Noragami
Data premiery: 05.01.2014
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Przygodowe, Nadprzyrodzone, Komedia, Shounen
Studio: Bones
Bazuje na: Manga
~Opis fabuły~
Yato jest bogiem... ale
takim mało popularnym. Nie posiadając własnej świątyni czy nawet pieniędzy na
odpowiedni dach nad głową, ima się wszelkich, nawet najdziwniejszych i nie
przystających bóstwu prac za jedyne 5 jenów. Jego brak szczęścia nie pomaga mu
także w zatrzymaniu przy sobie jego Boskiej Broni, która narzekając na swojego
mistrza postanawia w końcu odejść i zostawić go z dosłownie niczym. Wtem
pewnego dnia dziewczyna imieniem Iki Hiyori ratuje Yato przed zderzeniem z
pędzącą ciężarówką, samej ulegając wypadkowi. W jego wyniku Hiyori oddziela
swoją duszę od ciała i staje się pół zjawą zdolną do widzenia duchów i innych
bóstw. Nie chcąc męczyć się z takim stanem do końca swojego życia, prosi ona
Yato o pomoc i tak właśnie rozpoczyna się ich wspólna przygoda...
~Recenzja~
Noragami, czyli
anime, które równie dobrze mogłoby być tematem jednej z pierwszych recenzji w
sezonowych podsumowaniach, gdybym tylko zainteresowała się oglądaniem nowości o
pół roku wcześniej ;) Postawienie go w roli produkcji otwierającej zapowiadaną
przeze mnie nową serię recenzji (niestety spóźnioną, za co ogromnie Was
przepraszam) nie było moim pierwotnym założeniem, ale biorąc pod uwagę iż mój
pierwszy wybór wciąż potrzebuje trochę czasu do pełnej realizacji, a drugi
przekreślił moje plany totalnie mnie zawodząc, potrzebowałam czegoś krótkiego,
co bez problemu będę mogła obejrzeć między jednym wyjazdem a drugim. No i padło
na tytuł, który pośród popularnych serii mających na swoim koncie już nawet
dobrych kilkanaście lat, uchodzi za stosunkowo świeży, a mimo to na tyle znany,
że nie dało się przejść obok niego niezauważenie ;) ...
Tak naprawdę dużo wcześniej zwróciłam na niego swoją uwagę,
ale bardziej niż anime, w oczy rzucała mi się manga, przez długi czas królująca
na szczytach list najbardziej rozchwytywanych tomików. Nie jestem typem
czytelnika i powtarzam to za każdym razem, kiedy tylko mam na to okazję, ale
muszę się Wam pochwalić - tym razem chyba przełamię swój brak zapału do mang
innych niż szkolne romansidła i przeczytam Noragami
w wersji oryginalnej. I to wcale nie dlatego, że fabuła tak bardzo mi się
poprzez ekranizację spodobała, że ciekawi mnie jej dalszy ciąg - Noragami Aragoto przede mną. Anime
oglądało mi się bardzo przyjemnie, wciągnęło mnie, w dodatku z ręką na sercu
mogę przyznać, iż jest to jeden z lepszych tytułów jakie ostatnio pojawiały się
na moim ekranie spośród tych całkiem młodych serii. Historia w nim
przedstawiona ciekawi (pomimo pewnej prostoty) i na pewno spodoba się fanom
elementów takich jak bogowie, duchy, zjawy, egzorcyzmy i tym podobne. W
niezwykle płynny i przyjemny sposób łączy w sobie komedię, odrobinę powagi,
smutku, a nawet grozy, nie tracąc na zbudowanym klimacie, a wręcz czyniąc z
owych połączeń swój urok. Bardzo podobało mi się to, że z odcinka na odcinek
widzowi stopniowo ukazuje się główny wątek fabularny, a wszelkie niewiadome są
prędzej czy później wyjaśniane, dzięki czemu historia potrafi zaskoczyć, przy
jednoczesnej eliminacji poczucia dezorientacji, jeśli ktoś tak jak ja lubi, gdy
wszystko mu się zgadza i układa w zgrabną całość. Nie jest to oryginalność nad
oryginalnościami i można zauważyć tutaj pewną liczbę schematycznych czy może
nawet przypuszczalnych rozwiązań, ale skłamałabym gdybym napisała, że
jakkolwiek mi to przeszkadzało - byłam zbyt zainteresowana tym, co dzieje się
na ekranie i tym, co stanie się za chwilę ;) Skąd więc moje zainteresowanie
mangą, skoro anime wydaje się smakowitym kąskiem, które można obejrzeć w
zaledwie kilka godzin? Otóż moim jedynym, może nie tyle zarzutem, ale elementem
nie do końca mnie zadowalającym była ilość odcinków i jeszcze raz powtórzę, nie
w kwestii dalszych wydarzeń, których tak bardzo nie mogłabym się doczekać.
Osobiście miałam wrażenie, że przez ograniczony czas seria nie może się
odpowiednio rozwinąć. To co ważne według mnie się w tych 12 epizodach znalazło,
nawet jeśli czasami miałam wrażenie drobnego pocięcia, jakby dosłownie
kilkunastu sekundek, jednego dialogu zabrakło do w pełni satysfakcjonującej
sceny. Dużo bardziej jednak brakowało mi takich pozornie nieistotnych sytuacji,
które pozwoliłyby nam np. na trochę lepsze poznanie się na relacjach między
bohaterami. Szczerze mam nadzieję, że był to efekt rezygnacji twórców (całe
szczęście nie z tych kluczowych dla fabuły momentów, bo bez nich dezorientacja,
o której wyżej wspominałam, byłaby problemem) na rzecz wyrobienia się z planem,
stąd też moje zainteresowanie mangą, która w teorii powinna być pod tym
względem lepiej wyposażona. Tak czy inaczej oceniam Noragami jako samodzielny twór, więc czy moje prośby się spełnią
czy nie, tego właśnie mi w kwestii fabuły najbardziej zabrakło.
Tak jak motyw Dalszego i Bliższego Brzegu, zjaw, bogów,
Boskich Broni, Nory i tak dalej wydaje się być na tyle przemyślany, a przy tym
i ciekawy, że można się jeszcze zastanowić nad pewną oryginalnością owej
historii, tak o bohaterach Noragami tego samego bym już niestety nie napisała.
Charakterami się oni jakoś specjalnie nie wyróżniają, a w kwestii ich poznania
(co mogłoby pomóc w owym wyróżnieniu) czuć pewien niedosyt. Mamy tutaj trzy
postaci główne i każdy z nich został przez twórców inaczej potraktowany.
Przeszłość pierwszego z nich, Yato, stanowi jak mniemam podstawę całej fabuły
Noragami, a co za tym idzie, intryguje widza, nawet jeśli w rzeczywistości
wcale nie tak dużo trzeba o nim mówić. Zastosowano tutaj banalny, a jednak
często efektowany myk, dzięki któremu widz kupuje jego postać i chętnie śledzi
jej dalsze losy. Jest on zabawny, silny, pomocny, a jednak kiedy trzeba,
pokazuje on swoją śmiertelnie poważną stronę (co już było). Bohaterowie z
wieloma twarzami potrafią zaskoczyć i twórcy potrafili tego dokonać dzięki
Yato, który zdecydowanie nie jest najbardziej rozbudowaną postacią na świecie,
a jednak odpowiednie dawkowanie informacji każe nam tak sądzić ;) Czy to źle?
Niekoniecznie. Ważne, że zmusza do dalszego oglądania. A więc mamy za sobą
Yato, przejdźmy więc do bohatera, który w kwestii głębszego poznania
zaprezentowany został zdecydowanie najlepiej - Yukine - chłopiec, a właściwie
duch zmarłego chłopca, który został wybrany na nową broń naszego boga.
Charakter ma raczej znany, w pewnym momencie wręcz irytuje swoim zachowaniem, a
jednak fakt, iż poświęcone mu zostało kilka odcinków, pozwolił widzowi poznać
jego wnętrze naprawdę wyczerpująco. Lubię to, ale czego zabrakło? Jak dla mnie,
jego przeszłości, czyli tego co przeżył będąc jeszcze żywym. Mam wielką
nadzieję, że dane nam będzie to jeszcze nadrobić, bo temat wydaje się być
bardzo ciekawy. Ostatnia postać pierwszoplanowa, którą z wielkim bólem dla
mnie, totalnie pominięto - Hiyori. Doceńmy fakt, że jest ona dziewczyną, a ja
naprawdę ją polubiłam ;) Sympatyczny charakter, typ dziewczyny, która często
pomaga szybciej niż myśli, a wiemy o niej... teoretycznie nic. Hiyori po prostu
jest, jest ważna i tyle. Zdecydowanie chciałabym więcej szczegółów. Postaci
drugoplanowe w połowie niewiadomo czy jeszcze dane nam będzie je poznać z innej
strony, w połowie mają swoje istotne miejsce w fabule, więc OBY do tego doszło.
Podsumowując - Noragami ma duże
szczęście, że nie jest to jedyny sezon i ma szanse wszelki niedosyt widzowi
zrekompensować, zwłaszcza, że bohaterowie są sympatyczni, łatwi w przyswojeniu
i pomimo swojej schematyczności, potrafią widza zaciekawić. Za szybko, za
mało... Niby dobrze, a jednak chciałoby się lepiej, czyli generalnie kwestia to
samo co w kwestii fabularnej.
Najkrótszy akapit jak zwykle dotyczyć będzie kwestii
technicznych, a że nie ma wiele do opowiadania, to raczej na dłużej się nie
rozwinę ;) Graficznie seria wygląda bardzo dobrze, ładne animacje, kolory,
zadowalające dopracowanie szczegółów, nic nie odstaje i wszystko trzyma poziom.
Jedyne do czego można by się przyczepić to ciągle powtarzająca się scena ataku
Yato, ale że wygląda świetnie to przynajmniej jest na co popatrzeć ;) W
kwestiach soundtracku nie mam słów - doskonale dopasowana muzyka, pełna
elektronicznych i nietypowych dźwięków, przykuwająca uwagę i ciekawie
podkreślająca odpowiednie sceny. Do tego dodać mogę naprawdę świetny opening
("Goya no Machiawase" - Hello Sleepwalkers), którą wyjątkowo miałam
okazję poznać dużo wcześniej. Zdecydowanie mój gust ;) Gorzej z endingiem
("Heart Realize" - Tia), który przy wpadającą w ucho, nie tak typową
piosenką początkową, wypada bardzo blado. Szczerze mówiąc, nawet jej już nie
pamiętam...
~Podsumowanie~
To będzie ten typ podsumowania, który docenią osoby
omijające cały wcześniejszy tekst, a liczące na wyciągnięcie najważniejszego
zdania właśnie z tej ostatniej części ;) Noragami jest anime ciekawym,
wciągającym, sympatycznym oraz ładnie wyważonym pod względem gatunkowości i
choć nie zasługuje ono na tytuł serii doskonałej, a co najwyżej dobrej i godnej
polecenia, zauważyłam zaledwie jeden, ale wyjątkowo znaczący element, który odrobinę
zaburza tę miłą harmonię produkcji na piątkę tudzież studencką czwórkę -
niedosyt. Widzimy to co ważne, to co konieczne, ale w tym przypadku wielką
przyjemność sprawiłoby zobaczenie również tych pozornie mniej istotnych scen,
które uczynią seans bardziej wyjątkowym :) Poza tym naprawdę świetny tytuł,
spodoba się wielu widzom lubującym się w akcji i nadprzyrodzonych wątkach! Jak
najbardziej polecam!
Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 3,5/5
Grafika: 4,75/5
Muzyka: 4,75/5
Ocena ogólna: 4/5
Ocena końcowa: 8,4/10
A Wy co sądzicie o
Noragami?
PS: Jako że jestem na
dwutygodniowym wyjeździe rodzinnym, w miejscu gdzie internet jest ograniczony,
na wszelki wypadek uprzedzam i informuję, że wszelkie opóźnienia z recenzjami
zarówno sezonowymi, jak i produkcji popularnych, są wynikiem właśnie braku możliwości
publikacji :(
Pozdrawiam
Kusonoki Akane
Noragami było w porządku i naprawdę miło się je oglądało, chociaż było trochę spłycone jeśli później zapozna się z mangą. ^^
OdpowiedzUsuńOpening boski, do tej pory czasami do niego wracam. <3
Jak dobrze! Tym bardziej chętnie zabiorę się za mangę ;)
UsuńZnowu anime, które właśnie obejrzałam xD Szczerze mówiąc, jak manga mnie zachwyciła od pierwszej stroniczki, tak jej ekranizacja totalnie zawiodła. Nie wiem, czy to to spłycenie, o którym pisze PustyKwadracik, czy i manga z czasem też przestanie mi się aż tak podobać (standardowo dla siebie przeczytałam pierwszy tom i... od tamtej pory tylko dostawiam kolejne na półkę, z podejściem, że skoro już mam, to mogę przeczytać kiedykolwiek ;p). Jak dla mnie przede wszystkim za mało właśnie były pokazane te relacje między postaciami, ale też anime nie dało rady we mnie wzbudzić przywiązania do nich. Poza tym niezbyt odpowiada mi rozwiązanie wątku z wybrykami Yukine - pach-pach i już, chłopak grzeczniutki, problemu niet, kucyponki i Siła Przyjaźni. No nie kupuję tego, że to się tak idealnie rozwiązało, tym bardziej, że chyba jako jedyna wolałam tego wcześniejszego Yukine, potem zrobił się imo totalnie bezpłciowy.
OdpowiedzUsuńBTW, co za drugi tytuł, który Cię zawiódł, jeśli można wiedzieć? ^^ Czy jednak można się spodziewać jego recenzji i teraz uzbroić w cierpliwość?
A mnie właśnie Yukine okropnie wkurzał, dlatego bardzo ucieszyłam się z jego przemiany. Na pewno trochę mu tego charakterku ubyło, ale i tak wolę go w tej wersji niż takiego rozwydrzonego bachora.
UsuńKuroshitsuji. Jeszcze nie wiem czy dojdzie to do skutku, bo to chyba będzie zależne od ilości podobnie zawodzących mnie tytułów, ale możliwe że pojawi się kiedyś post, w którym pokrótce będę pisać o tym co dokładnie mi nie podeszło :)
Łooo, to się nie dziwię, że zawiodło, pierwsza ekranizacja Kurosza to zUo.
UsuńNie zamierzam patrzeć na kolejne, już szybciej przeczytam mangę, ale i do tego mnie nie ciągnie. Ciągnie mnie za to do live action z Hiro ;)
UsuńJa uwielbian Noragami, z nowszych serii to chyba mój ulubiony poza sportówkami tytuł. Mangę prenumeruję, mam nawet figurkę Yato, a ja figurek nie kupuję. Według mnie im dalej tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć ;)
UsuńMoje ukochane anime! Uwielbiam wszystko, na co składa się ta seria: bohaterowie (zwłaszcza Kazuma i Bishamon <3), muzyka (openingi to istne cuda) i fabuła. Uważam jednak, że drugi sezon był o wiele lepszy. Ile się tam działo! Ej, aż mnie nostalgia wzięła XD Koniecznie zrób posta o "Noragami: Aragoto". Czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Ok! Może niekoniecznie w tej serii recenzji, ale może przy nadrabianiu pozycji z must-watch listy...? Szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy w przyszłości recenzować Aragoto czy nie, ale skoro prosisz, nie mogę Ci odmówić ;) Będzie na pewno!
Usuń