2016-09-22

0101. Sezonowych pozostałości 2014-2015 cz.XI - "God Eater"

"God Eater"

Data premiery: 05.07.15
Czas trwania: 13 x ok. 24 min
Gatunek: Akcja, Sci-Fi, Fantasy
Studio: ufotable
Bazuje na: Game

~Opis fabuły~
Rok 2071. Ludzkość walczy o przetrwanie naprzeciw atakujących ich potworów zwanych Aragami. Można je pokonać tylko za pomocą specjalnych broni, Boskich Iskier, które z kolei używane mogą być tylko z kompatybilnymi Pożeraczami Bogów. Jednym z nich jest Utsugi Lenka, użytkownik Boskiej Iskry nowego typu, którego jedynym celem jest pozbycie się Aragami raz na zawsze...




~Recenzja~
Pomimo iż w świecie anime pojawiały się już przebłyski nowej technologii i wykorzystania CG jako bazy w grafice dotychczas okupowanej przez 2D, to właśnie "God Eater" zdawało się dawać widzom spojrzenie na to, jak za kilka, kilkanaście lat będą wyglądać coraz to nowe produkcje. Anime robione w 3D stało się czymś nieuniknionym i za pewne nie trudno było o podziały wśród fanów, kto jest za, a kto przeciw. Jednak czy chcemy tego czy nie, to jest właśnie przyszłość anime. A "God Eater"? Myślę, że w dużym stopniu właśnie z tego powodu, warto byłoby o nim nieco porozmawiać. Jak zaprezentował się owy zwiastun nadchodzących lat? Dowiecie się czytając dzisiejszą recenzję :) Zapraszam!


Utsugi Lenka (Renka)... Początkowo nie wiemy o nim nic, prócz tego, że jakoś dostał się z zewnątrz do Fenrir - organizacji walczącej o przetrwanie ludzkości - i tam, przeszedłszy test kompatybilności, został nowym Pożeraczem Bogów. W dodatku nie takim zwykłym, bo Pożeraczem nowego typu, który jest w stanie operować Boską Iskrą o bazie zarówno miecza jak i broni (wcześniej nie było to możliwe). Jako że jego największym celem jest wybicie wszystkich Aragami z powierzchni Ziemi (powód jego nienawiści czy może chęci zemsty również jest widzowi nieznany), jasnym jest, że będzie wyrywał się do walki pomimo braku cennych umiejętności. I faktycznie, pierwszym moim skojarzeniem było właśnie to - lekkomyślny bohater, którego porywcze zachowanie i bezpodstawna wiara w nabytą siłę, w końcu sprowadzą na niego kłopoty. Tymczasem jednak okazuje się, że jest dla niego nadzieja. Lenka pomimo zapominania czasami o zdrowym rozsądku, zdaje się myśleć oraz przede wszystkim rozwijać, nabierać też niezbędnej pokory. Bo nie liczy się tylko narwany przejaw bohaterstwa (choć typowej troski o towarzyszy mu odmówić oczywiście nie można) zwany "jestem nowym typem, zostawcie to mnie", ale także umiejętność odpowiedniej oceny sytuacji, dzięki której Lenka staje się naprawdę dobrym wiodącym protagonistą. Warto natomiast wspomnieć jeszcze o tym, że efekt taki nie powstałby bez reszty bohaterów, których stworzenia również można, a nawet trzeba twórcom pogratulować. Zacznijmy od chyba najważniejszego z nich - Amamiyi Lindow (Rindou). Kapitan pierwszej jednostki o luzackiej postawie i obowiązkowym papierosie w ustach, którego nawet ogromna siła ciosów nie jest w stanie zgasić. Charakter jego postaci nie jest niczym nowym, aczkolwiek ciężko wyobrazić sobie kogoś innego na jego miejscu, a to dzięki ogromnej charyzmie bijącej z tego (nie)pozornego przywódcy. Jego wierna, prawa ręka, Tachibana Sakuya, czyli najlepszy obrońca tyłów jaki mógłby sobie Fenrir wyobrazić, odpowiedzialnie wykonuje swoje obowiązki, trzyma pieczę nad młodymi i jest dla wszystkich wsparciem, podczas gdy mroczny Souma, ponarzeka, naklnie i rzuci obelgami pod nosem, zamykając się (oczywiście z później wiadomych powodów) przed innymi, ale wciąż walcząc tak jak na Pożeracza Bogów przystało. Szybko przyjdzie widzowi także poznać drugiego Pożeracza nowego typu, Rosjankę Alisę Illinichinę Amiellę, która zdecydowanie zajmuję domniemaną rolę Lenki wśród tych niepokornych i pewnych swoich umiejętności bohaterów. No i nie zapominajmy o Fujiki Koutcie, wesołym chłopaczku, który co prawda nie wiem z jakiej paki znalazł się w pierwszej jednostce, ale wciąż nie można powiedzieć o nim złego słowa. Może i oryginalnością charakterów nie powalają, ale zdecydowanie pochwalić mogą się jedną rzeczą - historią. Bohaterowie "God Eater'a", za co jestem ogromnie wdzięczna autorom, posiadają swoją przeszłość, dzięki której widz może ich lepiej poznać i zrozumieć. Nie wszyscy co prawda, bo zabrakło mi tam odrobinkę więcej słów na temat historii Sakuyi czy Lindow (choć w jego przypadku odrobina tajemnicy na pewno nie zaszkodziła ;)), ale Souma, Alisa, dowódca dalekowschodniej jednostki Fenrir Johannes von Schicksal i obowiązkowo Lenka, otrzymali swoje pięć groszy w tej kwestii, urozmaicając i wyjaśniając nieco rozgrywającą się przed oczami widza fabułę. Także jestem naprawdę zadowolona. Cieszę się, że pozwolono mi poznać większość z nich nie tylko teraz, ale także z ich lat wcześniejszych, bo co innego ma bohaterów od siebie odróżniać, jak nie ich przeszłość i przeżycia? ;) Uważam, że jest to naprawdę dobrze wykonany kawałek roboty. Nie najlepszy, ale na pewno godny uwagi.


Jak może pamiętacie, "God Eater" początkowo wydało jedynie 9 epizodów, a na ostatnie 4 musieliśmy czekać do marca 2016-ego roku (pomińmy fakt, że to właśnie wtedy planowałam zabrać się za ten tytuł, bo latem 2015 zabrakło mi na niego czasu, ale jak widać nie wyszło...). Było to spowodowane jak mniemam brakiem odpowiedniej ilości czasu emisyjnego, który po części został poświęcony trzem odcinkom specjalnym, ukazującym kulisy powstawania serii. W 2009 roku jednak wydany został także 12-minutowy odcinek specjalny, nazwany "God Eater Prologue". Chciałam sprawdzić jak dużą różnicę zrobiłoby obejrzenie go po, aniżeli przed samym "God Eater", więc najpierw zajęłam się tymi głównymi 13-stoma epizodami i od ich komentowania też zacznę. Początkowo nie jest to nic wielkiego. Świat bliski apokalipsy nie jest tematem ani nowym, ani zaskakującym, więc co takiego, prócz oryginalnej oprawy graficznej, mógł nam ten tytuł zaproponować? Myślę, że nie to o czym opowiada "God Eater" (walka z potworami o przetrwanie gatunku ludzkiego), ale to JAK warte jest skomentowania i zwrócenia nań uwagi. Boskie Iskry, Pożeraczy Bogów (choć baaardzo podobała mi się związana z tym puenta na zakończenie) i Fenrir pominę, bo to jest po prostu zmienny element każdej tego typu produkcji. To natomiast, co powinno niektórych zainteresować to fakt, że fabuła zbudowana jest zarówno z czasu teraźniejszego, jak i przewijających się od czasu do czasu retrospekcji z lat wcześniejszych, związanych z nie tylko pojawieniem się Aragami na świecie, ale także badaniami nad komórkami Oracle i tym, jak to się właściwie wszystko zaczęło. Z początku może to nie wydać się widzowi wcale takie interesujące i spójne, ale jestem pod wrażeniem jak ładnie wtopiły one i wyjaśniły to, co gdzieś tam od początku w fabule brakowało, czyniąc ją porywającą, nieprzewidywalną i pełną zwrotów akcji z dobrym finałem. Myślę, że odcinek ósmy był tym momentem przełomowym, od którego tak naprawdę wszystko zaczęło jakoś wyglądać, przedstawiać wysoki poziom fabularny i przede wszystkim, spełniać wymagania widza, bo poprzednie epizody były ok, ale to wciąż nie było jednak to ;) Zakończenie moim skromnym zdaniem zasługuje na brawa. Spokojne spodoba się fanom dużej ilości akcji, a i znowu dało radę mnie zaskoczyć. Czekam na drugi sezon, o ile takowy się kiedyś pojawi. To jest historia niedokończona, zwłaszcza, że - i teraz znowu podejmę temat prologu - pojawił się w ostatnim odcinku element, który zdecydowanie trzeba jakoś rozwinąć. Tajemnicza, białowłosa postać... Myślę, że ci, którzy zaznajomili się najpierw z prologiem mogli później cierpieć na niedosyt odpowiedzi w jej kierunku właśnie, zwłaszcza, że i ona pojawiła się w jego zakończeniu. Poza tym sam odcinek specjalny z 2009-ego roku nie robi raczej większej różnicy co do tego, czy obejrzy się ją wcześniej czy później. No może pod względem graficznym i poziomem sympatii kierowanej w stronę Johannes von Schicksal'a...


"God Eater", czyli zwiastun graficznych postępów w japońskiej animacji! Tak pięknie to brzmi, a jak było w praktyce? Szczerze mówiąc, nie najlepiej jeśli brać pod uwagę pierwsze wrażenie. Zdecydowanie wciąż był to jedynie zwiastun, który mógłby ukazać się z trochę lepszej i bardziej dopracowanej strony, no ale ciężko komentować coś po obejrzeniu takiego "Ajina" czy "Bubuki Buranki" (>>tutaj<< i >>tutaj<<), które w pełni opierały się na CG. Nie jestem znawcą, ale mimo wszystko "God Eater" chyba zachował w sobie odrobinę tego 2D, bynajmniej projekty postaci nie oddawały tego samego efektu, jak chociażby w pełni skomputeryzowane Aragami. Nie były całkowicie "płaskie", ale znane nam z wyżej wymienionych tytułów 3D to też nie było, no chyba że, twórcy naprawdę przeszli samych siebie. Czy uznałabym to za minus? Nie. Rzadko widuje się tak zgrane połączenie, a animacje... Moi kochani... To jest coś wspaniałego, tak samo jak tła i wiele, naprawdę ślicznych ujęć! A co jest w tym wszystkim najlepsze? Że to złe pierwsze wrażenie miało okazję się poprawić, bo grafika "God Eater" stawała się wyraźnie lepsza. Mniej kanciastych i postrzępionych linii, drobnej niespójności i zdecydowane mnie efektów specjalnych, które może i robiły wrażenie (slow motion, przyspieszenia), aczkolwiek zaczepiały miejscami o kiczowatość tak jak to było z Lindow i jego nie gasnącym papierosem, powolnym spacerkiem wśród lejącej się krwi Aragamich czy wielkim zwycięstwie na tle zachodzącego słońca. Koniec końców, był to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, stworzyć coś takiego, ale wydaje mi się, że autorzy wyszli z tego z twarzą i bardzo dobrym efektem końcowym. Jestem pod wrażeniem. Jeśli chodzi o muzykę, to ponownie - z początku miałam mieszane uczucia. Mogłaby być bardziej wyraźna, nie było to też nic specjalnego... "God Eater" natomiast zawarł w sobie naprawdę dobry soundtrack, stworzony przez Shiinę Go, którego ja wcześniej usłyszeć mogłam w "Dimension W" (>>recenzja<<), a jako może pamiętacie, tam również zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie jest to może najlepszy OST jaki w życiu słyszałam, ale znaleźć można w nim kilka mocnych, elektronicznych, jak i tych spokojnych, melancholijnych melodii, które świetnie oddawały przypisane im sceny. Jeśli chodzi o opening ("Feed A" - ODLCODEX) to dobrze znany był mi już od Lata 2015 i oczywiście doskonale wpasował się w moje gusta. Ending to głównie "Kouhai Chi" (Shiina Go ft. naomi), ale on nie zrobił na mnie już tak dobrego wrażenia. Przede wszystkim czułam, że nieco nie pasował do całości, aczkolwiek pioseneczka sama w sobie zła nie jest i im częściej jej słucham, tym bardziej mi się podoba :)


~Podsumowanie~
Jestem po wrażeniem. Szczerze nie sądziłam, że tak pozytywnie odbiorę "God Eater" po tym jak go na rzecz Sezonowych Pozostałości wznowię, a tu proszę! Wyszedł z tego nie tylko must-watch pod względem graficznym, no bo wiadomo, ale także naprawdę warta polecenia seria dla fanów akcji i sci-fi :) Oby pojawiły się kiedyś wieści na temat kontynuacji anime, bo jestem jej naprawdę ciekawa... Polecam. Jeśli nie znudził Wam się jeszcze temat walki o przetrwanie ludzkości, myślę, że warto poświęcić na ten tytuł odrobinę czasu :)

Fabuła: 3,5/5
Bohaterowie: 4/5
Grafika: 4/5
Muzyka: 4/5
Ocena ogólna: 4/5

Ocena końcowa: 7,8/10
A Wy co sądzicie o "God Eater"?

10. "Sore ga Seiyuu!" (4,2/10p)
9. "Overlord" (4,6/10p)
8. "Charlotte" (6,4/10p)
7. "Aoharu x Kikanjuu" (6,8/10p)
4. "God Eater" (7,8/10p)
2. "Himouto! Umaru-chan" (8,8/10p)
1. "Ushio to Tora (TV)" (9/10p)


Pozdrawiam
Kusonoki Akane

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz