2017-02-12

0125. "Fune wo Amu", czyli jesiennego podsumowania cz.VII [pl|eng]

"Fune wo Amu"

Data premiery: 13.10.16
Czas trwania: 11 x ok. 23 min
Gatunek: Okruchy życia, Dramat, Romans
Studio: Zexcs
Bazuje na: Novel

~Opis fabuły~
Kiedy Araki Kouhei postanawia odejść na emeryturę i zaopiekować swoją chorą żoną, obliguje się on znaleźć odpowiedniego człowieka do pracy nad nowym słownikiem, nad którym on i reszta redakcji rozpoczęli swoją pracę. Najlepszym kandydatem okazuje się być pracownik działu sprzedaży, ślamazarny Majime Mitsuya, który nie dość, że ma do tego świetne preferencje, wykazuje ogromne zainteresowanie słownikami i znaczeniem wyrazów...

When Araki Kouhei decides to retire and care for his sick wife, he obligates to find suitable worker, who will continue and help them creating new dictionary. It turns out that the best candidate is member of the sales department, sluggish Majime Mitsuya, who not only has excellent preferences but  he shows great interest in dictionaries and words meaning as well...


~Recenzja~
Mogę się założyć, że większość z nas nigdy jakoś specjalnie nie interesowała się tym, co tak naprawdę stoi za stworzeniem takiego jednego słownika, który każdy kiedyś w swoich rękach na pewno trzymał. Oby nie zbyt dawno, choć nie trudno zauważyć, że w dobie internetów dużo łatwiej jest "wygooglować" sobie dane słówko niż od razu biec do rzadko odkurzanej biblioteczki... Tak czy inaczej w niemyśleniu o ich pisaniu nie ma nic wielce dziwnego, ba, dużo bardziej niecodziennym widokiem byłoby, gdybyśmy faktycznie, trzymając owe wielkie tomisko w rękach, nad takimi tematami się zastanawiali, prawda? Ile czasu musiało zająć napisanie go, kto to zrobił, jakich umiejętności ta praca wymagała i jak wyglądał proces jego tworzenia... Po słowniki sięga się w konkretnym celu, bynajmniej kolejnym nadzwyczajnym hobby jakim jest wczytywanie się w nie dla "fanu" jak w ekscytującą powieść fantasy czy trzymający w napięciu kryminał, mało kto chyba może się pochwalić. Obecnie nikt już nie ma czasu na takie zainteresowania, a usłyszawszy o tym, reszta zabieganego społeczeństwa prawdopodobnie uznałaby owe osoby za świrów i niespełna rozumu nierobów. "Fune wo Amu" podjęło ten temat, jak gdyby nigdy nic wprowadzając widza w swój świat i przedstawiając mu swoja interpretację tego pozornie nudnego, ale niezwykle wymagającego zawodu. Bo kiedy brakuje nam słów i nie wiemy, w którym kierunku tego bezkresnego oceanu słów się udać, słowniki są niczym łodzie, które przeprowadzają nas przez jego wody, rozpoczynając nową Wspaniałą Podróż...

I bet that most of you never put any special interest in the whole process of creating one dictionary, which every one of you for sure had been holding in your hands at least once. I hope it wasn't long time ago, even though it isn't hard to notice that today it is so easy to just check something in the internet, "google" that than go to rarely dusting bookcase... Anyways, not thinking about their writing isn't weird, what's more, it would be more unusual if we actually wondered about this topic while holding this big volume in our hands, right? How much time it takes, who did that, which skill this job requires and how the process looked... We use dictionaries with precise purpose, nowise not many can say proudly about another extraordinary hobby like reading them for fun as some exciting fantasy story or gripping detective novel. Nowadays no one has time for something like this and hearing about it, our harried society probably would acknowledge these people as nuts and not quire rational loafers. "Fune wo Amu" undertook this topic and simply drew viewers in its world and portrayed them its interpretation of that seemingly boring but extremely demanding job. Because when we are lacking some words and don't know which direction this unbounded ocean of words should go, dictionaries are like a boats, which will lead us through, starting a new Great Passage...


Jaki powinien być idealny redaktor słowników? Oddany swojej pracy, sumienny, cierpliwy oraz przykładający dużą wagę do słów i ich znaczeń. Dział redakcji słowników wydawnictwa Genbu na swoim pokładzie ma zaledwie kilku pracowników, z których jeden, jak wiemy z opisu fabuły, Araki planuje niedługo odejść na emeryturę. Nie chcąc zawieść swojego starszego kolegi, sympatycznego starca Matsumoto Tomosuke, obliguje się on do znalezienia zastępstwa do pracy nad nowym słownikiem "Wspaniałą Podróżą". Poszukiwania są trudne, bo nikt na zdrowych zmysłach nie chce spędzać dni na tak nudnych czynnościach, z drugiej strony Araki nie widzi wśród potencjalnych kandydatów tego "czegoś". I za pewne by mu się to w końcu nie udało, gdyby nie kolejny członek ich działu redakcji, Nishioka Masashi. On zdecydowanie nie może pochwalić się owymi czterema niezbędnymi cechami do bycia idealnym redaktorem. Jest młodym mężczyzną, który nie stroni od zabawy, lubi sobie ponarzekać, szybko nudzi się pracą, brakuje mu czasami samozaparcia i chyba nie do końca rozumie też swoich kolegów po fachu. Na pewno nie łazi on po mieście z notatnikiem do zapisywania ciekawych słów jak Araki i Matsumoto, jednak widz szybko przekonuje się, że jest on jednocześnie niezastąpionym elementem, dzięki któremu praca nad nowym słownikiem jest możliwa. To on zajmuje się wszelkimi rozmowami, przekonywaniem i sprawami biznesowymi, które dzięki swoim nieprzeciętnym umiejętnościom, potrafi zakończyć sukcesem. Totalnym przypadkiem spotyka on pewnego dnia na swojej drodze Majimę Matsuyę, który usilnie stara się wykonywać swoje obowiązki jako pracownik działu sprzedaży. Od słowa do słowa, po pouczeniu ślamazarnego, zagubionego i jakby nieobecnego Majime na temat jego nieodpowiedniego postępowania, Nishioka staje się świadkiem jego rozważań na temat słowa "atmosfera". I tak, opowiedziawszy o całym zdarzeniu Arakiemu, ten nadzwyczaj zainteresowany owym osobnikiem postanawia stanąć z nim twarzą w twarz i... tak właśnie Majime dołącza do działu redakcji, gdzie odkrywa nowego siebie. Powiem Wam szczerze, że przez pierwsze trzy, może cztery czy pięć odcinków byłam zachwycona kwestią bohaterów w "Fune wo Amu". Znaczy... nadal po części jestem, bo do stwierdzenia iż dwójka głównych bohaterów czyli Nishioka i Majime, jest naprawdę ciekawym duetem, z którego można wycisnąć wiele, a ich złożone charaktery naprawdę cieszą moje serce, nie mam żadnych zastrzeżeń. Problem w tym, że z czasem zaczęłam odczuwać pełen niedosyt. Jako że "Fune wo Amu" nie nawiązuje jedynie stricte to tematu tworzenia słowników i za tym z pozoru nieciekawym tematem kryje jeszcze kilka innych znaczeń i kwestii, które czynią owy tytuł bogatym seansem dla amatorów głębszego sensu, poruszając problem komunikacji z drugim człowiekiem, odkrywania siebie i poznawania otoczenia, zwraca uwagę widza na ludzi i to co się z nimi łączy. Mogę powiedzieć, ze postać Nishioki i Majime naprawdę dobrze poradziła sobie z tym zadaniem, jeśli chodzi o ich charaktery. Dwóch dorosłych facetów, totalnie się od siebie różniących i z czasem będących dla siebie oparciem. To co moim zdaniem niefortunnie nie zostało pociągnięte dalej i lepiej poprowadzone, to ich przeszłość. Podczas gdy o Majime nie wiemy nic i możemy spokojnie przyjąć, że jest taki jaki jest nie z powodu jakichś przeżyć czy wydarzeń lat wcześniejszych, mnie bardzo ciekawiło to jak np. trafił do domu staruszki Take. No ale nawet jeśli brak nawiązań do przeszłości Majime mogłabym jeszcze przeżyć, bo nie wyglądało też na to by twórcy jakkolwiek próbowali nakierować na to ciekawość widza, tak nie potrafię im wybaczyć rozpoczęcia tematu Nishioki i nie pociągnięcia go do końca. Nie mogłam doczekać się, żeby dowiedzieć się co też nawyczyniał on kilka lat wcześniej, a tym czasem otrzymałam jedynie półsłówka, niedokończone zdania i weź się sama domyślaj, bo my nie mamy na to zbyt wiele czasu. W kwestii reszty członków redakcji nie mam żadnych zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie - dużym zaskoczeniem była dla mnie więź, jaką zdołałam z nimi nawiązać w ciągu tych 11-stu epizodów. Wyobraźnie sobie, że naprawdę smutno było mi już w drugim odcinku, kiedy odejście pana Araki'ego było już coraz bliżej (całe szczęście cały czas pojawiał się on w redakcji), a nawet pan Matsumoto, z którym zdecydowanie rozmawiałoby się miło aczkolwiek nieco sztywno i formalnie, okazał się wywalczyć w moim serduszku odrobinkę miejsca. Chyba jedyną postacią totalnie mi obojętną była, jakby nie patrzeć, trzecia główna postać tego anime - Hayashi Kaguya. Na pewno zauważyliście w spisie gatunkowym termin "romans" i nie, to nie jest pomyłka. Choć wątek miłosny w tym anime jest tak subtelny, jak ogólnie kwestia relacji między bohaterami (zwłaszcza tymi drugoplanowymi) w tym anime, w tym przypadku naprawdę brakowało mi czegoś więcej. Jedyni powiedzą, że to dobrze, że twórcy nie poszli w stronę bardziej wyrazistego romansu, ale moim zdaniem można było to mimo wszystko poprowadzić nieco lepiej. Jak mam uwierzyć w uczucia między bohaterami, kiedy w ogóle ich nie widać? Myślę, że gdyby spróbować widzowi nieco lepiej zarysować samą postać Kaguyi, nie byłoby tak źle.

What does it mean to be a perfect dictionary editor? Being committed to work, dutiful, patient and putting a lot of attention to words and their meanings. Dictionary Editorial Department from Genbu publishing house has only a few members and one of them, as we already have known from the synopsis, Araki, plans to retire soon. He doesn't want to disappoint his older colleague, likable old man Matsumoto Tomosuke, so he obligates to find a new worker in his place, who will help them with creating new dictionary "The Great Passage". Searches are difficult, because no one wants to spend their days on boring actions, and Araki doesn't seem to recognize "this" among the potential candidates. He would probably fail if it wasn't fot the another member from editorial department, Nishioka Masashi. He definitely can't show off these four essential features and being a perfect editor. He is young man who doesn't keep away from fun, like to complain, tends to being bored very quickly, lacks determination sometimes and most likely doesn't understand his colleagues. He certainly doesn't walk around with his notepad and doesn't write new interesting words there like Araki and Matsumoto, but the viewer quickly learns that he at the same time is an irreplaceable element and thanks to him the work on dictionary is actually possible. He is the one who is in charge of every conversations, business issues and convincing, which, with his extraordinary skills, he can end with a total success. By a coincidence he meets Majime Mitsuya, who earnestly tries to perform his duties as a worker from the sales department. After instructing sluggish, lost and in a way absent Majime about his misbehavior, Nishioka witnesses his thoughts about word "atmosphere". An this way, after telling Araki about all that situation, he greatly puts interest in Majime and decided to face him... this is how Majime joins editorial department, where he finds his new self. Frankly speaking, for about three, maybe four or five episodes I was delighted with how the character's matter in "Fune wo Amu" looked. I mean... I still partly am, because I don't have any reservations about our two main protagonist, Nishioka and Majime, as an interesting duo with composed personalities, who we can bring out from a lot. The problem is that after some time I started to feel a lack of certain things. Because "Fune wo Amu" doesn't tell us only about creating dictionaries and behind this seemingly boring subject, it hides some other meanings and issues which makes this title an ample showing for amateurs of deeper sense, by addressing the problem of communications with another human, discovering ourselves and learning about our surroundings. It's paying viewers attention to people and what connects with them. I can say that Nishioka nad Majime made out really good with this task, when it comes to their personalities. Two adults, totally different but with the passing time they are starting to be a great support for each other. What in my opinion wasn't performed well and should be better developed was their past. While we don't know anything about Majime's past and we can simply assume that he is this kind of man for no deeper reason or big experiences, I was curious about, for example, how he started living with Take granny. But even though this lack of references in his case can be accepted, especially when creator didn't even tried to do something in this direction, I can't forgive them starting Nishioka's strand and not finishing it whatsoever. I couldn't wait to learn what he did a few years ago but they give me only hints, not ended phrases and please guess by yourself because we don't have much time. I don't have reservations about the other characters, in contrary - I was pretty surprised because of the connection I manged to establish with them through those 11 episodes. Imagine how sad I was in the second episode, when retiring of Araki was co close (luckily he didn't disappeared and he still was showing up in the office) and even Matsumoto-san, who conversation with could be a little bit awkward and formal, got some place in my heart. Probably the only one character, who I wasn't curious at all (she was actually the third main protagonist in this anime) was Hayashi Kaguya. You surely have noticed that one of the genres in "romance" and no, it is not a mistake. Even though that strand was so subtle, like all relation between characters in general (especially between second ones), in this case I was craving for something more. One will say that it's good that creator didn't go for something more intense, but in my opinion it could have been done much better. How can I believe in character's feelings, when they are invisible? I think that if they tried to portray Kaguya a little bit better, it wouldn't be that bad.


"Fune wo Amu" jest seansem bardziej dojrzałym, jednocześnie stonowanym i posiadającym w sobie pewien morał, a nawet kilka, w zależności od tego, jak obejrzaną fabułę postrzega dany widz. Osobiście uważam, że naprawdę wiele wartości można z tego tytułu wycisnąć, bo jak już wspominałam, nie tylko o słownikach to anime opowiada, ale także o człowieku, celach życiowych, relacjach... Nie doświadczycie tutaj szybkiej akcji, jednak pewne jest jedno - odcinki nie dłużyły mi się ani trochę i oglądało mi się je z ogromną przyjemnością. Tu się zaśmiałam, tam nawet łezka w oczku mi się zakręciła, a ostatni odcinek to już w ogóle przeryczałam - ci, co oglądali, za pewne łatwo wywnioskują dlaczego ;) Chyba tylko dwie kwestie w temacie fabuły nie do końca przypadły mi do gustu, nie licząc już tego, co łączy się z opisanymi przeze mnie w poprzednim akapicie elementami u postaci. Po pierwsze, w mniej więcej połowie każdego odcinka pojawia się krótki segment pod tytułem "Uczcie mnie, Słowniki!" ("Oshiete, Jisho-tantsu!"), w którym maskotkowe wersje słowników w uroczy i zabawny sposób przekazywały widzowi drobne informacje na ich temat. Trochę mi to przeszkadzało, zwłaszcza, ze większego znaczenia to i tak nie miało, a przez to, że wstawione były w środku epizodów, odrobinę niszczyły one klimat. Myślę, że lepszym wyborem byłoby np. zakończenie odcinka, tak jak to było np. w "Udon no Kuni no Kiniro Kemari" (>>recenzja<<). Druga sprawa to żadnym znakiem czy informacją niepoprzedzone nagłe przeskoczenie fabuły o 13 lat (epizod ósmy). Jestem ogromną fanką takich zabiegów, czyli pokazywania co dzieje się z bohaterami jakiś czas później, ale w "Fune wo Amu" wypadło to nieco dziwnie, nie do końca spójnie i ponownie, mogło być to przedstawione nieco lepiej.

"Fune wo Amu" is a very mature showing, toned and owning one certain or even a few moralisms (depending on portraying the plot by the viewer) at the same time. I personally think that we can bring out so much value from this title, because how I was writing before, it wasn't focusing only on dictionaries but on human, life purposes, relations as well... You won't experience here any rapid action but I'm sure - episodes didn't last long for me and I was watching every one of them with much pleasure. Here I was laughing, there I got emotional and the last episode I was actually crying all along - who watched, will probably easily guess why ;) I didn't like only two things when it comes to the plot I guess, not counting in these ones I was writing in the previous paragraph with characters. First of all, at more or less half time of every episode takes place a small segment, "Teach me, Dictionaries!" ("Oshiete, Jisho-tantsu!"), where mascot versions of dictionaries are telling us some information about them in cute and funny way. It bothered me a little, especially because it didn't have any special meaning and it was just destroying the mood when it appeared halfway through. I think it would better if they would be placed, for example, at the end of the episode, as it was in "Udon no Kuni no Kiniro Kemari" (>>review<<). The second one is sudden and not preceded with any sign or information leap to the plot 13 years later (08. episode). I like this king of resolution in anime, I mean showing what's with characters after some time, but in "Fune wo Amu" it was pretty weird, not very consistent and it could be performed a little bit better.


W kwestiach grafiki, z tego co zauważyłam, "Fune wo Amu" kładło całkiem spory nacisk na ruch, starając się by nie był on zbyt banalny i zawierał w sobie jak najwięcej szczegółów. Od pierwszego odcinka nie trudno było zwrócić na to uwagę, jednak moje odczucia nie były tak pozytywne, jak prawdopodobnie twórcy by tego chcieli. Postaci poruszały się odrobinę zbyt wolno, a przez to wszystkie cięcia między ruchami były łatwo widoczne, co z kolei doprowadziło do tego, że efekt końcowy wyszedł w większości przypadków dziwnie i nienaturalnie. Ponadto mam duży żal do twórców, że skoro już dołożyli nieco więcej pracy do ruchu u postaci, co oczywiście będzie przykuwało do nich wzrok widza, nie zadbali oni również o dokładność w ich rysowaniu z nieco dalszych perspektyw. To co mogę pochwalić i zdecydowanie to zrobię, to tła, a także wszelkie animację znaków. Patrzyło się na nie z naprawdę wielką przyjemnością, więc szkoda, że same postaci wypadły przy nich tak słabo i nieatrakcyjnie. Od pierwszego odcinka byłam jednak pewna jednej rzeczy, a mianowicie pozytywnej oceny w kwestii soundtracku. Kolejne epizody jedynie utwierdzały mnie w tym przekonaniu, ale zaprezentowane nam tutaj melodie, skomponowane przez Ike Yoshihiro, doskonale podkreślały charakter danych scen, budując właściwi nastrój. Openingiem w tej serii była skoczna, energiczna piosenka w wykonaniu Okazaki Taiiku ("Shiokaze"), endingiem natomiast spokojne "I & I" od Leoli - tak jak lubię. Oba kawałki były naprawdę przyjemne i uważam, że dobrze wpasowały się w całość.

When it comes to the graphic, I assume that "Fune wo Amu" put emphasis on motion, trying not to look too banal and containing a lot of details. From the very first episodes it wasn't hard to notice but my impression wasn't as much positive as creators probably would like it to be. Characters were moving a little bit too slowly and because of that every cuts between their movements were easily visible - this leaded to mostly weird and unnatural end results. What's more, it really hurts me that even though creators decided to put more effort to motion, what of course will be drawing viewer's attention to characters, they didn't shown bigger concern for accuracy in drawing them from further view as well. What I can approve and I will gladly do it, are background and letters animation. Looking on them was very pleasant so it's a shame that characters itself performed so weak and unattractive. From the very first episode again, I was sure one thing - positive ratings for the soundtrack. Next episodes were only confirming that, but every track, composed by Ike Yoshihiro, perfectly highlighted adequate scenes, building proper mood. The opening here was lively song performed by Okazaki Taiiku ("Shiokaze"), ending in contract was calm "I & I" by Leola - I love it. Both songs were very nice and in my opinion, it fitted very well with the whole.


~Podsumowanie~
Naprawdę nie zdziwiłabym się, gdyby niektórzy pomijali ten tytuł ze względu na to, iż wydał im się nudny lub mało interesujący, bo powiedzmy sobie szczerze, serie tego typu też nie są dla każdego i wymagają pewnej świadomości, że faktycznie może być dużo spokojniej i dojrzalej. Nikomu oczywiście nie uwłaczając, ja też uwielbiam jak dużo się na ekranie dzieje i nie mam nawet czasu by pomyśleć o czym innym (a już wgl najlepiej by było, jakby połączyć szybką akcję z pięknym morałem!), ale "Fune wo Amu" zaprezentowało się w naprawdę przyjemny sposób, udowadniając nam, że takie produkcje również są potrzebne. Prosto, z sensem i wartościowym przekazem - jeśli cenicie sobie owe elementy w anime, zdecydowanie polecam!

It wouldn't surprise me, if some skipped this title because it seemed boring or not interesting. Let's be real, this kind of series are not suitable for everyone and require certain awareness in possibility of being much more peaceful and mature. Not defaming anyone, I also love when something exciting is going on and I don't even have time to think about something else (it's perfect, when anime combines quick action and beautiful moral at the same time!), but "Fune wo Amu" presented itself in really pleasant way proving that productions like that are still needed. Simple, meaningful and with valuable content - if you like these elements in anime, I totally recommend this one!

Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 4/5
Grafika: 3/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 4/5

Ocena końcowa: 8/10
A Wy co sądzicie o "Fune wo Amu"?
And what do you think about "Fune wo Amu"?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz