Data premiery: 02.01.17
Czas trwania: 01 x ok. 44 min + 01-12 x ok. 24 min
Gatunek: Nadprzyrodzone, Tajemnice, Fantasy, Seinen
Studio: J.C.Staff
Bazuje na: Manga
~Opis fabuły~
Sana jest posiadaczką tajemniczej mocy zwanej Snem Alice, która pozwala jej zmaterializować każdą rzecz, o której tylko sobie pomyśli. Zdawszy sobie sprawę z nie do końca bezpiecznych metod placówki badawczej, w której dotychczas się znajdowała, postanawia ona uciec do zewnętrznego świata. Spotyka ona tam pewnego starszego mężczyznę, Kashimurę Zouroku, któremu proponuje układ: "Spełnię twoje życzenie, jeśli pomożesz mi zniszczyć placówkę i uratować moich przyjaciół!"...
~Recenzja~
Drugie anime z wiosennego sezonu, o którym w dniu dzisiejszym Wam opowiem, zaliczało się do tej grupki zostawionej na później i jeszcze nie tak w 100% pewnej w kwestii mojego obejrzenia. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że spośród czterech tego typu tytułów połowę ostatecznie odrzuciłam (Granblue Fantasy The Animation i Zero kara Hajimeru Mahou no Sho), a drugą połowę postanowiłam zobaczyć i zrecenzować, więc do Alice to Zouroku dołączy także Re:Creators, aczkolwiek dużo później z racji tego, iż na zakończenie musimy czekać aż do września (jeśli jesteście ciekawi pozostałych wyborów, odsyłam do wpisu sprzed kilku tygodni >>tutaj<<). Tak czy inaczej wiecie, że mój super plan nierobienia sobie zaległości po idealnie przeprowadzonej Zimie 2016/2017 legł w gruzach po zaledwie kilku tygodniach od rozpoczęcia kolejnego sezonu, dlatego korzystając z okazji iż Alice to Zouroku zakończyło się jako drugie w kolejce anime z mojej listy postanowiłam, iż niegłupim pomysłem będzie publikować recki zgodnie z taką kolejności, skoro i tak będę zaczynać większość od nowa. Można powiedzieć, że tytuł ten od początku był dla mnie taką małą niewiadomą, bo z jednej strony zapowiadało się na uroczą, rodzinną historię, a z drugiej ta przynależność gatunkowa zdradzała nam, że dziać ma się znacznie więcej. Jednocześnie seria zdawała się ginąć na tle innych wiosennych propozycji, ze swoim banalnie prostym tytułem...
Nie przepadam za odcinkami o podwojonym czasie trwania, o czym zresztą już kiedyś mówiłam. Dlaczego? Bo po pierwsze, czasami ciężko jest mi usiedzieć na tyłku nawet przez zwykłe 25 minut, a po drugie, ponieważ staram się mimo wszystko przynajmniej ten jeden odcinek obejrzeć w całości, w momencie kiedy zdarzy się być on dość nudnawy, 40 minut to już konkretna chwila stracona. Nie w tym przypadku, na szczęście. Alice to Zouroku od razu zaczęło szybko - od ucieczki naszej blond dziewczynki, Sany, dając nam też wgląd na działanie Snów Alice i do czego zdolny jest ośrodek badawczy, by nie wypuścić swojego cennego obiektu testów z rąk. W kwestii samych zdolności muszę przyznać, że bywają one naprawdę wymyślne, wręcz nieco dziwne, aczkolwiek w dalszym ciągu fabularnym dowiadujemy się o nich tego i owego, więc staje się to bardziej atutem aniżeli przeszkodą do oglądania. Alice to Zouroku natomiast miało na siebie naprawdę interesujący pomysł, który nieco podupadł przy wykonaniu. Na myśli mam tutaj sposób prowadzenia fabuły. Na początku cel jest dla nas jasny - zniszczenie placówki badawczej. Pomyśleć sobie by można było: "ok, może być całkiem ciekawie". Tym czasem twórcy plan mieli nieco inny i nie do końca pasujący do tej ilości odcinków, jaką seria faktycznie do dyspozycji dostała. Wydarzenia mają miejsce bardzo szybko - zbyt szybko, bo w momencie kiedy pierwszy wątek "niszczenia placówki" kończy się w zaledwie piątym odcinku, dość jasno czuć, że relacja między Saną a Zouroku, która była naprawdę kluczowa w tym przypadku, nie rozwinęła się na tyle wystarczająco by podejmować tak poważne kroki. Następnie otrzymujemy dwa, całkiem normalne odcinki pokazujące codzienne życie Sany w nowym otoczeniu, jej poznawanie świata zewnętrznego i wręcz urocze zachowanie typowego, nieco rozbrykanego dzieciaka, które przecudownie wymawia "kusai na!", jak tylko coś śmierdzi ;) Szczerze mówiąc zaczęłam się wtedy zastanawiać, czy druga połowa odcinków okaże się właśnie taka spokojna i cieplutka. Nie żebym miała coś przeciwko temu, bo uwielbiam takie rodzinne historyjki, ale wówczas ósmy epizod zdawał się całkowicie zmienić swoją koncepcję i przeniósł nas do zupełnie innej postaci. Na tym wątku też zakończyło się Alice to Zouroku i choć te trzy części zdają się być względem siebie jedynie luźno powiązane, zakończenie odkrywa przed nami rąbka tajemnicy, co też było celem tego anime. Jest to jednak kolejny tytuł, który na racy rozwiązania Wam niestety nie poda i trochę trzeba samemu nad nim pomyśleć ;) A więc kim jest Alice? Kim jest tajemnicza blond postać z kwiatami? Z mojej strony mogę Wam zdradzić już tylko tyle, że była to naprawdę sympatyczna, ciepła historia, która niestety nie powala na kolana i nie krzyczy "obejrzyj mnie!" jak tylko spojrzy się na plakat czy opis fabuły, ale z całą pewnością miło zaskakuje - na tyle, by można było zwrócić na nią swoją uwagę i ostatecznie się tym nie zawieść ;)
Co mogę napisać na temat bohaterów? Są naprawdę sympatyczni! Sana równie dobrze mogłaby być zarozumiałą księżniczką i irytować swoim zachowaniem, jednak ku mojemu miłemu zaskoczeniu okazała się być rezolutną, uroczą, głodnej nowej wiedzy i gotowej do działania dziewczynką. Zouroku natomiast to taki konkretny dziadek, stąpający pewnie po ziemi i nie dający się zaskoczyć. Zabawnie oglądało się jego poczynania w stosunku do Sany i myślę, że jest to jeden z największych uroków tego tytułu, który przyciągnie fanów tego rodzaju wątków w anime :) O dziwo również jego wnuczka, Sanae, nie irytowała mnie swoim dziecinnym zachowaniem, aczkolwiek jej charakter był już znacznie bardziej typowy i nie robiącym aż tak pozytywnego wrażenia. Z innych, ciekawszych postaci wymieniłabym Minnie C., choć szczerze mówiąc totalnie jej nie znoszę. Pozwólcie, że tutaj tez poruszę szybko temat grafiki i muzyki. Zaczynając od tego pierwszego, Alice to Zouroku może niestety odrzucać. Twarze postaci są kwadratowe, a Zouroku, który jako jedyny wykazuje jakieś różnice w wyglądzie, przez większość czasu patrzy pustym wzrokiem przed siebie. Do reszty elementów nie mogę się przyczepić, bo i tła i animacje zrobione zostały naprawdę dobrze, ale kiedy to bohaterowie są mimo wszystko najważniejsi, trzeba się przekonać. Całe szczęście dla mnie nie było to aż tak trudne zadanie ;) Soundtrack natomiast pozytywnie zaskakuje. Jest bardzo przyjemny, idealnie pasujący do charakteru produkcji, bo podkreślający taki odrobinę fantastyczny/bajkowy klimat, jednocześnie będąc bardzo subtelnym. Jak dla mnie mógłby się nieco bardziej rzucać "w uszy", bo zdarzało mi się o nim totalnie zapominać, ale i tak jestem zadowolona :) Każdy kto nie lubi jak coś bardziej wybija się ponad fabułę na pewno będzie zadowolony, bo chyba tylko pierwszy odcinek był taki "wyrazisty", że się tak wyrażę. Ja wolę słyszeć więcej, stąd też moja opinia ;) Opening uznałabym za nieco typowy, aczkolwiek naprawdę przyjemny. Był to "Wonder Drive" od ORESAMY, endngiem natomiast, "Chant", zajęło się toi toy toi. Ono już znacznie bardziej zapadało pamięci, zwłaszcza, że utrzymane zostało w bajkowym stylu, idealnie pasującym do całości.
~Podsumowanie~
Alice to Zouroku to naprawdę sympatyczna seria i myślę, że naprawdę nie zaszkodzi nikomu przyjrzeć jej się bliżej, jeśli jeszcze tego nie zrobił. Miło zaskakuje, choć nie na tyle, by zaraz uznawać ją za najlepszą produkcję tego sezonu. Miło spędziłam nad nią czas i szczerze polecam to anime wszystkim, którzy mają kilka wolnych chwil, a wciąż chcieliby poświęcić je na coś ciekawego i nie tak oczywistego :)
Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 3,5/5
Grafika: 3,5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 3,5/5
Ocena końcowa: 7,2/10
A Wy co sądzicie o Alice to Zouroku?
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Widziałam różne opinie na temat tego anime, sama skłaniam się raczej ku pozytywnej. Nie jest to jakieś hipersupercudowna seria, ale bardzo przyjemna. Dość powiedzieć, że była jedną z tych, z którymi miałam największe zaległości - tylko ten jeden pierwszy odcinek obejrzany jakoś w kwietniu i dopiero przy końcu sezonu siadłam do dalszego oglądania - ale jak już siadłam, to machnęłam wszystkie dostępne wtedy odcinki naraz.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nawet ucieszyłam się, że zamiast pościgów, walki ze zUą organizacją z ośrodka badawczego i tak dalej z czasem seria przeszła bardziej w obyczajówkę, nawet ten ostatni arc był summa summarum bardziej skupiony na bohaterach, niż akcji. Tylko właśnie wyszłoby animcowi na lepsze, gdyby był dłuższy, ale pewnie mangi do zekranizowania by nie starczyło. Nie narzekałabym, gdyby za jakiś czas zrobiono drugi sezon.
Jak dla mnie nawet mogliby pozostać przy tych 3 częściach, bez nowych wątków, ale gdyby było to wszystko trochę dłuższe, to lepiej by to wyglądało. Nie wiem czy koniecznie jako np. 24-odcinkowe anime, ale w końcu zdarzają się serie z niestandardową liczbą epizodów, no nie? ;)
UsuńDrugi sezon? Oczywiście też bym nie narzekała gdyby takowy się pojawił (choć nie ukrywam, zdziwiłabym się na jego widok), ale mnie osobiście jakoś specjalnie do niego nie ciągnie. Kiedy mniej więcej wszystko jest jasne (mówię tutaj o Alice, ale chyba urok zakończenia leżał właśnie w tym, że pozostawiono to jako taką nierozwiązaną, ale rozwiązaną zagadkę ;)) i kontynuacja wiązałaby się przede wszystkim z zupełnie nowymi przygodami, ciężko jest mi zebrać więcej motywacji...
Sezon wiosenny zaczęłam nadrabiać nie tak znowu dawno (obiecałam sobie, że przez sesję nie będę się tym zajmować) i zastanawiałam się czy dać tej serii szansę. W tej chwili rozwiałaś moje wątpliwości, na to anime pewnie też spróbuję znaleźć czas. :)
OdpowiedzUsuńJaka porządna studentka! Niby ja też sobie coś takiego obiecałam, ale jako że jestem leniwą bułą i nie umiem się uczyć, ostatecznie i tak skończyłam na oglądaniu tego i owego ;) Co prawda nie były to wiosenne serie, bo nimi akurat zajęłam się po sesji, kiedy wszystkie odcinki były już wyemitowane, ale i tak podziwiam Twoje samozaparcie :) No i cieszę się, że rozwiałam wątpliwości! Mam nadzieję, że się opłaci ;)
UsuńNie taka znowu porządna. :P Tego sezonu może i nie oglądałam, ale zawsze się znalazł jakiś serial ("Lucifer") czy książka, bo nie wychodzi mi uczenie się przez dłuższy czas bez jakiejś przerwy. ;)
UsuńPrawidłowo, poszanowanie dla przerwy :D Ja cisnęłam z Pamiętnikami Wampirów, bo zaczęłam to wypadałoby skończyć, no nie? ... Co z tego, ze utknęłam w ostatnim sezonie jak tylko sesja się skończyła, bo już nie mogłam wytrzymać tych ich ciągłych dramatów XD
UsuńJak widzę, opinie są podzielone, jedni mówią, że spoko, inni że się anime psuje w połowie i nie warto nawet zaczynać... Chyba trzeba samemu zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńCzy się psuje... Tego bym nie powiedziała, nawet jeśli faktycznie mogli to lepiej rozwiązać. Pierwszy wątek przede wszystkim przyciągał pewnie tych, którzy lubią akcję, więc wcale nie dziwi mnie to, że mina im zrzedła na widok spokojniutkiej drugiej i magiczno-fantastycznej trzeciej części. Ja akurat nie mam problemu z żadną z nich, więc moim głównym zarzutem były zbyt szybkie przejścia między nimi, a więc też zbyt mała liczba odcinków na ich rozwój. Kwestia jak zwykle gustu i może też podejścia ;)
Usuń