2017-07-19

0153. Tsuki ga Kirei, czyli wiosennego podsumowania cz.IV

Tsuki ga Kirei

Data premiery: 06.04.17
Czas trwania: 12 x ok. 24 min
Gatunek: Szkolne, Romans
Studio: feel.
Bazuje na: Pomysł Oryginalny

~Opis fabuły~
Mizuno Akane właśnie rozpoczyna swój ostatni rok w gimnazjum. Niefortunnie trafia ona do klasy zupełnie innej niż jej koleżanki z klubu atletycznego, jednak spotyka ona tam Azumiego Koutarou, spokojnego i wycofanego chłopaka zainteresowanego literaturą. Z czasem dwójka ta zaczyna się do siebie zbliżać i razem odkrywać dotychczas nieznane im uczucia...



~Recenzja~
Ach te gimnazjalne miłości! Wszystko takie niewinne, ledwo ocierające się o takie uczucia jak miłość, a bazujące raczej na zainteresowaniu pierwszymi, poważniejszymi związkami. Znaczy... Wspominam to tak, jak wyglądało to w moim przypadku. Dla mnie w tym czasie najbardziej "nieodpowiednim" zachowaniem było zakradanie się do jednego pokoju na wycieczkach szkolnych i granie w karty z kolegami i koleżankami. Naszym alkoholem była oranżada z biedronki, a zamiast nagrywać twerki ledwo zakrytymi pośladkami czy nawet gorsze rzeczy, jedyne filmiki na naszych telefonach dotyczyły śpiewania Call Me Maybe (nienawidzę tej piosenki) czy tańczenia belgijki pod szkołą. No ale kiedy ja chodziłam na ogniska klasowe i grałam w makao, dzieciaki nawet młodsze ode mnie potrafiły się zastanawiać, czy nie są w ciąży, bo okres im się spóźnia po seksie z miłością swojego życia mającą 13-14 lat. Dlatego to nie tak, że jestem o matko tak stara, że za moich czasów to tej patologii jeszcze nie było (patologia była i będzie zawsze). Mam dopiero niecałe 20 lat, jestem rocznikiem 97, więc już zaczynał się ten okres totalnego braku wartości, szacunku do drugiej osoby i dzieci robiące dramy większe, niż w brazylijskich telenowelach. Miałam po prostu szczęście i trafiłam na odpowiednie towarzystwo, stąd moje niewinne, może nawet dziecinne gimnazjalne życie ;) Pewnie dlatego też czułam ciepło na serduszku, oglądając Tsuki ga Kirei - anime bardzo delikatne, bardzo spokojne i subtelne, pokazuje pączkującą miłość takich dwóch kurczaczków, które dopiero co wyszły z jajka i otwierają oczka na zupełnie nowy dla nich świat. Czas kiedy faktycznie związki i chłopcy byli pierwszym tematem w rozmowach dziewczyn, a smsy pozwalały na nawiązywanie nieco bliższego, śmielszego kontaktu i wydawały się być czymś naprawdę niesamowitym...


Zdradzę Wam pewien sekret. Wiecie już, że to co najczęściej mnie może w anime zirytować to żeńskie bohaterki, a już na pewno życiowe sieroty, które mają problem z normalnymi ludzkimi zachowaniami. Istnieje jednak coś, czego nienawidzę jeszcze bardziej i mam tego po dziurki w nosie nawet w prawdziwym życiu. Męskie-sieroty. Choć nie jest to jeszcze najgorsze stadium, jakie może mnie spotkać wśród płci przeciwnej, Tsuki ga Kirei stanęło na bardzo cienkim lodzie irytacji, jeśli chodzi o dobór bohaterów. Nie dość, że mamy tutaj do czynienia z Mizuno Akane, która ma problem z nawiązywaniem nowych kontaktów, to jeszcze jej partner, Azumi Koutarou, urwał się z tego samego, zagubionego klubu sierotek. Combo jakich mało, już znacznie łatwiej jest znaleźć romans, w którym oba charaktery prześcigają się w kwestiach śmiałości i wyrazistości, a tutaj mamy dwa niemalże identyczne osobowości. Jak to zniosłam? Pomimo iż ilość westchnięć, sapnięć i bliżej nieokreślonych onomatopei u bohaterów, a zwłaszcza Koutarou, zamiast normalnych dialogów, operowała bardzo blisko mojej granicy wytrzymałości, zdecydowanie widać było poprawę wraz z dalszymi odcinkami. Akane (jak się pięknie złożyło) trochę mnie przypominała pod tym względem, że sama mam czasami problem ze zrobieniem pierwszego kroku w stronę nowo poznanej osoby (choć zdecydowanie nie aż w takim stopniu), więc ona startowała z nieco lepszej pozycji. Poza tym, tak jak pisałam, widać było poprawę, a charaktery bohaterów stały się wręcz urokiem tej serii. Dwoje nieśmiałych, młodych ludzi zaczyna prześcigać się w kwestiach odwagi i decydować się na kroki, których prawdopodobnie nigdy jeszcze nie próbowały. Odezwanie się, poproszenie o kontakt, chęć spotkania, zaproszenie na randkę, powiedzenie głośno o swoim związku, wyznanie sobie uczuć, trzymanie się za ręce, pocałunek... Z jednej strony może irytować takie wolne, subtelne rozwijanie wątku romantycznego (choć powiedziałabym, że tutaj tempo jest naprawdę przyzwoite, biorąc pod uwagę te coraz śmielsze relacje między tą dwójką), zwłaszcza tych którzy sami nie mają takich problemów w rzeczywistości, ale z drugiej strony to co pojawia się między Akane i Koutarou jest na swój sposób piękne, niewinne i urocze. Poza tym nie tylko ten aspekt młodego życia jest w Tsuki ga Kirei pokazany. Poznanie swoich pasji, wsparcie i kontakt z rodziną, rozwijanie swoich zainteresowań... Wszystko to wydaje się być takie naturalne i zdrowe. Co prawda zakończenie można odebrać na dwa sposoby. Przy tym mniej pozytywnym ma się wrażenie, że twórcy nieco przesadzili i chciałoby się wręcz pozostawić to na etapie pouczającej rady dla wszystkich nastolatków. Drugi sposób jest znacznie bardziej optymistyczny, aczkolwiek już chyba od każdego z nas z osobna zależy to, czy uwierzymy w ich propozycję finału. Ja uczucia mam dość mieszane, bo choć cuda się zdarzają i może czar tkwi w charakterze właśnie, bardziej przemawia do mnie sposób pierwszy. Bardzo ciekawym elementem tego anime były krótkie historyjki po endingu niektórych epizodów, które pokazywały pierwsze związki/miłostki kolegów Akane i Koutarou. Co mnie najbardziej w nich śmieszyło to to, jak wyraźnie pokazywały one sposób bycia dziewczyn ;) No cóż ja Wam mogę panowanie powiedzieć? To było takie prawdziwe, haha! Totalnie natomiast nie rozumiem potrzeby wciskania w to wątku nauczycielki i Romana, jak dla mnie głupiego i nieprzemyślanego.

Tsuki ga Kirei było drugim "dziełem" studia feel., z którym miałam styczność. Charakterystyczna kreska, bardzo ładnie oddająca klimat serii nawet dawała sobie radę z dokładnością i detalami, dzięki czemu seria wyglądała ładnie i zachęcająco. Zdecydowanie najlepszym punktem są bardzo dobre tła i odpowiednie dobranie kolorów. Znacznie gorzej dzieje się w kwestiach animacji i tutaj zarzucić można zdecydowanie CG i brak płynności. CG u tłumów raz wychodzi raz nie, tutaj zdecydowanie się to odcinało i nie wyglądało najlepiej, natomiast brak płynności skutecznie ukrywany był za całkiem szczegółowymi, że tak to ujmę, ruchami, co niestety się nie udało i dało jeszcze gorszy efekt. Soundtrack niczym nowym się nie wykazał, był subtelni i spokojny, czyli taki, jakiego oczekiwać mogliśmy od tego tytułu. Również i tutaj mieliśmy częstą styczność z insert songami, które w tym przypadku niestety cały czas brzmiały tak samo i niczym się nie wyróżniały, a szkoda. W bitwie między openigiem i endingiem w moim przypadku zdecydowanie lepiej wypada opening, choć obie piosenki (zaskoczenie) również nie odcięły się swoim charakterem od całości i zaprezentowały się nienagannie. Wykonane zostały przez Nao Touyamę i pierwsza z nich nosi tytuł "Ima koko", a druga "Tsuki ga Kirei".


~Podsumowanie~
Tsuki ga Kirei we wszystkim wydaje się być subtelne i stonowane, zarówno w kwestiach wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Oczywiście jest to plus, bo nie czuć żadnego odcięcia elementów czy ich niedopasowania, ja natomiast skupię się na fabule i bohaterach, które w pierwszej kolejności powinni zachęcać Was do oglądania. Uważam, że przedstawiona w tym anime historia może z początku zrazić, czego przyczyną jest blisko irytujące zachowanie niedoświadczonych i bojaźliwych bohaterów, aczkolwiek według mnie była to naprawdę piękna, ciepła opowieść o młodzieńczej miłości. Postaci stale się rozwijają, powoli stawiają te pierwsze kroki w stronę dojrzalszych związków, co ciekawe robiąc to jednocześnie, a nie przy ciągnięciu jednej strony. Myślę, że warto zwrócić na to uwagę, a przy tym może też przypomnieć sobie własne doświadczenia. Bardzo sympatyczna seria, którą polecam fanom szkolnych romansów :)

Fabuła: 4/5
Bohaterowie: 3,75/5
Grafika: 3/5
Muzyka: 3/5
Ocena ogólna: 4/5

Ocena końcowa: 7,1/10
A Wy co sądzicie o Tsuki ga Kirei?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

6 komentarzy:

  1. Dla mnie największe zaskoczenie i w tej chwili trzecia ulubiona seria sezonu wiosennego; pierwsza, jeśli odliczyć sequele. W życiu bym nie pomyślała, że anime o pierwszej miłości parki nastolatków może mi się tak spodobać. Chyba rzecz właśnie w tym, że takie to normalne, naturalne, zwyczajne, bez żadnych dziwnych animcowych schematów i przez to sympatyczne. Jedna z nielicznych serii, które śledziłam regularnie i robiłam to z prawdziwą przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, tak szczerze Ci powiem, nie spotkałam się z żadnym takim ogromnym zaskoczeniem w tym sezonie i oczywiście spodziewałam się, że ten typ serii mi jak najbardziej podejdzie ;) U mnie romanse mają specjalne miejsce, więc wielkim zaskoczeniem byłoby, gdyby jednak Tsuki ga Kirei mi się nie spodobało, haha!

      Usuń
  2. Ja mam odwieczny problem z tego typu seriami. Zauważyłam, że jeśli nie łyknę całości "na raz" to zwykle następuje narzekanie na nudę i przeciąganie. Poza tym często dostaję palpitacji i wszystko we mnie zdaje się krzyczeć "rusz się!". Z drugiej jednak strony, gdy obejrzę ciurkiem to zdarza mi się ulegnąć urokowi serii. To chyba jedyna rada dla mnie :P.
    Na ten moment nie zapowiada się, bym obejrzała to anime, raczej wolę nadrabiać zaległości. Ale całkiem możliwe, że kiedyś rzucę na nie okiem. Chyba, że będę czuć się zbyt staro na nie, haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Można się na bohaterów, który nie umieją się ruszyć i zrobić żadnego kroku na przód, śmiertelnie wkurzyć i obrazić, dlatego tak bałam się o Akane i Koutarou. Całe szczęście naprawdę nie było tak źle, z każdym odcinkiem ich relacja była coraz śmielsza i naturalniejsza, bez tych wspomnianych przez Gwathgor schematów :D

      Usuń
  3. Zastanowię się nad tym anime, jak odkopię się z wszystkiego, co planuje obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzieś mi ta seria po drodze przemknęła przed oczami, ale nie poświęciłam jej wiele uwagi. Co prawda wciąż nie jestem pewna, czy podejdzie mi to anime, ale zaczyna mnie ciekawić. Dam mu szansę, może akurat mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń