2016-08-11

090. Sezonowych pozostałości 2014-2015 cz.V - "Sengoku Musou"

Recenzja zawiera spoilery odnoście odcinka specjalnego "Sengoku Musou" - "Sanada no Shou"!
"Sengoku Musou"

Data premiery: 11.01.2015
Czas trwania: 12 x ok. 25 min
Gatunek: Historyczne, Akcja, Samuraje 
Studio: TYO Animations / Tezuka Productions
Bazuje na: Game

~Opis fabuły~
Toyotomi Hideyoshi'emu, po zdobyciu ziem klanu Houjou, w końcu udaje się zjednoczyć od wielu lat gnębioną wojnami Japonię. Czas pokoju nie trwa jednak długo. Po jego śmierci, konflikt pomiędzy jego wasalami, Tokugawą Ieyasu i Ishidą Mitsunarim, doprowadza do kolejnych bitew, a także rozłąki rodzeństwa Sanada - Nobuyuki'ego i Yukimury, którzy postanawiają walczyć dla różnych obozów...





~Recenzja~
Historycznych anime nie wychodzi wiele, a szkoda, bo zawsze jest to jakaś okazja do nauczenia się czegoś nowego, zwłaszcza, jeśli traktują one o historii Japonii, która bardzo mnie ciekawi ;) Po "Nobunaga Concerto" (>>recenzja<<), które latem 2014 w zabawny sposób przedstawiła widzowi żywot wielkiego daimyou, pierwszego z "trzech zjednoczycieli państwa" Ody Nobunagi, nadszedł czas na "Sengoku Musou" - serię, która może i nie opowiadała historii ani Toyotomi Hideyoshi'ego ani Tokugawy Ieyasu tak oficjalnie, ale przedstawiła niektóre fakty z życia bitewnego owych dwóch pozostałych panów zjednoczycieli na tle wspomnianego w opisie fabuły rodzeństwa z rodu Sanada - Nobuyuki'ego i Yukimury, których nierozerwana dotąd więź zostaje wystawiona na próbę i w końcu przychodzi im skrzyżować między sobą ostrza dla wiary we własne przekonania...


Akcję "Sengoku Musou" poprzedza odcinek SP - "Sengoku Musou SP: Sanada no Shou", który jak sama nazwa wskazuje, skupia się na rodzeństwie Sanada i ich początkach jako panowie klanu. Jest on dość ważnym wstępem do głównej historii, nie tylko przez fakt zrozumienia położenia Yukimury i Nobuyuki'ego, ale także wielu nawiązań do owego ok. 50-minutowego prequela, które mogą zdezorientować widza, jeśli się z nim wcześniej nie zapoznał. Dowiadujemy się w nim wówczas, że Yukimura i Nobuyuki pełnili rolę wasali wielkiego daimyou Takedy Shingena, który po pewnym czasie zmarł, pozostawiając klan Takedy pod opieką swojego syna Katsuyori'ego. Kontynuując liczne wojny z Nobunagą, również Katsuyori uległ pod naciskiem jego armii i popełnił samobójstwo, nie pozostawiając po sobie żadnego potomka. Był to koniec klanu Takedy, natomiast Yukimura i Nobuyuki postanowili za wszelką cenę nie dopuścić do podobnej klęski swojego klanu, obejmując w nim władzę. To mniej więcej tyle słowem wstępu, pozwólcie więc, że przejdę do krótkiego przedstawienia naszych głównych bohaterów, którzy tak samo jak Oda Nobunaga, Takeda Shingen, Tokugawa Ieyasu czy wielu innych pojawiających się w serii wojowników i dowódców, są postaciami rzeczywistymi i zapisali się w kartach historii ery Sengoku. Sanada Nobuyuki i Yukimura to synowie głowy klanu Sanada, Sanady Masayuki'ego, który w fabule zarówno SP jak i sequela się nie pojawił, co po doczytaniu się kilku faktów i informacji, stanowi niemały błąd w historycznej fabule serii. Wyszło na to, że Masayuki w ogóle nie istniał, albo po prostu nie żył, podczas gdy tak jak wyżej napisałam, władzę w klanie objął Nobuyuki i Yukimura, samemu podejmując dalsze decyzje. Pozwolę sobie założyć, że taki zabieg miał na celu wzmocnienie znaczenia braterskości i poświęcenia w "Sengoku Musou", która normalnie mogłaby nie być aż tak odczuwalna. Tak czy inaczej mamy tutaj standardowe połączenie charakterów u rodzeństwa, w którym starszy, Nobuyuki, cechuje się rozwagą, spokojem i doświadczeniem, a młodszy Yukimura, prezentuje bardziej emocjonalną osobowość, dumę wojownika, która w późniejszej akcji zacznie kłócić się z duszą przywódcy brata, chcącego utrzymać klan przy życiu. Stąd też owy konflikt, o którym dowiadujemy się w opisie fabuły. Po śmierci Hideyoshi'ego, dwóch wasali rodu Toyotomi (Ieyasu i Mitsunari) rozpoczynają spór, który po raz kolejny prowadzi do walk i wojen w Japonii. Mówi się, że panowie ci nigdy nie specjalnie za sobą przepadali, a dowiedziawszy się o powrocie Uesugi'ego Kagekatsu do Aizu, Tokugawa oskarża go o spisek i postanawia rozprawić się z nim dla dobra pokoju. Ishida Mitsunari potraktował to jako chęć przywłaszczenia sobie władzy rodu Toyotomi przez Tokugawę i pragnąc bronić to, co jego pan, Hideyoshi, osiągnął, rusza do walki przeciw niemu. Gdzie w tym wszystkim znajdują się Yukimura i Nobuyuki? W odcinku specjalnym Yukimura składa przysięgę sprawiedliwości z Mitsunarim i Naoe Kanetsugu, toteż postanawia stanąć do walki u boku przyjaciela, podczas gdy Nobuyuki, widząc w sprzymierzeniu się z Tokugawą szansę na przetrwanie klanu Sanada, swoje miejsce wybiera wśród armii Ieyasu. Jak to się dalej wszystko potoczyło, musicie dowiedzieć się już sami, ja jednak, jeśli kogoś to interesuje, pomimo wielkiej sympatii do głosu Nobuyuki'ego (seiyuu: Ono Daisuke), kciuki trzymałam za Yukimurę ;) O oryginalności charakterów nie będę się wiele rozwodzić, bo tak naprawdę nie ma o czym i dominuje tutaj zasada "jedna kluczowa cecha na osobę", toteż znajdziemy tutaj poważnego Mitsunari'ego, narwanego Masanori'ego, zdziecinniałego i rządnego władzy Hidetatę, a także wielu innych podobnych osobowości. Poza Yukimurą, naprawdę dużą sympatią obdarzyłam również syna Toyotomi Hideyoshi'ego, Hideyori'ego, któremu przypisana została zagadkowość i tajemniczość, wymieszana z ogromną inteligencją, którą bardzo cenię i lubię u bohaterów. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się jak naprawdę wyglądały charaktery rzeczywistych postaci (a stanowili oni większość), śmiem jednak wątpić w prawdziwość niektórych z nich, które miały jedyne podtrzymać część rozrywkową serii. Bynajmniej nie było źle, nie sprawiało większych problemów zapamiętanie większości z nich, a tyle ile udało mi się dowiedzieć, faktycznie zgadzało się z rzeczywistą historią. Tu duży plus.


No właśnie. Aż sama się zdziwiłam, że tak wiele informacji pod względem historycznym, można wyciągnąć z "Sengoku Musou", serii, która na pierwszy rzut oka ma skupiać przy sobie fanów heroicznych walk potężnych wojowników i fanek tej bardziej dramatycznej, polegającej na więzi rodzeństwa Sanada części fabuły. Po obejrzeniu anime nieco sobie na temat okresu Sengoku poczytałam i nie licząc drobnych kosmetycznych pomyłek, produkcja ta faktycznie może dostarczyć widzowi kilku informacji odnośnie rozgrywających się w tamtym okresie wydarzeń. Nie licząc zaznajomienia się z niektórymi wielkimi nazwiskami, widz dowiaduje się o przebiegu niektórych znaczących walk, np. tej w Sekigakarze czy Osace. Oczywiście stanowi to jedynie wstęp do poznania całej historii, ale lepsze to niż nic, a "Sengoku Musou" naprawdę nieźle sobie poradziło, łącząc w sobie nie tylko historię, ale też tą fabularną część, stanowiącą o rodzeństwie Sanada. Nie jest to przecież kluczowy element historyczny, a przez większość seansu naprawdę myślałam, że jest on bardziej elementem fantastycznym, aniżeli tym pochodzącym z rzeczywistych wydarzeń. Takie sprawiała wrażenie z tą całą dramatyczną otoczką, a jednak nie - Sanada Yukimura i Nobuyuki faktycznie istnieli, a dzięki temu my wiemy o czymś innym, niż przeczytalibyśmy w podręcznikach o historii Japonii. Uważam to za plus i jestem pełna podziwu, jak "Sengoku Musou" mile mnie koniec końców zaskoczyło, gdyż pomimo uwarunkowania gatunkowego (które według moich wyobrażeń mogło dotyczyć jedynie głównych informacji, np. ery, czy kluczowych postaci), naprawdę nie widziałam w niej niczego interesującego, bynajmniej nie przekonywała mnie do obejrzenia opowieść o owym rodzeństwie. Teraz spokojnie można to nazwać anime historycznym, a nie jedynie takim, które rozgrywa się na tle wydarzeń historycznych. Przejdźmy dalej. Jak to anime o samurajach, nie zabrakło dużej ilości walk. Tutaj muszę przyznać, że seria wypadła dość przeciętnie i chliche, no ale z drugiej strony, co to by była za frajda oglądać rzeczywistą siłę wojowników, kiedy lepsze wrażenie stanowi widok przygniatającej siły, która za jednym zamachnięciem miecza czy włóczni, niszczy kilkunastu czy kilkudziesięciu jednostek wrogiej armii? No niestety żadna, a przecież tytuł ten nie może przykuwać uwagi jedynie entuzjastów historii, ale także tych widzów, którzy oczekują od niego pozytywnych wrażeń pod względem akcji, zwłaszcza, jeśli wcześniej grało się w dość popularnych "Sengoku Warriors", na których podstawie powstała owa ekranizacja. Nie pytajcie mnie o nic pod względem gry, bo nie mam o niej zielonego pojęcia i nigdy w nią nie grałam, ale jako jeden z tych starszych widzów anime "Sengoku Musou", momentami czułam się zażenowana. No cóż... Takie bitwy nie robią już na mnie żadnego wrażenia i śmiem wątpić, czy nie tylko dzieciakom coś takiego się już teraz podoba. Nie licząc już zrezygnowania z normalnego tła i większości animacji, na rzecz pojedynczych klatek. Co do zakończenia... Z lekka naciągane, ale osobiście jestem zadowolona. Słodko-gorzkie, tak jak lubię, historia została zamknięta, jest naprawdę ok. No i zapomniałabym wspomnieć o rozpoczęciu! Przecież było one dość nietypowe, streszczając fabułę serii i podając jej główne punkty w kilkudziesięciu sekundach! Dla niektórych może to być ogromny spoiler, dla mnie jednak był to naprawdę ciekawy zabieg, sama nie do końca umiem wytłumaczyć dlaczego. Po prostu mi się podobał ;) Ogólnie rzecz biorąc nie oczekiwałam wiele, a każdy odcinek serii oglądałam z dużym zainteresowaniem. Pomimo zdziecinnienia niektórych elementów, "Sengoku Musou" naprawdę przypadło mi do gustu. Historia jest ciekawa, główny wątek, nie tak kluczowy w historii, rozgrywa się na tle tych głównych wydarzeń, dzięki czemu można nie tylko dowiedzieć się czegoś ważniejszego, ale także rozszerzyć sobie wiedzę o dwie, nieco ukryte za personami Tokugawy czy Toyotomi, osobistości z klanu Sanada. Anime powinno zainteresować nie tylko tych ciekawych przeszłości Kraju Kwitnącej Wiśni, ale także fanów takich produkcji jak "Saiunkoku Monogatari", posiadających odpowiedni klimat. Pod względem elementu samurajów - pozostawię go raczej młodszej widowni ;)


Graficznie jest niestety nieco biednie, choć po obejrzeniu SP (wydany kilka miesięcy wcześniej, w marcu 2014-ego roku), widać drobną poprawę w kresce. Postaci są wyrazistsze, odrobinkę dokładniejsze, choć nie jest to projekt, który w 2015 roku zawojuje światem anime. Jest dość przeciętny, podobnie animacje i tła, które nie przykuwają uwagi. Muszę jednak przyznać, że bardzo podobało mi się CG. Kiedy seria, narysowana głównie w 2D, posiada w sobie elementy stworzone metodą 3D, czasami zbyt bardzo rzuca się to w oczy, tworząc sztuczny i nie miły dla oka efekt. Tutaj natomiast wszystko ładnie się wtopiło i zharmonizowało, nie było nachalne, a i nie można narzekać na wykonanie, bo było naprawdę dobre. Koniec końców patrzyło się na to z wielką przyjemnością i nie ma żadnej podstawy do żalu o to, że autorzy skorzystali z CG w swojej produkcji. I teraz kolejny miły zaskok: soundtrack jest naprawdę niezły! Ładne melodie utrzymane w tradycyjnym stylu, prześlicznie podkreślały rozgrywające się na ekranie sceny, aż miło. Nie wydaje się być również bardzo liczny, niestety nie wygląda na to (albo po prostu nie udało mi się nic znaleźć), by  OST "Sengoku Musou" został wydany. A szkoda, bo chętnie bym sobie go przesłuchała, a udostępnione są jedynie oprawy graficzne z gier, z których być może ułożono soundtrack do ekranizacji? Opening i ending, utrzymane zostały w połączeniu muzyki tradycyjnej z rockową, czego efektem końcowym stały się kawałki "Sen: Ikusa" i "Nadeshiko Sakura" w wykonaniu Wagakki Band. Mnie osobiście oba przypadły do gustu, uważam, że są naprawdę ciekawe i oryginalne, jednak nie będę ukrywać, że z większym entuzjazmem może spotkać się opening, który mocnym brzmieniem nieco maskuje "wycie" (przepraszam za określenie, ale nie wiem jak inaczej to scharakteryzować) wokalistki, tak bardzo słyszalne w spokojnym i melancholijnym endingu.


~Podsumowanie~
"Sengoku Musou" mile mnie zaskoczyło, bo z pozornie niczym nie przykuwającej uwagi serii, dostałam produkcję o ciekawej fabule opartej w przynajmniej 80%-90% na prawdziwych wydarzeniach. Jak już pisałam, historia Japonii bardzo mnie ciekawi, więc naprawdę cieszę się, że wraz z obejrzeniem tego tytułu miałam okazje dowiedzieć się czegoś nowego :) Anime wydaje się być niedocenione, no ale po części nie ma co się dziwić, skoro główny wątek nie opowiada wcale o najważniejszych punktach historycznych, a i pod względem graficznym seria nie ma wiele do zaoferowania. Szkoda, bo osobiście uważam, że tytuł może zainteresować, nawet jeśli nie jest produkcją wysokich lotów.

Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 1,5/5
Grafika: 1,5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 3,5/5

Ocena końcowa: 5,6/10
A Wy co sądzicie o "Sengoku Musou"?

7. "Kantai Collection -Kan Colle-""Aldnoah.Zero 2nd Season" / "Sengoku Musou" (5,6/10p)
6. "Tokyo Ghoul√A" (6,6/10p)
3. "Junketsu no Maria" (8,4/10p)
2. "Kuroko no Basuke 3" (9,6/10p)
1. "Death Parade" (10/10p) 


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz