: 3,5/5
Muzyka: 3,5/5
Ocena ogólna: 2/5

Ocena końcowa:  4,8/10

A Wy co sądzicie o "Mayoiga"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

10 komentarzy:

  1. Gdzieś mi to anime wpadło w oko i chciałam je obejrzeć, bo nawet mnie zaciekawiło opisem, ale przeczytawszy Twoją recenzję stwierdzam, że sobie odpuszczę. Wolę Salior Moon sobie odświeżyć XD Ale na razie to HQ!! nadganiam <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadganiaj, nadganiaj ;) Ja "Mayoigi" nie polecam jakoś szczególnie, chyba że ktoś ma naprawdę za dużo wolnego czasu i lubi sprawdzać niektóre serie we własnym zakresie. Tytuł dla cierpliwych, nie mających problemu z wymyślną duszą artystyczną autorów ;)

      Usuń
  2. Sama nie wiem, co myśleć o tym tytule. Nie sądzę, żebym kiedyś po niego sięgnęła. Szczerze, to po przeczytaniu recenzji nabrałam ochoty na takie anime, w którym główny bohater (tak odwrotnie do "Mayoiga" :D) jest normalnym chłopakiem, ale takim... oh, ah xD. Może coś a la Kirito xD. Chociaż on też był taki "milusi", no ale jednak dosyć normalny. Znasz jakieś takie anime? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm... Rozumiem, że ma być to taki niepozorny geniusz, który 'zaskakuje' swoim niepohamowanym talentem do prawie wszystkiego? Myślę, że doskonale poradziłyby sobie w tej kwestii jakieś detektywistyczne serie (tam takich postaci jest aż od groma), ale żeby było bardziej normalnie, polecam Ci "Hyouka" - główny bohater od niechcenia rozwiązuje zagadki, pomagając swoim szkolnym kolegom. Jeśli jednak szukasz czegoś bardziej w fantastycznych klimatach (wnioskując po SAO) to nieśmiertelne "Shaman King" (choć strzelam, że "Króla Szamanów" widziałaś już w dzieciństwie ;)), być może też "Madan no Ou to Vanadis" (recenzowałam w sezonie jesiennym 2014) i "Angel Beats!" dałoby radę. Jeśli chodziło o coś innego, to pisz - chętnie podrzucę jakieś inne propozycje :D

      Usuń
  3. Fabuła prezentuje się moim zdaniem naprawdę świetnie :D Szkoda, że twórcy tutaj nawalili :/
    Też nie lubię, jak na samym początku jakiejś historii masz pierdyliard bohaterów, i każdy z nich wyróżnia się tylko jedną cechą (irytującą zazwyczaj). Już lepiej, jak pojawiają się oni stopniowo, jak w "InuYashy" (swoją drogą , polecam to anime).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? "Mayoiga" jakiś tam potencjał na dobry horror/mroczną/tajemniczą serię miała, a wyszło z tego... o to XD Znakiem rozpoznawczym już na zawsze będę te dziwne stwory ;o

      Usuń
  4. Spodziewałam się czegoś dużo lepszego. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podeszłam do tego dość chłodno, ale skoro i tak moje oczekiwania nie były ogromne, to beznadziejne pierwsze wrażenie dobrze nie rokowało dla tej serii... Przeżyłam, trochę swoje zdanie polepszyłam, ale i tak nie jest to najlepszy tytuł :(

      Usuń