Data premiery: 07.01.2016
Czas trwania: 25 x ok. 23 min
Gatunek: Komedia, Szkolne, Akcja, Fantasy, Shounen
Studio: Lerche
Bazuje na: Manga
~Opis fabuły~
Letnie wakacje klasy 3E gimnazjum Kunugigaoka dobiegają końca. Choć próba zamordowania Koro-senseia nie zakończyła się dla nich pomyślnie, uczniowie nie zamierzają się poddać - przed nimi drugi semestr, a za sprawą działania grupowego, władze postanawiają podwyższyć nagrodę zabójstwa aż do 30 miliardów yenów...
~Recenzja~
Z tyłu głowy cały czas miałam plan na zabranie się za drugi sezon "Ansatsu Kyoushitsu" dopiero wtedy, kiedy moja lista ustąpi od tych krótszych i bardziej licznych serii. Cóż... Może nie chodziło mi o aż tak długie zwlekanie z jego rozpoczęciem (bo prawda jest taka, że ta chwila nadeszła dopiero wraz z 20 odcinkiem, czyli już blisko końca), ale "tradycji" prequela najwidoczniej stała się zadość, bo pamiętacie może lub nie, z pierwszą częścią przygód Klasy Końca, zwanej też Klasą Zabójców, spotkałam się dopiero dobre kilkanaście tygodni po jej rozpoczęciu. Nie wspominając już o tym, że decyzja o ostatecznym obejrzeniu tej serii w owym czasie, była naprawdę spontaniczna... Ale czy jakoś sobie tym zaszkodziłam? Nie sądzę! Jakby nie patrzeć, zostawiłam sobie tylko 5 z 25 tygodni oczekiwania na ostatnie epizody, a jak pewnie wiecie, czasami potrafi to być naprawdę uciążliwe ;) Z drugiej strony jednak nie muszę chyba mówić, jak dużo frajdy daje zabranie się za nowy odcinek po kilku dniach oczekiwania na niego... No cóż! Tak czy inaczej czasu nie cofnę, a żeby jeszcze bardziej podtrzymać wspomnianą wyżej "tradycję", ostatnią recenzją zimowego podsumowania, tak samo jak rok temu, będzie ta poświęcona właśnie "Ansatsu Kyoushitsu" - tylko tym razem jej drugiemu i ostatniemu sezonowi ;) Zapraszam!
Myślę, że ponowne przedstawianie Koro-senseia i klasy 3E jest krokiem bardzo zbędnym, a wszystkich ciekawych po prostu zaproszę do przeczytania recenzji sezonu poprzedniego :) Wraz z rozpoczęciem kontynuacji, ponowne spotkanie z nimi wszystkimi uświadomiło mi, jak miło było znowu ich wszystkich zobaczyć. Bo przecież pisałam już o tym wcześniej - bohaterowie "Ansatsu Kyoushitsu" pomimo swojej liczby zostali przedstawieni wręcz doskonale. Każda najmniejsza jednostka się liczy, nie tylko kilku najważniejszych uczniów. Z taką ilością postaci niezwykle trudno jest poświęcić im tyle uwagi, aby widz bez problemu mógł sobie wszystkich zapamiętać, a tym czasem pierwszy sezon "Ansatsu Kyoushitsu" bez problemu właśnie tego dokonał. Klasa E to ogół pełen poszczególnych osób i nawet jeśli nie są to w większości charaktery oryginalne i nowe, spokojnie można to nazwać za wynik co najmniej dobry - i to wszystko w jednym sezonie! Sequel natomiast, jak to zwykle bywa, pozwolił poznać nieco lepiej niektórych z nich, odkryć przed nami kolejne zadziwiające cechy poszczególnych bohaterów (także element zaskoczenia jest ;)), a co za tym idzie, polubić ich jeszcze bardziej. W końcu są to ostatnie miesiące przed ukończeniem gimnazjum - czas na nie tylko ostatnie próby zabicia Koro-senseia, ale także wybory dalszych ścieżek życiowych i egzaminy końcowe. Widzowi przyjdzie także dowiedzieć się co nieco o przeszłości Karmy i Nagisy, dyrektora Gimnazjum Kunugigagoka, a nawet Kayano Kaede, która zawsze z jakiegoś powodu zaliczała się do tych najważniejszych postaci, w końcu uchyli rąbka tajemnicy na ten temat ;) No i najważniejsze... Przeszłość Koro-senseia! Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie był to chyba najważniejszy element, na który czekałam wraz z kontynuacją. Kiedy po pewnym czasie wyszedł drugi PV do "Ansatsu Kyoushitsu 2nd Season", choć obejrzałam go dopiero chwilę przed rozpoczęciem przeze mnie serii, byłam wniebowzięta! Gdyby tak właśnie wyglądała pierwsza zapowiedź, nie wiem czy usiedziałabym na miejscu ze zniecierpliwienia. Co prawda ta druga zapowiadała dopiero drugą połowę anime, ale muszę przyznać, że była naprawdę świetna. Pozwólcie więc, że od razu przejdę do kwestii fabularnej. Pierwszym odcinkom (do rozpoczęcia tego finalnego wątku zabójstwa) ponownie towarzyszyła masa śmiechu i humoru, poprzeplatana z kolejnymi próbami młodych zabójców w osiągnięciu swojego celu. Stare, dobre "Ansatsu Kyoushitsu" chciałoby się powiedzieć, bo i ponownie zobaczyliśmy zmagania Klasy Końca na egzaminach, ale także pojedynki naprzeciw geniuszom z klasy A na szkolnym dniu sportu czy festiwalu kulturowym. Pozwoliłam sobie przypomnieć to co pisałam na temat prequela trochę ponad rok temu. Wspominałam o oryginalności, co nadal zamierzam utrzymywać, bo seria ta bez wątpienia taka właśnie jest, biorąc pod uwagę, że niecodziennie ogląda się tytuł o mordowaniu mackowatego nauczyciela. Ten wątek zdecydowanie odróżnia "Ansatsu Kyoushitsu" od innych serii, traktujących o dziwnych szkolnych systemach czy wojnach międzyklasowych. Ponownie powiedziałabym też, że odrobinę przewidywalności ten sezon również w sobie zawierał, nie pisałam nic natomiast o przesadyzmie, jaki możemy, przynajmniej w drugim sezonie, bardzo łatwo zaobserwować. Być może nie było to aż tak widoczne wtedy, jednak teraz ciężko było nie zwrócić uwagę na wręcz skrajne sytuacje towarzyszące bohaterom. Kontrola rodzicielska, władza... Nawet sposób przedstawiania egzaminów jako walk zaczął mnie nieco irytować. Jest to na pewno jeden ze znaków rozpoznawczych, wyróżniających owy tytuł od reszty, jednak tym razem odniosłam wrażenie, że był to niemały przerost formy nad treścią. No i ostatnie...
Zakończenie serii. Ułożyłam sobie pewną teorię, jak zabójstwo się koniec końców potoczy i postanowiłam się go trzymać do wyjaśnienia. Czy udało mi się zgadnąć? Choć nie minęłam się z prawdą w 100%, mimo wszystko to nie było to samo. Kiedy zaczął się ostatni wątek (mniej więcej od 15 odcinka) zwrotom akcji nie było końca, jednocześnie było już czuć, że zbliżamy się do zakończenia. Nawet drugi opening, pomijając słowa, zdawał się być zupełnie inny od reszty. Tym czasem zaczęło się powoli wszystko wyjaśniać. Nikt by chyba nie uwierzył w to, że uczniowie 3E z zimnym sercem zabiją swojego nauczyciela po tym, jak troskliwym okiem patrzył na nich przez ostatni rok. Można było przewidzieć, że pojawią się wątpliwości, jednak nie przepadam za motywem, w którym to, czym kierowali się bohaterowie przez większość odcinków nagle się zmienia i cel całej serii zostaje wyrzucony do kosza. Wierzę, że nie tylko moje są takie odczucia, a w ostatnich odcinkach tak też się właśnie zaczynało dziać. Czułam się wtedy bardzo rozczarowana, ale całe szczęście wszystko zaczęło wracać na swoje miejsce. Przedostatni odcinek przepłakałam nawet nie wiedząc kiedy mi on tak właściwie minął... Przez większość serii nie rozumiałam też, jaki sens ma przedłużanie drugiego sezonu. Jak pamiętacie, pierwszy trwał 22 odcinki, ten natomiast od początku miał liczyć 25. Nawet nie wiecie ile razy sprawdzałam, czy to aby na pewno nie błąd, ale faktycznie - sequel liczył sobie aż o 3 odcinki więcej i choć z początku trochę narzekałam, że za dużo, że za bardzo to przeciągają i dramatyzują, koniec końców ostatnie epizody nie były wcale takie bez sensu. I tak jak 24 odcinek przesiedziałam ocierając łzy, tak na 25-ym micha cieszyła mi się do ekranu przez cały czas. Bardzo dobrze, że nie zakończyli tego dramatem, narzekaniem i płakaniem nad tym co się stało, bo to by jedynie pożegnało serię z niemiłym poczuciem żalu i rozgoryczenia. Ostatecznie nie ma innej opcji jak tęsknić za nieprzewidywalną klasą zabójców z Koro-senseiem, Karasumą i Bitch-sensei na czele, bo przez te w sumie 47 epizodów, naprawdę dobrze się bawiłam :)
A teraz szybko o kwestiach technicznych. Nie sądzę by wiele się zmieniło - jest to ta sama oprawa graficzna, która wciąż nie należy do moich ulubionych, ale przestała mi już tak bardzo przeszkadzać swoją odmiennością, a i nie mogę odmówić jej dokładności, teł i animacji na naprawdę niezłym poziomie. Zachwycać się nie będę, bo koniec końców to nie moje gusta, ale przyznaję, że mogłam ją poprzednio ocenić odrobinę za nisko. Soundtrack jak dla mnie albo taki sam, albo bardzo podobny, z licznymi powtórkami. Tym razem zwróciłam na niego nieco większą uwagę i na tyle na ile pamiętam, robi on takie samo wrażenie co wcześniej, czyli bardzo dobre. Ponownie też do gustu przypadły mi openingi - pierwszy "QUESTION" i drugi "Bye Bye Yesterday" wykonywane przez 3E Utatan (seiyuu klasy 3E). Ja nie wiem jak oni to robią, ale nawet jeśli z początku potrafię kręcić na nie nosem (tutaj jedynie przy pierwszym, bo drugi od razu mi się spodobał), to w końcu i tak łapię się na ich nuceniu :) W odróżnieniu od sezonu pierwszego tym razem poczęstowano nas też dwoma endingami - spokojniejszymi "Kaketa Tsuki" i "Mata Kimi ni Aeru Hi" od Miyawaki Shion. Obie piosenki również bardzo polubiłam i choć zazwyczaj chętniej słucham tych wolniejszych kawałków, te sprawdziły się u mnie naprawdę śpiewająco ;) Zwłaszcza druga - jest prześliczna!
Zakończenie serii. Ułożyłam sobie pewną teorię, jak zabójstwo się koniec końców potoczy i postanowiłam się go trzymać do wyjaśnienia. Czy udało mi się zgadnąć? Choć nie minęłam się z prawdą w 100%, mimo wszystko to nie było to samo. Kiedy zaczął się ostatni wątek (mniej więcej od 15 odcinka) zwrotom akcji nie było końca, jednocześnie było już czuć, że zbliżamy się do zakończenia. Nawet drugi opening, pomijając słowa, zdawał się być zupełnie inny od reszty. Tym czasem zaczęło się powoli wszystko wyjaśniać. Nikt by chyba nie uwierzył w to, że uczniowie 3E z zimnym sercem zabiją swojego nauczyciela po tym, jak troskliwym okiem patrzył na nich przez ostatni rok. Można było przewidzieć, że pojawią się wątpliwości, jednak nie przepadam za motywem, w którym to, czym kierowali się bohaterowie przez większość odcinków nagle się zmienia i cel całej serii zostaje wyrzucony do kosza. Wierzę, że nie tylko moje są takie odczucia, a w ostatnich odcinkach tak też się właśnie zaczynało dziać. Czułam się wtedy bardzo rozczarowana, ale całe szczęście wszystko zaczęło wracać na swoje miejsce. Przedostatni odcinek przepłakałam nawet nie wiedząc kiedy mi on tak właściwie minął... Przez większość serii nie rozumiałam też, jaki sens ma przedłużanie drugiego sezonu. Jak pamiętacie, pierwszy trwał 22 odcinki, ten natomiast od początku miał liczyć 25. Nawet nie wiecie ile razy sprawdzałam, czy to aby na pewno nie błąd, ale faktycznie - sequel liczył sobie aż o 3 odcinki więcej i choć z początku trochę narzekałam, że za dużo, że za bardzo to przeciągają i dramatyzują, koniec końców ostatnie epizody nie były wcale takie bez sensu. I tak jak 24 odcinek przesiedziałam ocierając łzy, tak na 25-ym micha cieszyła mi się do ekranu przez cały czas. Bardzo dobrze, że nie zakończyli tego dramatem, narzekaniem i płakaniem nad tym co się stało, bo to by jedynie pożegnało serię z niemiłym poczuciem żalu i rozgoryczenia. Ostatecznie nie ma innej opcji jak tęsknić za nieprzewidywalną klasą zabójców z Koro-senseiem, Karasumą i Bitch-sensei na czele, bo przez te w sumie 47 epizodów, naprawdę dobrze się bawiłam :)
~Podsumowanie~
To już koniec przygód i zmagań klasy 3E, a co za tym idzie, koniec "Ansatsu Kyoushitsu". Z jednej strony bardzo się cieszę, z drugiej jednak pozostała gdzieś tam odrobina smutku - w końcu był to naprawdę dobry seans, który dostarczył nie tylko wiele śmiechu, ale także odrobiny napięcia i wzruszenia. Spokojnie mogę tę serię polecić każdemu, kto szuka czegoś oryginalniejszego w szkolnym otoczeniu, a zarazem lubi się w gatunkach akcji, komedii i fantasy. Myślę, że "Ansatsu Kyoushitsu" jest tytułem, który zasługuje na wyróżnienie i nawet jeśli jego tematyka może widza nieprzyzwyczajonego do takich "dziwnych" historii z początku zrazić, naprawdę warto dać mu szansę. Moje pierwsze chwile z zapowiedziami przed Zimą 2014/2015 również nie były przekonujące, a tu proszę - seria, która wypracowała sobie naprawdę pozytywną opinię i odrobinę miejsca w moim serduszku :)
Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 4/5 (+0,5)
Grafika: 3,5/5 (+1,5)
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 4/5
Ocena końcowa: 7,6/10 (względem sezonu poprzedniego +0,8)
A Wy co sądzicie o "Ansatsu Kyousitsu (TV) 2nd Season"?
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Musze najpierw dokończyć 1 sezon... Ale czytałam zakończenie mangi, więc mam diabelne spoilery. Ten gif z walką Karmy i Nagisy wygląda genialnie, jestem cała podjarana! Ogólnie jestem pełna podziwu za wątek Karmy, normalnie dostalibyśmy typowego ekscentrycznego geniusza, a tutaj nawet on popełnia błędy, a jego olewactwo przynosi niespodziewanie złe konsekwencje.
OdpowiedzUsuńCzemu ta manga jeszcze nie została u nas wydana...
Karma jest jedną z lepszych postaci, a fakt, iż zastosowano tutaj motyw złamania jego postawy geniusza, bardzo mnie cieszy - wręcz przepadam za sytuacjami, w których nawet takie idealne z zewnątrz persony okazują się być bardziej ludzkie, no i przy tym lepiej podkreślony jest sam Nagisa, który jest jego totalnym przeciwieństwem. Niepozorny, genialny zabójca ^ ^
UsuńJestem ciekawa czy manga zakończyła się tak samo, ale raczej jej nie przeczytam, bo czytanie mang po obejrzeniu ekranizacji nie jest moją mocną stroną :( Jak zakończysz anime i wszystko porównasz, koniecznie daj znać! ;) A co wydania w Polsce... Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek to nastąpi, ale jeśli tak, będę musiała trzymać się z dala od Empika, haha ;') Zbyt kosztowne to hobby jak dla mnie :(
Huh, ja zginęłam gdzieś po pierwszym odcinku pierwszego sezonu, ale mam tyły. Brzydko :<
OdpowiedzUsuńZ czasem nadrobisz ;)
UsuńJa jeszcze nawet nie zaczęłam pierwszego sezonu, ale mam taki zamiar :D.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
UsuńJa pamiętam, że pierwszy odcinek pierwszej serii mi się bardzo podobał, z jednym wyjątkiem - był dostępny tylko jako rip z Funimation, a to zawsze krzywdzi w oczy. Czekałam więc na jakąś porządną wersję i już nawet wyszedł blurej, więc będę musiała się wreszcie w końcu zabrać.
OdpowiedzUsuńZachęca mnie tym bardziej to, co słyszę o drugim sezonie - że wszystko wyjaśniono i porządnie zakończono, nie silono się na dojenie i przeciąganie. Lubię takie rozwiązania i nie mogę się doczekać aż się wszystkiego dowiem!
Kontynuacja była naprawdę dobra, choć przez chwile myślałam, że pomysł uczniaków wszystko zniszczy. Na szczęście zakończyło się tak, jak się miało zakończyć i chodź finał, wiadomo, był słodko-gorzki, jestem zadowolona :)
UsuńCo do ostatnich odcinków, miałam tak samo! A do tego z radością powitałabym jakiś (nawet króciutki!) spin-off pokazujący, jak radzi sobie Nagisa w swojej nowej roli. Tych parę minut to dla mnie zdecydowanie za mało!
OdpowiedzUsuńPrzesady rzeczywiście było dość sporo, a egzaminy-walki robiły się irytujące. Do tego wizyta w stacji badawczej wydawała mi się dość naiwna...
Openingi zdecydowanie mają coś w sobie. ^^
Oj tak, ta ostatnia scena z Nagisą była świetna :D A jak pokazywali wcześniej całą resztę 3E i opowiadali o tym co robią, cały czas myślałam tylko "No dobra, a gdzie Nagisa?!", haha...
UsuńMa wyjść na jesień film zbierający bodajże fabułę z dwóch sezonów i spin-off, ale coś na zasadzie "Shingeki! Kyojin Chuugakkou" wydaje mi się, czyli chibi i te sprawy.
Powie mi ktoś gdzie mogę obejżec oto ten drugi sezon po polsku? Bo na jaką stronę wejdę to nie ma ani jednego. :(
OdpowiedzUsuń