2017-09-17

0163. Przegląd popularnych anime XXI wieku (cz.IX) - Elfen Lied


Elfen Lied

Data premiery: 25.07.2004
Czas trwania: 13 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Horror, Psychologiczne, Nadprzyrodzone, Dramat, Romans, Seinen
Studio: Arms
Bazuje na: Manga
>>Zapowiedź<<

~Opis fabuły~
Lucy jest nowym gatunkiem człowieka, Dicloniusem, który dotychczas przetrzymywany w rządowym ośrodku eksperymentalnym, wykorzystuje sytuacje i ucieka, zostawiając za sobą stosy martwych ciał swoich oprawców. Zanim jednak udaje jej się definitywnie opuścić owe miejsce, strzał w głowę powoduje u niej rozdwojenie jaźni. W tym też stanie znajduje ją dwójka studentów, Kouta i Yuka, którzy zmartwieni brakiem ubrania nieznajomej, prawdopodobieństwem amnezji i zanikiem zdolności porozumiewania się, zabierają ją ze sobą do domu. Nieświadomi jej morderczej natury, ich dotychczasowe życie ulega całkowitej zmianie...



~Recenzja~
Bez tego by się chyba nie obeszło... Elfen Lied to kolejny tytuł z serii "kochasz, albo nienawidzisz" i jak niektórzy uważają go za jeden z najlepszych tworów ostatnich lat, tak inni wręcz przeciwnie - zaliczają go do najgorszych anime jakie mógł stworzyć człowiek. Z mojej strony natomiast znowu był to powrót do serii porzuconej, której nie dawałam wielkich nadziei i choć z ręką na sercu mogę przyznać, że mimo wszystko i tak oglądało mi się ją lepiej niż Bakemonogatari, moja ocena się niespecjalnie zmieniła, a jedynie lepiej ukształtowała po zobaczeniu całości. Cóż ja Wam mogę rzec... No poniekąd rozumiem skąd wynika ten cały zachwyt Elfen Lied (albo przynajmniej zgaduje skąd), ale ponownie muszę stanąć po drugiej stronie tego całego konfliktu i przyznać, że w ogóle tego nie czuję. Pozwólcie więc, że się ze swojego stanowiska wytłumaczę, bo co to by była za recenzja, bez słowa wyjaśnienia i argumentów przemawiających za moją opinią ;) Zapraszam do dalszego czytania!


Już Wam kiedyś pisałam, że przede wszystkim liczy się dla mnie fabuła i bohaterowie, nie widzę więc sensu zachwycania się nad czymś, co w obu tych kwestiach nie radzi sobie zbyt dobrze. Bo mnie nie podnieca duża ilość krwi, części ciał latające po ekranie czy nagość, które zdają się być głównymi elementami przemawiającym za obejrzeniem tego tytułu. Jestem odporna na takie widoki? Niekoniecznie. Poodcinane kończyny czy głowy nie robią na mnie żadnego wrażenia, jednak jeśli mam wskazać obrazy, na których ciężko jest mi utrzymać wzrok to przeze wszystkim będą to sceny molestowania seksualnego (choć temat został poruszony, nie zostało nic pokazane), konkretny moment z wyrywaniem paznokci w Higurashi no Naku Koro ni, znęcanie się nad zwierzętami (to się znalazło i faktycznie, ciężko to było oglądać, nawet jeśli to dźwięki grały główną rolę) oraz same dźwięki, które mocno działają na moją wyobraźnie. Elfen Lied skupiło się na kałużach krwi i idealnie ściętych częściach ciała, na co też patrzyłam dość niewzruszona. Pierwsze 10 minut? Ok, nie ma pohamowania, przejdźmy dalej. Fajnie, że stworzono anime, które nie boi się brutalności, ale nie rozumiem, czym tu się zachwycać. Nagość... Denerwowało mnie to, nie powiem, bo niektóre sceny były wręcz nachalnym ecchi dla fanów - (UWAGA! Recenzja może zawierać spoilery, które niestety są konieczne przy komentowaniu, a których każdy powinien być świadomy; co ważniejsze będę oddzielnie zaznaczać.) - ciągle wyłażenie Lucy, a raczej Nyu, nago z łazienki, macanie piersi, sceny rozbierania bez których by się obeszło, nagość dzieci generalnie, rozrywanie ubrań tak, że nic po nich nie zostaje... No do cholery ciężkiej! Jeśli to miało pokazać niewinność Dicloniusów to po pierwsze, można było się ograniczyć, po drugie, pod kątem fabularnym w ogóle tego nie kupuję. Dlaczego? Bo cała ta historia wydaje się być grubymi nićmi szyta. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej nie wiem, o co w tym anime w ogóle chodzi. Przez większość czasu stara się nam pokazać, że gdyby człowiek nie był zły i niedobry, wszystko byłoby super. Tyle nienawiści wylewa się w naszą stronę z ekranu, tak po prostu, bo seria raczej nie pyta o powodu, po prostu stawia sprawę jasno, że aż ciężko jest się do tego w jakiś sposób nie odnieść. Tyle znaków przemawia przed tym, że ludzkość jest wszystkiemu winna, że nie potrafimy zaakceptować innego gatunku, że na własne życzenie uczyniliśmy tę sprawę jeszcze gorszą, że odpychamy innych od siebie, a nic nie rozumiemy i tak jak można nam wiele zarzucić, bo temat okrutności człowieka nie jest nowością i chyba wszyscy wiemy, że jest w tym dużo prawdy i można o tym gadać i gadać, tak kurczę... Nie umiem zrozumieć, dlaczego (jeśli idziemy w tę stronę) niemalże wszystko jest tutaj takie czarno-białe. I tutaj w sumie zaczynają się schody, bo jak tak się o tym myśli i analizuje, Elfen Lied zdaje się w ogóle nie mieć sensu. No bo zostańmy przy tej nienawiści.... Każda istota walczy o swoje przetrwanie. Nawet jeśli twórcy chcieli pokazać, że Dicloniusy zabijają by uciec od swoich oprawców i przetrwać, to czy to też nie działa w drugą stronę? Wielokrotnie było mówione, że naturą nowego gatunku jest mordowanie. Nie wygląda na to, żeby to człowiek był temu tak w 100% winny, a wiedząc o tym, chyba logiczne jest, że i my nie będziemy siedzieć i patrzeć, jak jakiś inny gatunek zajmuje nasze miejsce? Niedopatrzenie, zaprzeczanie? Przejdźmy dalej. Raczej nie sądzę by to anime miało pokazać, że to Dicloniusy są złe (a ludzie po prostu głupi, co zgadza się tak czy inaczej), bo za mało elementów tę tezę podpiera. Jedynie zakończenie, w którym okazało się SPOILER kto był głową tych wszystkich eksperymentów SPOILER, zdaje się to w jakiś sposób (ale też nie duży) potwierdzać, ale jednocześnie przekreśla nie tylko to co napisałam wyżej, a więc większość fabuły, ale i wiele informacji wcześniej powiedzianych. Nie ma to za bardzo sensu, a nawet jeśli faktycznie o to chodziło, wcale nie wyszło dobrze. Wygląda to tak, jakby anime same nie wiedziało, którą ścieżkę obrać, a prezentując nam takich a nie innych bohaterów, nie wydaje się też chcieć pójść drogą pomiędzy.


Co więc nie tak z tymi bohaterami? Wszystko. Tak jak napisałam wyżej, głupota ludzi zgadza się zarówno w przypadku pierwszym, jak i drugim. W pierwszym jesteśmy tak głupi, że nie potrafimy myśleć, w drugim tak głupi, że dajemy się wykorzystać. W dodatku przecież normalne jest, że patrzymy tylko na to co mamy przed sobą, a nie na boki, nie szukamy innych możliwości, jesteśmy tacy, bo tak na kazał stwórca Elfen Lied. Tyle w tym naciągania i tyle szycia, że gdyby chciałoby się to wszystko teraz opisywać, siedzielibyście i czytalibyście to do jutra. I wszystko jest takie oczywiste, takie banalne, zero w tym głębi... Przyzwyczailiśmy się już jednak do tego, że ci, którzy są teoretycznie źli, są też mniej inteligentni od głównych bohaterów. Tak to miało wyglądać, bo dostaliśmy tutaj Koutę, który jest tak dobroduszny, że przyjmuje pod swój dach dziewczynę z rogami. Jak nikt w tym anime zdaje się nie zwracać uwagę na jej inność, czyli chyba znaleźliśmy przesłanie tego anime. Żyjcie w zgodzie pomimo różności, kochajcie się i pomagajcie sobie nawzajem! Element zaprzeczający moim rozważaniom wyżej, bo w takim razie ludzie są źli, tylko Kouta jest dobry, bo umie dostrzec pragnienie koegzystencji Dicloniusów (dobre sobie). Szkoda, że zarówno w nim, jak i reszcie jego ferajny nie ma ani krzty inteligencji. Wytłumaczenie jego zachowania w finale jest bez sensu, więc jego brak pomyślunku z wcześniejszych odcinków też jest bez sensu. O wow. Naga dziewczyna, nie umiejąca mówić i nic nie pamiętająca - zabierzmy ją do domu, nie zastanawiajmy się nad tym wiele i postanówmy się nią zaopiekować w ogóle nie wiedząc kim jest, skąd jest, dlaczego taka jest i JAK TO MOŻLIWE, ŻE MA KURDE ROGI. Brzmi jak świetny plan! Wiem, że szukają ją dziwni ludzie - weźmy ją na uczelnię i posadźmy jak jednego ze studentów, pozwólmy biegać po okolicy i zacznijmy je szukać dopiero wieczorem. Brzmi jak świetny plan! SPOILER W dzieciństwie chciała mnie udusić - oleję to. Brzmi jak świetny plan! Zabiła mi rodzinę - wyznam jej miłość. Brzmi jak świetny plan! SPOILER I to nie tylko Kouta. Jego kuzynka Yuka czuje do niego coś więcej. Widziałam go w dwuznacznej sytuacji z dziewczyną nie mająca oporów z bieganiem nago po domu - zostawię ją z nim, a sama będę przez całą serię zazdrosna. Brzmi jak świetny plan! Jest jeszcze Maya, bezdomna dziewczynka z pieskiem. SPOILER Widziałam jak na moich oczach dzieją się niestworzone rzeczy i kończyny latają w powietrzu - udam, że tego ni widziałam, nikomu nie powiem, ale za to rozpowiem wszystkim, że ta dziewczyna jest u nas w domu. Brzmi jak świetny plan! SPOILER Jeśli za to o naszą Lucy chodzi... Nie ma o niej wiele do powiedzenia, bo zachowuje się dokładnie tak jak powinna i niczym nie zaskakuje. Jestem jej natomiast wdzięczna, że dzięki wersji Nyu poznałam chyba najbardziej skuteczny alarm w historii. Tak irytujący dźwięk, że wstawanie i wyłączanie go będzie samą przyjemnością.


Choć nie powiedziałabym, że jakoś specjalnie to tę serię ratuję, przynajmniej w moim przypadku, ale ze strony wizualnej jest naprawdę ok. Nie jest to co prawda mój typ kreski, nie przepadam za takim dziecinnym projektem postaci jaki przedstawiał Kouta, Nyu, Yuka i tak dalej, a z daleka ich oczy wyglądały jak u Pana Kraba ze Spongeboba Kanciastoportego. Zdecydowanie lepiej patrzyło mi się na bohaterów starszych, najbardziej jednak i tak podobały mi się tła. I tak jak na nagość narzekałam, tak nie mogę nie przyznać, że narysowana została mile dla oka. Animacje są tutaj teoretycznie żadne, użyto CGI do niewidzialnych rąk Dicloniusów, a poza tym widać takie nieco koślawe ruchy np. przy chodzeniu. No ale nie spodziewajmy się też cudów od anime, które powstało ponad 13 lat temu ;) Soundtrack jest bardzo niewielki, aczkolwiek moim zdaniem wypada intrygująco, ładnie i przede wszystkim dobrze oddaje klimat tytułu i odpowiednich scen. Czasami popada w lekką monotonię. Zdecydowanie najwięcej uwagi przykuwa główna linia melodyczna, czyli opening "Lilium" w wykonaniu Kumiko Nomy. Piękna pieśń kościelna, która w połączeniu z symboliczną szatą graficzną intra pełną sztuki, robi ogromne wrażenie. Wybór endingu natomiast zdaje się bardzo... biedny. Po klimatycznym utworze we wstępie, odcinek kończy skoczne i wesołe "Be Your Girl" od Chieko Kawabe, które dość słabo pasuje do całości, niszcząc efekt końcowy.

~Podsumowanie~
Tym razem nie będę Wam pisać, że warto anime sprawdzić, chociażby dla własnego doświadczenia. W tematyce serii poruszających temat zła ludzkości, Elfen Lied nie wypada najlepiej. Jest płytkie (a udaje, że nie - generalnie od początku mam teorie, że to kolejna przynęta dla spragnionych czegoś mocniejszego trochę młodszych widzów, którzy po wszystkim będą wypisywać teksty typu "chińskie bajeczki dla dzieci, co?") i samo zdaje się sobie zaprzeczać, więc jeśli faktycznie zależy Wam na fabule, a nie tylko gore, na pewno znajdziecie lepszych kandydatów na jego miejsce. Próbowałam wykrzesać z niego więcej, ale niestety - ono tak czy inaczej sobie nie radzi.  Nie polecam.

Fabuła: 0/5
Bohaterowie: 0/5
Grafika: 2,5/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 0/5

Ocena końcowa: 2,6/10
A Wy co sądzicie o Elfen Lied?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

16 komentarzy:

  1. Chciałam cytować fragmenty, z którymi się szczególnie zgadzam, ale w końcu musiałabym większość recenzji przekleić ;D Nie mam w sumie nic przeciwko haremówkom, lejące się po ekranie hektolitry krwi też mnie nie ruszają, przesadę, schematyczność i brak logiki jestem w stanie znieść, ale jeśli to wszystko jest zmieszane razem i jeszcze próbuje udawać, że jest bór wie jak głębokie i mądre... Brzmi jak świetny plan! Żeby seria dostała ode mnie pałę na MAL-u, a jej tytuł został w moim słowniku synonimem najgorszego gniota, oczywiście xD A słyszałam, że i tak w porównaniu z mangowym pierwowzorem anime jest całkiem sensowne i nie takie złe, tak że ten, mogło być jeszcze gorzej xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze gorzej, serio? Brzmi jak świetny plan nigdy nie zabierać się za pierwowzór! Nie żebym kiedykolwiek o tym pomyślała, ale kto wie, może zostałabym w przyszłości masochistką? ;p

      Usuń
  2. Opening cudowny, ale reszta, tak jak wspomniałaś, jest bezsensowna i w wiekszości zaprzecza tezom, które gdzieś tak wyłania. Jedyny plus z całego oglądania to to, że poznałam 'Lilium', ending też mi się podobał (w sumie to nadal jest okej, a poznałam go jak byłam w gimnazjum, czyli jakieś... 8/9 lat temu), chociaż też nie pasował mi klimatycznie do całości. : ) Nawet teraz z miłą chęcią go sobie przesłuchałam, dzięki za przypomnienie! : D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze intrygowała mnie ta seria, więc i tak się za nią zabiorę. Pewnie jeżeli chodzi o fabułę, to mi się nie spodoba, ale obejrzę to na sam wzgląd przez muzykę ;)

    yollowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba jednak za bardzo nie warto wchodzić i oglądać

    OdpowiedzUsuń
  5. "Nie nie... tyle spoilerów!" - tak sobie pomyślałam na początku. Bo jakoś miałam to na liście do obejrzenia (ostatnio wracam do anime troszkę), ale tak czytając i czytając w sumie nic nie tracę i spoglądam na "spoilery", dochodzę do wniosku, że minęłam się z opinią i nie wiem czy warto nadal próbować to oglądać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę, że jest to tytuł, który niektórzy oceniają nawet na 10/10, może warto spróbować. Ale spróbować znaczy obejrzeć kilka odcinków, zobaczyć czy ewentualnie to co ja napisałam u siebie zgadza się z tym, co Ty na własne oczy widzisz ;) Jeśli natomiast ufasz mojej opinii i zwykła ciekawość co do tej popularnej z jakiegoś powodu serii się u Ciebie w wyjątkowych ilościach nie objawia (wiem jak jest - czasami po prostu trzeba się na własnej skórze przekonać), nie polecam. Zbyt duża szansa, że stracisz kilka godzin z życia.

      Usuń
    2. Możesz mieć rację, choć do tej pory słyszałam właśnie te "pozytywne" oceny, albo typu: "zobacz, a może Ci się spodoba" (i nic więcej), a teraz przeczytałam Twoją recenzję i wydaje mi się, że były chyba mało obiektywne i dlatego byłam ciekawa tytułu. Nie wiem... zastanowię się, czy faktycznie warto tracić czas. :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. ,,Co więc nie tak z tymi bohaterami? Wszystko."
    WYGRAŁAŚ <3 Najtrafniejsze ujęcie tego tematu ever.
    Powiem Ci coś strasznego. Czytałam mangę i jest ona jeszcze gorsza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc musi być to jeden z niewielu wyjątków, w których ekranizacja wypada lepiej niż oryginał...

      Usuń
  7. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego anime, nawet kiedy było superpopularne, ale Lilithium często miałam na playliście.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedyna rzecz jaka podobała mi się w tym anime to opening, który bardzo przypadł mi do gustu. W mandze niestety wszystko wygląda jeszcze gorzej niż w anime.Pozdrawiam Fejwsi. :)

    OdpowiedzUsuń