2017-04-02

0130. Kuzu no Honkai, czyli zimowego podsumowania cz.I

Kuzu no Honkai

Data premiery: 12.01.17
Czas trwania: 12 x ok. 23 min
Gatunek: Romans, Dramat, Szkolne, Seinen
Studio: Lerche
Bazuje na: Manga

~Opis fabuły~
Yasuraoka Hanabi i Awaya Mugi uchodzą za najbardziej atrakcyjną i popularną parę w szkole, jednak nikt tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, iż ich związek polega na czymś zupełnie innym. Otóż i Hanabi, i Mugi kochają kogoś innego. Dla niej jest to obecny nauczyciel literatury, Kanai Narumi, z którym znają się już od kiedy była dzieckiem, dla niego natomiast śliczna nauczycielka muzyki i była korepetytorka, Minagawe Akane. Oboje pomimo swojego uczucia doskonale zdają sobie sprawę, że ich pragnienia nigdy nie staną się prawdą, postanowili więc pomóc sobie nawzajem i bez żadnych zobowiązań pozwolić swojej fantazji i smutkom popłynąć...


~Recenzja~
Ostatni będą pierwszymi i faktycznie - Kuzu no Honkai było jednym z ostatnich anime wychodzących w zimowym sezonie 2016/2017. Podświadomie uczyniłam je swoim faworytem podczas zapowiedzi, jednak nawet po rozpoczęciu oglądania, prawdopodobnie nie spodziewałam się wrażenia, jakie pozostawi mi ono na koniec. Za otoczką nastoletniego romansu twórcy ukryli o wiele dojrzalszą historię, niż mogłam to sobie z początku wyobrazić. Mój plan dotyczący zakończenia, który ułożyłam sobie po pierwszym odcinku, odchodził w zapomnienie po każdym kolejnym epizodzie. Tak naprawdę myliłam się już od samego startu, ale nie tylko dlatego seria ta wyróżniła się na tle innych. Po kilku tygodniach oglądania, kiedy fabuła Kuzu no Honkai już się całkowicie rozwinęła a widz mógł dobrze poznać się na jego charakterze, ochota na oglądanie zaczęła niknąć pod złością, narastającą z każdym kolejnym odcinkiem. Była to złość spowodowana nie tym, że anime wypadało jakkolwiek źle - ono po prostu opowiadało o dość nieprzyjemnych rzeczach, które wypływały z seansu w postaci negatywnej, wręcz przygnębiającej energii. A czy istnieje coś gorszego od niemoralnych czynów bohaterów? Istnieje. Najbardziej w tym wszystkim boli zdecydowanie to, że Kuzu no Honkai było po prostu cholernie prawdziwe...


Kiedy w grę zaczynają wchodzić emocje, naprawdę ciężko jest myśleć racjonalnie. Nasi bohaterzy wiedzą o tym aż za dobrze i przez większość odcinków ranią nie tylko innych, ale także i siebie. Dlaczego? Bo czują się samotni, chcą być dla kogoś ważni, nie mogą dostać tego, o czym prawdziwie marzą... Wiedzą, że robią źle, ale nic nie potrafią na to poradzić. Wiedzą też, że mogą tego później żałować, ale pragnienie nie pozwala im przestać. Łatwo jest patrzeć i oceniać jako osoba trzecia, jednak myślę, że każdy z nas kiedyś spotkał się z czymś takim w swoim życiu i to wcale nie koniecznie w kwestiach tak silnych uczuć jak miłość czy pożądanie. Wszyscy mamy w sobie takiego małego demona, który tylko czeka, aby wykorzystać naszą słabą wolę. Niektórzy potrafią się w porę opamiętać, a niektórzy no cóż... niestety nie. Hanabi i Mugi chyba nawet nie wiedzieli w jak wielkie bagno się wpakowali proponując sobie układ "bądźmy razem, ale myślmy o sobie jak o kimś innym". Brak odwagi na wyznanie swoich uczuć i brak pewności siebie, a w zasadzie przekonanie, że zostanie się odrzuconym zaprowadziły ich do bardzo niezdrowego związku, który od samego początku nie mógł skończyć się dobrze. I dalsza fabuła to faktycznie pokazuje. Zaczęło się niewinnie, ale ile osób to zraniło po drodze... Nie tylko Hanabi i Mugi, ale także jej przyjaciółka Ebato Sanae czy jego młodsza koleżanka Kamomebata Noriko stracili na tym, że ta dwójka postanowiła sobie "pomóc". Tragizm całej sytuacji pogłębiał także fakt, że obiekt westchnień Hanabi, Kanai Narumi, zakochany był w ukochanej Mugi'ego, Minagawie Akane. I jak u Kanai'a to była jedynie niewinna miłość, tak Akane... Gdyby nie jej podły charakter i niemoralne czyny, kto wie? Może teraz wszyscy byliby zadowoleni, a Kuzu no Honkai skończyłoby się jak typowe anime z wątkiem romantycznym między uczniem a nauczycielem?


Przypomnijcie sobie takich bohaterów, których nienawidzicie całym sercem, niekoniecznie tylko z anime. Takich złych do szpiku kości, za którymi nie opowiada się nawet najmniejszy argument, usprawiedliwiający ich podłe czyny (albo przynajmniej żadne nie jest na tyle dobre, by Was do nich przekonać) lub takich, którzy po prostu irytują Was niemiłosiernie swoim zachowaniem. Dla mnie na przykład byłaby to Dolores Umbridge z Harry'ego Pottera, Yamamoto Yuri z Bokura ga Ita, Shimura Danzou z Naruto Shippuudena, Denethor z Władcy Pierścieni, Elena i Bonnie z Pamiętników Wampirów, Bella z Sagi Zmierzch... Można by wymieniać i wymieniać. Kuzu no Honkai nie pozostało w tyle. Nawet jeśli zakończenie trochę ich sytuację w moich oczach poprawiło (swoją drogą bardzo spodobało mi się zakończenie - uwielbiam konsekwencję w fabule), nienawidziłam ich wszystkich z osobna przynajmniej przez pewien czas. Charakter Hanabi bardzo mi się na początku podobał, a jej olewcze a jednak trochę zadziorne podejście wydawało mi się naprawdę atrakcyjne - do czasu aż fabuła się odpowiednio nie rozwinęła. Mugi od pierwszego odcinka wydawał mi się taką pustą skorupą, która nie ma w sobie za grosz romantyczności i myśli nie mózgiem, a tym co ma między nogami - w sumie prawda. Ebato miałam ochotę zamordować, tak samo jak piszczącą Noriko. Kanai wydawał się najbardziej szczery i normalny w tym całym konflikcie, a jednak jego działania na koniec serii sprawiły, że po prostu nie potrafię pojąć jego sposobu myślenia - jest to chyba jedyny taki przypadek w Kuzu no Honkai, który jest dla mnie zbyt ekstremalny, by mógł być prawdziwy. A jednak. Myślicie, że reszta była irytująca? Akane to zło wcielone! To, jak ta kobieta prosiła się o najgorsze możliwe rzeczy jest nie do opisania! Nadal nie jestem pewna, czy trafiło do mnie wytłumaczenie jej zachowania, ale chyba doszłoby do rękoczynów, gdybym kogoś tak zepsutego spotkała na swojej drodze. Ostatecznie nie mogę jednak nie przyznać, że są to postaci naprawdę dobrze przemyślane i nie licząc "Kanai'a dziwnego masochisty", czuć w nich pewną prawdziwość. Łatwo wyobrazić sobie, że ich problemy nie są wyssane z palca, poza tym nie często spotkać możemy tak oryginalne postaci w szkolnych romansach, które zazwyczaj kierują się tym jak powinno być, a nie tak jak jest. Bliskość nie jest tutaj tematem tabu. Kiedy "normalnie" pocałunek jest granicą, której nastoletnie romansidła nie chcą przekraczać, tak tutaj twórcy poszli o kilka kroków dalej. Mogłabym w sumie przyczepić się do tego, jak niesmaczne czasami mogło się to wszystko wydawać, aczkolwiek zaznaczając, że nie jest to hentai, Kuzu no Honkai po prostu nie starało się swoich bohaterów i fabuły w żaden sposób upiększać. Pokazało bolesną prawdę o człowieku, dlatego też zalecałabym ten seans tylko i wyłącznie dojrzałym widzom. Wbrew wszystkiemu, nie jest to anime o seksie, ale nawet sam fakt iż jakieś tam stosunki były (nawet odrobinę yuri się znalazło, ale tym razem mnie ono nie odrzuciło, że tak to ujmę), nie jest wystarczającym powodem by odradzać oglądania młodym osobom. Poważny temat opowiedziany momentami naprawdę zawiłymi słowami - nie będę ukrywać, ale mnie też czasami sprawiało problem odgadywanie sensu wypowiedzi bohaterów, nie mówiąc już o tym, że sam przekaz anime nie został podany na tacy i podsumowany jednym zdaniem. Może się to okazać seria zbyt trudna, więc nie krzywdźcie jej później negatywnymi komentarzami, jeśli zdecydujecie zabrać się za nią zbyt wcześnie.


Kreska użyta w Kuzu no Honkai była najładniejszą spośród tych 6-ciu anime, oglądanych przeze mnie na bieżąco. Z jednej strony subtelna, z drugiej o nieco szorstkich liniach dawała naprawdę prześliczny efekt końcowy, w połączeniu z delikatnym zastosowaniem kolorów... Mój zasób słów nawet nie pozwala mi jej atrakcyjniej i profesjonalniej dla Was opisać, ale patrzenie na Kuzu no Honkai sprawiało, że wręcz czuło się wysiłek i oddanie odpowiedzialnych za to artystów. Nie była ona idealna co prawda, ale przedstawiła sobą naprawdę miły dla oka poziom, doskonale wpasowujący się w charakter serii. Jedyne co mi nie przypadło do gustu, to pojawiające się często panele z przybliżeniami na np. twarz bohaterów. Moim zdaniem psuły one ogólne wrażenie, nawet jeśli szło się do nich po pewnym czasie przyzwyczaić. Soundtrack natomiast spodobał mi się od samego początku i w całości - był lekki, w większości również subtelny, ale i doskonale dobrany. Nie mogę się doczekać możliwości jego przesłuchania, choć chyba najbardziej podobał mi się moment, kiedy w ostatnie sekundy odcinka wplatane były pierwsze dźwięki prześlicznego endingu od Sayuri - "Heikousen". Od kiedy po raz pierwszy usłyszałam ją w piosence końcowej Ranpo Kitan: Game of Laplace, nigdy mnie nie zawodzi. Openingiem było "Uso no Hibana" w wykonaniu 96neko. Mogę spokojnie przyznać, że jest to póki co mój ulubiony kawałek rozpoczynający anime z tego sezonu, nawet jeśli za każdym razem gdy go słyszę, wracają do mnie te wszystkie emocje z oglądania. Mam szczerą nadzieję, że z czasem mi to przejdzie, aczkolwiek nie zdziwiłabym się, gdybym wyróżniła ten opening podczas końcowego podsumowania ;)


~Podsumowanie~
Kuzu no Honkai było świetnym tytułem, aczkolwiek bardzo cieszę się, że już mam je za sobą. Z tego co zauważyłam emitowana jest nawet drama na jego podstawie, jednak ja już wiem, że nie dam rady się za nią zabrać. Co innego oglądać anime czy nawet czytać mangę (na którą swoją drogą też ochoty nie mam), co innego patrzeć na prawdziwych, często też niestety drewnianych japońskich aktorów ;) Seria ta jest niewątpliwie warta polecenia, choć tak jak pisałam, nie będzie do propozycja odpowiednia dla każdego. Robi wrażenie, dostarcza emocji i skłania do przemyśleń - jeśli czujesz, że jest to właśnie to czego szukasz, powinieneś potraktować Kuzu no Honkai jako pozycję obowiązkową Zimy 2016/2017!

Fabuła: 5/5
Bohaterowie: 4/5
Grafika: 4/5
Muzyka: 5/5
Ocena ogólna: 4/5

Ocena końcowa: 8,8/10
A Wy co sądzicie o Kuzu no Honkai?


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

17 komentarzy:

  1. Jedyne anime, które na bieżąco oglądałam w tym sezonie i muszę przyznać, że było świetne. Lubię dramaty, a jeśli są takie pokręcone, to tym bardziej. :D
    "Finałowa" scena z Yasuaroką i nauczycielem była boska, naprawdę chwyciła za serducho. Zakończenie już trochę mniej mnie usatysfakcjonowało. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie zakończenie było idealne. Spuściło nieco moją złość na bohaterów, ale przede wszystkim pokazało, że zawsze jest jakiś ratunek po popełnionych błędach, nawet jeśli nigdy nie będzie już tak jak kiedyś. Nie da się wymazać tego co było, ale można się starać i iść dalej :) Taka jest moja interpretacja, choć wiesz - ja lubię konsekwencję w fabule, nawet jeśli miałoby to oznaczać słodko-gorzki finał lub nawet jakieś gorsze kroki ze strony twórców.

      Usuń
    2. Znaczy nie było złe, ale zostawiło po sobie jakiś taki niedosyt, a ja lubię, jak historia jako tako się zamyka. Manga chyba dalej trwa, więc być może kiedyś doczekamy się kontynuacji. :)

      Usuń
    3. A to nie wiem, bo słyszałam, że manga kończy się na 8. tomie. Może jakieś OVA? Ja sama uważam, że nie potrzeba więcej, ale nie zdziwię się jak coś podobnego się kiedyś pojawi. Nie zdziwię się też jak manga doczeka się polskiego tłumaczenia, ale to już nie moja dziedzina ;)

      Usuń
  2. Do teraz nie wiem, jak to się stało, że obejrzałam to do końca. Mnie również irytowali bohaterowie, a do tego to całe "każdy z każdym" mnie dobijało. Z drugiej strony - ludzie są różni. Niby nie mogę pojąć tych pokręconych uczuć, czynów czy decyzji bohaterów, ale... no cóż, nigdy nie byłam zakochana, więc może to dlatego.
    Kreska faktycznie bardzo ładna, za to duży plus.
    Dramy obejrzałam kilka odcinków (nie umiem wyjaśnić, dlaczego to sobie robię), ale nie wiem, czy ją dokończę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wszystko zależy od człowieka. Ja może nie wyrabiałam takich rzeczy jak bohaterowie i w niektórych przypadkach też niepojętym dla mnie było, jak oni wgl mogą tak siebie nawzajem ranić (kwestia charakteru może...), natomiast tak jak pisałam - ich problemy nie były wyssane z palca. Serce nie słucha rozumu i potrafi ostro namieszać, niestety.
      Kilka odcinków? Wow, ja nie umiałam przetrwać nawet minutki, haha!

      Usuń
  3. Na początku byłam niepewna tej serii - mam wrażenie, że słowo, które pojawiło się w mojej głowie to "patologia". Potem wciągnęłam się i seria naprawdę mi się spodobała. Myślę, że mimo wszystko dla mnie była najlepsza ze wszystkich, które oglądałam w tym sezonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę tak, patologia może się wydawać dobrym określeniem na to wszystko. Ale może też dlatego seria ta wywołuje takie emocje u odbiorcy? Przecież problemy bohaterów nie są czymś dziwnym i nienormalnym. Oczywiście - komuś kto ich nie ma lub potrafi sobie z nimi radzić, ciężko jest zrozumieć ich postępowanie, aczkolwiek nie jest to coś, co nie dotyka młodego społeczeństwa. Zwłaszcza teraz. Mam wrażenie, że coraz więcej jest takich zagubionych ludzi, czy to nastolatków, czy nieco starszych, którzy tak naprawdę nie wiedzą co robić i "bawią się" w miłość :(

      Usuń
  4. Teraz rozumiem o co Ci chodziło, kiedy pisałaś, że zrobiło Ci się jakoś lżej po obejrzeniu. Huh, nawet nie wiem co powiedzieć, staram się to teraz wszystko zebrać do kupy~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to określić, ale poczułam ulgę, że to już koniec. Całość wydaje się zbyt realistyczna i momentami problemy bohaterów zaczęły mnie przytłaczać xD"

      Usuń
    2. Aaaa już wiem! Tobie przecież został wtedy jeszcze ostatni odcinek... Ja to mam jednak słabą pamięć :(
      No ale zgadzam się w 100% ;) Świetne i oryginalne anime, aczkolwiek nie wiem czy do niego kiedyś wrócę. I pomyśleć, że na początku zrobiło mi się przykro na widok tylko 12 zaplanowanych odcinków... :')

      Usuń
  5. Oficjalnie mówię, że chcę mangę na półce. To było takie dobre! Dawno nie oglądałam (he he) tak dobrego anime! <3 I masz rację, postaci raz wydawały się bardziej atrakcyjne, raz po prostu chciało się im przyłożyć w czapę. XD Ale tak to już jest. Kocham i kochać długo będę. <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę się nie zdziwię, jeśli ta manga naprawdę się na Twojej półce pojawi i to w polskim tłumaczeniu ;)

      Usuń
  6. Matko, czekałam na taki tytuł! Muszę to oglądnąć *o*

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie zupełnie ten tytuł nie przekonał, cały czas miałam wrażenie, że twórcy robią dramę dla samej dramy i pod publiczkę. Pewnie odebrałabym go lepiej, gdyby chociaż jedna z postaci wzbudzała we mnie jakiekolwiek uczucia, choćby nawet irytowała, ale oni mnie wszyscy tak bardzo nie obchodzili, jak rzadko.
    Tylko dwie rzeczy muszę pochwalić, po pierwsze grafikę, nie wiem jakbym te dwanaście odcinków przetrzymała, gdyby to nie było taaakie łaaadne; po drugie pozytywnie zaskoczyło mnie zakończenie, spodziewałam się jakiejś wielce tragicznej tragedii, nie wiem, czyjegoś samobójstwa, a tu wszystko się rozwiązało tak... normalnie i w sumie pozytywnie. Kompletnie nie rozumiem ludzi rozpaczających, że to takie smutne zakończenie, wtf, a czego się spodziewali po takiej serii, że wszyscy się zaprzyjaźnią i będą żyć długo i szczęśliwie? xP
    Polemizowałabym z tym, że zbyt młode osoby oceniłyby tę serię za nisko. Z tego, co zauważyłam, to raczej im się ona bardzo podoba. I nic w tym dziwnego, są seksy, a do tego praktycznie wszędzie chwalą, więc ma się przy okazji satysfakcję, że ogląda się takie dojrzałe i głębokie rzeczy.

    BTW, parę razy już tutaj zaglądałam, ale komentuję pierwszy raz, więc, no, dzień dobry :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam i zapraszam na dłużej :D

      Nie wiem co bym zrobiła, gdyby twórcy postanowili skończyć to jakimś naciąganym happy endem. Ani to naturalne by nie było, ani prawdziwe, dlatego zgadzam się z Twoim zdaniem ;)

      Pewnie tak, choć czy młode osoby wtedy zrozumieją o co chodzi? Jak komuś na seksach nie zależy, to pewnie mu się nie spodoba. Jak ja byłam nieco młodsza, to nie potrafiłam oglądać takich rzeczy, choć teraz dzieciaki zdają się być jakieś inne :( I brzmię teraz jak jakaś babcia, a jeszcze 20 nie mam XD Pozdrawiam

      Usuń